Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niknejm

chcę go rzucić, ale nie potrafię :(

Polecane posty

Gość niknejm

Jestem z moim facetem 9 miesięcy, to mój pierwszy poważny związek. Od jakiegoś czasu mam jednak wątpliwości, czy powinnam nadal z nim być... Nie wiem czy to miłość, czy przyzwyczajenie, uzależnienie. nie lubię tego kiedy pije, a robi to dosyć często jak ma czas, co mnie denerwuje i nie lubie go zostawiac samego wieczorami, denerwuje sie gdy on idzie z kolegami sie napic.. poza tym jest coraz mniej czuly, juz nie sprawia mi takich drobnych niespodzianek jak kiedys, nie ma juz na mnie ochoty... to ja inicjuję zbliżenia... no na dodatek nie jest w tym zbyt dobry, a to mój pierwszy partner... kiedyś chciał spędzać jak najwięcej czasu ze mną, teraz juz nie.. poza tym nie mamy ze sobą w sumie o czym rozmawiać. jak do mnie przyjdzie to gra w grę albo oglądamy tv. jak czytam co napisałam, to sama siebie chcę wyśmiać i powiedzieć 'rzuć go', a jednak nie potrafię. czy to miłość, czy przyzwyczajenie? a z jego strony? dlaczego tak się zmienia w stosunku do mnie? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niknejm
sobota wieczór a ja sama. mój chłopak oczywiście odeagowuje po tygodniu ciężkiej pracy - jak co tydzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misslady
ilez on ma lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego taki jest? Bo Ciebie ma i już nie musi się starać a typ to widać taki któremu sił starczy jedynie na gonienie króliczka a potem po prostu wraca do swojego pustego i bezbarwnego życia i tylko czasem sobie o tobie przypomina. Jesteś jak kwiatek do kozucha jego męskości i możesz zostać aż zwiędniesz. Jeśli czujesz że progresu w waszym związku nie ma i do niczego nie prowadzi to powiedz do czego on ci jest potrzebny, nie ma satysfakcji bycia z tym kimś, a jechanie tylko na przyzwyczajeniu prowadzi do tego ze Ty jesteś wielbłądem. Pewnie żywisz nadzieję ze coś się zmieni, owszem zmieni się minie czas w którym nic nie zyskasz prócz marazmu, monotonia i poczucia bycia ostatnią. W końcu zwiędniesz kwiatuszku przy takim "ogrodniku"... Twoje życie, twój wybór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misslady
z tego, co piszesz wysuwam wniosek, ze to raczej przyzwyczajenie. milosci tutaj nie widze... a przynajmniej jego zachowanie jakos o uczuciu niespecjalnie swiadczy... :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niknejm
on 26, ja 20. nie wiem właśnie, mam nadzieję że coś się zmieni, on ma teraz ciezką pracę 3 zmianową, wiec moze powinnam patrzec na niego łaskawszym okiem... ale zgadzam sie z tym, ze złapał króliczka i nie musi się starać. jestem na jego każde zawołanie. jednak nie wiem jak wyglądałoby moje zycie bez niego. w miescie jestem sama, pracuje tu w wakacje i poza nim nie mam prawie nikogo :( ale byc z nim bo nie mam nic lepszego do roboty? głupstwo. będzie cięzko, ale chyba muszę wziąć się w garść i w koncu to zakonczyc. choc jak go widzę to te wszystkie wątpliwosci znikają.. baba to jednak głupia, nie myśli rozumem a emocjami. pierdzioła ze mnie :/ o.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boisz się samotności to oczywiste ale teraz nie jesteś sama? Wasze relacje z tego co opisujesz... cóż on mógłby być w zasadzie manekinem i nie było by różnicy... Ale dobrze że przynajmniej stawiasz pytania i potrafisz sama na nie odpowiedzieć, dobrze dla ciebie :) Praca, potrzeba odreagowania, tak to dobre usprawiedliwienia, takie uniwersalne ale wcale tak nie musi być bo po licho z kimś się wiążemy jeśli tak naprawdę ten ktoś nie jest wcale potrzebny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niknejm
nie wiem, mam 20 lat, przed sobą całe życie, a myślę o nim jako o tym jedynym, już na zawsze. zwłaszcza, że w sumie nie mam modelu rodziny takiej mąż żona, nie miałam takiej rodziny w sumie. nie wiem jak powinno się oddzielać swoje sprawy, swoje życie prywatne, od WSPÓLNEGO. nie wiem, czy moje pretensje są uzasadnione, czy są odzwierciedleniem mojej wielkiej potrzeby okazywania czułości. nie wiem jaka jest granica między normalnym piciem, a piciem podchodzącym pod alkoholizm.. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×