Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość chlopak19887

niedostępne, trudne dziewczyny

Polecane posty

Gość Łona jest Aniołem
phi tam sam wykorzystywałem swoje ciało ...:D równouprawnienie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
emikoi- miałam podobnie. Dostałam takiej traumy po wyjątkowo paskudnym rozstaniu. Facet mnie wyśmiał, długi czas wyzywał, okazywał jak bardzo go rozczarowałam. Trwało to lata. Ale znalazł się jeden śmiałek. Mój najlepszy przyjaciel, który dał mi około 2 lat czasu, podczas którego powoli i powoli się przed nim otwierałam. Widział jak mi ciężko się przełamać, jak mi ciężko się zaangażować i ile razy miałam ochotę uciec gdzie pieprz rośnie. Po tych ciężkich latach mojego otwierania się, upewniłam się, że choćbym nie wiadomo jak zła była to on przy mnie zostanie, na dobre i złe, chociaż bardzo się bałam, że straci cierpliwość i w końcu odejdzie. Jest mnóstwo facetów, którzy będą gotowi by na Ciebie czekać, jeśli komuś naprawdę na Tobie zależy, to nie odpuści, nie ważne ile czasu miałby poświęcić na Twoje otwieranie się. Masz piękne wnętrze, które napewno ktoś doceni i pokocha, tylko daj szansę. Może faktycznie spróbuj małymi kroczkami najpierw zaprzyjaźnić się z facetem, a potem na takim silnym fundamencie zbudować miłość. Mnie się udało i jestem szczęśliwa jak nigdy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Radek90 No w sumie Ci się nie dziwie. Też kiedyś przeżyłem jeden zawód miłosny, ale to było 5 lat temu, wiele się zmieniło przez ten czas itp. Na razie jesteś zrażona i wolisz być sama. Normalna rzecz po takich rozczarowaniach. Ale zobaczysz, że za jakiś czas może Ci się zmienić to o 180 stopni, czego serdecznie życzę". Dzięki. Też kiedyś myślałam, że już się z nikim nie spotkam, że nie spróbuję, bo zbyt bardzo bolało rozstanie i byłam już zbyt nieufna. Ale odważyłam się mimo obaw, bo pokochałam tych dwóch mężczyzn i chciałam z nimi ułożyć życie. Jeden był dla mnie tym jedynym, bo tyle nas łączyło i rozumieliśmy się bez słów. I co z tego? Tak samo poszedł w siną dal. Dlatego już nie wierzę, że jeszcze spotkam kogoś, kto odwzajemni moje uczucia, kto pokocha. Więc się nie umawiam. W Sylwestra poznałam uroczego mężczyznę, był bardzo w porządku i zainteresowany, w dodatku w moim typie, ale ja już nie mam nawet ochoty od nowa próbować. Nie chciałam robić mu przykrości odmawiając, ale zraniłabym go bardziej, robiąc mu jakieś nadzieje. Tobie też życzę znalezienia swojej miłości, tej prawdziwej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki, na razie nie narzekam, bo mam fajną partnerkę u swojego boku którą darzę uczuciem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Radek90 Dzięki, na razie nie narzekam, bo mam fajną partnerkę u swojego boku którą darzę uczuciem". To w takim razie życzę, żeby to Ona okazała się być tą jedyną! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emikoi
Mój facet właśnie taki był, czekał, cierpliwy, miał wyrzuty sumienia, zrywał z klasą, krzywdy nie zrobił. Jak się rozglądam: wszędzie widzę coś nie tak,ten za dużo imprez, tamten zbyt mało uczuciowy. Każde ich zachowanie podszyte jest dla mnie jednym: niepewnym związkiem, gdzie znów zostanę porzucona. Nie znam nikogo, kogo mogłabym traktować jak Ty. Nie znam, bo skąd, jak nigdzie nie wychodzę. Nie wychodziłam nigdy, bo taką mam naturę, że tylko w zaciszu domowym. Tylko praca... To są tortury, te głupie lęki. Bardzo bym chciała być kochana, szczerze, zawsze... Ale to i tak chyba nie ten czas, bo moja jedyna miłość i tak nie wyleciała mi z głowy. Jeszcze nie wyleczyłam ran. Ja każdego człowieka widzę tylko przez pryzmat: że się mną rozczaruje i zostawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
emikoi - gdy ktoś będzie dla Ciebie tym wyjątkowym, to się odważysz, jak ja. Tylko ja nawet i w tym miałam pecha, bo jeden nie nadawał się do wspólnego życia, a drugi sobie poszedł. Mam nadzieję, że u Ciebie będzie inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emikoi
Myślę, że każdy dobry i wrażliwy człowiek zasłużył na szczęście. A najczęściej jest tak, że najbardziej dostają po tyłku ci, co zasłużyli na te ciosy najmniej. Niedobrze mi się robi od myślenia o tym. Jakie to jest trudne. Okropnie trudne do opanowania. Jak łatwo się załamać, zrazić, cierpieć, a jak ciężko to wszystko odbudować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To niestety prawda. Najlepiej żyje się tym, którzy mają grubą skórę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Również uważam, że to nieuczciwe, że dobrzy fajni mężczyźni są samotni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
emikoi Miałam to samo, musisz przetrwać ten okres. Nie myśl o tym, nie kalkuluj, żyj sama dla siebie, a trafi się ktoś wyjątkowy. Ja też tak miałam. W każdym związku czułam taki bezsens, że to nic nie warte, że i tak się skończy. To poczucie chwiejności i niepewności, niestabilności było dla mnie nie do zniesienia. W końcu jak straciłam całą wiarę, przestałam widzieć sens wiązania się, moja wiara w miłość umarła to spotkałam przypadkiem mojego męża. Uwierz, po tygodniu związku czułam, że jest tak jak ma być, że jest idealnie i to coś innego od poprzednich związków. Jakby los mi zrobił na przekór, bo strasznie się uparłam że już dość, że się poddaję i już wiecej NIGDY przenigdy się nie zwiążę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emikoi
Opowiesz coś więcej? Chcę złapać wirtualnie tę wiarę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciotka_dobra_rada
moze maja dosyc ciaglych zalotow, wytrzymalbys jakby caly czas za toba lataly baby z wywieszonym jezorem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie otwieramy
Ja bym nie mogła uwierzyć w szczere intencje każdego z nich, a już szczególnie tym, co się zakochali od pierwszego wejrzenia, po minucie rozmowy lub po dwóch tańcach w klubie :P A przecież nie da się sprawdzić każdego, łatwiej olać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ogólnie jestem strasznie wrażliwa, biorę za wiele spraw i słów do siebie. Jestem słaba. Przed mężem miałam 3 chłopaków, krótsze, dłuższe związki, ale każde kończyło się rozczarowaniem partnera, każdy jakby wyczuwał moją słabość i strasznie mi ubliżał, wymyślał niestworzone historie..to było piekło, sprawiło, że zamknęłam się jeszcze bardziej, rozpamiętywałam, samoocena upadła, wrak człowieka, dosłownie trzęsący się gdy ktoś mnie podrywał, próbował poznać, bałam się, że jak ktoś mnie pozna bliżej to będzie o mnie mieć zdanie jak mój były ( który po prostu w złości wylewał na mnie pomyje, niemające nic wspólnego z rzeczywistością, ale dałam sobie wmówić, że to prawda). Obiecałam sobie, że już nigdy nie będę płakać przez faceta, nie dam się żadnemu do mnie zbliżyć i nie dam się zranić. Nawet sobie ułożyłam wieloletni plan na samotnicze życie w pojedynkę :D Łącznie z wyjazdem za granicę w dość egzotyczne pustkowie. Wszystko toczyło się zgodnie z planem, chociaż dalej byłam strasznie poraniona i trudno mi było wrócić do siebie. Poznałam faceta, zupełnie przypadkiem, nie był nachalny, był miły, ale dawał mi taką przestrzeń, w której czułam się dobrze. Przyjaźniliśmy się, rozmawialiśmy godzinami przez rok, śmialiśmy się, spędzaliśmy czas, wiedział, że ze mną ciężko, ale jakoś nie czułam nacisku, nie czułam tego spięcia, że MUSZĘ coś postanowić, muszę się związać bądź go odesłać z kwitkiem. Wybuchło wielkie uczucie, to coś tak innego, może dojrzalszego, opartego na przyjaźni, na zaufaniu wypracowanym dużo wcześniej niż związek. On był przy mnie i dla mnie. Spadł mi dosłownie jak anioł z nieba. Ja odżyłam, rozkwitłam, zmieniłam się wewnętrznie i zewnętrznie, uśmiecham się, jestem dzięki niemu innym, lepszym człowiekiem. Dziękuję mu za to każdego dnia. Sama tą wiarę odzyskasz, tylko kogoś poznasz, nie na siłę, nie zmuszając się, a ot tak. Ja Ci życzę jak najlepiej bo czytając Ciebie widzę taką cząstkę mnie sprzed lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
emikoi - jeżeli chcesz, możemy sobie na spokojnie gdzieś popisać, kwestia tylko gdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość emikoi Miałam to samo, musisz przetrwać ten okres. Nie myśl o tym, nie kalkuluj, żyj sama dla siebie, a trafi się ktoś wyjątkowy. Ja też tak miałam. W każdym związku czułam taki bezsens, że to nic nie warte, że i tak się skończy. To poczucie chwiejności i niepewności, niestabilności było dla mnie nie do zniesienia. W końcu jak straciłam całą wiarę, przestałam widzieć sens wiązania się, moja wiara w miłość umarła to spotkałam przypadkiem mojego męża. Uwierz, po tygodniu związku czułam, że jest tak jak ma być, że jest idealnie i to coś innego od poprzednich związków. Jakby los mi zrobił na przekór, bo strasznie się uparłam że już dość, że się poddaję i już wiecej NIGDY przenigdy się nie zwiążę". Gościu, ja też w takiej sytuacji braku wiary i chęci spotkałam tego mężczyznę, którego pokochałam i którego uważałam za tego jedynego. A i tak nie chciał ze mną być, i tak mnie zranił. Więc więcej w takie coś nie uwierzę. Może po prostu Tobie była pisana szczęśliwa miłość, a mi nie. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spotkałem VV

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i gdzie podział się Chłopak19887?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×