Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pyszno

On ma żonę, ja mam męża...

Polecane posty

Komiczne - Ty może nie ale myślę, że sporo jest osób, które właśnie tak sobie w głowie ukałdają. Do tego dzieci i romans trwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pyszno
Wiesz pyszno, napisz dlaczego to się skończyło? Długo byliście razem? Długo znaliście się wcześniej? A do brum - tak dla większości w dzisiejszych czasach podstawa to dom, samochód itd, ale nie dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego więc uprawiacie seks na boku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rafia
"te chwile były przepiekne, były. Drogo za nie zapłaciłam." TY - zaplaciłaś???? To twój małżonek płaci. Ty to miałas swoje piękne chwile, on sie nimi udławił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rafia
"życie w oszustwie, ciągłym ukryciu, konspiracji nie jest lekkie" no nie moge. Biedne sierotki, jak im ciężko. A nie widzisz, że te piękne chwile bez tego oszustwa nie byłby tak podniecajace i przez to - tak "piękne"???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żonkaaaaa86
Kurde, łatwo jest oceniać, ale życie nie zawsze jest czarne albo białe. Czasami kobieta będąc w związku, spotyka po kilku latach mężczyznę, który ją zaintryguje,, w którym się zakochuje, a nie chce przekreślać wspólnego życia z mężem, którego też kocha, ale...inaczej. Wiem, że niektórzy powiedzą, że to głupie, ale tak jest. Ja uważam, że człowiek nie zakochuje się na zawsze, w 1 i tylko 1 partnerze i w małżeństwie nie może się zakochać, gdyż wówczas np. po śmierci partnera nie można by ponownie ułożyć sobie życia, czy np. po rozwodzie. I tak jak kobieta po rozwodzie spotyka faceta i się zakochuje, tak samo może zakochać się będąc w małżeństwie. Tylko jeśli wówczas odchodzi, cierpi mąż, często dzieci, jeśli nie spotyka się z kochankiem, cierpi ona. A jeśli spotyka się z kochankiem, będąc z mężem, który nic nie wie? Nikt nie cierpi, wszyscy są zadowoleni. Oczywiście jest prawdopodobieństwo, że się wyda, życie w napięciu- ale coś za coś. I tak dla wyjaśnienia- nie zdradzam męża, po prostu przedstawiam swoje poglądy na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona swego męża
Kurde, łatwo jest oceniać, ale życie nie zawsze jest czarne albo białe. Czasami kobieta będąc w związku, spotyka po kilku latach mężczyznę, który ją zaintryguje,, w którym się zakochuje, a nie chce przekreślać wspólnego życia z mężem, którego też kocha, ale...inaczej. Wiem, że niektórzy powiedzą, że to głupie, ale tak jest. Ja uważam, że człowiek nie zakochuje się na zawsze, w 1 i tylko 1 partnerze i w małżeństwie nie może się zakochać, gdyż wówczas np. po śmierci partnera nie można by ponownie ułożyć sobie życia, czy np. po rozwodzie. I tak jak kobieta po rozwodzie spotyka faceta i się zakochuje, tak samo może zakochać się będąc w małżeństwie. Tylko jeśli wówczas odchodzi, cierpi mąż, często dzieci, jeśli nie spotyka się z kochankiem, cierpi ona. A jeśli spotyka się z kochankiem, będąc z mężem, który nic nie wie? Nikt nie cierpi, wszyscy są zadowoleni. Oczywiście jest prawdopodobieństwo, że się wyda, życie w napięciu- ale coś za coś. I tak dla wyjaśnienia- nie zdradzam męża, po prostu przedstawiam swoje poglądy na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona swego męża
Kurde, łatwo jest oceniać, ale życie nie zawsze jest czarne albo białe. Czasami kobieta będąc w związku, spotyka po kilku latach mężczyznę, który ją zaintryguje,, w którym się zakochuje, a nie chce przekreślać wspólnego życia z mężem, którego też kocha, ale...inaczej. Wiem, że niektórzy powiedzą, że to głupie, ale tak jest. Ja uważam, że człowiek nie zakochuje się na zawsze, w 1 i tylko 1 partnerze i w małżeństwie nie może się zakochać, gdyż wówczas np. po śmierci partnera nie można by ponownie ułożyć sobie życia, czy np. po rozwodzie. I tak jak kobieta po rozwodzie spotyka faceta i się zakochuje, tak samo może zakochać się będąc w małżeństwie. Tylko jeśli wówczas odchodzi, cierpi mąż, często dzieci, jeśli nie spotyka się z kochankiem, cierpi ona. A jeśli spotyka się z kochankiem, będąc z mężem, który nic nie wie? Nikt nie cierpi, wszyscy są zadowoleni. Oczywiście jest prawdopodobieństwo, że się wyda, życie w napięciu- ale coś za coś. I tak dla wyjaśnienia- nie zdradzam męża, po prostu przedstawiam swoje poglądy na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poukładana na max
właśnie rypnięcie się waszego układy będzie tak naprawdę sprawdzeniem waszych uczuć i waszych związków czy raptem ktoś będzie walczył o związek czy będzie rozwód? ba! właśnie dlatego tkwicie w tym okłamując najbliższych, bo któreś z was się boi, a może kłamie w sprawie uczuć (u osób zdradzających i żyjących w ukryciu kłamstwo wchodzi w krew) istnieje też możliwość, że nie ufacie sobie, bo skoro już raz zdradza się współmałżonka i to tak udanie, to można to jeszcze kiedyś powtórzyć cały urok to właśnie to co on ci nuci - w życiu piękne są tylko chwile tak te ukradzione chwile, ta wiara, że to szczęście gdy sprawa się rypnie będziesz wiedziała czy to miłość... czy tylko ułuda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona swego męża
Kurde, łatwo jest oceniać, ale życie nie zawsze jest czarne albo białe. Czasami kobieta będąc w związku, spotyka po kilku latach mężczyznę, który ją zaintryguje,, w którym się zakochuje, a nie chce przekreślać wspólnego życia z mężem, którego też kocha, ale...inaczej. Wiem, że niektórzy powiedzą, że to głupie, ale tak jest. Ja uważam, że człowiek nie zakochuje się na zawsze, w 1 i tylko 1 partnerze i w małżeństwie nie może się zakochać, gdyż wówczas np. po śmierci partnera nie można by ponownie ułożyć sobie życia, czy np. po rozwodzie. I tak jak kobieta po rozwodzie spotyka faceta i się zakochuje, tak samo może zakochać się będąc w małżeństwie. Tylko jeśli wówczas odchodzi, cierpi mąż, często dzieci, jeśli nie spotyka się z kochankiem, cierpi ona. A jeśli spotyka się z kochankiem, będąc z mężem, który nic nie wie? Nikt nie cierpi, wszyscy są zadowoleni. Oczywiście jest prawdopodobieństwo, że się wyda, życie w napięciu- ale coś za coś. I tak dla wyjaśnienia- nie zdradzam męża, po prostu przedstawiam swoje poglądy na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiesz Pyszno
Poznaliśmy sie w pracy, na jakimś szkoleniu wyjazdowym. Było one wieloetapowe, mieliśmy możliwość lepiej się poznać. Nasz znajomość rozwinęła się w tempie błyskawicznym. Trwało to ok. 2 lat. Jak się wydało ? Zwyczajnie, jak zwykle w takich przypadkach. Jego żona coś podejrzewała, a resztę donieśli znajomi. Czy mój mąż czegoś się domyślał ? Nie, on żyje tylko pracą. Dowiedział się od żony mojego przyjaciela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość @enigma@
tego sens jest taki, że osoby o puszczalskim i konsumpcyjnym usposobieniu pochajtali się ale im się nudno zrobiło to szukają sobie rozrywek emocjonalnych bo już materialnie się zaspokoili. Jakie życie, takie buty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napiszę jako żona
zupełnie przypadkiem się dowiedziałam, mąż pomylił się i sms do niej przyszedł na moją komórkę i wcale się nie domyślałam, wydawało się, że wszystko między nami ok, sypialiśmy ze sobą chętnie, mąż pomagał i w domu i przy dzieciach nie zrobiłam awantury - tylko przyczaiłam się, powoli, bo dobrze się ukrywali odkryłam z kim gdy już wiedziałam na 100 % i gdy miałam dowody zdrady zorganizowałam wspaniały weekend poza miastem, dzieci u teściowej a my w pięknym pensjonacie gdy korzystał z WC wysłałam do niej sms z jego komórki, że tęsknię i czekam plan mi nie wypalił, bo ona zadzwoniła, że nie może, że jej mąż w domu mąż kłamał jak najęty, twierdził, że to bzdury, że to tylko znajoma, oczywiście klęczał i przysięgał, że tylko mnie kocha wyglądał jak zbity pies i wtedy był dla mnie tylko psem zadzwoniłam do niej do domu, odebrał mąż i grzecznie obwieściłam mu, że chcę rozmawiać z jego żoną, a kochanką mojego męża, był zaskoczony na maksa i rozłączył się z trudem poskładałam swój świat, tak, bo duży dom, bo dzieci, bo pies, bo nie chciałam szukać dodatkowej pracy, a życie z jednego etatu nie byłoby dla mnie przyjemne zostaliśmy razem, niby nie jest źle, ale już nie ufam mojemu mężowi... i jeżeli trafi mnie jakaś strzała amora :D na boku, bo to podobno wg. tego topiku takie normalne, to rozejdziemy się, nie będę oszukiwała a tamci się rozwiedli, faceci chyba są mniej wybaczający niż my kobiety, a ona wyjechała do swojego rodzinnego miasta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na raz
Ja też odkryłam romans męża. Przez przypadek. Kupił sobie nowy telefon i przekazał mi stary. Zapomniał wykasować zdjęcie. Zaczęłam się uważniej przyglądać i okazało się, że rozkwita romans. Spotkałam się z kochanką mojego męża. Oczywiście wypierali się wszystkiego. Poznałam męża tej kobiety. Wcześniej prosiła mnie na kolanach, żeby tego nie robić. Jej mąż okazał się gwałtownym człowiekiem. Spotkał się z moim. Pogadali jak mężczyźni. Efektem były wybite zęby mojego już e. Nasze małżeństwo zostało rozwiązane. Ich małżeństwo także się skończyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale autorko tematu
facet wstawi sobie - ewentualnie wybite zęby- i będziecie żyć długo i szczęśliwie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia...
"Życie nie jest jak bajka, ale po ch*j trwać w małżeństwie mając jakiś układ na boku? Ja to się dziwię tym ludziom - że im się chce kombinować, kłamać jakieś wymówki znajdować, ciągle żyć w strachu, że się wyda... debilizm" Bo czesto chodzi jedynie o pewna odmiane i dodatkowy kik, w rutynie codzienego zycia, a nie o budowanie jakiegos nowego powaznego zwiazku. przeciez nowy partner tez po jakims czasie utraci swoja mega-atrakcyjnosc, wiec po co robic powtorki z rozrywki. ci, ktorzy chca nowego zwiazku...ci go tworza, a nie bawia sie latami w podchody, ale to mniejszosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"a tamci się rozwiedli, faceci chyba są mniej wybaczający niż my kobiety, a ona wyjechała do swojego rodzinnego miasta" kobieta ma męską zdradę wpisaną jako ryzyko od początku gdy zaczyna się z nami wiązać... a chłopcom od małego wpaja się, że dziewczynki to są uczuciowe, dobre, wierne, kochane i dlatego dla większości jest ogromnym szokiem, gdy przekonuje się, że tak nie jest.. do tego samczy instynkt - ktoś pokrywał jego samicę... Ps rozwalająca jest ta wypowiadająca się powyżej lasia, prawdopodobnie urodzona w 1980 roku... Ja jeszcze rozumiem, że się ludzie mogą wdać w tak idiotyczny układ po 25 latach małżeństwa... ale te picze, które są 3 lata po ślubie i zaczynają walić męża w rogi jeszcze przed 30, to już jest jakieś signum temporis

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na raz
Mój ex nie jest z tą kobietą. Nie jest w żadnym stałym związku. Czasami kiedy odwiedza dzieci, zostaje na obiad, zasiada na kanapie i robi sugestie, że się naprawił. Myślę, że oprócz uczucia i seksu, pociągała go do tej drugiej aura "owocu zakazanego". Kiedy mogli już być ze sobą, przestali być "pokrewnymi duszami".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"kobieta ma męską zdradę wpisaną jako ryzyko od początku gdy zaczyna się z nami wiązać..." O my biedne niewiasty, te które trafiają na wiernego to już w ogóle urodzone pod szczęśliwą gwiazdą, znalazły takiego jak w korcu maku. wygrały los na loterii a nawet może w ogóle życie :-) ;-) A tak serio, każdy jest w stanie doskonale sobie wyobrazić jak by się czuł w roli zdradzanego. Tak widać jesteśmy skonstruowani skoro tak się to w naszej kulturze wygenerowało, ze tylko monogamia jest gwarantem zdrowego związku, normalnej psychiki itd. wiec jeżeli ktoś zdradza to dobrze wie, co robi i jaki to jest z jego strony egoizm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"O my biedne niewiasty, te które trafiają na wiernego to już w ogóle urodzone pod szczęśliwą gwiazdą, znalazły takiego jak w korcu maku. wygrały los na loterii a nawet może w ogóle życie" nie o to mi chodziło ;) po prostu dziewczynki są przyzwyczajane i od małego uczone (w mniejszym lub większym stopniu), że chłopcy to ci źli, ale jednocześnie, że muszą to ich zło tolerować... i dlatego facet który się najebie jak świnia, budzi uśmieszki, ewentualne jakieś tam upomnienia ale na pewno nie będzie odbierany tak samo jak nawalona jak meserszmit kobieta... ze zdradą jest podobnie i jest to nawet uzasadnione biologicznie, że cnotliwość i wierność kobiety jest cenniejsza niż te same cechy u faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Domyśliłam się, ze niezupełnie o to chodziło, ale załączyłam lekką ironię w celu zobrazowania tego, o czym dalej piszesz, czyli wciąż jeszcze panującego relatywizmu moralnego w odniesieniu do kobiety i mężczyzny. W końcu baba tez człowiek i też ma jakiś tam rozum, duszę, psyche :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz... z drugiej strony kobiety lubią pokazywać jak to ich pozycja jest gorsza, ale... w kryzysowych sytuacjach kobieta może siąść na ziemi i się rozpłakać, od faceta oczekuje się działania... kobieta, jeśli jest ładna to już w zasadzie mało co musi, bo - mieć pracę, wykształcenie, hobby, cele życiowe to ona może, ale jeśli nie ma, to wszyscy to tolerują, bo mąż ma zapewnić byt rodzinie... ile kobiet funkcjonuje w ten sposób, że namiesza coś, namąci a potem tylko mówi do partnera "no zrób coś, jesteś przecież mężczyzną"..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No żesz, musisz mieć na wszystko wytłumaczenie? ;-) No a serio, sporo w tym racji, fakt. I tez trudno kogoś winić za taki stan rzeczy, bo to był długotrwały proces obyczajowo-społeczno- kulturowy. To co teraz, wypada wyciągnąć wniosek, ze miałam rację z tym stwierdzeniem iż wierny facet to skarb?? ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"To co teraz, wypada wyciągnąć wniosek, ze miałam rację z tym stwierdzeniem iż wierny facet to skarb??" wiesz co... masa facetów to strasznie dupy wołowe, leszcze, stare pryki w wieku 30 lat (mentalne), hipochondrycy, nudziarze, dziwaki, brudasy, grubasy... którzy nie zdradzą nigdy, bo albo oni nie potrafiliby żadnej poderwać, albo żadna poza ślubną kijem przez szmatę ich nie tknie... więc byłbym ostrożny z tym gloryfikowaniem wierności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wciąż mam nadzieję, ze w Polsce jeszcze nie jest tak źle (jak na przykład w Szwecji) i jakiś tam przynajmniej procent ludzi nie zdradza dlatego, ze nie prowokuje sytuacji, w której łatwo o zdradę, a nie dlatego, ze nie ma okazji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pyszno
Odnoszę wrażenie, że dla większości wypowiadających się zdrada jest jak kaprys. Wierzcie mi zdrada kogoś z kim jest się 13 czy 20parę lat, to ostateczność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostatecznością jest rozwód
zdrada jes splunięciem w twarz - sobie i partnerowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×