Chamskie fryzjerki

Dziewczyny, czy wy też macie takie cyrki z fryzjerami? Strach ostatnio chodzić do fryzjera, co i rusz wychodzę nie dość, że niezadowolona to jeszcze wściekła i obrażona! Już chyba byłam z 5 razy w różnych salonach, za każdym razem "podcięcie końcówek" dla każdej fryzjerki było równoznaczne z obcięciem mi ponad 10cm długości włosów! Czy "końcówki" to naprawdę aż tyle?! I jeszcze siadam na fotelu, mówię co chcę, a ta mi grzebie we włosach i na cały salon drze się "o boże, jakie pani ma zniszczone włosy, kto pani je tak zniszczył, jezu jakie siano, jak pani może z nimi wyjść na miasto?!"...

"ta mi grzebie we włosach i na cały salon drze się "o boże, jakie pani ma zniszczone włosy, kto pani je tak zniszczył, jezu jakie siano, jak pani może z nimi wyjść na miasto?!"..." następnym razem powiedz- zawsze przychodzę do tego salony,ale skoro tu taka obsługa że niszczy włosy idę do konkurencji.Łatwo jest zwalić winę na kogoś innego,ale z tym wychodzeniem na miasto to przesadziła

ehh tez nie znosze chodzic do fryzjera,raz poszlam, chcialam skrocic gora 5cm (mialam do pasa) to wyszlam z takimi do ramion, myslalam ze sie zaplacze.teraz idę do innego i też się boję.

ja mam na to sposob, kiedy przychodze do fryzjera mowie zawsze ze chce odswieżyć fryzurę nie tracąc na długości i zaznaczam to kilkakrotnie i zawsze konczy sie na tym ze fryzjerka widząc moje zniszczone koncówki pyta "a moge tylko te KONIUSZKI zniszczone przyciąć" ja pozwalam po raz kolejny zaznaczając że tylko odrobinkę i jest ok ;) zauwazylam ze jak wchodze do salonu i mowie ze przyszlam na koncowki to od razu lapią sie za te sekatory i chcą obchrymbolić pół głowy - nie dam im sie :P