Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość labtEC

Mój chłopak jest w więzieniu - ja umieram

Polecane posty

Gość labtEC

Dokładnie pamiętam dzień w którym Go poznałam. Pamiętam w co był ubrany, ile razy na mnie popatrzył i pamiętam ,że wtedy się zakochałam. Tak! Naprawdę się zakochałam. Serce waliło mi jak oszalałe gdy czekałam na spotkanie. Za każdym razem gdy wybijała ustalona godzina ja odlatywałam w inny świat. Zawsze był wesoły, uśmiechnięty, zresztą tak jak ja. Nigdy nie narzekaliśmy na nudę, nie było między nami rutyny. Codziennie czymś mnie zaskakiwał. Ja nie lubiłam słodkich prezencików typu misiu pluszak , dostawałam zamiast tego ciekawą poszewkę na poduszkę czy śmieszne skarpetki. Kiedy 4 lata temu popatrzył na mnie po raz pierwszy wiedziałam, że chce aby był dla mnie kimś wyjątkowym , i tak właśnie było. Był opiekuńczy , ale na wspólnych imprezach pozwalał mi na wypicie kilku głębszych, a i ja nie miałam oporów aby pomóc mu dojść do łóżka gdy jemu brakowało sił. Każdy dzień był dniem ciekawym. Nigdy mnie nie zabierał do pizzerii , wybierał zamiast tego jeziorko , kilka słodkich bułek i sok bananowy. Kochałam te wieczory kiedy opierałam się o jego ramie i czułam, że moje życie bez niego było by niczym. Nic ani nikt nie mógł jednak przewidzieć , że to się wydarzy. Nie, nie. Nie zdradził mnie, nie pobił, ja jego nie zdradziłam. Właściwie nikt nikomu nie zrobił krzywdy. Nie zostawił mnie, ani ja nie zerwałam. Miał wypadek. Wracał ze swoją kuzynką z zakupów w mokry, wiosenny wieczór. Lis wskoczył mu pod koła, jezdnia była śliska , jechał nieco ponad 70. Dachował trzy razy . Miał złamaną lewą rękę. Na miejscu zginął 78-letni mężczyzna. Został potrącony, a z racji swojego wieku miał niewielkie szanse na przeżycie. Przeleciał przez jezdnie , jego ciało leżało 35 metrów od samochodu. Moje życie zmieniło bieg, zmieniło kolor, smak, zapach był już inny. Na powitanie nie słyszałam ciepłego, wesołego no hallo. Nie widziałam uśmiechu, nie zaznałam czułości. Tak naprawdę nie oczekiwałam tego, lecz nie umiałam mu pomóc. Moje pocieszania, dobre rady i ciepłe słowa nie wiele dawały. Ja sama też sobie nie radziłam, byłam wręcz przerażona. Dotychczasowe szczęście uleciało mi z rąk, uleciała moja dusza. Wszystko się zmieniło. Rzadko rozmawialiśmy, coraz rzadziej się spotykaliśmy . Już nie dostawałam gorących smsów na dobranoc. Nikt mnie nie obudził swoim telefonem o 4 rano i nie usłyszałam kocham cię kocie . Zaczął mnie traktować jak zwykłą znajomą, koleżankę . Od zawsze był ze mną szczery , nigdy nic przede mną nie ukrył. Z mojej strony mógł liczyć na 100% szczerości i zaufania, ale teraz to się zmieniło. Nie powiedział mi wielu rzeczy o których dowiedziałam, się już dużo później. Zamiast wieczoru ze mną wybierał alkohol, lecz nie ze znajomymi, pił sam! Zupełnie sam. Siedział w swoim pokoju z 0.7 czystej wódki i popijał ją wodą mineralną. Czasami dzwonił gdy z butelki już trochę ubyło i znów był jak kiedyś, rozśmieszał mnie, opowiadał co zrobi jak się spotkamy . Kiedy rozmawialiśmy czułam, że mnie kocha, że daje sobie rade, że to co dzieje się na co dzień to tylko zły koszmar, że to się w końcu skończy. Dziś niestety wiem, że to były tylko moje złudne nadzieje. Koszmar się nie skończył, trwa on do dziś. Alkohol pomógł mu tylko zapomnieć na kilka godzin o wyroku jaki go czeka i o tym co dopiero nastąpi. Spędziliśmy razem smutnego i przygnębiającego sylwestra. Uroniłam tony łez, on głaskał mnie po głowie i mówił, że kocha, pragną bym poczekała. Rzecz jasna, że odpowiedziałam, że będę czekać. Oboje wiedzieliśmy dobrze jaki i kiedy będzie wyrok. I w końcu to nastąpiło , zawaliło się na mnie jak grom z jasnego nieba. Te dni pamiętam jak przez mgłę. Obudził mnie telefon o 8:30 , gdy na wyświetlaczu pojawiło się jego zdjęcie nie przeczuwałam co się stanie. W słuchawce usłyszałam, że to koniec, że nie możemy być razem, że na pewno go zdradzę. Prosił abym znalazła sobie kogoś nowego, żebym zapomniała o nim, że tak będzie lepiej. Każde słowo obijało mi się o uczy po kilka razy, siedziałam na łóżku z otwartymi ustami lecz nie wydusiłam z siebie ani słowa. Nie wierzyłam w to! Po prostu nie wierzyłam, bo to nie może być prawda. Wiedziałam, że za 6 dni ma rozprawę i że stracę go na 3 lata lecz nie docierało do mnie to, że tak łatwo się poddał, że mnie zostawił, że zerwał przez telefon w taki sposób. Nic nie dały moje telefony, smsy, moje nagrywanie się na pocztę i płakanie. Prosiłam, tłumaczyłam, błagałam. Sześć dni później miłość mojego życia otrzymał wyrok „ 3 lata pozbawienia wolności „ 133 dni temu moje życie straciło sens . Moje oczy nie przestają płakać, moja dusza wyje. Nie jem, nie śpię , nie wychodzę z domu. Nie odbieram telefonów od znajomych. Staram się to robić bo nie chce myśleć ani o niczym innym ani o nikim innym. Mój pokój stał się moim azylem. Jest to moja komnata ciemności na każdej ścianie przykleiłam po sto takich samych zdjęć jego zdjęć. Mój mentor , moja druga połówka, mój sens mnie zostawił, opuścił mnie. Wylałam tony łez, sporo schudłam . Codziennie gdy patrzę w lusterko widzę za sobą jego twarz, jego uśmiech. Słyszę jego śmiech, na sobie czuję jego zapach Nie wiem co będzie jutro, obawiam się, że moje jutro będzie jak moje dzisiaj i wczoraj. Nigdy się nie poddam, nie przestane go kochać. Codziennie modle się do Boga aby zrobił dla mnie jedną rzecz oddał mi moje życie. Oddał mi te chwile sprzed roku, oddał mi uśmiech i uczucie beztroski. Oczywiście pracuje, spędziłam Wielkanoc ze swoją rodziną, nie planuje żadnego wyjazdu na wakacje. Wielu moich znajomych jak i rodzina starało się mnie gdzieś wyrwać , słyszałam "on nie umarł! nie powinnaś nosić takiej żałoby" Wiem,że będe czekać bo kocham go całą sobą..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem jak to jest... moj wtedy jeszcze chlopak dostal 2 lata.. plakalam,zloscilam sie,blagalam zebysmy uciekli gdzies razem..niestety zostawil mnie na 2lata,kochalam go,tesknilam,ciagle staralam sie o widzenia-bez skutku. nigdzie nie wychodzilam,nie jadlam,nie spalam,nie uczylam sie, poduszka ciagle byla mokra od lez. ciagle czulam jego dotyk,lekki zarost na mojej szyji,widzialam jego usmiech,wyglupy.. stracilam wszystko..2lata byly dla mnie wiecznoscia,lecz ja czekalam.. po wyjsciu nie byl juz taki sam,nie mogl sie odnalesc wsrod ludzi,rozumialam to,staralam pomoc.. w koncu nie wytrzymalam wykrzyczalam mu w twarz jak tesknilam,cierpialam,ze go kochalam tamtego skarba ktory byl wtedy. on tez sie poplakal, wyjechalismy na 1dzien nad morze na ktore mamy 8godz. drogi pociagiem,siedlismy na piasku a on powiedzial zebym wybaczyla,ze nigdy tego by nie zrobil, ze nadal mnie kocha tylko teraz jeszcze za to ze bylam taka silna i wierna swojemu mezczyznie.. po tym koszmarze wzielismy slub,zalozylismy rodzine,jestesmy szczesliwi.. wiem,to czekanie wykancza psychicznie i fizycznie,to niewyobrazalne cierpienie.. ale naprawde dla tego jedynego warto czekac cala wiecznosc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość echteeennnn
kurwa myslalam ze na cos umierasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adm87
Jestem facetem ale nigdy w takiej sytuacji się nie znalazłem. i nie wiem czy moge sie wypowiadać... Jednak przejmuje się waszym losem. Bądź przy nim głosem dzwoń czasem odwiedzaj jeśli to możliwe, on Cie potrzebuje bardzo ponieważ trafił w miejsce gdzie nie chciał iść. Samotny, jedynie ty trzymasz go przy nadziei że gdy wyjdzie chwyci Cie w objęcia i znowu powie "kocham cie" Facet niby silny fizycznie jest słaby psychicznie wiec czasem kiedy na tym polu nie daje rady kobieta staje się obrońcą jego uczuć i zdrowego umysłu. Życzę wam jak najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×