Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

@@małpa@@

kryzys w małżeństwie-czy kiedys mija?

Polecane posty

od dłuższego czasu zaliczamy z mężem kryzys... ostatnie lata były masakryczne, każdego dnia coraz bardziej oddalaliśmy sie od siebie, wieczne oskarżenia o kogoś na boku,chociaż żadne nikogo nie miało, brak zaufania, brak ciepła, przytulenia, w końcu też seksu kilka miesięcy temu mąż wykrzyczał mi że ma dość, że wie, że mam kochanka, że dostał anonimowego maila, którego niby już nie ma, nie chciał mi pokazać.. podobno skasował... wmawia mi bzdury, nakreca sie zupełnie niepotrzebnie, ranimy się każdego dnia bardziej.... a kochanka oczywiscie nie mam.... ciche dni trwały potem tygodniami, teraz mąż chce odbudowywać, dziwi się, że unikam zbliżeń i nei mogę się przemóc,żeby się przytulić, kochać... mam do niego żal o całą sytuację, powiedziałam, że potrzebuję czasu na to, żeby mu zaufać ponownie,skoro jednego dnia mówi, że kocha, następnego, że nienawidzi.... jednego dnia mówi, że ufa, drugiego, że ma niezbite dowody na kochanka... każda rozmowa kończy się kłótnią, epitetami... początek kryzysu siega jakieś dwa ,moze trzy lata wstecz... brakuje mi nadziei na poprawę, brakuje mi chęci na budowanie, bo "następny" dzień niszczy to co poprzedni zbuduje.... czy kryzys kiedyś mija? czy po takim czasie ludzie potrafią jeszcze wrócić do związku sprzed lat i życ normalnie? wiele razy rozmawialiśmy o tym, że chyba powinniśmy sie rozwieść, że nie mamy już szansy... niby chcemy ale jakoś nam nie wychodzi... znamy sie 15 lat, 10 jesteśmy po ślubie ,mamy dwojke szkrabow w podstawówce. chyba ich najbardziej mi w tym wszystkim szkoda.... mimo, że nie są świadkami naszych kłótni i wyzwisk to jednak na nich odbije się najbardziej niepełna rodzina.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trats
Rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać (tylko czy aby nie jest zbyt póżno). Już bowiem tak daleko się od siebie odsunęliście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Awarganda25
Kryzys w zwiąskach jest rzeczą zupełnie normalną, myślę, że nie jesteście w najgorszej sytuacji z prostych przyczyn: Po 1) Zazdrość mimo, iż w Waszym przypadku przybiera chorą i toksyczną postać, ale jest oznaką milości. Po 2) Pomimo takiego kryzysu nadal ze sobą jesteście, i jakby nie patrzeć widać, że musi mu zależeć Po 3) Kryzysy i kłotnie w związkach zawsze były i będą trzeba nabrać do nich dystansu.. Zrobić wielki krok w strone otworzenia nowego rozdziału! Moje rady: Zamiast rozpamiętywać to co złe, weź się w garść i z nim dziś pogadaj. Niech ta rozmowa będzie wielkim przełomem w Waszym małżeństwie. Powiedz, że nigdy z nikim nie miałaś żadnego romansu, że wiesz, że Ci tak naprawdę ufa, że chcesz dokonać próby ratowanai tego związku. Zaplanujcie jakiś wspólny wyjazd, choćby na weekend i od tego czasu zapomnijcie o tym co było... Zacząć nowy rozdział naprawdę się da, tylko trzeba postawić WIEEEELKĄ KRESKĘ pod tym co było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Awarganda25
Ja bym raczej nie polecala terapii małzeńskiej... Podobno więcej psuje niż naprawia.. Poza tym przepraszam, ale osobiście podchodzę z dystansem do profesjonalizmu naszych terapeutów.......... Nikt za Was nie naprawi tego zwiazku! Musicie zrobić to sami! Odkreślić wszytsko i zacząć na nowo! Bez wypiminania, bez przypominania soebie złego... Wyjechać i tym wspólnym wyjazdem poczynić pierwszy krok do nowego rozdziału

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podobno więcej psuje niż naprawia.. podobno by zamach w smolensku Poza tym przepraszam, ale osobiście podchodzę z dystansem do profesjonalizmu naszych terapeutów.......... nie przepraszaj, po prostu wiecej tego nie rob

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozmawiamy co dzień... codzień mowimy, że chcemy odbudować, potem nagle od słowa do słowa i kłótnia, wyzwiska, że nie ma sensu.... on ciągle pyta mnie po co potrzebuję czasu i kiedy się ten czas skonczy, nie może zrozumieć, że jako kobieta podchodzę do wszystkiego również emocjami i nie mogę sięprzestawić/przełączyć/zapomnieć i kochać sięz nim jak dzika ;) wyjechaliśmy juz w góry na pare dni - super weekend, świetny hotel.... dwa wieczory, które mogliśmy spędzić razem... jednego wyszedł na koncert (organizowany przez hotel), potem gdzieś siedział, bo chciał "pobyć sam" ,pomyśleć.... a ja nie wyszłam z nim, bo musiałam wrzucić dzieci do spania, a potem poszłam na ten koncert, ale wróciłam do pokoju, bo uznałam, że skoro przede mna uciekł to nie będę go szukać.... po powrocie do domu było jeszcze gorzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pomysl nad terapia, mozliwe, ze zwyczajnie potrzebujecie mediator, ktory pomoze wam ze soba porozmawiac, pokieruje tak rozmowa, zeby wszystko zostalo powiedziane i WYSLUCHANE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brakuje mi już sił, jestem zmęczona psychicznie, w pracy też gorzej się układa.... :( bardzo mi źle... czasem myslę, że powinniśmy sie rozwieść, że odetchnę z ulgą, nikt mnei nie obrazi ani ja nikogo, że odsapnę psychicznie od wiecznych kłótni.... tylko nie wiem czy to najlepsze rozwiazanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze i kiedys mija
ale nie zawsze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może pokaż mu ten topik to lepiej cie zrozumie... \ też uważam że najlepszym wyjściem jest terapia małżeńska. on uważa że kogoś masz bo nie chcesz seksu. ty masz dość ciągłego wmawiania zdrady. czas porozmawiać i do tego potrzebny jest mediator...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×