Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jestem pierwszy raz na kafee

kocham M. ... ale nie moge z nim być ... Kochają mnie inni ... ale nie potrafię

Polecane posty

Gość jestem pierwszy raz na kafee

nie chce rad ... chcę pogadać ... nawet ktos taki jak ja czasem musi coś wyrzucić z siebie ... Otoczona mężczyznami, spełniona, kobiety mnie nie tolerują - z wzajemnością ... zazdroszczą urody, osiągnięc ... a ja ? Zazdroszczę im prozy zycia u boku TEGO JEDYNEGO ... :( ON ... chyba sie zakochałam ? Pierwszy raz w zyciu zakochałam ... boze to nie ja ... ja nie potrafie kochać, nigdy nie umiałam- chciałam bardzo chciałam, ale zawsze szybko sie we mnie wypalało ... z nim pewnie tez tak bęzie, ciągle szukam ... sama nie wiem czego ... wrażen ? Milości ? Fascynacji ? Szczęscia ? Nie wiem ... Wiem że On jest idealny, zbyt dobry dla mnie ... zasługuje na szczęscie ... nie zaryzykuje tego, kim sie dla mnie stał ... dla czegoś, czego sma nigdy ne będe pewna ... nie zaryzykuję jego dobra ... dla swego szczęscia, chwili szczęscia ... pierwszy raz nie potrafię ... i jest mi z tym cholernie trudno ... chce sie tylko wygadac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za głupia rosalinda
ojojoj :( ale masz problemy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za głupia rosalinda
no dobra, zlituje sie, i postawie ci krótka diagnoze. a ty sie nad tym zastanów, choc to karkołomne bedzie co napisze: nie uważasz że wcale nie jesteś tak pewna siebie i swojej urody jak piszesz? na pewno nie brakuje ci normalnych relacji z kobietami? czy ty aby sie obecnie nie karasz? sama siebie?;>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem pierwszy raz na kafee
nie roumiesz, pewnośc siebie nie ma nic do tego ...poznałam fantastycznego faceta, spędzamy razem mnostwo czasu i On chce czegoś więcej wiem, że jesli będziemy razem to za rok, miesiąc, tydzien ... ale strace go, zniszcze to ... taka juz jestem . Nie potrafie byc w związku ... staram sie walczyc z soba i podjąc słuszną - jedyną słuszną - decyzję ... czyli powiedziec, ze chce się tylko przyjaznic ... nie chce go zranic i stracić ... Przyjaciółek nie mam ... teraz ? Przydałaby se taka osoba ... mam przyjaciół rodzaju męskiego, ale nie potrafie mowić o takich emocjach, nigdy sie nie otwieram tak przed ludzmi ... i pierwszy raz czuje się tak jak teraz . Własnie wróciłam ze spotkania z nim ... jest niesamowitym człowiekiem ... a ja na niego nie zasługuje ... czy można zgaić w soie takie emocje, życzyć komuś szczęscia i w przyszłości patrzec jak układa sobie życie z inną ? Nie wiem czy to dobra decyzja ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za głupia rosalinda
uwazam ze masz bardzo niska samoocene i nieswiadomie sama siebie karzesz. ta ocena odbija sie zarówno na twoich zwiazkach, jak i relacjach damsko-damskich. nie jest to przypadkiem jakis rodzaj samoobrony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzia2010
Czyli połykasz facetów jak modliszka To się zdaża. Tylko na każdą modliszkę przychodzi wpadka. Kiedyś i modliszka zostanie zjedzona przez takie głupie uczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem pierwszy raz na kafee
wiesz ... moze coś w tym jest ... może masz rację ... jestem typem perfekcjonistki, choćbym została miss świata powiem, że jestem pełna wad, choćbym zdobyła nobla powiem, ze za mało wiem ... ale w kwestii uczuć ,to nie tak, że ja siebie nisko cenie, ja zawsze bawiłam sie mężczyznami, wykorzystywalam, mnipulowałam, porzucałam ... wiem że to pytkie, ale żadnego nie kochałam . Jesli czegoś się boje to tego, że ktos zrobi to mnie, coś w ramach sprawiedliwości wiesz zakocham sie i przejadę za to wszystko co zrobiłam innym ... ale w tym wypadku naprawde najbadziej boje się ze, kiedy będziemy razem - ja znów sie znudze, znów spotkam kogos innego, znów się zabawię, a wtedy nie zostanie nic ... tak, nie ryzykując mam pewnośc, że ktos taki jak On zawsze może byc obecny w moim zyciu ! Poza tym boję sie o niego, ne chcę go krzywdzić bo naprawde On na to nie zasługuje !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem pierwszy raz na kafee
zuzia ... - szczerze ? Pierwszy raz to do mnie dotarło ... i pierwszy raz czuję ... cos takiego i nachodza mnie te chore mysli ze nie, ze nie zasłuzyłam na to :( to nie może sie udać :( Jestem kretynką ... nie wiem, naprawde nie wiem co mam robić ... łzy kapią na klawiaturę ... a ja czuje sie bezsilna, jak nigdy dotąd ... nie chce go kochać !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzia2010
Ale cię dopadło. Czasem się zdaża. I powiem ci że jest to oszałamiające uczucie. Ten bezwład mózgownicy. Te myśli krążące wokuł tego faceta. Tylko żeby został, żeby tylko był mój, na własność. A on rzuci , pójdzie do innej i wtedy jest dramat przez duże D I wtedy poczujesz się tak samo jak ci przed nim. To się nazywa zesta losu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem pierwszy raz na kafee
oglądam jego zdjęcia, sni mi się ... napisał własnie sms ... ciągle pisze, dzwoni ... ja chce przestac czuc !!! Nie chce miłosci ... miłosc zawsze oznacza cierpienie, a ja wiem ze jestem zbyt słaba by kochcac ... wiem ze jesli pokocham kogos, a on mnie skrzywdzi ja sie nie podniosę ... dlatego nie pozwalam sie do siebie zblizyc wiem to ... ale nie che tego zmienic ... chce tylko wiedziec czy da sie zapomniec ? Sadzicie, że mozna zapomnieć co sie czuje ? Bedąc tym samym wciąz obok niego ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem pierwszy raz na kafee
Zuzia ... nie do konca rozumiem Twoje rozgoryczenia, każdy z nas popełnia błędy, nigdy nie raniłam z premedytacją czasem tylko ... czegos nie ma, a wydawało sie nam że może być ... nie mozna wbrew sobie ... ja nie oczekuje, że spotka mnie za to nagroda ... ja tylko chcę postąpić jak najlepiej dla Michała ! Dla naszej relacji !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za głupia rosalinda
a nie rekompensowałaś sobie tym bawieniem sie facetami innych dziedzin zycia które nie były juz tak perfekcyjne? powiem ci tak, hmmmmm, znam taką historię, wydaje mi się że ty go wcale nie kochasz, czy tam co do tego idealnego pana odczuwasz, choc oczywiscie nie wiem tego na pewno. Brakuje ci chyba luzu, wewnetrznego przekonania ze jestes ok dla samej siebie, samoakceptacji, wiec wikłasz sie w dramatyczne historie chyba nie do konca sama w trakcie wiedzac co tak naprawde czujesz. wydaje mi sie, ze gdybys spotkała tę idealną osobę, to ty i twoj wewnetrzny przymus panowania nad wszystkim same by sie poddały. Poprostu poddałabys sie uczuciu, które byc moze wpłynełoby na ciebie kojaca. Czujac sie kochana i akceptowana i odwzajemniajac to uczucie byc moze odnalazłabys jakas czastke takiej wewnetrznej harmonii. bo chyba własnie poczucie kontrolii i panowania nad sytuacja jest tym, co ci najbardziej dolega. byc moze ten facet jest poprostu dobrym człowiekiem, i rzeczywiscie masz pewne skrupuły, bo wiesz co zazwyczaj robisz w takich sytuacjach. ale zastanów sie czy to ty to robisz, z rozmysłem, czy "cos" ci kaze, i jak juz jest po wszystkim nie odczuwasz pewnego rodzaju ulgi? jezeli on jest naprawde fajny, to mysle ze mozesz miec teraz jakis rodzaj wyrzutów sumienia. i wydaje mi sie tez ze ty te wyrzuty sumienia ubierasz w taka troche dramatyzujaca forme ze nie chcesz go skrzywdzic. a moze ty nie chcesz znowu siebie skrzywdzic? tzn powtarzac tego, co juz tyle razy robiłas, a czego nie chcesz? tak mi sie wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem pierwszy raz na kafee
oddałabym wiele by móc sie teraz do kogos bliskiego przytulić ... nie żalic na frum ... to zabawne, ironia losu, ale mozna być samotną wśród ludzi ... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzia2010
Zawsze kiedyś trzeba czegoś spróbować. Nawet bólu. Kiedyś połykałam ich na jeden raz. Do czasu. Trafiłam na tego jednego i nie wypuściłam już z rąk. Mam go do dziś na wyłączność. Przestałam go traktować jak zabawkę. Zobaczyłam w nim partnera. Jestem dla niego kochanką, żoną przyjaciółką i powiernicą. A on ? On dla mnie został już tym jedynym. Odechciały mi się i gierki i spojżałam na siebie w lustro. Po prostu przyszedł mój czas. I na pewno w środku się nie wypaliłam. W stary piecu diabeł pali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem pierwszy raz na kafee
co za głupia rosalinda - trafiłaś ... w sedno ... boje się miłości to raz, ale faktem jest ze pierwszy raz spotkałam kogos kto wg mnie nie zasługuje na takie potraktowanie ... pierwszy raz nie myśle tylko o sobie, ale to mnie tez paraliżuje ! Ja zwyczajnie nie znam tych emocji, nie potrafie sobie z nimi poradzić !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za głupia rosalinda
a nie szukasz ty przypadkiem troche na oslep tego uczucia? nie jest tak, ze czujesz sie samotna, i dla tego "przytulenia" pakujesz sie w różne historie? i ze teraz zdałas sobie sprawe z tego, ze nie tedy droga, tzn ze taki zwiazek jest bardzo efemeryczny, bo twój "niespokojny duch" wszystko znowu rozwali i znow bedziesz samotna? to ze nie chcesz tego zwiazku moze wskazywac na to ze tobie poprostu brakuje przyjazni, zwykłej przyjazni opartej na bezwarunkowej akceptacji. dobra, naprodukowałam sie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem pierwszy raz na kafee
Zuzia - piszesz, ze trzeba ... kiedyś ... ale ja nie chcę ... bylo mi dorze bez tego uczucia, beztrosko ... nie chce ryzykować, nie umiem ... nie potrafie sie tak na kogoś do konca otworzyc ... oddać siebie ... ja chyba nigdy nie będe tego potrafiła ... jestem chyba jakąs dysfunkcyjną jenostką, nawet sama siebie nie rozumiem . Wiem, że zanim nie dojde jakoś do ładu ze sobą, ze swymi emocjami nie dam szczęscia ... więc z góry jest to skazane na porażkę, może spotkalismy się w złym momencie ? A moze jedynie proponując mu przyjazn dam nam szanse na cos więcej ... kiedys ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za głupia rosalinda
jezeli trafiłam, to moge ci powiedziec co ja bym z tym zrobiła, a byc moze juz robiłam, nie jeden raz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem pierwszy raz na kafee
co za głupia rosalinda - ja mam mniej i bardziej bliskich ludzi, mam też przyjaciela, ale zawsze miałam problem z emocjami ... to nie chodzi o to, ze nie mam komu, ale o to ze nie umiem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem pierwszy raz na kafee
więc "słucham" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za głupia rosalinda
otóż. znam historie taka jak ta jak własną kieszen i... wg mnie sama sobie nie poradzisz. bedziesz sie wikłac coraz bardziej, nie wiem ile masz lat, ale z wiekiem dochodza rozne inne zmartwienia, ludzie wiaza sie ze soba, zakładaja rodziny, kochaja sie (albo i nie :P ), a ty bedziesz te ich zyciorysy obserwowac z boku i sie dziwic jak oni to robia, ot tak biora i robia :P przeciez zakochanie sie i zwiazanie z ukochanym jest taaaakie proste, a ty sobie tego nie bedziesz nawet potrafiła wyobrazic. nie wiem co tam jeszcze masz, ale czesto przy tego typu problemach dochodza takie rzeczy jak pedantyzm, perfekcjonizm nadmierny, obwinianie i niedocenianie siebie: z jednej strony masz taki wyidealizowany obraz siebie, wyzwolonej pewnej siebie laski, który ci odpowiada, a z drugiej jak najgorsze zdanie o swoim zyciu i osiagnieciach. a takie zycie to matrix, nie? :P oczywiscie nie wszystko co tu pisze musi twojego przypadku dotyczyc. takie braki emocjonalne bardzo czesto rekompensuje sie sobie popadajac w rózne dziwne skrajnosci, a skrajnosci powoduja ze patrzysz na swoje poczynania z jeszcze wiekszym zadziwieniem/obrzydzeniem/whatever. ogólnie hustawka emocjonalna, i to z czasem coraz intensywniejsza. przyczyny tego "matriksa" emocjonalnego leza zazwyczaj w przekonaniach na swoj własny temat. te przekonania sa czesto nieswiadome, ale wpływaja na twoje funkcjonowanie, wymuszaja jakies dziwne rekompensowanie np w postaci pokreconych zwiazków emocjonalnych które jeszcze pogarszaja te przekonania... i kółko sie zamyka. sama nie bedziesz w stanie tego ogarnac, bo pewnie juz sie tyle rzeczy w twoim zyciu zdarzyło, ze musiałabys sie zmierzyc z kupa detali, historii itp które i tak beda bezsensowna rozsypanka. zreszta sama piszesz ze sie nie rozumiesz. a przyczyny, choc leza głęboko, sa zazwyczaj bardzo proste. tylko trzeba potrafic je wydobyc. w tym pomaga psycholog. serio :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za głupia rosalinda
i zapewniam cie, ze przy odrobinie zaufania (a przede wszystkim regularnym chodzeniu, od razu mowie ze po pierwszej godzinie zaden psycholog nie pomoze, i nie mozna sie zniechecac) do umiejetnosci psychologa, on zbuduje w tobie poczucie własnej wartosci, a raczej pomoze ci je zbudowac, popracujecie nad samoakceptacja, i jak juz sie uspokoisz wewnetrznie i zaczniesz ufac sama sobie, to ci sie ten metny obraz twojego zyciorysu rozjasni ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem pierwszy raz na kafee
Rozbrajasz mnie ... :) Widzisz pochodze z domu w którym nigdy nie brakowało pieniążków, ale zawsze brakowalo uczuć i czasu ... a uczucia i czas rekompensowano pieniązkami. Warunek był jeden - musiałaś być idealna, spełanić oczekiwania tatusia, we wszytkim być najlepsza ... łudziłas się, że jesli bęziesz ... zasłużysz na jego miłośc. Byłaś najlepsza - nie zasłuzyłaś . Ja naprawdę wiem, kochana, że w tym jest sedno, że w tym lezy moj problem, ale nie wiem czy dałabym rade sie w tym "grzebać" ze specjalistą ... wiem, na czym polega psychoterapia i nie wiem czy jestem gotowa ... mam 25 lat . W pewnym momencie przestałam starać sie udowadniać cokolwiek, komukolwiek... zobaczyłam, że nie musze zabiegać o miłość ojca bo znalazłam substytut - mężczyzni ... zabiegający o mnie . Owa świadomość, że mogę manipulowac ich uczuciami daje mi satysfakcje i poczucie kontroli. Aczkolwiek jedngo dnia czuję się idelana, spełniona ... uważam, że jesem mega atrakcyjna, mega inteligentna, najlepsza, idealna, patrzę w lustro i nie moge sie napatrzeć ... wiesz co wystarczy aby zniszczyć mi dzień i znizyc moje poczucie wartości do zera ? Wystarczy, że choć jeden mijany na ulicy facet nie obejrzy się za mną - mówię powaznie, czuje sie wtedy okropnie jak NIC, ZERO ... i natychmiast odczuwam potrzebę zrekompensowania soie tego, są to zakupy, albo kolejna "zdobycz" rodzaju męskiego ! Wiem to chore ! Ale tak wygląda moje zycie ... nie wiem czy ja mam siłę, aby to zmienić, do tego chyba trzeba dojrzec ... załuję tylko, że spotkałam Michała teraz, kiedy jeszcze nie potrafię być lepszą . A moze nie chcę? Bo wiesz takie chwile jak ta są, fakt ... ok, raz na jakiś czas, te stay słabe tez nie często ... a życie w ten sposó jest zecydowanie przyjamniejsze i łatwiejsze niż rozkładanie siebie na czynniki pierwsze i analiza traum z dziecinstwa ... bo jak mozna sobie zrekompensowac brak tego ... co najwaznijsze dla dziecka ? Nie mozna ... juz tego nie cofnę, nie poskładam ... jestes bardzo mądrą dziewczyną, widzę że wiesz co piszesz i prawdopodobnie z utopsji ... cieszee sie, że mnie nie olałas i mogłam to z sebie wyrzucić ... w tej chwili bardzo, baaaardzo tego potrzebowałam ... dziękuję :) Co do tych skrajności ... jak widzisz, znów trafna diagnoza ... znów po burzy emocji, czuję sie jakbym była zimna do szpiku, jakbym w tej chwili nic nie czuła ... więc już jest ok :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzia2010
Czyli tak jak powioedziałam (napisałam ) wcześniej syndrom modliszki. Facet daje się złapać, a Ty go zjadasz. I teraz przyszła pora na Ciebue. Trafił się Michał. Tu Cię teraz boli. Chciałabyś to utrzymać, ale boisz się że natura się odezwie i wszystko się zmarnuje. Więc zdajesz sobie doskonale sprawę z możliwego rozwoju sytuacji. Możesz mieć wszystko pod kontrolą tylko nie siebie.Tobie pośrednio chodzi o Michała. Córeczka tatusia boi się kary jaka ją spotka za powtórkę z rozrywki. Nie wiem 25 lat to już wiek jak faceci mówią poborowy. Może uda Ci się założyć sobie samej hamulec bezpieczeństwa. Z drugiej strony dlaczego nie pójść na żywioł. I tak Cię trafiło amorosso.Jak wciągnie głebiej to może się okazać że wcale nie potrzebujesz wędzidła. Ja lubię igrać z ogniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnie rodzice od ciebie
za dużo wymagali, stale byłaś za mało uprzejma, nie tak ubrana, włosy nie takie, oceny za słabe choć pewnie miałaś 4,7, koleżanki też były nieodpowiednie... mam rację?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za głupia rosalinda
nie zgadzam sie. praca z psychologiem to nie tylko "analiza traum z dziecinstwa" (idz do psychologa pracujacego w paradygmacie poznawczym a nie psychoanalitycznym). zreszta takie analizy beda cie same nachodzic i nekac, tzn rzeczy które cie bolały, a nie zostały w jakis sposób "przetrawione". beda wracac a ty bedziesz odreagowywac. no chyba ze cie to nie meczy, ale watpie :P poza tym nadchodzi taki moment (kolo 25 roku zycia własnie :P ) ze zaczynamy sie powoli starzec, na poczatku bardzo powolutku, ale jednak.. juz nie jest tak prosto podobac sie kazdemu mezczyznie. i co bedzie wtedy? stracisz swój wentyl bezpieczenstwa, kiedy zewnetrze nie bedzie juz takie idealne bedzie sie trzeba zwrócic ku wnętrzu, a tam bagno... pomijajac to ze z wiekiem traci sie przyjaciół, znajomych itp bo zakladaja wlasne rodziny, nie maja juz tak duzo czasu dla samotnej dziewczyny. a samotna dziewczyna czuje sie coraz bardziej wyalienowana. poza tym uzaleznienie od meskiego podziwu (i damskiego w sumie tez, wyrazonego w zawisci, ktora niby jakos tam łechce próżność, ale ktorej w gruncie rzeczy chyba wcale nie chcemy) powoduje "sztywnienie" w relacjach, nigdy nie bedziesz mogła byc soba, rozluzniona zwykła dziewczyna. a skupianie sie na tego typu relacjach ma tez czesto taka konsekwencje, ze masz mnóstwo byłych chłopaków, byłych adoratorów, ale bardzo mało szczerych oddanych osób przy ktorych czujesz sie poprostu ok. w psychologii to wszystko co robisz, to rozładowywanie napiecia, ktorego nie potrafisz sie pozbyc w inny sposób, ale trzeba wiedziec, ze to prowadzi tylko i wyłącznie do radykalizowania sie niewłasciwych sposobów redukcji napiecia i pogłębienia problemu. twoja praca powinna skupić się na akceptacji siebie, swoich wad, swojej przeszłości, dania sobie prawa do błędów, uwolnienia się od przymusowego podobania się innym, bo dopiero wtedy bedziesz mogła wejsc w zwiazek "na czysto" i zyc z facetem wiedzac ze twoja reakcja nie jest mechanizmem obronnym ale TWOJA reakcja. bo czy nie jest tak, ze jestes tym, czym widza cie inni, a ty siebie nie widzisz juz w zadnej konkretnej postaci? gdybys wyladowała na bezludnej wyspie, to kim bys była, jak bys siebie opisała? byc moze to rzeczywiscie błedy rodziców spowodowały ze czujesz sie akceptowana tylko warunkowo, i musisz to wciaz testowac. musisz zbudowac nowa tozsamosc, niezalezna od oceny przechodniów. czego ci bardzo życzę :) i nie ma co sie cieszyc ze ci teraz przeszło :P bo dobrze wiesz ze wróci ze zdwojoną siłą, a im dalej w las tym wiecej drzew ;) pamietaj tez ze praca z psychologiem musi potrwac - rok, dwa.. trzeba tez trafic na tego odpowiedniego, czasami trzeba go zmienic. a ze masz 25 lat, to ja bym smiało wybrała sie - chocby rekreacyjnie - nie musisz sie martwic ze przemebluje twoje zycie w tydzien, bo tak sie nie stanie. idz, i poprostu zobacz co sie bedzie działo, na pewno nie zaszkodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za głupia rosalinda
i przepraszam ze taki chaos panuje w moich wypowiedziach, ale mam duzo mysli do przekazania i malo czasu ;) zastanawiam sie, czy miewasz czasami takie mysli, ze jestes do niczego, dzisiaj nie wyjdziesz z domu bo zle wygladasz, masz zaległosci w pracy/na studiach/ gdziekolwiek? a zaraz potem robisz sobie plan, ze zaraz wszystko uporzadkujesz, poprawisz, i od jutra zaczniesz "nowy rozdział"? Jak czesto zaczynasz od poczatku? I jak czesto te plany nie dochodza do realizacji? I czy mimo tego ze podobasz sie innym, zdajesz sobie nawet sprawe z ich zazdrosci, obejrzy sie za toba facet na ulicy, widzisz złość na twarzy kolezanki, to czy po powrocie do domu nie czujesz sie przez to jeszcze gorzej? Nie wolałabys czasami byc taka "normalna", po tej drugiej stronie? Bo mi sie wydaje, ze to, ze dziewczyny cie nie lubia w rzeczywistosci wcale cie nie cieszy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×