Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Co mam zrobić?

Koszmar

Polecane posty

Gość Co mam zrobić?

Jestem dorosłą kobietą, mieszkam z matką, rodzice nie mieszkają razem. Pracuję. Ale z tą matką się nie dogaduję, to jest człowiek, z którym nie da się mieszkać. I tak właśnie przez ostatnie kilka dni miałam w domu kilka "scen" - nie wytrzymuję już tego. Do tego dochodzą problemy w pracy (nie ze swojej winy zostałam zdegradowana i teraz wykonuję czynności, o których nie mam pojęcia) - to wszystko szalenie mnie przytłacza. No i wychodzi ze mnie na zewnątrz. Zawsze komuś mniej lub bardziej się oberwie. Dziś oberwało się również mężczyźnie, z którym się spotykam. To trudny związek z innych powodów, ale chodziło o to, że nie możemy się spotkać ani dziś, ani jutro. Po prostu zaczęłam się czepiać. I bardzo tego żałuję, on milczy, ja też. Czuję się z tych wszystkich powodów strasznie. Wiem, że jedynym sensownym rozwiązaniem, jest wyprowadzenie się od niej, ale... raz-ceny wynajmu mieszkań, a dwa... nie czuję się na siłach, przeraża mnie to, nie mam znajomych, z którymi będę mogła się spotykać, więc za towarzystwo 4 ściany i ew. raz w tygodniu spotkanie z tym, którego kocham-o ile on tego teraz nie zakończy. Przeraża mnie to też ze względu na to, że szukam innej pracy-w tej nie wytrzymam psychicznie, czuję się cały czas na widelcu-szefowa non stop mnie obserwuje i teraz nie mam swojego stanowiska, tylko jestem wykorzystywana do tego, co akurat trzeba zrobić, takie łatanie dziur. Boję się, że nie dam rady (finansowo) i że mieszkając sama jeszcze bardziej się załamię. A wiem, że to jedyne rozwiązanie, żeby mieć spokój. Tylko co z tą samotnością? Co byście zrobili?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witamwklubie:D
Kupiłbym coś słodkiego a potem poszedł grac w siatkówkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witamwklubie:D
Tak serio serio...szukaj intensywnie innej pracy. Znajdziesz, zaadoptujesz się i siup wynajem mieszkania. Na moich rodziców podziałała akcja na psychopate :D Niedawno skonczyłem studia. Ustawiania mi zycia weszło im tak w nawyk, że ciagle kłótnie itp byly juz normalka. Zawsze po swojemu robiłem i tak ale dośc tego ględzenia miałem. Nie wytrzymałem któregs razu. Zaczełem drzec się jak opętany ^^ mówić wiele brzydkich rzeczy, ktore w zasadzie miały jeden sens : Odpierdolcie się, dajcie mi życ i popełniac moje błedy :) Mam spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Znacie prawo Ohma...
Samodzielne zamieszkanie może Cię bardzo zmobilizować do aktywności, takiej ogólnej aktywności życiowej. Jeśli zrzucisz ten psychiczny bagaż związany ze swoją matką będzie Ci lżej, a i stosunki z matką mogą się poprawić po pewnym czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co mam zrobić?
Witam w klubie:D Moi rodzice również nie pozwalali mi popełniać błędów, ale ja jestem już 4 lata po studiach, więc akurat ten temat jest już dawno za mną. W czasie studiów podjęłam obecną pracę (zaoczne), więc nie było nacisków na to, że mam pracować tu czy tu. Mój brak odporności na to wszystko również objawia się tym, że się wydzieram i wstyd mi za to. Bo jakby ktoś zobaczył to z boku, to normalnie jak jakaś furiatka. No a po wszystkich wpadam w płacz. Znacie prawo Ohma... może mnie zmobilizować, ale... nie musi. Obawiam się, że ten mój dołek (chyba można nazwać go depresją-pojawiałam się z tego powodu na wizytach u psychologa jakiś czas temu) wpędzi mnie w jeszcze wielkie bagno. W sensie, że będę przychodzić z pracy i ani zrobić obiadu, ani nic. Będzie jeszcze bardziej zniechęcać. Chciałabym czuć się potrzebna komuś. Nawet w takiej błahej sprawie, jak zrobienie obiadu. Więc w domu wygląda to tak, że gotuje moja matka, ale jeśli obiadu nie ma, to jakoś inaczej sobie radzę, gotowanie dla samej siebie jakoś mnie zniechęca. Jak i robienie wszelkich innych rzeczy w domu - robię tylko to, co trzeba. Sprzątam i takie tam. Ale nic ponad to, bo uważam, że to nie ma sensu. Obawiam się, że to zakończy się tragicznie pod tym względem. Bo nie będę już w ogóle miała co ze sobą zrobić. Na poprawę relacji z matką nie liczę-to jest dziwny człowiek, ona mogłaby żyć w całkowitym odosobnieniu. Nie potrzebuje kontaktu ze mną-chyba, że czasem nie ma co robić na urlopie (jak teraz) i proponuje wyjście na kawę. Na co ja odpowiadam, że po co i o czym będziemy rozmawiać, skoro ją nie interesuje moje życie. No ale wracając do tematu... Przeraża mnie to, boję się, że wcale mi to nie pomoże, a wrócić z powrotem do niej, gdy nie wyjdzie... - będzie jeszcze gorzej. I nie wiem, jak to wszystko pokonać :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Znacie prawo Ohma...
Sądzę, że brak wolności osobistej, własnej przestrzeni życiowej, która na pewnym etapie życia jest potrzeba destabilizuje Cię psychicznie i wprowadza w stany depresyjne. Albo będziesz na tyle odważna i silna żeby mieć w końcu tę własną przestrzeń do życia albo sobie poradzisz z tą sytuacją jaka jest obecnie, albo będzie coraz gorzej (najprawdopodobniejsze). Może masz jakąś koleżankę w podobnej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witamwklubie:D
Nie łam się. Znajdź coś co będzie dawać ci silę. Broń Boże kogoś ! tylko coś :) albo sobie coś ubzduraj co będzie na tyle silne, że bedzie wspierać, ale nie na tyle dziwne by spaczyć Ciebie jak istotę :) Jakaś myśl, jakies dążenie. Ja postanowiłem, ze nie dam się złamać :) wiesz co poki co zgotowało mi życie ?:) Ojca tyrana, choroba, która z nad przeciętnie silnego i sprawnego faceta w kilka tygodniu uczyniła ze mnie kalekę + wiele wiele innych :) Moja siła stały się słowa mojej matki. Powiedziała mi kiedyś, że może to głupio zabrzmi i okrutnie ale ona się cieszy, że jeżeli to co sie przydarzyło mi, miało spaść na kogoś w naszej rodzinie to dobrze, że trafiło na mnie. Dziwiła się tez wiele razy skąd ja biore tyle siły i tyle radości życia :) a ja sobie w myślac mówiłem ^^ bo ja kawał skurwysyna jestem i nie dam się złamać :) ech ta góralska krew :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co mam zrobić?
Znacie prawo Ohma Nie mam żadnej koleżanki w podobnej sytuacji. I staram się o tym mówić jak najmniejszej liczbie osób, bo ludzie się odwracają. Masz problemy-jesteś skończony/a towarzysko. A ja i tak mam tych znajomych jak na lekarstwo. Wszyscy żyją w parach i zwyczajnie w świecie nie mają czasu na jakieś spotkania. Witam w klubie No widzisz, ja też pochodzę z gór, ale pewnie nie z tego rejonu, z którego jesteś Ty. O nas, tu mieszkających, nikt nie wyraża się "górale" :). Ty masz w sobie siłę, a ja chyba coraz mniej i już od dawna ona wyrzuca mnie z domu, tzn. mówi, że mam się wyprowadzić, a jednak nie ma siły albo odwagi tego zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witamwklubie:D
To Ty masz wiedzieć czego chcesz ! i Ty masz do tego dążyć. Nigdy nie pozwól by inni decydowali za Ciebie :) bo zawsze będziesz na tym cierpiała :) Nie rób tez niczego w amoku. Złośc nie prowadzi do niczego dobrego. Chcesz to zmienić. Zacznij działać. Chcesz zmienić otoczenie? Podejmuj już teraz kroki, które ci to umożliwią. Nie spiesz się tez w tym, bo kto się spieszy, często dwa razy płaci. hm...co by tutaj jeszcze madrego napisać :) aa...rusz dupsko sprzed kompa i zacznij działać ! i zostaw ten cholerny wazon ! on nic Tobie nie zrobil :DD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Znacie prawo Ohma...
"Nie mam żadnej koleżanki w podobnej sytuacji." - wiesz gdybyśmy mieszkali blisko, byłabyś w stanie zaufać komuś nieznanemu z netu, komuś komu w ogóle nie powinnaś zaufać mógłbym Ci zaproponować koleżeński układ wynajęcia czegoś na spółę, bo sam obecnie mieszkam u rodziców, choć nie mam problemów zawiązanych ze współżyciem z nimi pod jednym dachem. Pracuję na własny rachunek i całkiem nieźle mi idzie, po prostu jestem za leniwy aby sobie coś wynająć w tej chwili. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co mam zrobić?
Witam w klubie Ja chcę się stąd wyprowadzić, ale NIE CHCĘ MIESZKAĆ SAMA. Ani z jakąś przypadkową osobą. To o to chodzi i stąd się biorą moje rozterki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witamwklubie:D
I jak to się mówi: z deszczu pod rynnę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witamwklubie:D
Chomika sobie kup i nie będziesz już sama :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co mam zrobić?
Znacie prawo Ohma Heh, teraz mnie zaskoczyłeś ;). Nie mam pojęcia czy mieszkamy daleko, czy blisko. A czy byłabym w stanie zaufać komuś, komu nie powinnam (dlaczego? Bo poznany w internecie? :) ) - trudno powiedzieć. W zasadzie nie ma znaczenia, że poznany w internecie - mój znajomy wynajmował pokój u kogoś - właściciele mieszkania też go nie znali, gdy się wprowadził. Więc jaka to różnica? Jak dla mnie żadna. Może i bym zaufała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co mam zrobić?
witam w klubie mam psa, ale to nie powoduje zmiany moich odczuć. Ze zwierzęciem nie porozmawiasz, nie pośmiejesz się, nie przytuli Cię. Zwierzę to zwierzę, nie zastąpi człowieka. Napisałam wiadomość do mojej psycholog - z prośbą o opinię. Zadała mi pytanie czy może po prostu nie potrafię być sama i żę może to czas, żebym się usamodzielniła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witamwklubie:D
od 9 lat sam mieszkam :D nie jest źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co mam zrobić?
Witam w klubie A jaką masz naturę? Domatora? Człowieka towarzyskiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Znacie prawo Ohma...
Co mam zrobić Moja propozycja moją propozycją lecz rozsądniej będzie jak poszukasz kobiety w swoim wieku w podobnej sytuacji, która również zechce się usamodzielnić i razem z nią wynająć coś. Masz ukochanego, wiesz co on pomyśli jak byś wynajęła mieszkanie z obcym mężczyzną...? Dopiero dolałabyś oliwy do ognia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witamwklubie:D
Jaką ja mam naturę ?:D nie mam etykietki na sobie :D nie wiem gdzie to się sprawdza. Sam siebie mam za samotnika. Ludzie lubią przebywac w moim towarzystwie. W grupach często staje się liderem. Sa jednak tez osoby, które maja mnie za mruka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co mam zrobić?
Co do ukochanego-akurat to mogłoby zadziałać na plus ;). Mogłabym poszukać takiej koleżanki, ale po prostu takiej nie mam, więc d*** zbita.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co mam zrobić?
Witam w klubie No a co z mieszkaniem samemu, gdy np. chcesz pogadać z kimś, a nie masz znajomych? Co wtedy? Nie masz tak, więc pewnie interpretacji nie będzie. Hm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witamwklubie:D
Dotychczas miejsca gdzie mieszkałem były pełne ludzi. Dopiero od mniej więcej 4-5 m-cy mieszkam sam. Jest ciężej. Przypadkiem zdarzyło sie tak, że poznałem pewna kobietę. Kontakt był tylko przez neta i od czasu do czasu osobisty. Ostatnio znajomość się sypie. W miedzy czasie praca +sport. Wszytko zależy od finansów, tak wynika z mojej analizy. Im więcej wolnych środków tym więcej sposobów na spędzenie czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witamwklubie:D
Co mam zrobić? Witam w klubie No a co z mieszkaniem samemu, gdy np. chcesz pogadać z kimś, a nie masz znajomych? Ps. Kupiłem sobie kwiatka. Zawsze wysłucha i nigdy nie wcina się w słowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co mam zrobić?
No widzisz. Ja mam tak ze wszystkim - jestem jedynaczką i zmęczyło mnie ciągłe robienie czegoś w pojedynkę. Najzwyczajniej w świecie potrzebuję towarzystwa. Zajęcie się znajdzie, mam zainteresowania, ale co to za przyjemność, kiedy jeśli chcę pochodzić po górach-muszę sama, kiedy chcę iść porobić zdjęcia-muszę sama. Czuję się samotna i dlatego tak wszystkiego się obawiam. I od razu odpowiem na pytanie, które jeszcze nie padło - ukochany ma podobne zainteresowania do moich, przepadamy za sobą, ale widujemy się z reguły raz w tygodniu-z innych przyczyn, o których nie chcę tu pisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Znacie prawo Ohma...
Co mam zrobić - mieszkam we Wrocławiu, jeśli to nie jest dla Ciebie koniec świata i miałabyś ochotę na swoją własną przestrzeń życiową, lepiej się ustawić, podbudować psychicznie, a potem ruszyć już sama, to moja propozycja jest otwarta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co mam zrobić?
Znacie prawo Ohma... Wrocław to nie jest koniec świata-nie mieszkam daleko, bo pod samym Wałbrzychem. Oczywiście odległość to jest pojęcie względne. Dojeżdżać do pracy do Wałbrzycha, to jednak kawałek jest. A propozycję mam na uwadze ;). Dziękuję :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Znacie prawo Ohma...
Jeśli do Twojej sytuacji dochodzą problemy w pracy zacznij wysyłać swoje aplikacje na Wrocławskie ogłoszenia. Cokolwiek postanowisz przyjdzie prędzej czy później ten przełomowy moment, kiedy staniesz przed dylematem podjęcia decyzji zmiana i nowe otoczenie, albo status quo. :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co mam zrobić?
Hmm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już nie taka zupełnie młoda
Boze ja jestem w bardzo podobnej sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co mam zrobić?
Już nie taka młoda Współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×