kiedy nie jest jeszcze za pozno?

na normalny zwiazek? tzn konkretnie chodzi mi o to jak uwazacie do kiedy" powinno" sie poznac swoja druga polowke.? wiem,ze zawsze jest na to odpowiedni moment [rzekomo] ale ogolnie jak uwazacie? czy np majac 25 lat i bedac bez faceta to juz moment desperacji? czy moze dopiero po 30? a moze wcale? do kiedy nie nalezy sie tym przejmowac?

nie warto się tym przejmować bo i tak nie masz na to wpływu :)

jakis tam wplyw zawsze moza chyba miec :P

ja mam 17 i juz sie martwie:("

jakie jest wasze zdanie?

będę nieobiektywna, bo mam 24 lata, jestem sama i uważam siebie za starą pannę albo przynajmniej robię kroki ku temu tytułowi. dla mnie to już jest porażka i już jest za późno, bo skoro przez 24 lata nie potrafiłam ułożyć sobie normalnego życia z facetem, a miałam tylko jednego, to widocznie tak ma być :o co nie znaczy, że mi się to podoba. po prostu nikt mnie nie chce :P

dzieciaki ;) co wy wiecie o zyciu na miłość i ułożenie sobie życia nigdy nie jest za późno :) zapamietajcie to sobie

wlasnie tego sie boje:( mysle tak samo choc jestem mlodsza. wszytskie kolezanki tzn wiekszosc] byla w "stalych" jak sie teraz okazuje zwiazkach juz w technikum.';/ zostali tak do dzisiaj :(

no tak myslalam "nigdy nie jest za pozno" ale czekac do 40 na faceta i normalne zycie to mi sie nie usmiecha. a wziac pierwszego lepszego zeby byl i meczyc sie z nim cale zycie- jeszcze gorzej;/

i tez nikt mnie nie chce :O mowie sobie ze jestem aseksualna. i ze nikogo nie potrzebuje. i juz prawie w to wierze bo juz nie mam nadziei ze kogos poznam :(

temat wlasnie zdolowal... mam 23 lata i pare dni temu zostawil mnie facet...(bylismy razem 3 lata z czego rok mieszkalismy razem) wiem ze to definitywny koniec mimo,ze ja wciaz kocham i jakies resztki nadzieji ze on zmieni zdanie mam...zeby bylo smieszniej nie bylo zdrady i on tez nikogo nie poznał....ja siedze i rycze, nie moge jesc,nie moge spac, nie moge normalnie pracowac.... i chyba najbardziej sie boje ze zycia juz sobie nie uloze....a tu jeszcze taki temat...

ja tezsobie tlumacze ze nikogo nie potrzebuje ale jak wszytskie moje najlepsze kolezanki wychodza z facetami to jest mi przykro :(

mowie sobie - mam inne priorytety w zyciu :(

ja to bym się jeszcze cieszyła gdyby mi ktoś zdradził istotę mojego problemu i powiedział dlaczego faceci mnie nie chcą. znam głupsze i brzydsze dziewczyny w szczęśliwych związkach i tak im zazdroszczę, że już nawet oddałabym swój przeciętny wygląd i przeciętną inteligencję w zamian za trochę szczęścia :o jestem w desperacji!

wlasnie tez interesuje mnie powod dla ktorego jestem sama :(

wina leży w nas samych, w naszych głowach. tyle wiem :(