Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość różowa pantera-20

kto płaci w związku?

Polecane posty

Gość różowa pantera-20
matacz ma rację :) więc skoro facet zaprosił mnie na piwo i za nie zapłacił to nie powinnam mieć wyrzutów sumienia:) i wcale ich nie mam:P ale teraz ja go zaproszę:D i zapłacę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tęsknie za tobą !!!!!!!!!!!!!!
co racja to racja też sie zgadzam. nie musi zaplacic jak panienka wyskoczy z propozycja ale moze jesli chce:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość herbata przez samo h piszemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość herbata przez samo h piszemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowe słodkie cukierki
kto zaprasza na herbatkę i kto płaci?:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matacz...
Ja przekorny jestem , a system uparty podkreska błedy na czerwono jak nic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mataczka
matacz?:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doraaaaaaaaaa
dzisiaj bylam z moim chlopakiem na zakupach, w drodze powrotnej otworzylismy chipsy ktore kupil (ogolnie to byly zakupy spozywcze dla niego) i kazal mi oddac polowe kasy za chipsy czyli 1,65 zł czy to normalne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nie za bardzo
nie normalne sknera z niego. trzeba było mu to powiedzieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagodka888888
masz tak ciezkie studia ze nie masz czasu pracowac a odpowiadasz na każdą odpowiedz która tylko sie pojawi i to jak szybko,,na neta masz czas a na prace nie jesteś załosna i tyle wez dziewczyno nie gadaj ze studia sa ciezkie bo wiekszosc studii jest cięzkich ale trzeba zrezygnowac np z takich przywilei i isc do pracy zeby sie nie wstydzic moim zdaniem to ty chcesz usłyszec - ze nie ma sie czego wstydzić że facet za ciebie płaci (chociazby dlatego ze potem sie tłumaczyłas ze dziewczyny innych twoich kumpli biora nawet na kosmetyki ale ty nie - wiec chcesz pokazac ze jestes bardziej honorowa) powiem krótko - jezlei sie wstydzisz tonie jest to ok jezlei sie nie wstydzisz to i tak bedzie cie musiał wziąc facet ataka jaka jestes.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kolędra
Tak sobie skaczę po tematach na kafe, bo mam sentyment do tego forum, ale widzę, że coraz większe głupoty stają się tutaj tematem debat. Cóż, w związku z tym, że aktualnie nie pracuję (:P) odpowiem z nudów na topik. Po pierwsze, autorka gubi się w zeznaniach. I od razu zastrzegam sobie prawo do wyrażenia własnego zdania z zaznaczeniem, iż wcale nie próbuję Ci ubliżać, droga Pantero. Po prostu czytałam uważnie Twoje posty i dziwi mnie jedna kwestia. Na początku pisałaś, że Twój facet i znajomi wymyślają co rusz to nowe atrakcje, jak basen, sauna, kino, restauracje i zaczyna Cię krępować płacenie za Ciebie Twojego mężczyzny (głównym bodźcem była z tego, co wnioskuję sytuacja na basenie, gdy okazało się, że musisz raz zapłacić sama). Kilka postów dalej w miarę rozkręcania się tematu i pojawiających się zarzutów (nie oceniam, czy były one słuszne, czy nie), przyjęłaś pozę obronną, tłumacząc się, że jak facet czasem postawi sok, czy piwo to nie czyni z jego kobiety utrzymanki. Do czego zmierzam...widzę zasadniczą różnicę między ciągłym płaceniem za kobietę na basenie, w knajpie, na zakupach, w kawiarni itp, a sporadycznym zaproszeniu na piwo, czy kolację. To jak właściwie jest? Bo tego chyba nie sprostowałaś ostatecznie. Po drugie... bardzo podobają mi się posty Komiczne, chociaż jestem kobietą i w różnym stopniu zgadzam się z Waszymi wypowiedziami. Mam wrażenie, że on jest tu jednym z normalnieszych osób wśród stada głupich gąsek (przepraszam, nie chciałam generalizować, ale jednak większość tutaj robi z siebie niedołężne kaleki, które nie potrafią wyciągnąć od czasu do czasu paru zł z portfela). Naprawdę nie widzicie ironii i podśmiewania się z Waszego zbyt wysokiego mniemania o sobie? Napiszę Wam jak to jest u mnie. Mój partner (jesteśmy razem prawie rok) zarabia całkiem sporo, od razu nadmienię, że żadnym biznesmanem nie jest, ale ma do uregulowania pewne sprawy z przeszłości, o czym wspominać nie będę, ale z jego pensji zostaje dużo mniej niż powinno. Opinią forumowych dziuń, mój facet jest nieudacznikiem i debilem, którego powinnam zostawić. Haha, dobre. Tylko widzicie, ja związałam się z nim, nie z jego portfelem. Poza tym on ma możliwość wyjazdu zagranicę i naprawdę dużych zarobków, czeka z tym na mnie i moje skończenie studiów, bo nie wyobrażamy sobie związku na odległość. Zawsze był zaradny życiowo i nie unikał roboty, a to liczy się dla mnie najbardziej, bo pieniędzy można nie mieć z wielu powodów i tak jak choroba, czy zdarzenia losowe są zrozumiałe, tak lenistwo i żerowanie na innych jest dla mnie nie do przyjęcia. Taki biznesman, jakim tu się szczyciłe niektóre z Was. Że ciucha kupi, kosmetyk, na kolację zaprosi, wycieczkę zafunduje... i przepraszam bardzo, ale czym tu się podniecać? :D Wydawać hajs, który się naokrągło trzepie to nie sztuka. Owszem, jedni ciężko na to pracowali, ale inni i jest ich niestety większość, wspięli się po główkac swoich starych i tylko dlatego mają posadę. Często taki facet bardziej zwraca uwagę na to by podnieść włase ego niż dogodzić partnerce, niestety. Jasne, że nie zawsze tak jest, ale znam takie przykłady z życia, które toczy się wokół mnie. A mój partner, chociaż ma problemy finansowe, zawsze dba o to, żebym ja miała wszystko, co potrzeba, kiedy u niego jestem i przy każdym drobnym przypływie gotówki, od razu mnie gdzieś zaprasza albo robi drobne prezenty, kwiatki do łóżka na dzień dobry. Kiedyś napisał dla mnie i nagrał piosenkę. Także weźcie się nadmuchane lale stuknijcie w puste główki, zanim zaczniecie się po raz kolejny moczyć z radości, ile to znów wydał na Was Wasz spon... tzn partner, bo dopiero zachowania i maniery w cięższej sytuacji materialnej pokazują prawdziwą naturę człowieka. U nas nie ma w ogóle takich kalkulacji, on czuje, że powinien, ale nie zawsze ma. Jak ma to stawia, funduje, zaprasza. Ja studiuję, ale dorabiam w weekendy, także swoje pieniądze także mam i rewanżuję się, bo tego chcę. Bywam u niego po kilka dni w tygodniu, do rachunków się nie dorzucam, to oczywiste, nigdy by mnie o coś takiego nie poprosił. Ale przynoszę prawie zawsze coś z domu, też potrafię zrobić zakupy czy zainwestować w coś do chałupki. I co to za problem zapłacić w knajpie za siebie i faceta? Zwykle robi to on, ale nie widzę problemu, bym ja także czasem wykazywała się gestem, bo zwyczajnie tego potrzebuję. I niespodzianki także lubię mu sprawiać. Kiedy wraca spracowany wieczorem, obiad zawsze na stole, porządek przede wszystkim. Uważam, że w związku powinny dawać z siebie obie osoby, bo co to za tekst, że to mężczyzna powinien dbać o kobietę? A kobieta to co? Pani swojego wytresowanego psa? W głowach Wam się coś pitoli chyba. Ludzie mylą pojęcie dżentelmana, redukując je do płacenia za kobietę całe życie. Tylko że dżentelmen to także cała lista zachowań, które nie mają nic wspólnego z pieniędzmi, bo co, jak taki dżentelmen-biznesmen straci nagle pracę, to potem będzie śmieciem i nie ma w ogóle prawa do szczęścia i miłości? Tak jak powiedziałam, żałosne jest bycie leserem i bezrobotnym z wyboru. Ale jeśli człowiek się stara i widać efekty tych starań, nie można go skreślać tylko dlatego, że miał trudniejszy start niż człowiek pochodzący z bogatej rodziny i nie zarabia 20 tys miesięcznie. Teraz przyznam się Wam do czegoś szczerze - doceńcie moją szczerość zamiast obrzucać błotem ;) a zresztą, jak mnie obrzucicie to mój świat się nie zawali, przynajmniej ten realny, czyli jedyny istotny :P Miałam kiedyś układ sponsorowany z pewnym mężczyzną. Był to bogaty, ale zraniony człowiek z licznymi problemami, potrzebował ode mnie jedynie mojego wsparcia, towarzystwa i lubił się ze mną pokazywać, bo podnosiło to jego poczucie wartości. Przyjaciół nie miał, zawsze tylko praca-dom. O seksie nigdy mowy nie było, chyba nie wierzył, że taka kobieta jak ja, mogłaby się na to zgodzić. I miał rację, bo nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła. W to również wierzyć mi nie musicie, zresztą nie to jest w ogóle sednem sprawy. Nie mam natury wykorzystywaczki i naciągaczki, ta relacja trwała krótko, urwałam ją, gdy poczułam, że nie rozwijam się, bo mam wszystko pod ręką. Wiem, że niejedna by tak mogła całe życie, bo wygodnie i jeszcze doopy dawać nie trzeba, to niby czego chcieć więcej? Tylko że ja wiedziałam, że z tym człowiekiem życia sobie nigdy układać nie będę chciała, nie umiałabym być tak wyrachowana by być z nim, bo ma pieniądze. Do czego zmierzam - dziwi mnie Wasza logika - BO TO MÓJ FACET. Ja właśnie prędzej bez wyrzutów brałam od tego znajomego niż od mojego ukochanego mężczyzny, któremu oczywiście opowiedziałam o swojej przeszłości i przyznałam, że nie uważam tego za nic nadzwyczajnego o czym warto byłoby dyskutować. Zrozumiał. Jeśli ktoś chce dawać drugiej osobie pieniądze w zamian za towarzystwo czy za co tam się umówią, to proszę bardzo, jedno ma kasę, drugie seks albo miłe wypady. A w związku? Związek to partnerstwo. W związek ja także chcę inwestować. Coś więcej niż świecenie buźką, bo przecież jestem kobietą. Bo co, kobieta to jakiś specjalny gatunek? Za biologię należy jej się utrzymanie na całe życie? Nawet gdyby mój partner zarabiał grube miliony, to ja i tak chciałabym jemu dawać coś od siebie. I czasem płacić ten cholerny rachunek. Bo taka jestem, jeśli kocham. I w czterech literach mam Wasz savoir-vivre dla snobów :) Ale żebyście mnie źle nie zrozumieli, niech każdy postępuje, jak uważa za słuszne, ja dokładnie tak robię i jestem szczęśliwa. Gdybym była wyrachowaną suką, zostałabym z tamtym, a jednak wykręciłam się z tej relacji. I dzięki temu znalazłam miłość. Jeśli jedyną tego konsekwencją jest to, że czasem płacę ja, to chcę takich konsekwencji do końca życia :) I wiem, że mój partner jest takim dobrym człowiekiem, że jak tylko będzie miał, odda mi wszystko. Tyle że ja tego nie chcę, bo chcę byśmy inwestowali w ten związek oboje. Jak dla mnie, możecie mnie tu zagryźć, wyzwać od najgorszych, czy tam zwyczajnie nie uwierzyć albo nawet zarzucić zazdrość, choć tak naprawdę to wiele kobiet może zazdrościć mnie, bo tyle wsparcia i miłości ile ja dostaję od partnera nie da się przeliczyć na żadne pieniądze. Także wisi mi to, chcę tylko pokazać, że miłość to coś więcej niż dylemat - czy on za mnie zapłaci, czy mam wyjąć ten cholerny portfel ^^

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×