Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość skretyniała jakaś jestem

lenistwo społeczne

Polecane posty

Gość skretyniała jakaś jestem

Mam nadzieję, że uda mi się wyjaśnić wam mój problem... Generalnie nie chce mi się kompletnie spotykać z innymi ludźmi. Tzn - z niektórymi ludźmi. Od wieku szkolnego już miałam taką zasadę. Jak kogoś kochałam i mi zależało na spotkaniu się z nim to spotykałam się. Jak nie - to nie. Tak więc zupełnie nie jeździłam na żadne "imieniny cioci". Rodzice pozwalali mi zostawać w domu (to było za czasów liceum już), nie zmuszali do tego. Jak nie lubiłąm jakiejś koleżanki czy kolegi, to po prostu z nimi nie gadałam. Nie udawałam, że lubię, nie byłam sztuczne uprzejma. Po prostu się nie odzywałam albo wychodziłam/nie przychodziłam na takie spotkania. Miałam swoją paczkę zawsze - inna w podstawówce, inna w liceum, inna na studiach i teraz - po studiach też mam inna. Kocham tych wszystkich ludzi i zrobię dla nich wszystko. Ale jak z kimś nie chce mi się gadać to nie gadam. Nie chce mi się zapoznawać - to nie zapoznaję.. Tak samo w rodzinie - kocham braci i rodziców, oraz niektóre kuzynki i ciotki. Ich odwiedzam i utrzymuję z nimi serdeczny kontakt. Wygląda wszystko normalnie, ale mam z tym duży problem. Mój mąż jest kolesiem bardziej towarzyskim niż ja :| i wciąż się o to kłócimy. Zazwyczaj stawiam na swoim i on sam (czasem bier\ze dzieci) jeździ na imprezy rodzinne swoich ciotek (nie wiem po co tam jeździ.......), kuzynów i innych ludzi, których zapoznanie zupełnie mnie nie interesuje!. Moim zdaniem najnormalniejszy układ to taki, że jak on chce się z kimś spotkać ,a ja nie - to jedzie sam. Jak chce kogoś zaprosić do naszego domu - kogoś, kogo ja nie chcę poznać, to sobie idę na ten wieczór z koleżankami do kina. Mamy też sporo znajomych wspólnych - więc z nimi spędzamy czas razem. Ostatnio jednak mąż mi robi wciąż awantury, że nie jeżdżę z nim na imprezy rodzinne, nie chcę razem z nim chodzić na żadne spotkania z jego znajomymi. Jako jeddya żona - nigdy nie byłam na rodzinnej imprezie firmowej z pracy mojego męża... Po prostu MI SIĘ NIE CHCE!! :| Kiedy chrzciliśmy naszego drugiego syna- chrzestnym wybrałam mojego brata. Żadnej kandydatki na chrzestną nie było, więc nalegałam, żeby był TYLKO ten mój brat. Mąż uparł się na kuzynkę - mieliśmy o to sporo kłótni - bo jakaś chrzestna musi być. No i teraz chce, żebym się z nią spotykała :| wiem, że to nienormalne, ale mi się nie chce! :| Specjalnie nie wyprawialiśmy roczku, bo to urodziny mojego synka, a nie zlot obcych bab... :( Nie wiem czemu mi się nie chce. Po prostu mi się nie chce. Nie umiem wytłumaczyć! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be nice!
mam tak samo. z ta roznica, ze czasami dla czyjejs przyjemnosci potrafie sie przemoc i pojsc na jakies imieniny cioci jadzi. ot, zeby byl swiety spokoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość be nice!
ojej! no to faktycznie dziwna sprawa. ja z ludzmi, ktorzy sa mi obojetni, ale do ktorych nie jestem wrogo nastawiona gadam o pierdolach typu pogoda, bez podlizywania, to oczywiste. z tymi, ktorych nie lubie, sie nie spotykam. w sumie malo jest takich osob, ktorych po prostu zwyczajnie nie lubie, wiekszosc mnie ani ziebi ani grzeje, wiec tez problemu wiekszego nie ma kiedy mam sie z nimi spotkac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meggim
"Cały dzień potrafię siedzieć przy stole i się nie odzywać./ Nienawidzę być nieszczero miła. Podlizywać się obcym ludziom. Wymieniać uprzejmości. O ja pierdziu!!!" a kto ci kaze robic to wszystko, podlizywac sie, byc sztucznie uprzejma? Moze sprobuj po prostu pogadac, o czyms, co moze zainteresowac kazdego. Dlaczego nastawiasz sie na udawanie i sztucznosc? przeciez pogadac mozna o wszystkim, doslownie wszystkim. Zapytac co sadzi na jakis temat, zapytac o cokolwiek. Jak czlowiek czlowieka. Przeciez czasem nawiazuje sie ciekawe rozmowy w najdziwniejszych miejscach, w pociagu, w autobusie, w barze z calkowicie obcymi ludzmi, ktorych juz nigdy nie ma szans spotkac. I to jest fajne. Tak jak zyjesz skazujesz sie na straszna izolacje, to troche smutne i faktycznie dziwaczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moim zdaniem to ma u Ciebie jakieś podłoże psychiczne . Coś Cie blokuje i powoduję niechęć do jakichkolwiek spotkań z innymi . Może udaj się do specjalisty ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam tak samo jak Ty, łącznie z rodziną właśnie. Na szczęście u mnie nie wiążą się z tym problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość helga33333
Przez to że nie jeździsz ze swoim mężem na takie imprezki wszyscy myślą że jest jakimś słomianym wdowcem... Jak często mąż od Ciebie wymaga żebyś jeździła tam? Bo jeśli raz na parę miesięcy to bez przesady, czasem możesz się zmusić... Zresztą kto ci karze gadać ze wszystkimi? Może jeśli Cię to męczy po prostu poproś go żebyście tak długo nie siedzieli, tylko chwila, gadu gadu i do domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem se
Ja mam podobnie. Nie uważam Cię za dziwaczkę, ale myślę, że to ma zwiazek z typem osobowosci jaki reprezentujesz. Może u Ciebie przeważa skrajny introwertyzm i stąd nie masz potrzeby przebywania z ludźmi i obecność ludzi męczy Cie po krótkim czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem se
No dobrze, Ciebie to nie obchodzi co inni myslą na Twoj temat, ale z tego co piszesz, mąż nie akceptuje Twoich niektórych zachowań i masz z tego powodu nieprzyjemności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duszek4445
z zaciekawieniem to przeczytałam, mam tak samo, okazało się to problemem w pracy, nagle po studiach znalazłam sie w jednym pomieszczeniu z ludzmi ktorzy kompletnie mnie nie interesowali, o zgrozo starszych okolo 10-20 lat (akurat mam tak ze preferuje rowiesnikow choc tez nie wszystkich) i okazalo sie to dla nich wielkim problemem, nie dali mi po prostu wykonywac mojej pracy i iść do domu, czuli sie ignorowani, obrazeni itp. a ja nie czulam sie nieszczesliwa tylko gdy moglam pobyc w tej pracy raz na jakis czas z moimi kolezankami ze studiow, teraz na mysl o zmianie pracy mam pierwsza mysl zeby dokladnie sprawdzic z kim bede pracowac, mam tez tak ze jak wychodze z domu to jestem zmęczona sasiadami z ktorymi wypada zamienic jakies słowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam tak samo z tym
ze na szczecie nie mam rodziny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×