Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tak się was pytam

myśliwi to psychopaci?

Polecane posty

Gary właśnie pozmywałam :) Rozumiem że żeby się orientować słusznie musiałabym prezentować Twój punkt widzenia? Rozumiem że w tym temacie tylko z taką orientacją mogę się wypowiadać? Zajrzałam teraz na podaną stronę, połowa przypadków jest niepotwierdzona- nie wiadomo kto strzelał do psa, jest tylko kilka spraw skierowanych do prokuratury, w których wiadomo że strzelali myśliwi zarejestrowani w swoim kole łowieckim. Owszem, zdarza się że niektórzy myśliwi nadużywają broni i możliwości które ona daje. Tak jak napisałam, zdarza się też że niektóre matki głodzą dzieci, a niektórzy kierowcy jeżdżą po pijaku. Nienawidzę generalizowania. Tylko z powodu zastrzelonych kilkudziesięciu nawet, niech będzie, psów, stwierdzać że myśliwi to psychopaci? Jestem pewna że zdecydowanie większa liczba zwierząt domowych ginie bo znęca się nad nimi właściciel albo potrąci je jadący za szybko kierowca. Pisałam już że nie lubię tego, nie robiłabym tego bo nie lubię agresji w żadnej formie- właśnie dlatego gdybym miała żyć w lesie, na polowanie wysłałabym męża a sama poszła na grzyby. I nie per "dziewczynko" do mnie. Ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arrleta
jak dla mnie to psychopaci 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj historynka historynka
ty za duzo rozumiesz, a za malo myslisz :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do historynki pisze
"Zajrzałam teraz na podaną stronę, połowa przypadków jest niepotwierdzona- nie wiadomo kto strzelał do psa" - no pewnie ze nie wiadomo - malo ktory psychol sie przedstawia. najczesciej spierdala az milo :O rusz glowa. widujesz czesto przestepcow ktorzy nabroja i czekaja grzecznie na policje? ja tez mam w swoim otoczeniu osobe, ktorej zastrzelono psa w takich okolicznosciach. i wiesz czemu nie wiadomo kto to zrobil? bo ow ktos zwial, a policja olala sprawe ze wzgledu na niska szkodliwosc spoleczna czynu. tyle w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popieram arlette
dla mnie tez psychopaci :O 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do historynki pisze- to że ucieka to nie znaczy że jest zarejestrowanym myśliwym. Mieszkałam na obrzeżach miasta dłuższy czas, nawet na mojej ulicy zdarzali się psychopaci strzelający z wiatrówek (niby legalnych) do gołębi hodowlanych i do kotów, są też ludzie z nielegalną bronią. I owszem, na pewno zdarzają się myśliwi którzy nie powinni broni dostawać bo jej nadużywają. Podstaw do generalizowania dalej nie widzę. Ale swoje wiecie, w końcu ja jestem tylko babą (a więc głupia jestem, bo baby są głupie i nie myślą logicznie), do tego Polką (a przecież Polacy to alkoholicy, więc już zaćmiony umysł mam).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do historynki pisze
"to że ucieka to nie znaczy że jest zarejestrowanym myśliwym." jasne. nie znaczy tez, ze nim nie jest. ja wiem, jak to jest, kiedy bydle z kola lowieckiego zabije ci zwierze. uciekl, ale i tak doszlismy, kto to byl. i wiesz co? byl zarejestrowanym mysliwym :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historynka i inni to do was
czytajcie o "niepsychopatach myśliwych: :O :O :O http://www.tvn24.pl/12690,1664890,0,1,mysliwi-zabijaja-ponad-norme,wiadomosc.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja polecam książkę "Polowaneczko" Tomasza Matkowskiego i dorzucam fragment : Dlaczego akurat o tej dziedzinie sadyzmu napisałem? Bo ją znam. Jest wiele innych drastycznych praktyk uprawianych przez ludzkość, mogła by powstać cała seria książek, każda poświęcona innego rodzaju podłości: rzeziom w krajach Trzeciego Świata, seryjnym zabójstwom, torturom zadawanym przesłuchiwanemu przez policje wielu krajów, i tak dalej, lista jest długa, bardzo długa. Była by to chyba najdłuższa seria wydawnicza w historii edytorstwa. Zresztą wiele takich książek istnieje. Ja mogłem napisać tylko o tym, co widziałem na własne oczy. Tak się złożyło, że na własne oczy widziałem polowaneczko. * * * Wiele osób postronnych nie wie, co tak naprawdę się dzieje na polowaniach, lub ma całkowicie mylne wyobrażenie. Wiele osób sympatyzuje z myśliwymi: "O, patrz, z polowania wracają, jak tam, udało się polowanko? O, jakie ładne pieski!" I to do nich kierowana jest ta książeczka. Żeby wiedzieli, co się odbywa pod szyldem "darz bór, ognisko, piórko w kapelusiku, bigosik myśliwski, tradycja". * * * Myślistwo uważane jest za coś marginalnego. I w pewnym sensie słusznie. Rzeczywiście, myśliwych jest niewielu. Ale efekty ich działalności już takie marginalne nie są. Pamiętam, jak pewien starszy myśliwy wspomniał mimochodem przy kolacji: "Strzeliłem w życiu coś koło pięćset saren...". Przemnóżmy to przez sto tysięcy myśliwych zrzeszonych w Polskim Związku Łowieckim. Ile wyszło? 50 000 000. Słownie: pięćdziesiąt milionów saren. Oczywiście nie każdy myśliwy w swoim życiu zabił aż pięćset. Ale przecież ta wypowiedź dotyczyła tylko saren! Jeżeli dodamy inne zwierzęta - dziki, zające, kuropatwy, jelenie, daniele, kaczki, gęsi - to ogólna liczba chyba nie jest zawyżona. Dziesiątki milionów zwierząt zabitych przez jedno tylko pokolenie myśliwych w jednym tylko kraju! * * * Ta książeczka jest dla normalnych ludzi, którzy nie zdają sobie sprawy z masowości tych mordów, i z tego, że za każdą z tych milionów śmierci kryje się strach, cierpienie i agonia stworzenia, którego system nerwowy niewiele się różni od ludzkiego... Za każdą śmiercią kryje się ból - bo nie ma zabójstw "czystych", to nie bajeczka dla grzecznych dzieci gdzie myśliwy robi "pif, paf!", a zając posłusznie robi "fajt" i już leży i nic nie czuje. * * * SZTAFAŻ Nie wiem, czy zwrócili Państwo uwagę na charakterystyczne słowa w którymś z cytowanych tu podręczników: "w całym świecie kulturalnego łowiectwa". Albo: "pretendował do miana sztuki". To jeszcze jedna, dość subtelna, próba legitymizacji. Polega na podczepianiu się pod kulturę. O ile w dawnych czasach łowiectwo, jako zdobywanie pożywienia, rzeczywiście zasługiwało na otoczkę kulturową, o tyle teraz, gdy wyrodziło się w zabawę, hobby, kolekcjonerstwo - z całą pewnością na taki sztafaż nie zasługuje. Odkąd wiemy, że zwierzęta to istoty nie różniące się zasadniczo od nas, poza tym, że miały trochę mniej szczęścia w procesie ewolucji, powinniśmy całkowicie zrewidować nasz stosunek do nich. Badania inteligencji i wrażliwości zwierząt, a nawet zwykła obserwacja zwierząt domowych, rzucają zupełnie inne światło na ich rzekomą bezduszność. Wielu ludzi jest bardziej pozbawionymi duszy. Co gorsza, nie zdają sobie z tego sprawy, a więc nie mają świadomości - jeszcze jednej cechy mającej oddzielać świat zwierzęcy od ludzkiego. Myśliwy nie ma świadomości, że to, co robi zwierzęciu, jest straszne. Gdyby mu powiedzieć, że jest zwyrodnialcem, szczerze by się zdziwił. Przeglądając prasę branżową, wśród reklam nowych przywabiaczy, rozpryskowych kul najnowszej generacji, fachowych porad jak zdzierać skórę i listów dziękczynnych do redakcji, znalazłem takie oto wspomnienie po zmarłym myśliwym: "Był niezapomnianym leśnikiem, nauczycielem, myśliwym. Ale przede wszystkim był dobrym człowiekiem". Jak dalece zwierzęta są tylko zabawkami, widać już choćby po charakterystycznej, zaskakującej na pierwszy rzut oka składni w podręcznikach. Jeśli się w nie wczytamy, uderzą nas dziwne, niezrozumiałe z pozoru sformułowania. Oto fragment z Wyceny trofeów łowieckich Ignacego Stachowiaka. Rozdział pt. "Trofea zwierząt chronionych": "(...) kozica, niedźwiedź i żbik są w wielu krajach Europy zwierzętami łownymi. Godzi się więc, choćby tylko w najogólniejszych zarysach, poznać zasady wyceny trofeów również tych zwierząt, chociaż ich stan w Polsce oraz warunki bytowania i rozwoju nie rokują im powrotu na listę zwierząt łownych". Ten niesłychany zwrot, który brzmi prawie jak "nie rokują im powrotu do zdrowia", najdobitniej świadczy o postawie autora. W jego pojęciu zwierzęta to nie tylko zabawki, więcej: to zabawki, które cieszą się z tego, że sprawią myśliwemu satysfakcję swoją śmiercią! Stąd ta charakterystyczna składnia: "nie rokują im powrotu na listę zwierząt łownych" (w domyśle: niech żałują!) albo, jak czytamy dalej: "łosie przeżywają rozwój popularności" (brzmi prawie, jakby robiły karierę). A najszczęśliwsze z nich... "wkraczają w sfery medalowe" (!). Na koniec jeszcze bardziej niesamowity fragment podręcznika. Oto autor opisuje emocje związane z polowaniem na głuszce: "Dla myśliwego trofeum to zdobycz, pozyskana w atmosferze napięcia, przypływu emocji i przeżyć. To właśnie głuszec, wyniesiony na żerdzi z tokowiska, którego przedtem trzeba było w podnieceniu doskoczyć, uraczyć się jego pasjonującą pieśnią, z opanowaniem strącić go z gałęzi (strącić, czyli zastrzelić), podjąć i z tryumfem na żerdzi zawiesić. To również cietrzew, podjęty (czyli zastrzelony) po wyjęciu z budki, gdzie w podniecającym napięciu wysłuchało się jego gulgotów, urozmaiconych czuszykaniem i przerwanych uroczystym szabasem. Po tych myśliwskich przeżyciach trofeum staje się już przedmiotem żywo przypominającym przeżytą przygodę, a także przyczynkiem do chwalby wobec kolegów i przyjaciół". Zabójca przed dokonaniem mordu upaja się pięknem ofiary i dźwiękiem jej głosu. Poetyka jak z filmu "Milczenie owiec". Psychiatra miałby tu niejedno do powiedzenia. Nie potrzeba zresztą psychiatry, żeby stwierdzić, że coś tu jest nie tak, i to nie tylko z myśliwymi, lecz z całą społecznością, która toleruje ten zbrodniczy "sport". Litujemy się, i słusznie, nad końmi wiezionymi do rzeźni, nad porzuconymi psami, nad kotami torturowanymi przez wiejskie dzieci. Sądy zaczynają wymierzać, na razie symboliczne, kary dla zwyrodnialców. A tymczasem całkiem legalnie setki tysięcy myśliwych torturuje miliony zwierząt, odrywa im łapy, wydmuchuje płuca, rozpruwa kiszki, wystrzeliwuje wątroby, robi miazgę z kości, szatkuje mięśnie - i nic! Darz bór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie tak uważam, że myśliwi to są psychopaci ! WSZYSCY bez wyjątku. Nie mam do nich za grosz szacunku, kiedy spotykam kogoś, kto jest myśłiwym i jeszcze się tym podnieca i opowiada jak to koziołka ustrzelił a nie wolno to od razu taki człowiek jest u mnie skreślony i nawet mu ręki nie podam. Kiedyś w naszej firmie był taki klient, który też cały czas tylko mówił jak to ma psa mysliwskiego, jak szuka zwierzynę, jak poluje z nim itd. Wogóle z nim nie rozmawiałam, cały czas milczałam, a jak odchodził i chciał ręke podać na " do widzenia" to powiedziałam, że brzydzi mnie ręka myśliwego. Tyle w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rocolampone

Z psychologicznego punktu widzenia, osobicy którym sprawia przyjemność odbieranie życia innej istocie żywej, są socjopatami że skłonnością i sadystycznymi i absolutnie nie powinni mieć dostępu do broni. 

Tłumaczenie, że ludzie od zawsze polowali jest irracjonalne, ponieważ ww. polowania odbywały się w celu zdobycia pożywienia, przetrwania i w większości orzypadków nie stanowiły uciechy dla polujących. Nawet drapieżniki w święcie zwierząt nie zabijają kiedy nie są głodne - jest to domeną zakompleksionych ludzi ze skrzywioną psychiką (najczęściej jakąś traumą z dzieciństwa).

Wywód, że przecież myśliwi też wykorzystują dziczyznę do celów konsumpcyjnych jest nudorzeczny, ponieważ nie jest im to niezbędne do życia i stanowi jedynie element uboczny ich socjopatycznych działań. 

Całej otoczki, mającej na celu przyćmienie prawdziwych intencji polujących, składającej się z farsy nauk sygnałów łowieckich, budowania ambon, dokarmiania zwierząt, regulacji populacji, i innego tego typu bełkotu, nie będę komentował - jest to temat rzeka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×