Dziecko sie nie słucha, mąż nie rozumie.Czuje się bezsilna,nie mam z kim pogadac

Po urodzeniu dziecka wyprowadziliśmy sie od rodziców do takiej pipidówy z której nie mam jak sie ruszyć do pracy bo paliwo by zeżarło całą wypłatę (zawożenie dziecka i do pracy to ok 60-70km dziennie). Z pensji męża starcza na styk. Córka ma prawie 2,5 roku strasznie ciężko mi ją czymś zająć na czas dłuższy niż kilkam minut i tak jest od poczatku, często nawet nie mam jak zrobić obiadu bo zaraz broi a ja się wściekam, tłumaczę a i tak w kółko to samo :( siedze i becze. Ot tak poprostu. Nie mam nawet koleżanek wszystko powyjeżdżało, wyprowadziły sie jestem sama jak palec. Mąż wraca zmęczony, dziecko mnie wykańcza psychicznie nie chce mi sie chwilami żyć mam ochotę wyjść i nie wrócić :( Boże niech ktoś ze mną porozmawia bo czuej że wariuje albo wpadam w depreche.

gdzie twój maż pracuje, tam w tej pipidówie? Może bardziej sensowne by było przeprowadzić się do jakiejs miejscowości blizej miasta, ty do roboty, dziecko do przedszkola i od razu wszystko wyglada lepiej

Ja też się przeprowadziłam do miejsca, gdzie nie mam koleżanek i bywają takie dni, że jedynie z dziećmi mogę pogadać (2,7lat i 8,5mc), więc jak mam dość to daje dzieci mężowi i mówię, że ma dbać o moje zdrowie psychiczne i dzieci fizyczne i albo sobie coś robię odpoczywając, albo jadę sama do miasta.

Albo moze daloby sie zrobic tak, ze jeden pokój wyłożycie matami, zeby było miękko, zamiast drzwi zrobicie drewnianą kratę taką otwieraną, na wysokość powiedzmy 1.3 m, niech tam ma zabawki i co jej tam potrzeba, muzykę - i niech sie bawi, zamykasz i idziesz robic zarcie albo co tam masz zrobic.

Mąż nie pracuje w tej pipidówie ;) musi dojeżdżać do pracy oddalonej jakieś 23km. Przeprowadzic sie byłoby super ale gdzie, w rodzinnej miejscowosci mieszkań do wynajmu jak na lekarstwo i nigdy nie wiadomo kiedy sie komuś odwidzi i nas wywali (koleżanke z męża pracy tak załatwili) Tu mam mieszkanie z mieszkaniówki więc póki płace mieszkam. ?Na kredyt nas nie stać. Musiałabym ja pracować ale jak tu pracować. Ręce mi opadają nic mnie nie cieszy kiedyś byłam żywiołową optymistką a teraz ciepłą kluchą z negatywnym nastawieniem do zycia...

FFFIRANKO - nasze mieszkanko jest jednopokojowe + przedpokój + łazienka + mała kuchnia.

http://merlin.pl/Wyzwoleni-rodzice-Wyzwolone- dzieci-Twoja-droga-do-szczesliwej-rodziny_Adele-Faber/browse /product/1 ,22486.html

nie mozna sobie ot tak wywalić lokatora - no chyba , że wszystko sie odbywa na dziko, bez umowy

SODALITE - próbowałam ale nie otwiera mi się strona najwe taj pousuwałam procenty i spacje.. możesz podać nazwę tej ksiażki?

wspolczuje... moim zdaniem przeprowadzka, przedszkole i powrot do pracy. dziewczyno chcesz za 10 lat zalowac, ze sobie zycie zmarnowalas, bo pieniadze, bo maz, bo to albo tamto... ja wracam do pracy po 3 m-cach i maz to rozumie, bo sam pracuje i to lubi... na szczescie mam wolny zawod i duzo wolnego czasu, ale na Twoim miejscu bym zwariowala

Hmm wolny zawód, fajna rzecz :) ja pracowałam dlugo na czarno jak zaszłam w ciąże. Mam na karku 30 lat i genralnie brak "papierka"

:) Wyzwoleni-rodzice-Wyzwolone- dzieci-Twoja-droga-do-szczesliwej-rodziny Adele-Faber