Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zagubiona1212

Mąż mnie nie pociąga, nie kocham męża

Polecane posty

Gość gość
moj uwaza ze gry wstepnej nie musi byc i ze kobieta moze w kazdej chwili , znaczy ze w kazdej chwili facet moze w nia wejsc, on nie rozumie ze tam musi byc wigotno, na pocztku chwalil sie ze przeczytal wsztstko o kobietach i kobiweta wg niego jak widzi faceta to ma miec mokroi odrazu, tak on uwaza ze jak facet moze odrazu wsadzic to i ona moze odrazu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:) Totalna, nie myl zauroczenia z miłością. W poprzednich postach wyjaśniłem ten mechanizm. Uczucie miłości jest czymś co pozostawia ślad w nas na zawsze. Uczucie zauroczenia to tylko egoistyczne pragnienie tego nowego ciastka. Chęć poznania jego smaku. Chcieć to mieć. Najczęściej zauroczenie kończy sie tragicznym obudzeniem sie pod rynną. Bardzo rzadko zmienia sie to w fascynację i głebsze uczucie. Więc nie mówmy o zauroczeniu. Piszesz że mąż wie tych twoich pragnieniach. A co stoi na przeszkodzie żebyś to ty przejęła inicjatywę w swoje ręce. Stań się Wampem, pokaż mu swój czar i powab. Zacznij go uwodzić a on wtedy....................... :) Moze3 spuszczę zasłonę żeby inni nie podglądali. Po prostu. Zrób tak. Chcesz i masz. W najpiękniejszy sposób. Mało tego. Będziesz prowadzić grę według własnych reguł. On poprowadzony za rękę pójdzie w ciemno tą drogą. Nie będzie stawiał oporu. Ale co ja tam wiem na ten temat. Czasem z żoną zdobywamy się na szczerą rozmowę, a potem realizujemy te marzenia. Czasem w trakcie jest trochę improwizacji. Dodaje to trochę ostrości i pikanterii. No i jakoś się nie nudzimy. Czasem to ona przytula sie do mnie a ja wiem że wtedy muszę ją objąć ramieniem. Bo wiem że ona chce być ze mną i czuć tę bliskość. Jeżeli ona zaczęłaby się oddalac to ja taki prymitywny i prosty stwór nie dostrzegłbym tego. Więc ona dba o to by ta więź się nie zerwała. Chcieć to móc. A móc to chcieć. Są jeszcze inne powiedzonka. Bo do tanga trzeba dwojga Największy ambaras żeby dwoje chciało na raz. Gdy żona się zauroczy to nie chce. :( Więc w tym problem. Gość :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Totalna
Tylko ze tu nie chodzi o rozwod. Smieszne to jest to, ze rozgrzeszenia za rozwod nie dostane, ale za zdrade juz tak. I jesli tylko bede jej zalowala, to nadal moge przystepowac do komunii. Nie czepiam sie, tylko tak mi przyszlo do glowy, ze to troche dziwne I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do goscia powyżej. On też nie może od razu. Na początku musi stać na baczność. Z flaku to zero pożytku. Więc chyba ty też nie wiesz o czym piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Totalna
Czyli nadal to kobieta powinna wiecej. Oj, ciezkie to I samolubne. Ona dba, a jak przestanie? Nie mow, ze nic nie robisz tylko polegasz na jej checiach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wlasnie ze moj chce odrazu i chce zebym ja tez odrazu chciala,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
milosc nie trwa wieczniw nigdy bylo juz na ten temat gadanie na necie wiec po probleimie :) www.youtube.com/watch?v=1FT_YcldLa4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Totalna
Nie myle zaurozenia z miloscia. Napisalam tylko ze zauroczenie moze sie w milosc przerodzic, a potem niech sobie zostawia slad albo dwa, tylko co po sladzie jak samej milosci juz brak? Wiesz, nie bede jak ten osiolek. Skoro pisze ze mi zalezy I szukam rozwiazan, to czemu nie mialabym zastosowac tego o czym piszesz. Musze sie przelamac, bo mam wewnetrzny opor. Chyba boli mnie mysl, ze maz tylko czeka, a dla mnie to tak jakby mu nie zalezalo. U nas kiedys tez tak bylo. Byl dotyk, czulosc, staranie sie. Zastanawiam sie czy nie przespalismy momentu w ktorym byla jeszcze szansa na ratowanie nas. ..zeby dwoje chcialo... No dokladnie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:) Totalna, Jeszcze z innej beczki. Masz kilka priorytetów. Kariera zawodowa, własne szczęście bez wyciągania wniosków z życia. Rodzina. W większości przypadków CZŁOWIEK ( Nie rozdzielam kobieta - mężczyzna ) Stawiam znak równości. Jest istotą egoistyczną. Zawsze w pierwszej chwili stawia swoje potrzeby na pierwszym miejscu. Często pomija swoich bliskich. To jego potrzeby są ważne. Nie mam na myśli rezygnacji z tego czego pragniesz. Nikt nie kazę ci się zmuszać do miłości do męża. Tylko czy ty go naprawdę nie kochasz czy tylko naszło na ciebie takie zniechęcenie. To takie przeciwne uczucie do zauroczenia :P To co napisałem wcale nie pokazuje że małżeństwo jest nudne po iluś tam latach. Jest tyle spraw wokól nas. Komplikacji związanych z naszym życiem.Kłotnia w sklepie, niepowodzenie w pracy, apatia i zmęczenie. Chore dziecko. No całe mnóstwo. Więc ten spokój, umiarkowany stabilny układ w małżeństwie, taka szarzyzna życia. Pozwalają na ochłonięcie od stresu. Przecież ta nuda w domu pozwala na spokojny sen. Na odprężenie. Potrzebujesz motylków ? Postaraj sę o nie w domu. Cały warsztat z wyposażeniem czeka w pogotowiu. pod ręką. Wystarczy tylko nacisnąć guzik. A ty przedstawiasz sytuację tak. Masz browar w domu i idziesz kupić sobie jeszcze jedną butelkę piwa. I to gorszej jakości i bele jakim smaku. Skoro masz tak wyrafinowany gust popatrz że w domu masz skarby. To na wystawie to tylko atrapy. gość :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hmmm...ja napisze tak- jestem ciezarna mezatka a zakochalam sie w ginekologu. meza tez kocham, wiec ciesz sie ze Ty jestes pewna ze nie kochasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Totalna
Wiesz co, no upraszczasz znowu;) Szczescie bez wyciagania wnioskow z zycia? Czy ty czasem nie przesadzasz? To ze nie pisze o innych problemach nie znaczy ze ich nie ma. Z innymi jednak sobie radze, wiec nie musze ich opisywac. Piszesz ze nie kazesz mi sie zmuszac do milosci do meza ale mam patrzec jaki mam w domu skarb. Wiesz, to samo mozesz powiedziec jemu. Ma taki skarb w domu jak ja;), niech wiec sie troche wysili I postara sie mnie przy sobie zatrzymac, ja jestem w koncu kobieta w ktorej zakochal sie iles lat temu. Mam watpliwosci, ma wiec chyba o co walczyc;)Ty dalej nie rozumiesz o co chodzi z ta nuda. Ja nie wiem jak Ty ale ja nudy nie chce. Ale nuda to nie zycie bezstresowe czy bezproblemowe. Mozna miec stres, mozna miec problem, ale mozna tez miec ciekawe zycie. Tu chodzi o robienie czegos razem, wspolny czas, wspolne rozmowy. I wiesz, jak tak piszesz o tym czlowieku stawiajacym swoje potrzeby na pierwszym miejscu, to tak sobie mysle, ze moze moj maz tez tak do tego podchodzi. No bo w koncu wie co jest nie tak, ale nie przejmuje sie moimi potrzebami tylko zyje tak jak zyje bo jemu jest dobrze. Ja tak moge zyc, on moze. Za rok bedzie z takim podejscie rozwod. Sama nie udzwigne zmian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pprowokatorr
Ja jestem tym złym.Żona pracująca zawodowo. W domu potrafiła utrzymać porządek. Pranie, gotowanie, pilnowanie dziecka. Czyli praca na dwa pełne etaty. Zdarzało się że mąż chciał seksu. Żona mówiła że jest zmęczona, że cały dzień na nogach, ŻE JĄ GŁOWA BOLI. Mąż ją szantażował więc żona biernie ulegała. Ta bierność przejawiała sie tym że leżała jak kłoda i cierpliwie czekała na koniec wysiłków męża. Po fakcie wizyta w łazience szybki prysznic i do łóżka zeby spać bo rano kierat od nowa. I tak trwało to jakis czas. Mąż w pewnym momencie uległ ZAUROCZENIU. Ona taka chętna i ładna. Szkoda nie skorzystać z okazji. Zauroczenie dowiaduje się że mąż ma żonę. Mąż więc musi się zadeklarować. Albo żona, albo zauroczenie. Gdsy miało dojść do konfrontacji w domu męża zaczęły nachodzić wątpliwości. I tak powoli zauroczenie minęło a żona stała się jednak osobą ważniejszą. Nie będę się rozpisywał ile razy powtarzała sie taka karuzela. Żona była i jest osobą bardzo inteligentną. Zorientowała sie ze coś jest nie hallo. Któregoś dnia usiadła przy mężu i wyjaśniła mu pewne zawiłości życia. Że mąż musi wybrać. Dom i rodzina, albo zachciewajki. Jeżeli wybiera zachciewajki to żona nie stawia mu żadnych przeszkód. Jeżeli mąż wybiera dom i rodzinę to wiele spraw musi ulec zmianie. Podział obowiązków i zamiana ról. Mąż myślał chwilę i podjął decyzję. Nie ważne jak się dalej potoczyły losy tej rodziny. Chcę napisać coś innego. Gdy facet postanawia zostać na łonie rodziny wszystkie panie gromkim głosem stwierdzają że to wygodnictwo i strach, bo on się boi nie być sam. I kto mu obiadek ugotuje. Kto mu upierze koszule itp. Gdy kobieta chce pozostać panie piszą o jej poświęceniu, o zmuszaniu się do tego czego już ma dosyć. Że powinna odejść i ułożyć sobie życie od nowa. Czy to nie HIPOKRYZJA ? Moze ta prawda leży po środku. Mąż bo nie dostrzega poświęcenia żona szuka urozmaicenia gdzie indziej. Żona jak w przypadku Zagubionej czy Totalnej, nie dostrzega zadowolenia z męża z posiadania takiej żony i odrzuca świadomie fakt ich wzajemnej miłości. Nie każda miłość jest burzliwa i porywająca. Tak miłość niesie jak tornado wiele zniszczeń. Bywają miłości spokojne i ciche. Pełne uwielbienia i wielu wyrzeczeń. Poświęcenia. Bo tak na prawdę to właśnie taka jest miłość. Zagubiona to już prehistoria. Totalna, aktualna na tapecie. Szukasz czegoś co już masz. Tylko nie chcesz tego używać. Wmawiasz sobie oschłość męża. Jego brak empatii. Moze sama hamujesz to wszystko. Moze sama to blokujesz. Łatwo zrobić jedno ostre cięcie. Ale tak trudno zastanowić się i próbować coś naprawić. Pamiętaj o jednym. Trupa na pewno się nie uda reanimować. Szczególnie gdy zgon nastpił wieki temu. Ty szukasz ucieczki w zauroczeniu i wmawiasz sobie że dobrze robisz. Sporo pań też tak traktuje tę sytuację. Ale gdy się mylisz ? Gdy to jest włąśnie błędem. Gdy to spowoduje utratę włąśnie małżeństwa ? Ale zaraz co poniektóre panie wyskoczą ze wspaniałą teorią o sfrustrowanym i opuszczonym przez żonę facecie.........:P Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prowokatorze więc uważasz że to wszystko to tylko choroba psychiczna ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jeżeli chodzi o gościa z uśmiechem. Rozumiem że to nie gloryfikowanie męża Totalnej. Tylko przedstawienie z tej drugiej strony lustra. W sumie masz sporo racji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Totalna
A zaskocze Cie, bo wcale nie mysle ze facet jest wygodny a zona sie poswieca. Sama nie chce by tak na mnie patrzono, ze z wygody zostane bo maz dobry, gdzie ja bede miala lepiej. Napisze to raz jeszcze, ale u mnie zauroczenie to wspomnienie. Taki schemat o jakim piszesz, praca na dwa etaty, zdarza sie dosc czesto. Twoja zona nie miala czasu na zauroczenia, a ty zamiast jej pomoc, w tym czasie znalazles zauroczenie dla siebie. Piszesz z wlasnej perspektywy, masz racje. Moja sytuacja nie jest Twoja. W moim zwiazku to ja znalazlam zauroczenie, ale I sie z nim pozegnalam. Nie wiem czemu Twoja zona odpuscila. Chyba ze nie odpuscila ale jej starania nie przyniosly rezultatow? Moze Ty odpusciles? Wiesz z doswiadczenia ze ciezko zastanowic sie I probowac cos naprawic, ale czemu zakladasz ze ja tego nie robie? Czemu nie mozesz przyjac do wiadomosci ze potrzebuje do tego meza? Moze ktos inny bedzie funkcjonowal inaczej. Ja chce wspolpracy! Mysle ze piszesz z perspektywy kogos kto stracil cos co bylo najwazniejsze, teraz tego zaluje I zakladasz ze kazdy bedzie robil I myslal podobnie. To takie troche pocieszanie siebie. No bo przykro jesli komus sie udalo a Tobie nie. Z zauroczenia nic nie wyszlo, z malzenstwa rowniez. Dlatego tak uczepiles sie Zagubionej. Ale to co robisz to jest zaklinanie rzeczywistosci I pocieszanie siebie. Moze to Ty powinienes sie w koncu pogodzic z tym co sie stalo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
haha, to bylo jasne, ze prowokator to puszczony byly maz :D pluje jadem wszedzie gdzie sie da :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pprowokatorr
Nie, nie jestem opuszczony przez żonę. Żona stawiając mi realne rozwiązanie dała mi wolną rękę w podjęciu decyzji. To była włąśnie jej walka o rodzinę. Nie wywierała presji. Ja uświadomiłem sobie że jednak jest coś co nas łączy. Powoli wdrażałem się do nowej roli. Wystawałem w kolejkach, robiłem zakupy. Przyprowadzałem dziecko ze szkoły. W ten sposób żona dostała zastrzyk kilu godzin w domu. Miała możliwość usiąść na kanapie i wypić filiżankę herbat czytając swoją prasę. A wieczorami okazało sie że ma ochotę na chwileczkę zapomnienia. Mnie przeszły zachciewajki na zauroczenia i tak powoli okazało się że miłość pomiędzy nami istnieje. Ma trochę inne oblicze niż dawniej. Jest to inny wymiar. Śmieszne. Ale trafiają się nam naprawdę tak porywające momenty o których nawet zapomniałem. Dla mnie, ale tylko dla mnie. Jest to na pewno spora nauczka. Wiem, że o partnerze należy zawsze pamietać. Nawet gdy nam czegoś brak. Bo partner na pewno nam uzupełni ten niedostatek. Trzeba wybrać tylko odpowiednią metod ę. Piszesz że mąż jest mało asertywny. Że nie przejawia zbyt wiele inicjatywy. Może ten typ tak ma. Mozesz sama zająć się stroną operacyjną dzieki czemu będziesz mieć kontrolę nad realizacją marzeń. Każda kobieta chce czasem poczuć się tą malutką i bezbronną. To żaden wstyd powiedzieć o tym mężowi. Potr4aktuj go właśnie wtedy jak partnera. Wyjaw mu ten sekret. To pragnienie. Bycia przy nim. Żeby poczuć jego ramię które cię osłania i trzyma mocno. Niektóre komentarze mnie śmieszą. Gdy facet pisze o obronie rodziny panie frustratki widzą go jako faceta porzuconego przez żonę. Totalna też w takim kontekście traktuje męża. Nie jak porzuconego. Ty chcesz go porzucić. Smutne stwierdzenie ale prawdziwe. Piszesz że dostrzegasz błędy które popełniłaś. Że rozmawiałaś z mężem, ale on nie wykazuje........... Ale moze w sumie ty też źle podchodzisz do sprawy. Moze przemyśl. czy naprawdę chcesz naprawić te relacje. Czy nie chcesz na siłę wykonać jakiś ruchu. Po czasie uświadomisz sobie że zrobiłaś coś na przekór sobie. Moja żona dając mi wolną rękę powiedziała że jest przygotowana na każdą opcję i wie co zrobi. Na dzień dzisiejszy mówi mi że cieszy się że pozostałem. Ona ma świadomość swojej decyzji, A czy ty tak naprawdę wiesz czego pragniesz ? Czy znasz miejsce swoje, męża i dziecka ? Nie patrz na dziecko. Patrz na małżeństwo. Czy zmuszasz się czy chcesz tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prowokatorze, pisanie że jestem prehistorią uderzyło w moją kobiecą dumę :))) Każdy patrzy na różne sytuacje ze swojego punktu widzenia. Często jest tak, że wielka gorąca miłość przeradza się w wielką przyjaźń i wzajemną troską już bez tych motylków, ochów i achów. To fakt. Ale ludzie często po ślubie popełniają zasadniczy błąd. Traktują drugą połówkę jak coś ich, na zawsze. Jak coś o co nie muszą się starać, dbać, ktoś kto po prostu jest i będzie. A niestety często jest tak że człowiek potrzebuje czuć się zauważanym, czuć się kochanym i najważniejszym dla kogoś i wiedzieć że może na niego liczyć w potrzebie. Starać i zabiegać powinno się ciągle i powinny to robić dwie strony. To nie powinno tak wyglądać, że strony wzajemnie ze sobą rozmawiają ale tylko jedna strona idzie na kompromis, jedna walczy. Zamienienie się w kobiettę-wampa i poprowadzenie faceta za rękę z doświadczenia wiem, że może przynieść odwrotny skutek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:) Jeszcze coś przyszło mi do głowy. A to nie było poruszane. W małżeństwie wieje nudą. Brak tylko tych wzlotów. Nie ma przemocy, wyzwisk. Nie ma alkoholu na tapecie. Istnieje tylko taki układ wegetacji. Ale to wcale nie jest powodem do zostawiania po sobie zgliszczy. Na pewno brak czegoś. Ale to wszystko nie jest stracone. Istnieje pomiędzy tymi ludźmi jakaś więź i bliskość. Warto to wykorzystać dla dobra obojga. Zwalanie winy na małżonka, że ciągle ja walczę a on to...... Zagubiona. Pisałem już o traktowaniu partnerskim. O wspólnym życiu ze sobą, a nie obok siebie. Twój przypadek jest najlepszym przykładem. Zarówno ty jak i twój mąż żyliście jedno obok drugiego. Efekt jest jaki sobie wspólnie zgotowaliście. Pisałaś że masz nowego partnera. Ale z nim inaczej starasz się układać życie. To właśnie błąd z małżeństwa zmusił cię do zmiany podejścia. Totalna rozważa za i przeciw. Ale czy patrzy na to w prawidłowy sposób. Czy chce wyciągnąć wnioski z błędów które popełniła z mężem do spółki, czy chce stworzyć swój nowy świat bez tego balastu. Ale już bez męża. Dlatego ponawiam pytanie. RAZEM CZY OSOBNO. gość :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja myślę że jak kobiecie jest dobrze to ona zawsze musi sobie wymyślić jakieś urozmaicenie i wtedy ma problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Totalna
Prowokatorze a czemu Ty odrazu nie opowiedziales swojej historii? Sam zobacz, idealna historia ukazujaca ze nie ma drogi bez powrotu. Cos takiego moze dac innym nadzieje, ze nawet po zauroczeniu, mozna odkryc malzenstwo na nowo. Twoja zona to faktycznie madra kobieta, dajac Ci wybor. A mozesz mi powiedziecile czasu minelo zanim zapomniales o zauroczeniu? I czy nadal kochales zone bedac z inna kobieta? Wydaje mi sie, ze nie straciles zainteresowania zona pod wzgledem seksualnym I kiedy zdales sobie sprawe ze mozesz ja stracic, latwiej bylo Ci zblizyc sie do niej. Nie wiem jak jest z wami facetami. Moge mowic o sobie. Dla mnie zeby byl sex musi byc bliskosc. Tu czeka mnie jeszcze troche pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pprowokatorr
Wiesz Totalna, że mechanizm zauroczenia u mężczyzny i u kobiety to dwie różne sprawy. Facet działa wzrokowo. Ładna laska działa raczej na sferę czystego seksu. U kobiety potrzeba jest chyba raczej otoczki słownej. Takiej dekoracji jak bukiet kwiatów, czy biżuteria. Trochę ciepłego słowa, jakiś delikatny ruch dłonią. Taka pieszczota jak podmuch wiatru. Dla faceta czułość zaczyna się przy grze wstępnej, a kończy przy fontannie wylewającej się do ................:) Z żoną jest to inna sfera. To już jest ten fragment który facet chroni jak skarbu. Jest to TABU. Inni nie mają tam wstępu. Żona. Facet zapomina że może czegoś jej brakuje. Tu nie chodzi o to że zdobył i już ma to na własność. Wiecej już się nie musi wysilać Nie chodzi o zdobywanie i o walczenie. Chodzi o potraktowanie jej jak partnerki. Gdy rodzi się dziecko facet z nr 1 schodzi z piedestału i staje się nr 2. Facet inaczej pojmuje macierzyństwo niż kobieta. Dlatego dochodzi do tych zauroczeń. Ale jeżeli ma się mądrą kobietę za żonę, to coś z tego wychodzi dobrego. Ona potrafi wybaczyć, bo chce i potrafi zrozumieć. A moze to zrobić jeżeli kocha. Wystarczy odrobina wysiłku. Nie trzeba staczać bitew i przegrywać. Cały sekret kryje się w uczuciu którym darzy się drugą połówkę. Pisałaś o rozterkach, o zauroczeniu. Ale zapomniałaś porozmawiać z mężem. Z tą osobą która powinna być tym wszystkim zainteresowana. Poszłaś na łatwiznę. Teraz podobno wahasz się i próbujesz pokochać od nowa. Ja i moja żona nie musieliśmy zaczynać nowej miłości. Musieliśmy tylko zrobić grubą kreskę i dalej iść razem ze sobą. Właśnie razem, a nie obok siebie. Więc nie pisz mi że chcesz pokochać od nowa. Nie istnieje taki termin. Byliście ze sobą cały czas, pod jednym dachem. To nie była przerwa kilkuletnia. Nie było odejścia i związania się drugą osobą na stałe. Potem po latach powrót i miłość rozkwita na nowo. Jeżeli pozostałaś przy mężu, to łączy cię z nim coś co kiedyś było płomieniem. Teraz trwa żar dla podtrzymania ciepła. Chodzi o to, żeby teraz nie zalać tego wodą jak to zrobiła Zagubiona. I pisząc o niej że to prehistoria, miałem na myśli że tamto było wieki temu. Teraz ona ma nowe życie i inny człowiek jest obok niej. A czy będzie szczęśliwa czy nie to, czas pokaże. Z mężem była parę lat. Z nowym menem jest kilka miesięcy. To jeszcze nie pewność. To tylko jej pobożne życzenie. A ty Totalna ........... No nie wiem. Gość :) zadał ci pytanie. Czy chcesz być z mężem czy tylko starasz się z nim być. Uczciwość w stosunku do drugiego człowieka to faktycznie uczciwość do samego siebie. Dlatego też uważam, że to pytanie powinnaś zadać sobie samej. Czy jeżeli pozostaniesz, to z nim, czy obok niego ? Nie dla dobra dziecka. A dla siebie i męża. Ta decyzja musi być świadoma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pprowokatorr
A odnośnie pytania: ile czasu minęło do zapomnienia o zauroczeniu. Wyjaśniłem ci ten mechanizm, jak działa u faceta. Początek i koniec. I po herbacie. Brutalne ale szczere. Jeżeli chodzi o żonę w tym kontekście. Mam na myśli rozstanie. To tu jest już inny wymiar. To twoje drugie ja. część twojego życia. Za żonę facet gotów jest dać się zabić. Zrobi dla niej wszystko. ( Chyba że jest skończoną pierdołą ) Przecież to dla żony, matki swoich dzieci facet gotów jest dla wielu poświęceń. No ale są wyjątki. Gdy za żonę ma się cholerę, która zrzędzi cały czas. Ma o wszystko pretensję. O to że deszcz pada, albo że Kowalska ta z 3 piętra ma już noy samochód.A oni żadnego. Wiec nie wszystko złoto co się świeci. W większości przypadków ok 80 % zakładam że tak właśnie jest. A sama wiesz dobrze z autopsji, że zauroczenie to jeszcze nie miłość. Wiec może miłość to mąż ? Ja na pewno nie. Jeżeli czujesz sympatię do kogoś, to może być tylko złudzenie. To tylko opakowanie towaru. W środku może być bubel. Dlatego zawsze podchodź z rezerwą do wspaniałych ludzi którzy mają jeszcze wspanialsze rady. To tylko słowa. Wszystko w życiu ma inne odniesienie do każdego z nas. Każdy z nas odbiera inaczej. Mamy inne motywy i potrzeby. Czujemy inaczej, marzymy o czymś innym. Nie ma uniwersalnego środka, ani sposobu. Dlatego kieruj się własnym sercem i rozumem. Bo to twoje życie. Nie nasze. Decyzje musisz podjąć ty za siebie i dla siebie. A przy okazji ta decyzja dotyczy Twojej Rodziny. Dobranoc. Moze do jutra. Może.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Totalna
Do tego co piszesz o Zagubionej nie mogę sie zgodzić. Nie wiem czemu podwazasz jej wybór nieznajac tak naprawdę żywej historii. To że Twoje małżeństwo sie uratowało znaczy że chciało tego dwoje ludzi. Oni podjęli swoje decyzję i nie widzę sensu ciągle zakładać że były złe. Czemu nie pomyslisz, że może gdyby zostali razem stworzyłoby sobie piekło? Może ich decyzja tez była przemyślana i podjeta z czystością serca? Nie mow mi ze depresja... To nie oznacza zle podjętej decyzji. Można mieć depresje bo facet ktory niby kochał, olal, bo traktował żonę jak rzecz, bo bolało żonę ze już nie jest tym tabu, juz życia dla niej by nie oddal. Nie wiem tego, gdybam. Ale takie czepianie sie i chęć udowodnienia że zrobiła źle, jest bezsensu. Masz rację że mechanizm kobiety i mezczyzny działa inaczej. Mi zabraklo czułości. Nie mów mi ze nie rozmawi!lam z mezem. Jak to mnie drazni. Nie pomyslales że może on nie słuchal? Słucha dopiero teraz. Dobre i to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:) Totalna, pozwolę sobie na zgłoszenie sprzeciwu w tej kwestii. Wszystkie wpisy należą do żon. Mężowie nie wypowiedzieli się w tych tematach. Więc opowieści dziwnej treści są tylko jednostronne. Co do Zagubionej zgadzam się z Prowokatorem. Sytuacja naświetlona przez nią jest pełna niedomówień. Opisuje tylko fakt że nie kocha męża. Nie ma podanego powodu utraty miłości. Ale fakt depresji po rozstaniu każe się domyślać że nie wszystko co podała jest prawdziwe. Czasem człowiek jest tak zakręcony że nie może otrząsnąć się z głupich myśli. Powoduje to wpadanie w pętlę i wszystko tłumaczy sobie na opak. Odnośnie ciebie też jest tylko twoja wersja. Twój mąż może nawet nie wie że jest takie forum i że ty powoli otwierasz się sama dla siebie. Bo to co tu trwa w tych wpisach to ciąg pewnych zdarzeń i przemyśleń. Ty podchodzisz do tej kwestii inaczej niż Zagubiona. Ona chciała rady i wsparcia. Została sama bez jakiejkolwiek szansy, bez ratunku. Zresztą na własne życzenie. Ty znalazłaś topik i chciałaś zrozumieć cały mechanizm. Jak do tego doszło, czemu nagłe zauroczenie. To wszystko jeszcze nie wyjaśniło ci do końca. Jeszcze poruszasz się w tej stercie detali. Układasz jak puzzle. Przekładasz fragmenty, zamieniasz miejscami. Ale cała łamigłówka jeszcze jest w fazie niezamkniętej. To potrwa więcej czasu niż ci się wydaje. Módl się żeby partner nie zwątpił w sens tego wszystkiego. Gdy temat ciągnie się jak flaki z olejem można pomyśleć że ty nie chcesz rozwiązania tylko szukasz pretekstu. Zrozum że druga osoba kieruje się innym priorytetami. Inne pobudki nią kierują. On może pomyśleć że widocznie się źle stara. Może nie rozumie o co ci chodzi. Może dojść do wniosku że nie spełnia norm. I w końcu sam zrezygnuje. Podda się. Odda małżeństwo walkowerem. To nie oznacza że musisz podjąć już decyzję. Pokazuję ci jak może się stać za chwilę. Co może myśleć twój partner. Jak może postąpić. Nie jestem twoim mężem. Nie wiem jaki ma charakter. Jak podchodzi do tej sytuacji. Więc skoro mamy tu kontakt, staram ci się naświetlić sytuację. Sporo pań ma opcję.Zostaw męża. Jesteś młoda. Ułożysz sobie życie. Znajdziesz nowy model. One myślą tak prymitywnie. Po zwierzęcemu. Rodzina to nie przedmioty. Tego nie wyrzuca się do śmieci. To żywe istoty. Mają uczucia i rozum. One odczuwają i miłość i ból i żal. One też tęsknią za czymś. Zgubiłaś coś w którymś momencie. Jedynym ratunkiem okazało się zauroczenie. To nie był ratunek. Złapałaś kawałek patyka który i tak cię nie uratował. Pękł, złamał się i znowu jest jak w punkcie wyjścia. Nie napiszesz wszystkiego. Zachowujesz wiele faktów dla siebie. Są sprawy o których na pewno tu nie napiszesz. Więc nikt tu nie jest ci w stanie pomóc . Zrozum to wreszcie. Jesteś skazana na załatwienie tego sama. Zanim nie zrozumiesz mechanizmu. Zanim nie rozliczysz się sama ze sobą, nie zamkniesz tematu. Masz wątpliwości. Ale czego one naprawdę dotyczą. Bo w sumie, to nie chodzi o miłość do męża. Ty chcesz coś zmienić. Czegoś ci brakuje. Ale sama jeszcze tego nie określiłaś. Być może gdyby mąż wiedział, sam by udzielił ci wsparcia. Ale ty z nim nawet nie porozmawiałaś. Znalazłaś sobie zauroczenie. Teraz też szukasz w topiku odpowiedzi. Ale na jakie pytanie. Zadaj je sobie samej. Gdy będziesz wiedziała, wszystko stanie się proste. gość:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fakt, na forum szukałam wsparcia i ratunku. Pisałam w temacie nie kocham męża, ale potem pisałam, że tu chodziło głównie o seks, on mi ciągle powtarzał, że skoro go nie pragnę to musze go nie kochać. Nie widział innego powodu, nie próbował zobaczyć, że wina może leżeć też po jego stronie.Bo jeśli zachętą do seksu będzie hasło: "Czy będziemy robić dzisiaj brrry" to każdej może zabić zalążki pożądania. Facet tak jako zachętę do seksu nie potrzebuje czułych gestów, słów, dotyku. Wystarczy mu spojrzenie. Osobiście gdyby mój mąż mnie zdradzał i to wielokrotnie nie postąpiłabym jak żona prowokatora. Ja wystawiłabym mu walizki za drzwi. Nie chciałabym i nie potrafiłam żyć z kimś kto tak zawiódł moje zaufanie. Jeśli ktoś z taką łatwością zdradza prawdopodobnie zrobi to ponownie. A ja nie chciałabym dostawać już raz jedzonego kotleta na kolację. Może nie jestem mądrą kobietą, może działam nie rozumem patrząc gdzie mi wygodniej tylko serduchem ale licząc się z uczuciami innych. Nie wylałam na moje małżeństwo kubka zimnej wody. Do końca walczyłam. Ja też jak żona prowokatora dałam wybór mojemu mężowi. tylko, że on nie wybrał mnie. Miał wybór - ja albo jego mamusia. Nie chodziło o zerwanie kontaktów z rodzicami ale o rozmowę by uszanowali naszą prywatność, by pukali lub dzwonili zanim do nas przyjadą a nie otwierali sobie drzwi i czuli się jak u siebie w domu. Żeby przestał z mamusią poruszać wszystkie nasze sprawy, rozmawiał z nią po 2 h dziennie, żeby kiedy ona mnie krytykuje że zrobiłam nie taki obiad jak powinna stanął w mojej obronie. Żebym to ja była jego centrum uwagi i żeby ze mną tworzył rodziną i w końcu odciął pępowinę. Dochodziło do tego, ze ja siedziałam długo przy garach by np. ugotować mojemu mężowi jego ulubiony sos ze świeżych grzybów na co przychodziła jego mama i mówiła mu by nie jadł tego świństwa bo źle przyrządzone grzyby nawet jeśli są jadalne są trujące. A on w takich sytuacjach zamiast powiedzieć: "Mamo, moja żona świetnie gotuje i uwielbiam jej grzybki" Przytakiwał jej. A po jej wyjściu mówił inaczej i obiecywał ze z nią porozmawia. Na forum nie poruszałam tych spraw jak i innych. Gdy odeszłam znał powód.Doskonale znał. Zamiast wsiąść w samochód i jechać po mnie do moich rodziców, porozmawiać ze mną, zgodzić się na rozpoczęcie życia gdzie my będziemy głównymi aktorami a nie tylko statystką jak się czułam. To co on zrobił? Słuchał mamusi. Mamusia mu powiedziała: "Wiesz jesteś taki dobry, wspaniały, kochany, ona uświadomi sobie co straciła i wróci" A ja nie wróciłam. Zaryzykowałam wszystko, postawiłam małżeństwo na jedną kartę by on mógł się ocknąć. Rozmowy nic nie dawały a było ich mnóstwo. Nie słuchał mnie. Tylko mówił, że pokorne ciele dwie matki ssie i że jego mamusia nam zawsze pomaga, kupuje smakołyki i powinnam to docenić.Brak jego walki o mnie - po 7 latach bycia razem i mówieniu że mnie kocha nawet jak odeszłam, sprawił że poczułam się do niczego, jak śmieć. Bo skoro on nie walczył widocznie nie jestem nic warta. Na forum poruszałam wątek braku seksu. Bo nie rozumiałam tego, że go nie pragnę. Szczerze myślałam, ze należę do tych oziębłych. On zadbany, przystojny a we mnie nic pożądania. Chciałam zobaczyć czy inni też tak mają i jak można sobie z tym poradzić. Brak seksu nie był przyczyną mojego odejścia ale brak czułości, dotyku, przytulenia sprawił że się od niego oddaliłam. Żyliśmy obok siebie. A kiedy dałam mu ostateczny wybór poprzedzony milionem rozmów na ten temat - wybrał inaczej. Nie mnie. Nie nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i jeszcze dodam - że teraz to jestem szczęśliwa :) Jestem centrum wszechświata dla mojego partnera. I wiem, że jestem ważniejsza niż cokolwiek dla niego. Dla mnie wiele zaryzykował. Walczył o naszą miłość. I zgadzam sie, porażka z mężem nauczyła mnie by problemy nie zamiatać pod dywan tylko od razu o nich rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego dopiero teraz po tylu latach ? Gdybyś wtedy inaczej zadziałała wszystko mogło być inne. Teraz piszesz o szczęściu. A czym jest szczęście. Jak się go mierzy. W metrach, kilogramach, na litry ? Definicja szczęścia jest inna dla każdego człowieka. Szczęście, :) więc ja nie jestem szczęśliwa. Bo mnie wystarcza ten mój mąż taki jaki jest. Jednego dnia jak chmura gradowa. Drugiego jak sopel lodu. Czasem zdarza się że jak słońce. A ja kocham go za to że jest. Jaki jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdybym wtedy miała tę wiedzę i te doświadczenie nawet bym nie brała ślubu z nieodpowiednim człowiekiem. Bo nasze problemy pojawiły się przed ślubem, mogłam ślub odwołać, przełożyć ale głupia wierzyłam że ślub wszystko naprawi. Szczęście nie ma miary, wkurzają mnie takie głupie ocenianie kto jest a kto nie jest szczęśliwy. Takie pieprzenie dla samego pieprzenia. To czy komuś jest dobrze wie on sam. Jednego uszczęśliwia padający deszcze, innych słońce. Pojęcie subiektywne. Szczerze, to ja powinnam podziękować mężowi że nie przyjechał po mnie. Dałabym się przekonać, wróciłabym i żylibyśmy sobie udając idealne małżeństwo a w środku żadne z nas nie byłoby szczęśliwe. Teraz każde z nas ułożyło sobie życie na nowo. Czasem walka przynosi skutek, ale walczyć musza oboje jak u totalnej. Kiedy tylko jedna strona idzie na kompromisy a druga ma to gdzieś lub nie widzi problemów to nie ma szans się udać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Totalna
Wiesz Zagubiona, dajmy sobie spokój. Zobacz, my gadamy z facetami. Gość nie jest moim mężem ale zawzięcie wmawia mi że nie rozmawiałam z mężem. On nie słucha i niestety ale to chyba męską przypadłość. Nie ważne co napiszemy, my i tak jesteśmy na straconej pozycji. Głośnego syty nie zrozumie. Daje sobie spokój z tłumaczeniem. Dziękuję tak czy inaczej za ta dyskusję. Pozwoliła mi zwrócić uwagę na pewne sprawy. Wiem ze nikt za mnie decyzji nie podejmie ale tego nawet nie oczekiwalam. Chciałam sie wygasać, znaleść historie podobne z dobrym zakończeniem. Gdyby mi nie zależało, nawet nie napisalabym zdania. Odeszlabym i miała w nosie co pomysla inni. Gosciu, oczywiście że nie pisze tu o wszystkim. Nie muszę. Pokazalam problem. Chcę walczyć i na swój sposób to robię. A co do szczęścia, jeśli ktoś lubi męża że zmianami humorow to dla mnie nie ma problemu. Każdy niech będzie na swój sposób szczęśliwy. Odezwę sie za jakis czas z konkretami. Może już będzie po kryzysie:) Dzięki za konwersacje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×