Czy ja zwariowałam??? Pomóżcie prosze

Zawsze byłam romantyczką marzącą o wielkiej miłości. Lubiłam smutne piosenki o miłości, komedie romantyczne i facetów z dawnej epoki. Z moim narzeczonym jestem prawie 3 lata, na poczatku było cudnie gdy się poznawaliśmy, spotykaliśmy się ukradkiem tak żeby nikt nie wiedział że mam chłopaka był balsamem na moje złamane serce i zakochałam się w nim na zabój. Ale po 2 latach nie wiem czy to rutyna czy co ale przestało być tak cudnie. Spotykamy się ogladamy filmy, nie chce nigdzie wychodzić, na romantyczny spacer, nawet seks jest mechaniczny on puszcza i po wszystkim a ja nie mam orgazmu. Ale nie o to chodzi. Mam 22 lata i ostatnio ogladałam film Zmierzch, ksieżyc w nowiu i zaćmienie i się zakochalam, nie w tym aktorze którego gra robert pattinson tylko w tej postaci, chlopaku z tamtego stulecia w jego zachowaniu, manierach sposobie bycia. Placze ciagle i nie wiem co mam robic. wiem ze to glupie w tym wieku ale nie wiem co mam zrobic. pomózcie mi.

Może problem polega na tym że traktowałaś narzeczonego wyłącznie jako lekarstwo na złamane serce ? Teraz serce się zagoiło, nie potrzebujesz już lekarstwa i szukasz nowej, wyidealizowanej miłości swojego życia...wampira w wieku 300 lat. Sorry, ale moim zdaniem nic z tego nie będzie. Zejdź na ziemię.

polecam psychiatrę :O obudź się dziewczyno póki jeszcze jesteś młodą i żyj rzeczywistościa a nie filmem i księciem z bajki (którego i tak w życiu nie znajdziesz) :D

co ja mam teraz zrobic?

pomozcie prosze