Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pyszno2

Mąż mi wybaczył a ja cierpię...

Polecane posty

Gość sdf;gs sg
do pyszno2, do założycielki tematu: jest na to jedna rada. Znajdź sobie trzeciego. On Ci poprawi samopoczucie. Jak „puścisz w trąbę i męża i kochanka, poczujesz się o wiele lepiej. Rób to codziennie z kim innym, z poznanymi przypadkowo facetami. Może jeszcze coś na tym zarobisz? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paullaa
A mi jest Ciebie autorko szkoda bo jesteś jak dziecko, które nabroiło, które odpowiada egoistycznie na pytanie Czy chcesz być dobrą kobietą? - ja chcę być szczęśliwa. Tylko, że błędy szczęścia nie dają. 1. Zakochałaś się w mężczyźnie, który ma żonę i córkę - nie pisz - bo nie masz takiego prawa,- że ona jest już dorosła (bo na studiach) to ojciec może pieprzyc się z kochanicą kiedy chce - na prawo i na lewo!!! Przestań być w końcu głupią egoistką bo aż żal !!!! 2. Twoje dzieci, maluchy. czy na prawdę myślisz że będzie im miło jak się dowiedzą że mamusia oddaje się innym chłopom? Uwierz mi , że nigdy Ci tego nie wybaczą, dzieci najsrożej ze wszystkich oceniają rodziców - ze wszystkiego Cię rozliczą. 3. Dochodzę do kwestii Twojego męża. Jak było tak źle to mogłaś próbować terapii, nawet indywidualnie jeśliby Twój ślubny nie chciała takiej pomocy. Nie usprawiedliwiaj się - znowu ten Twój EGOIZM - że mąż Cię zaniedbywał - On pracował, jest z tobą 13 lat i ma prawo czuć się pewnie w swoim małżeństwie, jak tobie było źle to trzeba było o tym pomyśleć a nie szukać sobie urozmaiceń. Podsumowując, faktem jest, że szukają "szczęście" znalazłaś i zapewniłaś tylu innym osobą istne piekło, ale to normalne ponieważ na nieszczęściu i obłudzie nie da się nic dobrego zbudować. Żeby nie było, nie uważam Cię za kurwе - to jest już bezsensowne wg mnie bluzganie i chyba sposób na "upuszczenie" złości. Pójdź po rozum do głowy, oddal kochanka, zaopiekuj się w końcu dziećmi a co do męża... nie wierzę że zdradę można tak naprawdę wybaczyć, wiem że nie jest to samo co zapomnieć ale i tak do końca życia zostaje po tym żal....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pyszno2
Decyzji konkretnej w dalszym ciągu nie podjęłam. Wasze "ciekawe" komentarze czytam uważnie. Odpowiadając na pytania to moje dzieci to chłopcy w wieku 5 lat, 4 latka i 1 rok. Ten najmłodszy "był zrobiony" aby wszystko naprawić, niestety samotna ciąża z dwójką maluchów, bo mąż miał ciagle jakieś wymówki, żeby nie być z nami wcale nas nie zbliżyła. a kiedy mały już się urodził i okazał się trzecim chłopcem, a nie wyczekiwana przez ojca córeczką, to już w ogóle zaczęło się sypać. Do tego doszła totalna ignorancja mojej osoby. A więc jeśli ktoś mi zarzuca, że nie wiem co to macierzyństwo "i to przez takie ż", niech się zastanowi nad swoim życiem " przez rz". Nie przespane noce, spacerki, obiadki, zabawy, wyjazdy to wszystko jest na mojej głowie, bo tatuś, albo jest zmęczony, albo ma dużo pracy, albo zupełnie inne plany. Teraz oprzytomniał i dostał kubeł zimnej wody na łeb. Zabiera nas niemal każdego dnia popołudniu nad jeziorko, na lody. Rodzinne weekendy to ma już zaplanowane chyba do października. Ciekawa tylko jestem jak długo ten stan doskonałości potrwa... Jeśli chodzi o mojego kochanka to ja znam go od 6 lat. On doskonale zna moje dzieci, widywał je w pracy, zdarzało się nawet, że się nimi zajmował... Kim są moi "panowie": Mąż to wysokiej rangi urzędnik państwowy, prawnik z wielkimi aspiracjami. Kochanek jest policjantem-komendantem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paullaa
a co w takim razie z synkami? Na pewno myślałaś o nich, pisałaś że uwielbiają tatę ( chyba albo coś już w tych wszystkich wypowiedziach pochrzaniłam). Zapewne w razie rozwodu synkowie zostaną z Tobą... i co dalej - rodzina zrekonstruowana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pyszno2
Chłopcy nie wiele jeszcze rozumieją, cieszą się jak tata jest z nimi, jak razem gdzieś jedziemy, idziemy. Po za tym to są chłopcy i zdaję sobie sprawę, że im potrzebny jest do naśladowania mężczyzn, który będzie wzorem. Jeśli chodzi o K to jego znają i wydaje się, że też lubią, bo kiedy zostawali pod jego opieką potrafił im ciekawie zorganizować czas. O sam też przyznaje, że na jego pomoc w wychowaniu maluchów zawsze będę mogła liczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzia2010
Tak . Przeczytałam od początku do końca. Wpierw same wypowiedzi pyszno2, drugi raz wszystko po kolei. Autorka plącze się w zeznaniach. Wypowiedzi są sprzeczne jedna z drugą. Na początku przedstawia męża jako człowieka odpowiedzialnego, Swiadomego ojca i męża. W dalszej części okazuje się że jest to zwykły karierowicz. A w ogóle to im się od początku nie ukłądało. Kobieto. Jeżeli wszystkie wypowiedzi są Twoje, to odnoszę wrażenie że jesteś i mitomanką i obłudna. A jeżeli faktycznie całą sytuacja miała miejsce to szkoda słów by komentować ten temat. Piszesz że wychodzisz sobie w godzinach pracy na spacerki, masz czas na buszowanie po internecie w godzinach służbowych i na koniec okazuje się że pracujesz w resorcie. I żeby było ciekawiej mąż jest funkcjonariuszem urzędu państwowego. Kpisz czy o drogę pytasz. Muszę w takim razie powiadomić UOP. To kwalifikuje się do oczerniania funkcjonariuszy państwowych. Aha i prasa będzie miała używanie na temat pana komendanta. IP twojego kompa figuruje tam gdzie potrzeba. Gospodarze portalu udostępnią wszystkie infotrmacje. A ja sama osobiście sprawdzę i poinformuję forumowiczów o skandalach na szczeblu państwowym i policji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta
do "wiem czemu tak jest" widzę że masz bardzo specyficzny pogląd na puszczanie się. Zwykłe spowszednienie w małzeństwie obracasz w winę męża. Jaka to jesteś szlachetna. Przyprawiłaś rogi ślubnemu i jeszcze muwisz że jesteś rozdarta. Tylko dla dobra rodziny zostałaś z nimi ( do następnej okazji ) Dlaczego twierdzisz że mąż pyszno robi coś na pokaz? Bo sama jesteś obłudna. Pyszna jest teraz rozdart pomiędzy rozumem a sercem bo kochaś wyjechał i nie ma jej kto pokrywać. Bo było tak cudownie a teraz jest rozdarta. "wiem czemu tak jest" Jesteś naprawdę obłudną dziwką. Chyba musisz być skurwiałym facetem. Kobieta mężatka i dzieciata nie chrzaniłaby drugiej takich rad na poziomie 12 14 latki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziwie się Tobie
Twój zwiazek z kochankiem to zauroczenie, motylki, teskonta, zakazany owoc itp. Jego przyszłość to wielka niewiadoma. To, że Twój kochanek lubi Twoje dzieci dzisiaj z doskoku, to wcale nie znaczy w normalnym szarym codziennym życiu bedzie tak różowo. Jaką masz gwarancję, że za jakiś czas nie okażą się dla niego za dużym ciężarem. I co wtedy zrobisz ? Co z Ciebie za matka. Nie widzisz, ze mozesz narazic swoje dzieci na niepewny los. A Twój mąż, jestes pewna , że bedzie stał spokojnie z boku i płacił alimenty ? Z tego co piszesz , to watpie. raczej bedzie walczył o dzieci. Tobie nie jest potrzebny kochanek. Tobie i twojemu mężowi potrzebny jest psycholog. Macie trójkę małych dzieci, musicie podjąć walke o wasze małżeństwo dla siebie i dla nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak Ty to robisz ?
Masz trójke małych dzieci, pracujesz , dom, mąż i do tego wszystkiego masz jeszcze czas na kochanka. Jak Ty to robisz ? Masz na to jakiś sposób ? Bo ja mam tylko dwójkę dzieci troche starszych niż Twoje, pracuje , prowadze dom, mam męża i ledwo się wyrabiam /a wydaje mi się , że jestem dość dobrze zorganizowana/. Na kochanka, coć bym chciala nie znalazłam bym już czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiem czemu tak jest
Do "ta" do "wiem czemu tak jest" "widzę że masz bardzo specyficzny pogląd na puszczanie się.Zwykłe spowszednienie w małzeństwie obracasz w winę męża." Specyficzny pogląd? Nie jestem zwolennikiem "puszczania się" . Autorka jest kobietą zagubioną pomiędzy tym co pragnie a tym co powinna. Nie radzę jej puszczać się dalej. Tylko żeby zdecydowła pomiędzy jednym a drugim i walczyła o swoje szczęście. Nie winię w tym prypadku męża, nigdzie tak nie napisałam. To że nie wierze w to jego wybaczenie zdrady to co innego. Zdrady jeśli się naprawdę kocha może i jest się w stanie wybaczyć, ale to że on teraz zamienił się w ideała piorącego, prasującego, gotującego i cierpliwie czekającego jest conajmniej dziwne. Powinien jest nienawidzieć, być załamany no nie wiem - jakieś większe emocje a nie ..... obojętny? "Jaka to jesteś szlachetna. Przyprawiłaś rogi ślubnemu i jeszcze muwisz że jesteś rozdarta. Tylko dla dobra rodziny zostałaś z nimi ( do następnej okazji ) " My nie mamy dzieci. Rozumiem sytuację pyszno bo faktycznie zdradziłam męża. Też z bliskim przyjacielem z pracy. Podobnie jak pyszno mieliśmy kryzys w małżeństwie, bardzo poważny. Byłam w ciąży, poroniłam - ja byłam załamana a mąż twierdził że to moja wina bo za dużo pracowałam ( kończyłam zaocznie właśnie studia magisterskie do tego praca ) w i tak ciężkiej sytuacji nie mogłam liczyć na jego wsparcie. Mogłam liczyć za to na wsparcie przyjaciela, który mnie wysłuchał, przytulił no i niestety raz zaiskrzyło i wylądowaliśmy w łóżku. Obydwoje postanowiliśmy że to był pierwszy i ostatni raz. Teraz unikamy sytuacji sam na sam, prawie wogóle nie rozmawiamy. Nie zostałam z mężem dla dobra rodziny, on nie wie że go zdradzilam ale coś tam przeczuwa. Zostałam z nim ponieważ wierzę w małżeństwo, wziełam z nim ślub bo go bardzo kochałam a kryzys jeśli go pokonamy to nas wzmocni. Ale jeśli stracę nadzieję to odejdę... Nie będę szukać kogoś na boku. Zradziłam go i czuję się z tym fatalnie, wyrzuty sumienia mnie zjadą. Dlatego autorce radzę wybrać. Koniecznie wybrać a nie żyć w matni, która unieszczęśliwia wszystkich w około.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta
Dla mnie, ale tylko dla mnie tłumaczenie,żę przyjaciel dałmi pociechę i wsparcie nie jest wytłumaczeniem. Mąż powiedział ci,że to twoja wina poronienie, że się przepracowywałaś. I co w momencie tej twojej traumy nie było go przy tobie? Czy to ty nie rozmawiałaś z nim? Facet nie wie co kobieta czuje po stracie dziecka. Ja też nie wiem bo nie straciłam. Pozostaje mi tylko współczuć ci z tego powodu. Ale autorka pisze o 1 rocznym dziecku. I ona w tym związku z kochankiem jest już dłuższy czas. Więc jak wygląda opieka nad rocznym dzieckiem. Kto się nim zajmuje. KObieto pomyśl. Albo to jest stek bzdur. Albo ta osoba naprawdę jest godna najgorszego potępienia. Zostawia roczne dziecko i gzi się z kochankiem. Ludzie pokażcie mi taką KOCHAJĄCĄ MATKĘ. I ty jej jeszcze bronisz i współczujesz?????? Kobieto nie wnikam w jej współżycie z mężm i kochankiem. Może to robić z oboma na raz w jednym lóżku. Ale taka lafirynda co tak czule opiekuje się ujochaną pociechą warta jest solidnego kopa w duuupę. I to takiego żeby zatrzymała się w najgorszym szambie. Takie postępowanie mogłam zauważyć tylko u narkomanek i to w ostatnim stadium uzależnienia, gdzie tylko narkotyk daje jej jakiekolwiek czucie.W momencie gdy jest na głodzie gotowa jest to dziecko skrzywdzić. Ale tu paniusia na kawusię chadza z kochasiem. Wspierają się na wzajem. Obydwoje tacy nieszczęśliwi. A co najśmieszniejsze to ta kochanica paple kochankow o najdrobniszych szczegółach intymności alkowy. Nie wiem czy ty pomimo jednorazowego kontaktu fizycznego też wywlekałas swoje sekretne sprawy małżeńskie, ale dla mnie to co między mną o a moim mężem to wyłąćznie NASZA sprawa. Teraz okazuje się że kochanek to komentant policji i ona razem z nim pracuje. To co to za policja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiem czemu tak jest
Ta masz rację, przy małych dzieciach człowiek napewno nie myślał by o romansie bo nie miał by na niego czasu. Chyba, że faktycznie oni mają romans w godzinach pracy. Też uważam, że nie sprawy małżeńskie to sprawy małżeńskie. Nie ma co ich wywlekać między ludzi. Mojego męża nie było przy mnie po poronieniu, też to przeżył na swój sposób ale bardzo oddaliliśmy się od siebie.... Nie kochaliśmy się długi czas, a ten drugi? Widział we mnie kobietę. Zresztą nie ważne. Bronię i współczuję autorce ponieważ gdybym ja powiedziała mężowi o zdradzie to w żadnym przypadku nie chciałabym by mi wybaczył i to tylko dlatego, że ja sama sobie nie potrafię wybaczyć. Ale współczuję także jej mężowi i kochankowi też współczuję, a najbardziej tym biednym dziecią :( Chyba się taka ze mnie Matka Teresa zrobiła. Stało się jak stało, nie cofnie się tego co się stało. Trzeba teraz zachować się odpowiedzialnie za swoje czyny. Ja ciągle zastanawiam się czy powiedzieć mężowi... Mam takie wyrzuty sumienia... Ale wtedy nie ma szans raczej na ratowanie małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhgdgbed
autorka to głupia cipa pewnie nie jest jeszcze stare a daje się stukać jakiemuś staremu grzybowi skoro jej lovelas jest taki super i czuły to czemu nie uratował swojego małżeństwa jeszcze komuś rozpierdala ale to wszystko piukuś głupia cipo dowiedz się najpierw co znaczy słowo IGNORANCJA a potem go używaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta
do wiem....... Nie oceniam, nie osądzam, ale nerwy czasem ponoszą jak czytam takie bzdety. Co do ciebie, jeśli pozwolisz powiem swoje zdanie. Zrobiłaś co zrobiłaś nie wiem jakie relacje panują w twoim związku. Czy jest czule czy jest na noże. Ale jeśli jest nieżle, to gdybyś powiedziała to spieprzysz wszystko. W myśl powiedzenia czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Jeżeli jest na noże to powiedzenie rozwiąże problem i skończą się zgryzot. Dalej jeżeli jest dobrze to miej te wyrzuty sumienia. Będą światłem ostrzegawczym w mometach kryzysu małżeńskiego. W probemach małżeńskich najważniejsza jest rozmowa partnerów. Nie dawanie sobie znaków. Tylko rozmowa. Do otwartej rozmowy potrzeba jeszcze jest odwaga. Bo żeby wylać żale trzeba mieć odwagę przełamać swoje opory. Miałam kiedyś kryzys. też trafił mi się "przyjaciel" całe szczęście że mój mąż wyczół pismo nosem i sam zagaił temat tyczący naszego oddalania. Ja się poryczałam gadaliśmy i krzyczeliśmy na zmianę przez pół nocy. Każde poszło spać do innego pokoju. Położyłam się spać z mocnym postanowieniem, że pójdę do "przyjaciela po pociechę. Rano obódziłam się i już wiedziałam jak ma być. Mój stary piernik dostał pyszne śniadanie,oboje zadzwoniliśmy do pracy o wolny dzień. I "przyjaciel" do dzisiaj nie jest nam potrzebny. Mamy problem jest rozmowa. Nie ma problemu jest dobrze. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta
Przepraszam ale w ferworze tyle byków nawsadzałam że wstydzę się tego. Przepraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i pyszno PYSZNIE WYMIOTŁO. Tak to jest. Życie to nie jest bajka. Ludzie sami nie wiedzą że są podglądani, podsłuchiwani. I nie wiadomo kiedy im coś na głowę spadnie tak niespodziewanie. Upss

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×