relacje z koleżankami... co o tym myślicie

otóż zdarzyła się taka sytuacja (może banał) znajoma napisała do mnie rano z pytaniem czy będę na zajęciach bo nie wie czy zostać ja odebrałam tego smsa po zajęciach, na których jednak jej nie było, i napisałam jej ile było osób, że już po na co ona mi odpisała "fajnie że dopiero teraz odpisałaś, na tobie to można polegać" (co chyba miało znaczyć że nie można) dla mnie to nonsens... odpisałam że jesli to wyrzut to pod zły adres, że mogła iść i chyba nie uzależnia swojej obecności ode mnie a co Wy o tym myślicie, czy zdarzają Wam się takie sytuacje?

tak i wtedy mówię że nie mam sobie nic do zarzucenia i że mam to w dupie

fajne masz 'koleżanki'

zdarzają to załatwiam to osbiście a nie rozważam po nocach co poeta miał namyśli.

osobiście... ja załatwiłam to smsem bo następny raz widzimy się za tydzień (niestacjonarne) dziewczyna jest w ciąży ale to jej nie rozgrzesza od robienia wyrzutów :/ moment.. rozważam nie po nocach ale po 10 minutach od odpisania jej.

Najgorsze jest to, ze takie "prawdziwe kolezanki" potrafia omamic czlowieka. Ja czuje sie jak w potrzasku, bo poswiecilam wiele lat na przyjazn, ktora teraz okazuje sie byc kompletnie inna niz mi sie wydawalo. Zostalam sama wsrod grona najblizszych i najbardziej falszywysz osob jakie znam...

w sumie to mocne słowa jak na pół roku znajomości, ale widać zrobiła sobie ze mnie kogoś na kim nie można polegać a dziwne bo jestem matką i pracuję i jakoś nie zaniedbuję niczego jak na razie... poza koleżanką, która nie rozumie że można mieć inne obowiązki na głowie niż branie za nią odpowiedzialności.. ja tam polegam na sobie życie.

Dokladnie. Staram sie swoje problemy rozwiazywac bez niczyjej pomocy. Moje przyyjaciolki zawsze mialy o wszystko pretensje, wywolywaly we mnie autentyczne poczucie winy. Musze sie odciac od tych toksycznych ludzi :/

ja już jestem na etapie złości gdy ktoś potrzebuje mojego poczucia winy. polecam ;) i wierzę jeszcze w ludzi, nawet toksycznych.. mają dobre cechy ale z tego co zauwazyłam ich obecność i ich wpływ na nasze życie trzeba sobie dawkować.......

Ja jestem tak roztrzesiona, ze lzy naplywaja mi do oczu... Gdyby nie to, ze mam faceta, ktory potrafi mnie uspokoic, to byloby kiepsko.

bo może się zżyłaś z nimi.. ja już wolę ostrożnie :( rozpadają się te znajomości, sklejają, bo studiujemy razem. ale żeby coś więcej z tego było.. niewiem..