sen-pomozcie z interpretacja..

mialam dzid dziwny sen, snilo mi sie ze moj chlopak z ktorym jestem od 4 lat gdzies zginał, znaczy po porstu go nie bylo jakby sie gdzies zgubił, nie wracał do domu, nie odzywał sie, po porstu przepadł, ja go szukałam calymi dniami i nocami ,pytalam znajomych, szukalam wszedzie i nic, w koncu zalalamna wracam do domu a cala jego rodzina siedzi w ogrodzie ,jego ciotka wyszla po mnie i mowi ze marcin jest ze sie znalazl ,i ze zachorował.. wchodze do ogrodu gdzie wszyscy siedza i on tez, w czarnym garniturze, a nigdy tak sie nie ubierał, i opowiada ze wyszedl sie przejsc i zapadł w spiaczke na jakiej łace a potem sie obudzil po kilku dniach i wrocil,na upomnienie innych wstal i mnie przytulił a ja buchnełam płaczem... koniec. niemam pojecia co oznacza ten sen, i nie moge nigdzie znalesc interpretacji..dodam ze marcin pojechal dzis rano do czech na dwa dni i jak narazie nic nie odpisuje na sms ani i dzwoni..