Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

TheEssence

Dołek psychiczny

Polecane posty

Szykuję długi wywód! Chcę się wygadać, więc jak ktoś nie lubi pomagać, to nie musi tego czytać. Niepotrzebne mi są też głupie komentarze. Codziennie próbuję coś ze sobą zrobić i mi nie wychodzi. Tęsknię za tą namiastką tego, co było kiedyś, nawet, jeśli to była tylko przykrywka. Młodzieńczy bunt mi pomógł, teraz jestem roztrzaskana. Pewnie każdy psycholog miałby nie lada problem zmienić moje myślenie. Czuję się jak śmieć. Nienawidzę siebie. Nie mam wiary w siebie, pewności, jestem przez to milcząca i uważam, że muszę być zamknięta w sobie, nie dopuszczać nikogo, bo mnie skrzywdzi. W rezultacie nawet nieświadomie wysyłam chłopakom sygnały "nie zbliżaj się", po prostu ze strachu, robię to podświadomie, dlatego jestem sama, nie potrafię flirtować, daję znaki wrogości, chociaż tego nie chcę. Mam wybuchy złości, bo sobie nie radzę. Uważam się za brzydką, chociaż tak naprawdę nie mam krzywej twarzy czy brzydkiej figury czy cery, żeby czegoś mi brakowało. Ale ja tak myślę, ja tak siebie widzę i nie potrafię z tym nic zrobić - w rezultacie jestem zakompleksiona, co zamyka błędne koło bo znowu robię się milcząca. Zazdroszczę osobom, które niczego się nie boją - często wyobrażam sobie różne sytuacje "co ja bym zrobiła?" i np nie daję sobie na nic możliwości, gdybym musiała np uciekać przed kimś i miałabym szansę jechać autem, to bym od razu miała w głowie "nie dasz rady, nie uda ci się, coś ci nie wyjdzie". Tak mam ze wszystkim. Przed chwilą usłyszałam od mamy, że jestem ciamajdą, bo niechcący zrzuciłam ze stołu koszyk z wiśniami. Nie zauważyłam... Słyszę, że nic nie robię, nie chcę pomagać, a gdy sama wychodzę z inicjatywą to słyszę potem "co to zrobiłaś? to nie tak, nic nie potrafisz" i robi po swojemu, bo ja robię źle... Ciągle słyszę podobne uwagi z jej strony na swój temat a to pogłębia mój dołek psychiczny. Nie wiem do kogo się zwrócić, kto może mi przywrócić równowagę psychiczną, emocjonalną, żebym mogła radośnie, normalnie żyć. Mam dopiero 18 lat, a czuję się, jakbym miała ponad 50. Często chce mi się płakać nad swoją głupotą i myśleniem i szukam czynnika który spowodował mój stan. Odrzucenie mnie w szkole podstawowej przez rówieśników? Późniejsza znajomość tylko z jedną dziewczyną, znajomość ta zresztą nie wyszła mi na dobre. Teraz, w liceum, mam znajomych, ale też ciężko mi się z nimi dogadać właśnie przez moje problemy o których nikt nie wie. Boże, już do tego doszło, że żalę się na forum... Kiedyś byłam inna, chyba to była przykrywka. Byłam pewniejsza siebie, nie przejmowałam się zdaniem innych. A teraz? Wszystkim się przejmuję, praktycznie każda sytuacja mnie stresuje, nawet pójście do sklepu. Kiedyś bardzo dużo lubiłam rozmawiać, mówić, śmiać się - dzisiaj jestem tak bardzo milcząca, że aż mnie boli, gdy ktoś zachęca mnie do rozmowy a ja czuję narastającą gulę w gardle i nie potrafię powiedzieć, skąd to wynika. Czasami mam swój świat, oglądam jakiś film i wyobrażam sobie, jakby to było, gdyby to było moje życie. Zamiast odnaleźć się w swoim życiu - ja się w nim gubię. Do psychologa iść nie mogę, nie mam wsparcia ze strony rodziców... Niby są dobrzy dla mnie, mam wszystko czego mi potrzeba, ale słowa "kocham" nie słyszałam odkąd wyszłam z podstawówki, ciągle słyszę narastające pretensje, a oni myślą, że problemy takie jak ja mam, to mój wymysł i nas to nie dotyczy. Nie ma więc zatem mowy o psychologu :( Nigdy z tego nie wyjdę, nigdy nie będę żyć normalnie. Czuję się jak w klatce. Nawet ta pisanina nie przyniosła mi ulgi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syropek
Spoko mam to samo,i z dnia na dzień jakoś z tym żyję. Może popraw coś w swoim wyglądzie zewnętrznym to naprawdę poprawia samopoczucie zwiększając przy tym samoocenę:) Jesteś zajebista:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hienełe cmentarnełe
oj Agusia Agusia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na takie cos nie da rady, chyba tylko psycholog. ja myslalam ze u mnie bedzie lepiej jak poznalam chlopaka, ale gó**o prawda, nie potrafie uwierzyc ze naprawde mnie kocha, ciagle porownuje sie z jego bylymi, czuje sie jak ostatnia debilka, jestem zazdrosna itd... szkoda gadac :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już z tym nie potrafię żyć, nie opisałam tutaj nawet większości mojego myślenia, bo po prostu się nie da. Powiedzmy, że to mi BARDZO utrudnia życie i kontakty z innymi ludźmi, chcę żyć szczęśliwie a nie w zmartwieniu i gryzieniu się tym wszystkim. Niedawno wręcz dusiłam się płaczem, gdyż byłam tak bardzo samotna, że zauroczyłam się w pewnym, wydawałoby się, miłym chłopaku - złamał mnie, pozwolił mi sobie zaufać a potem po prostu olał. Nie wiem czy to był jakiś zakład czy coś, strasznie mnie to zabolało, teraz jestem tak bardzo nieufna, że szlag by to mógł trafić, jak bardzo jestem dziwna w oczach innych przez to wszystko. A może gdybym z tego wyszła, to byłabym fajną dziewczyną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jutro mam urodziny - chce mi się płakać na samą myśl, znowu będę słuchać tych samych, nieszczerych życzeń i będę musiała udawać szczęśliwą i normalną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na pewno jestes fajna dziewczyna, tyle ze podejrzewam ze potrzebujesz duzo czasu zeby sie przed kims otworzyc. ja sama nie wiem skad mi sie wzielo niskie poczucie wlasnej wartosci, ale codzinnie czuje jak to niszczy zycie i relacje z innymi. mam wrazenie ze nigdy nie bede w stanie zyc tak jak inni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie. Niskie poczucie własnej wartości... ja je mam zerowe. Czasami sobie myślę, że pewnie mam duże możliwości, które w sobie blokuję, ale od razu mi te myśli przechodzą. Jakby jakaś złośliwa część w mojej psychice zabijała te moje próby bycia "normalną". I to prawda, że potrzebuję mnóstwa czasu, aby komuś zaufać, otworzyć się przed nim, dać mu się poznać - zazwyczaj nigdy nie dochodzi nawet do szczerej rozmowy, bo każdy stwierdza, że jestem dziwna, chłodna i nie chcą mieć do czynienia z tak trudnym człowiekiem. Czasami jest mi przez to przykro... a niemalże codziennie jestem smutna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja naprawdę potrzebuję pomocy! Jestem po prostu... za słaba. Walczę sama ze sobą, dlatego nie daję sobie rady. Tak bardzo bym chciała mieć kogoś na poważnie, chłopaka, który zobaczy we mnie wartościową dziewczynę pod tą skorupą strachu i chłodu, taką... dobrą dziewczynę, do której się przytuli kiedy będzie tego potrzebował i do którego ja będę mogła się przytulić. Jestem chyba zbyt dojrzała na swój wiek w dodatku mój problem zaczyna mnie przerastać. A nie osiągnę tego w swoim aktualnym stanie. Chce mi się już płakać nad swoją słabością. Jak to jest z psychologami? Nawet jakbym poszła, to nie będę w stanie się przed nim otworzyć, wygadać, już nie wiem co robić. Rodzice nie chcą o niczym słyszeć, a i tak będzie w papierach, że skorzystałam z usług psychiatry czy psychologa... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
serio bedzie to w papierach? przeciez nie od razu musisz miec chorobe psychiczna, nie wydaje mi sie po normalnych wizytach cokolwiek bylo w dokumentach. wiesz ja ci bardzo doradzam wizyte u psychologa, bo jestes mloda i szkoda zebys sobie zycie marnowala w ten sposob. ja strasznie zaluje ze pozwalam by kompleksy tak rzadzily moim zyciem:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rodzice mi wmawiają, że sobie coś wymyślam, że to moja wina, że wybucham złością i agresją, że chodzę smutna i skrzywiona, milcząca, nie chcą słyszeć o żadnym psychologu ;( Czuję się już bezradna, nie mam pojęcia co robić. Mama się chyba wstydziłaby, jeśli ktoś dowiedziałby się o tym, że jej córka musi chodzić do psychologa, bo moja rodzina uważa, że jeśli ktoś tam chodzi, to ma chorobę psychiczną. Nie mam w nikim poparcia, dlatego tutaj piszę. Nie mam nawet przyjaciela, po prostu... po prostu siedzę teraz i płaczę bo już nie mogę, jestem sama już od paru lat a problem narasta. Inni widzą mnie jako głupią nastolatkę, która wymyśla sobie problemy, chcąc zwrócić na siebie uwagę, że to mój wymysł a tak naprawdę jestem rozwydrzona, ciągle chodzę smutna a oni widzą to tak, że mam zawieszony nos na kwintę i jestem naburmuszona, nikt nie wie, co we mnie siedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a nie daloby rady jakbys poszla do psychologa bez wiedzy rodzicow? nie wiem jak to sie odbywa, czy potrzebujesz jakiegos skierowania , ale pewnie jest u ciebie jakas poradnia. najgorzej tak tlamsic wszystko w sobie, tym bardziej ze widze ze faktycznie nikt cie nie rozumie, i twoje nastroje sa zle odbierane. ja mam tak, ze jednego dnia moge byc wesola, a drugiego placze cala noc, mam straszne hustawki nastrojow, sama wiem wizyta u psychologa bardzo by mi sie przydala. najbardziej sie boje ze przez to rozwale moj zwiazek... nie potrafie zaufac i uwierzyc ze mnie kocha. dzis poszlam do niego i ciagle chcialo mi sie plakac bo sie czulam jak jakas idiotka. nie wiem skad mi sie to wzielo... wychowanie czy ogolnie slaba psychika..? ale mam nadzieje ze ty dasz rade sie z tego wykaraskac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie da rady bez wiedzy rodziców - to małe miasto, ma się znajome twarze tu i tam, moja mama chodzi do lekarza w poradni. Takie coś po prostu ciężko utrzymać w tajemnicy. I nie wiem, czy to słaba psychika - kiedyś myślałam, że jestem silna. Tak bardzo mi przykro mówić, że to rodzice popełnili jakiś błąd, ale ja właśnie coraz częściej tak myślę! Źle mi też z tym, że gdzie bym nie poszła - odbieram spojrzenia innych jako atak, myślę, że uważają mnie za dziwadło, że coś ze mną nie tak, zaczynam się bać ludzi i samej siebie. Nawet tutaj tylko ty jedna zainteresowałaś się mną. Co do tego, co ty robisz - ja mam dokładnie to samo, śmieję się z ironii gdy ktoś mi mówi, że jestem ładna, uważam, że się naśmiewa ze mnie, gdybym kogoś miała - nie wierzyłabym, że jest ze mną, bo mu się podobam, bo mnie kocha, chyba dostałabym jeszcze większej paranoi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nickonicko2010
możesz pojechać do prywatnej przychodni w dużym mieście i tam skorzystać z pomocy psychologa:)rodzice na pewno wspomogą cie finansowo żebyś mogła opłacić wizyte:) ... http://tnij.org/dobryprezent

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh historia jakbym czytala w 85-90% o sobie,tyle za ja jestem ciut starsza od Ciebie i powiem ze z czums takim ciezko zyc,ostatnio doszlam do wniosku ze moge byc dda lub ddd, poczytaj o tym i moze sie okaze ze to jakis uraz z dziecinstwa,ja mam ten uraz ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh historia jakbym czytala w 85-90% o sobie,tyle za ja jestem ciut starsza od Ciebie i powiem ze z czums takim ciezko zyc,ostatnio doszlam do wniosku ze moge byc dda lub ddd, poczytaj o tym i moze sie okaze ze to jakis uraz z dziecinstwa,ja mam ten uraz ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, to i tak chyba jakis krok naprzod, ze przynajmniej tutaj o tym piszesz. przede wszystkim widac ze bardzo chcesz to zmienic. ciezko mi cokolwiek doradzac bo mam bardzo podobne problemy, a ten brak wiary w siebie jest straszny, boje sie ze w koncu zostane zupelnie sama, bo zycie z kims takim jak ja na pewno moze byc ciezkie. moje zachowanie wynika w calosci z kompleksow ktore mam od zawsze - nie potrafie uwierzyc ze jestem madra (mimo ze skonczylam studia), nie wierze ze jestem ladna (choc czasem mi to mowia), boje sie szukac pracy bo przeciez na rozmowie tylko sie osmiesze, no i tylko czekam az chlopak mi powie ze mnie juz nie kocha. tez nigdy nie opowiedzialam o tym nikomu, bo mam wrazenie ze tylko mnie wysmieja i powiedza ze wbijam sobie do glowy jakies glupoty, ze wymyslam problemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie, ośmieszenia też się boję. Tyle, że ja szukałam pomocy u rodziców i właśnie to usłyszałam: jestem głupią nastolatką szukającą problemów i sensacji, nudzącą się, wymyślającą głupoty i tekst "weź się do nauki". Jesteśmy naprawdę trudnymi ludźmi, ja to w sobie widzę. Jestem bardzo ciężka w obyciu, nikt nawet nie próbuje do mnie dotrzeć, większość nawet nie chce zobaczyć, że mam problemy. Zaczynam mieć uraz do ludzi, jeszcze trochę a całkiem się odizoluję, swoją bezradność okazuję przez złość, nerwy, agresję, wybuchy złości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja u siebie podejrzewalam syndrom borderline, wiele objawow idealnie do mnie pasuje, choc niektore nie sa tak silne:BPD cechuje: niestabilność emocjonalna (nadmierne emocje w jednych momentach i brak uczuć w innych; dłuższe utrzymywanie się wywołanych emocji); intensywność i niestabilność relacji z innymi ludźmi (częste przechodzenie pomiędzy ekstremami idealizacji i dewaluacji, miłości i nienawiści); niestabilny i zaburzony obraz własnego "ja" (brak stabilnej wiedzy o tym kim się jest i co się chce, błędna samoocena); chroniczne uczucie pustki wewnętrznej i znudzenia; impulsywność i skłonność do ryzykownych zajęć; tendencja do działań samodestrukcyjnych; chaotyczne huśtawki nastroju zmieniające się w cyklach godzinnych/dniowych, zmierzające ku smutkowi, przygnębieniu, niepokojowi, złości; złość, agresja, skłonność do krytykowania, atakowania werbalnego i obwiniania innych; wyolbrzymione, paranoidalne podejrzenia; objawy dysocjacyjne; paniczny lęk przed porzuceniem przekładający się na strach przed bliskością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luisssa
Sprawdz na internecie gdzie bedziesz miec psychologa nablizej Twojej miejscowości i idz do niego, przeciez masz juz 18 lat ,i mozesz chyba decydowc o takich rzeczach i wyjechac poza swoja miejscowosc? Umow sie telefonicznie na wizyte i idz, taka psychoterapia napewno cos Ci da. Moze poszukaj na forum opinie o dobrych psychologach. W koncu psycholog po to jest ,zeby pomogl w takich dolkch. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
syndrom borderline - przecież praktycznie to dokładnie mnie opisuje :( Zaczynam się bać, że mój problem naprawdę rośnie, kiedyś tak to nie wyglądało, były to jedynie kompleksy nastolatki, a w dniu dzisiejszym muszę powiedzieć, że to poważne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
http://bpd.szybkanauka.net/ poczytaj sobie te strone, powiem ci ze ja znalazlam objawow ktore mam, ale jak przeczytalam calosc to pewna nie jestem. ja u siebie zrodlo problemow widze mimo wszystko w kompleksach, chociaz wlasnie nie wiem czy to tlumaczy moje zmienne nastroje. na pewno boje sie bliskosci a jednoczesnie do niej daze , poza tym ranie zeby ktos nie zranil mnie pierwszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie trafiłam na tą stronę po wpisaniu frazy w google i przeczytałam co nieco - większość się u mnie zgadza, ale dochodzą też inne rzeczy o których tam nie pisze, lub mam to, co jest tam napisane, powiązane z czymś innym. Jeśli mogę to mieć - żaden psycholog, którego opłaca NFZ, raczej mi nie pomoże :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luisssa
O kolezanka mnie wyprzedzila ;) Bedziecie jutro na tym forum,bo ja musze leciec w kimono, jutro praca od 6 rano :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luisssa
Dlaczego mowisz, ze Ci nie pomoze??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm, poczytaj na kafeterii, pamietam ze byl kiedys topik o tym. tam byla opisana dziewczyna z tym syndromem, troche sie pocieszylam ze az tak zle ze mna nie jest - ona robila wielkie awantury, wpadala w histerie itd. ja tak nie mam, bywam klotliwa, latwo mnie zranic, ale raczej dusze wszystko w sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tutaj jutro będę. Uważam, że mi nie pomoże, bo każdy zrobi więcej, jeśli dostanie więcej kasy. Więc uważam, że prywatny psycholog pewnie bardziej się postara ale mogę się mylić. Ja ogólnie jestem sceptycznie nastawiona do psychologów, obawiam się, że dostałabym blokady przed nim i słowa bym nie powiedziała. Ja niestety jestem kłótliwa - nawrzeszczałam na koleżankę przy całej klasie i nauczycielce :(. Raz wszystko duszę w sobie, nikt nie wie, co mi jest, innym razem wrzeszczę i szukam powodów do kłótni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez pewnie bede. wiesz jesli bys miala mozliwosc to sprobuj z tym psychologiem, to wazne zebys zaczela o tym mowic. chyba jakikolwiek specjalista to w tym momencie krok do przodu i na pewno choc troche lepiej sie zrozumiesz. nie oszukujmy sie, samo to nie minie, mi w kazdym badz razie nie minely z wiekiem kompleksy, a brak wiary w siebie jest chyba z roku na rok coraz wiekszy i coraz czesciej mysle o wyzycie u psychologa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×