Dałam dupy, miałam pół roku na podryw i nie zrobiłam nic.

O kurwa, kurwa, kurwa jego psia mać. Siedzę teraz i się głowię co mi odpierdoliło, żeby tak świrować, stresować się, wymyślać tysiące powodów, dla których nie mogę zagadać do tego faceta, i w ogóle udawać, że mam wyjebane, mimo że nie mam. Wolałam wyć do poduszki, czekać na jego krok, żyć w naiwnej iluzji, że się w końcu uda, będzie happy end, całusy, seksy, śluby, dzieciaki i tak do usranej śmierci z nim, którego nie mam. Pół roku mogę rozbić o kant dupy, bo to definitywny koniec naszych wspólnych zajawek wzrokowo-sygnałowo-niewerbalnych :o Alem głupia i żałosna, piję i wyję, nie wiem czy skoczyć dziś, czy poczekać na koniec wakacji? Doradźcie :o

;)

Cóż następny będzie bardziej konkretny. Facet powinien działać. Albo chłop z jajcami albo wcale. Nie był godny Ciebie

poczekaj o może spotkasz lepszego?

pij ..i skończ z tym nadmiarem przecinków

Jak to dałaś dupy-jaka to była sytuacja że mogłaś a nie zagadałaś?Gdzie się to działo?

Kij mu w oko.

sorry, ale gdyby facetowi zalezalo, to by sam zagadal:O

Dziś faceci się długo zabierają do rzeczy ale po co wam taki byle jaki ?

spoko ja tez pewnej rzeczy żałuje...pewien chłopak chciał być ze mną ,a ja ze strachu go odrzuciłam..kurvvva..po roku jak go widziałam z jakaś laska to chciało mi się ryczeć.. to byl kurvva ideał nie no teraz mam dola..

To jak to było?Znaliście się z widzenia czy mieliście bliższe kontakty?

Niezdecydowanym facetom mówicie nie , nie będziecie miały potem problemów z "kupowaniem lodówki przez pół roku"