Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 100krotka.

mama wmawia mi choroby...

Polecane posty

Gość 100krotka.

Mam problem z moją mamą. Otóż, ma ona zdiagnozowaną depresję i nerwicę, ale nie leczy się nigdzie, nie korzysta nawet z pomocy psychologa. Ja mam 19 lat, 2 lata temu byłam na oddziale psychiatrii, bo mama stwierdziła, że mam depresję. Na początku nie dawałam żadnych objawów, a doła wiadomo, że każdy czasem złapie. Ja jednak w 90% mojego życia, jestem osobą uśmiechniętą i radosną, mam plany na przyszłość i swoje cele. Jednak po dłuższym sugerowaniu mojej mamy, że mam depresję, zaczęłam podcinać sobie delikatnie żyły i łykać różne tabletki (głupota, a za każdym razem, kiedy coś brałam, sprawdzałam, czy nic poważnego mi nie będzie) żeby jej udowodnić, że ma rację. W szpitalu tym okazało się, że nic mi nie jest, depresji nie ma, ani żadnych zaburzeń. Wypisów ze szpitala mam chyba z 15. Za każdym razem okazuje się, że nic mi nie jest. Owszem, miewałam bóle glowy przed maturą, ale to pewnie czysty stres. Mieszkałam w internacie, i zawsze, kiedy miałam głupi kaszel, mama upierała się, że mam zostać w domu, bo się to rozwinie i będzie zapalenie oskrzeli. Szantażowała mnie nawet, że jak pojadę do szkoły, to nie mam po co wracać do domu, bo spakuje mi walizki. Na szczęście szkołe mimo wielu nieobecności, skończyłam. Matura zdana, czas na studia. Znowu zaczęły się schody. Nie stać mnie, żeby studiować dziennie, a mój kierunek jest tylko stacjonarnie, więc muszę sobie zarobić na utrzymanie w dużym mieście. Od rodziców żadnej kasy nie chcę, bo bym ich niepotrzebnie pogrążyła. Pojawił się pomysł wyjazdu za granicę na rok, mam tam rodzinę, nie byłabym sama. I teraz, kiedy wylot zbliża się wielkimi krokami, moja mama robi wszystko, żebym nie leciała. Mam jeden feler: nie mogę pić alkoholu, bo zasypiam na bity tydzień, mam wtedy osłabione zmysły, nikt nie wie co to jest. Ale nie piję alkoholu na umór, ostatnio się zapomniałam i wypiłam piwo biorąc antybiotyk, no i tak spalam przez tydzień. Miewałam to wcześniej, mama o tym wie, w szpitalu byłam diagnozowana pod tym kątem i nic nie stwierdzili. I teraz, w obliczu tego "snu" mama wymyśla, że co będzie jak zasnę za granicą, (a to nie wchodzi w grę, bo nie musze w ogóle pić alkoholu) zdążyła już nabuntować pół rodziny, że nie powinnam lecieć, wszyscy mi to odradzają. Jeszcze 2 tygodnie temu cała rodzina była wniebowzięta, że polecę. Podczas tego dziwnego snu, mama wezwała psychiatrę, który na podstawie jej opowiadań stwierdził, że mam depresję i muszę na 3 miesiące znaleźć się w ośrodku, w którym mnie wyleczą. Nie mam pojęcia, co robić. Ten wylot to furtka do studiów, bo mieszkam w maleńkim mieście i od maja tutaj szukam pracy, tej za najniższą krajową nawet. Ale nie ma NIC. Zatem muszę znaleźć się gdzieś, gdzie uda mi się podłapać pracę i coś odłożyć. Ale to jest jeden problem. Drugi, to moja mama. Dlaczego ona mi to robi? Nie wiem już, co mam jej mówić. Ja jestem naprawdę osobą radosną, ambitną, i dla mnie rzeczywiście depresją może się skończyć pozostanie tutaj, bo to będzie równoznaczne z brakiem rozwoju. Za granicą można język podszkolić, poznać nowe rzeczy, czegoś się nauczyć. A w małym mieście? Będę miała poczucie wegetacji, a znam siebie i wiem, że to będzie dla mnie niszczące. Mam wrażenie, że moja mama po prostu odwraca od siebie uwagę, od tego, że powinna się leczyć. Nie wiem jak mam jej pomóc, jak z nią rozmawiać, tyle razy prosiłam, żeby poszła do lekarza, chodziłam z nią, ale te próby zawsze kończą się na starcie, niczego konkretnego nie załatwia. Obiecała mi, że przez ten rok, który ja spędzę za granicą, ona się wyleczy, że zrobi coś w tym kierunku. A teraz obrót o 180 stopni i gadanie, że najpierw trzeba mnie wyleczyć. Tylko z czego do cholery? :( Druga opcja jest taka, że mama nie chce, żebym opuszczała dom. Nie rozumiem tego, sama nie pracuje od 20 lat i jest ciągle w domu, wychodzi tylko z psem... może tego samego chce dla mnie? Przeraża mnie taka wizja przyszlości... może ktoś spotkał się z podobnym przypadkiem, wie jak rozmawiać z taką osobą? Przepraszam za ten referat, mam nadzieję, że jednak ktoś przeczyta. Bardzo proszę o pomoc, będę bardzo wdzięczna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość h2o222
Mieszkasz sama z mamą? A ojciec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 100krotka.
Tata mieszka z nami i jakoś nigdy nie zabierał głosu w sprawach moich szpitali... Robił co mama kazała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Owszem, miewałam bóle glowy przed maturą, ale to pewnie czysty stres." To na pewno choroba:P.Ale podejrzewam że nie psychiczna tylko neurologiczna:P.Czy masz plomby z rtęcią i jak się odżywiasz-podaj szczegóły:classic_cool:?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość h2o222
No właśnie... Wydaję mi się, że mama nie chce, żebyś ją opuściła w sensie fizycznym. Probuje Cię zatrzymać przy sobie wszelkimi sposobami. Coż tu duzo mówić - ona stosuje wobec Ciebie emocjonalny szantaż i jak na razie udaje się to jej. Musisz podjąć jakiś krok myśląc przede wszystkim o sobie, własnych potrzebach. Przecież nie bedziesz do końca życia przy mamie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×