Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

budząc się

Bóg jest lepszy od LSD

Polecane posty

Do "jakim sposobem". Literaturę tak. Tylko pamiętaj o jednym: nie zrób z literatury, z zjakjejkolwiek książki, nowego niewolnictwa. Wielu wpada w taka pułapkę. Dochodzą do tego, że znają jakieś teksty na pamięć, ale znają tylko słowa i ich zestawienia. Oni powtarzają jednak w kółko te słowa i myślą, że intelektualne zrozumienie jest celem. Tak nie jest. Intelektualne zrozumienie ma prowadzić do doświadczenia. Słowa tylko wskazują drogę. I jeszcze jedno. Książki są osadzone w rożnych kulturach, w różnym kontekście historycznym, religijnym. Przekaz, który kryje się za nimi jest jednak ten sam. To, że pojawia się kontekst religijny niech Cię nie przeraża. NIe chodzi o religię, jakąkolwiek. W istocie za każdą religią jest jakieś doswiadczenie Bóg 100%. Ludzie chcieli to przekazywać, ale pojawiali się zawsze tacy, którzy na tym chcieli żerować i tak powstawały wszystkie religie. Polcałbym trochę litertaury z buddyzmu zen. Zen jako zen nie polecam, bo jest w tym ruchu wiele głupot. Ale z drugiej strony nigdy nie wiadomo co dla kogo będzie akurat najlepsze. Najlepiej poczytaj sobie mowy starych mistrzów zen wydane przez wydawnictwo "miska ryżu". Prezentowali różny poziom, ale niektórzy z nich byli naprawdę zaawansowani. Anegdoty i dialogi możesz potraktować jako ciekawostkę. One mają sens tylko jeśli ma się głęboki wgląd w kontekst klasztornego stylu życia danwych mnichów zen. Czytaj mowy, jest w nich potężny przekaz. Zupełnie odleciany jest Kurs Cudów (najlepiej tłumaczenie na polski wydane przez Foundation for Inner Peace, albo ktorąkolwiek wersję angielską). Jest to książka osadzona w chrześcijańskiej nomenklaturze, bo do chrześćijan jest głównie skierowana. Jest ona jednak głęboko antykościelna. Nie zrażaj się nomenklaturą (Bóg, Duch Święty), zrozum treść i zobaczysz jak głęboko odleciane jest to dzieło. A najlepiej przeczytaj Kurs po mowach mistrzów zen, zobaczysz, i to jest odjazd, że mistrzowie zen i ta chrześnijańska książka mówią identycznie o tym samym. Jak to zobaczysz, to zrozumiesz, że cały czas płynie uniewersalny przekaz byśmy się obudzili. Możesz pocztać Krishnamurtiego, tez mówił to samo, choć innym językiem, innej używał nomenklatury. Nie ustawaj w wysiłkach. Jesli choć trochę przejrzysz poza iluzje, zrozumiesz, że nie ma nic lepszego w tym świecie od budzenia się umysłu i niczym lepiej się nie nawalisz. I w końcu to zrobimy, w końcu będzie wieczna balanga, bez tych wszystkich bzdetów, pracy, kasy, polityki, bleeeeeee. Będzie super!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no, nie wierzę
Dzieki za wyczerpującą odpowiedź. Muszę jeszcze raz ją przeczytać i przemyśleć na spokojnie. Mnie do bycia "obserwatorem" swojej świadomości zainspirowała przeczytana kilka lat temu książka "Przebudzenie" Anthony de Mello. Od tamtej pory coraz częściej, na coraz dłuższe chwile udaje mi się osiągać ten dziwny, spokojny stan umysłu, ja to nazywam "zawieszeniem". Dla mnie jest on możliwy tylko w okolicznościach gdy jestem z dala od ludzi, zgiełku miasta np. w samotnych wędrówkach po lasach. Jak mi się nasuną jakieś pytania nie omieszkam zapytać. pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w jakim jestes wieku chlopie?
podaj jak mozesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc sie
50

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w jakim jestes wieku chlopie?
;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jakie znaczenie ma wiek? Czy znajomosć mojego wieku nie spowoduje, że ustawisz sobie mnie (obraz mnie) w kontekście jakichś schematów? Wiek nie ma znaczenia w aspekcie tego co chcę przekazać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w jakim jestes wieku chlopie?
zwykla ciekawosc, to jak? odpowiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napisał że 50----------- to 50

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ashka_mistrzyni
Kim dla ciebie jest Bóg? Po co to wszystko, te całe życie na Ziemii. Po co to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ashka, życie tu to pomyłka, błąd, zły trip, zły sen, z którego trzeba się obudzić, by być naparwdę szczęśliwym. Ten błąd powstał i jest odnawiany przez myśl, którą można nzawać ego. To myśl by być autonomicznym, niezależnym, by brać, by być pierwszym, najlepszym. Ta myśl to szaleństwo. Dlatego nasz świat to obraz umysłowego szaleństwa. Pytaj się, jeśli masz wątpliwości. odpowiem, choć nie dziś. Dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ashka_mistrzyni
No pomyłka, ale co jest przyczyną tej pomyłki. Wierzysz w Biblię? Przestrzegasz Bożych Praw? Oczywiście ten sposób na te odczucia to jest jakiegoś rodzaju medytacja? Wierzysz w śmierć kliniczną? Tam wiele osób mówiło że po "tamtej" stronie właśnie świat wydaje się taki szary, nieciekawy, pełny bólu, że właśnie tam to jest dopiero życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdaje sie ze to prawda
a co bys poradził początkującemu .Od czego powinienem zacząc ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ashka: przyczyną pomyłki jest myśl, że można być pierwszym, najlepszym, odrębnym, niezależnym, co już napisałem wcześniej. To jest całkowicie przeciwstawne Rzeczywistości, w której wszyscy są calkowicie i doskonale równi. Ta myśl o wyodrębnieniu się, byciu pierwszym, etc, stwarza świat jakim go widzimy: świat nierówności, różnic, a w istocie świat zmienności, śmierci, chorób, samotności, świat trosk i problemów, świat niespełnienia. Co to znaczy przestrzegać praw Bożych? By ich przestrzegać, najpierw nalezy je zrozumieć. Rozumiesz je? Biblia? Po co odnosisz się do Biblii, w której są promienie boskiego przekazu, ale oprócz tego jest dużo głupot i wewnętrznych sprzeczności. Bóg nie jest w księgach, ani w słowach. Słowa to symbole, a nie rzeczywistość. Co to znaczy wierzyć w śmierć kliniczną? Chodzi Ci o to, czy wierzę w zycie po śmierci ciała? To chyba jasno wynika z tego co piszę. Ciało jest iluzją, czas jest iluzją, śmierć też jest iluzją. To wszystko, ciało, smierć, czas, to mechanizmy umożliwiające ucieleśnienie ideii ego, ideii bycia niezaleznym, pierwszym, etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do "poczatkującego": sądzę, że dwie rzeczy. Po pierwsze poczytaj rózne książki o medytacji, o różnych jej technikach, etc. Wybierz coś dla siebie, co będzie dla Ciebie najlepsze. Pamiętaj tylko, że w wprawdziwej medytacji pozycja ciała jest obojętna. W istocie powinna być przede wszystkim wygodna i komfortowa. Wszystkie opisy "prawidłowej" pozycji ciała możesz pomijać, chyba że pociąga Cię jakaś technika. W niektórych odłamach zen doprowadzono formalny aspekt medytacji do absurdu (niektorzy uszkadzali sobie kolana). Chodzi jedynie o jakiś czas w ciągu dnia, ktory poświęcisz codziennie na wyciszanie i obserwację umysłu. Pół godziny byłoby bardzo ok. Możesz nic nie czytać, przeczytaj wcześniejsze posty i ewentualnie zdaj pytania. Ale trochę lektury nie zaszkodzi, jeśli nie zniewolisz się tą lekturą :)) I druga istotna rzecz. Czy najistotniejsza. Jesli chcesz upijać się/ćpać/blantować Bogiem, to musisz zadać sobie pytanie w co wierzysz. Porzuć wszystkie schematy, wszelką wiedzę. Zastanów się w co naprawdę wierzysz i dlaczego? Kim jesteś? Czym jest swiat? Rozważaj to uczciwie, odrzucając wszelkie gotowe odpowiedzi. Gdybyś zaś chciał mysleć o Bogu, to musisz całkowicie uwolnić się od wszelkich masowych wyobrażeń, od wszelkich religijnych odniesień, bo w nich jest tak dużo fałszu, że niemożliwe jest przez to nawalnie się Bogiem. I pytaj się o co chcesz. Pamiętaj jednak, to jest najważniejsze, że wszystkie odpowiedzi są w Tobie, choć teraz o tym nie pamietasz. Inni mogą Ci tylko pomóc w tym, byś odkrył samego siebie/samą siebie. I tylko tyle. Nie szukaj guru, nauczycieli, przewodników. Inni mogą być trochę dalej na ścieżce poznania niż Ty, ale w istocie są Ci całkowicie równi. NIkt nie jest lepszy od Ciebie, ani mądrzejszy. Nie masz przyswoić mysli innych ludzi, opisów doświadczen innych ludzi, masz odkryć SIEBIE :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podświadomość
A co powiesz o ubraniu, makijazu posiadaniu rzeczy ktore nas cieszą-bo przecież nie można być próżnym ale czy to znaczy że całkowicei mam zrezygnować z tego co mnie cieszy? Jak rozróżnić granice?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość F*
> budzą się > Widze ze sie znasz "na tych sprawach". Czy Ty jako czlowiek spelniasz sie w podstawoych rzeczach typu -- praca? jezeli sie juz nie uczysz. Zawod ktory wykonuje nie przynosi mi zadnej satysfakcji, dlatego wciaz szukam. Jak znalazles swoja droge - przeznaczenie? Wiem, ze odpowiedzi trzeba szukac w sobie, jednak nie potrafie tego zrobiic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja zapoznawałem sie z wszystkimi religiami nie tylko buddyzmem ale od poczynając od amerykańskiej przez żydowska egipska islam po aborygenów odpowiadała mi egipska bo znam posługuje się radiestezja ale najlepsza to jest kk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
medytować można na różańcu to samo jest bo każdy myśli ze różaniec to odklepywanie zdrowasiek i nic więcej a to jest rozważanie tajemnic tak samo sie medytuje tarota

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Przebudzenie" Anthony de Mello. on tej książki nie napisał Ukazało się także kilka książek nieautoryzowanych, będących zapisem rekolekcji, jakie o. de Mello prowadził w różnych krajach. Z pewnością najważniejsza to: „Przebudzenie, oraz „Wezwaniem do miłości te książki powstały na podstawie jego wykładów wiec mogą tam być przekłamania lub źle zinterpretowane zdania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość merkaba powiedz
jak sie medytuje tarota ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podajta jakies lektury

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak samo jak różaniec na wizualizacji scen w tarocie dochodziło coś jeszcze ale nie pamiętam bo przy diable zakończyłem wizualizacje bo miałem non stop przed oczyma diabła z 2 lub 3 dni i nie mogłem dokończyć dopiero w kościele udało mi się ze zniknął przed oczyma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przebudzenie charyzmatów serafino falvo Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto we mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo ja idę do Ojca (J 14,12). Nie dla splendoru i sensacji, lecz by dojść do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa (Ef 4,13). Przekonująca moc słów Jezusa ośmiela nas, by dążyć do zdrowia, prosząc o udział w zdrowiu i w spełnieniu Jezusa, które otrzymujemy jako owoce Jego męki. Jezus już cierpiał za nasze grzechy i obarczył się naszymi chorobami, w Nim już się wykonało – toteż w Nim mamy śmiały przystęp do zdrowia, które jest owocem zbawienia. Dlaczego więc nie pragnąć z całego serca zdrowia, przebaczenia, pokoju, pełni życia i szczęścia w imię Jezusa? Przecież Ewangelia to Dobra Nowina. Jezus pyta: Wierzysz w to? (J 11,26). Czy nie jest Mu trochę przykro, gdy musi powtórzyć: Czemu zwątpiłeś, małej wiary? (Mt 14, 31). Jest Mu przykro, gdy nie pojmujemy, że On pewne rzeczy już za nas zrobił, więc możemy z powodzeniem pragnąć ich w pokoju ducha, czyli oddawać chwałę Bogu całym swym istnieniem i wszystkim tym, co w nas złożył. Mamy prosić, otrzymywać i trwać w dziękczynieniu, nie musimy już na nic zasługiwać, bo to właśnie On po to przyszedł na ziemię, by zasłużyć i jako “cierpiący Sługa Jahwe" wysłużył nam zbawienie. Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się! (Mk 6,50).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ashka_mistrzyni
Myśle że Bożych praw nie trzeba rozumieć tylko je przestrzegać. Nie należy ich interpretować wg własnego widzi mi się bo to może prowadzić na złą drogę. Wszystko jest jasne TAK TAK NIE NIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do podświadomości: doskonale rozumiem o czym piszesz. Nic na siłę. Jeśli coś Cię cieszy, chcesz tego, to rezygnacja z danej rzeczy (modnych ubrań czy makijażu) po to by rozwijać się, etc., jest pozbawiona sensu. Miałabys tylko poczucie straty i nic w zamian. Dlatego wszelkie religie, sekty, ruchy, które narzucają czy sugerują ideę wyrzekania się, wiodą fałszywą ścieżką. To nie tak się robi. Gdy rozwijasz świadomość, oczysczasz umysł z poglądów, ocen, itd., to co opisywałem wcześniej, zmniejszasz intensywność strumienia wewnętrznego monologu ego, to na początku niejasno, ale z czasem coraz wyraźniej, zauważasz, że wolny umysł, wyzwolony choćby częściowo z wdrukowanych schematów, daje Ci największą radość. I wtedy nie ma żadnego porzucania i wyrzekania się czegoś, jakiegokolwiek poświęcenia (poswięcenie to fatalna, zwodnicza idea, utrudniająca bardzo mocno wydestylowanie Bóg 100%). I po prostu patrzysz: widzisz rodzaj zadowolenia, które może dać Ci nowy ciuch, widzisz jak jest krótkotrwałe, widzisz jego płytkość, bo z drugiej strony doświadczasz czegoś o wiele wspanialszego, wolny umysł daje uczucie spełnienia, wolności, szczęścia. Gdy porównujesz te dwa stany, to nie masz po prostu wątpliwości co jest dla Ciebie lepsze. Patrzysz na ubranie i wzdychasz z ulgą i z rozbaweniem myslisz, że to kiedyś uważałaś za źródło szczęścia, czy choćby przyjemności. Obserwacja umysłu polega zaś na tym - w przypadku ubrań - że patrzysz co się w związku z nimi dzieje. I widzisz jak w umyśle pojawia się idea ubrania, idea wyglądania, czucia się lepiej dzięki ubraniu, widzisz drobną czy większą ekscytację zakupami, albo tylko rutynę zakupów. Patrzysz na to jak część umysłu (to jest ego właśnie) czerpie zadowolenie z posiadania nowej rzeczy, z dobrego wyglądu w nowej rzeczy, etc. , patrzysz na reakcje innych lub ich brak. Widzisz jak zadowolenie szybko mija, jak przyzwyczajasz się do rzeczy, jak pojawia sie idea innego ubrania, etc. Gdy uczysz się patrzeć na to z całkowitą bezstronnością, widzisz jak kruche jest to zadowolenie, zaczynasz się pytać, czy moja wartość jako człowieka zależy od tego jak się ubieram. Widzisz jak płytko odbierają Cię inni: np. w nowym wystrzałowym ciuchu - prawią komplementy, w starym i słabo wystajlowanym, nie zauważają. Widzisz z czasem coraz lepiej i lepiej jak to wszystko jest schemtayczne, przewidywalne, jak zadowolenie jest płytkie, a frustracja ubraniem śmieszna. Coraz lepiej widzisz jakie jest to bez znaczenia, bez treści. Widzisz w końcu, że to jakimi materialami, w jakim kolorze, o jakiej fakturze, owiniesz swe ciało jest kwestią pozbawioną czegokolwiek. Widzisz, że jest to gra formą, bez treści, zaczynasz widzieć pustkę poza formą. I choć możesz tak bawić się wciąż, to widzisz, że nie chcesz pustki, najcudowniej opakowanej, łakniesz treści. Chesz z innymi być w komunikacji, chcesz postrzegać ich byt i chcesz by Twój byt był postrzegany, a nie opakowania. I tak powoli, po kolei ze wszystkim. I wkońcu zaczynasz rozumieć Diogenesa, o co mu chodziło z tą beczką. Nie o ascezę, ale o wolność od przywiązania do formy, wolność od rzeczy i spraw bez znaczenia. I dzieje się wiele cudownych rzezcy. Czujesz umysł takiego np. Diogenesa (nie musisz oczywiście mieszkać w beczce), pomimo tysięcy lat oddzielających go od Ciebie. Czujesz, że docierasz do uniwersalnego umysłu, wspólnego nam wszystkim. Rozumiesz np. Dioegenesa, ale nie tak jak pani w szkole wytłumaczyła, z czego niewiele wynika, ale rozumiesz to poprzez swoje doświadczenie. Potem widzisz jak rzeczy, sprawy, ktorymi się otaczamy, oddzielają nas wszystkich od siebie wzajemnie, jak każdy żyje w kokonie z pustych opakowań, z form, bez treści. Ale Ty już poczułaś kontakt umysłu z umysłem, kontakt swojego umysłu z Uniwersalnym Umysłem i w tym kontakcie doświadczyłaś przebłysku niewyobrazalnej wolności. I gdzie są teraz ubrania? Śmiejesz się delikatnie i czule z samej siebie, śmiejesz się z ogromną ulgą, gdy czujesz jak niewyobrażalna wolność i szczęście są przed Tobą. Możesz jeszce zabawić się formą, ale ona coraz bardzej i bardziej obnaża swój brak znaczenia, swoją nićość. Porzucasz więc swoje przywiązania, nie poprzez wyrzeczenie, poświęcenie, ale poprzez dostrzeganie braku znaczenia w formie i doświadczanie nowych, wspaniałaych odczuć, wynikających z wolności od przywiązania do form. W tym kontraście jasno widzisz co jest wartością, co daje radość i spełnienie (byt, istnienie, komunikacja z innymi), a co tylko oszukuje (formy). Wybór jest wtedy lekki i naturalny, a w zasadzie znika konieczność wyboru - pewne rzeczy tracą po prostu znaczenie. Np. dalej ubierasz się, ale jest to coś bez znaczenia, bo wiesz już, ze znaczenie jest gdzie indziej. Hmmmm...... Mam nadzieję, że nie popłynąłem za bardzo, i że rozumiesz, na razie, chwilowo, tylko intelektualnie, a kiedyś całą sobą....o co mi chodzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×