Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

budząc się

Bóg jest lepszy od LSD

Polecane posty

Gość przypadkiem
:) Witam i proszę nie mylić mnie z " nie przypadkiem", to całkiem inna osoba. budząc się :) chciałam Ci podziękować za to co piszesz o cierpieniu. To pomaga mi uporać się ze swoim cierpieniem, tym, które bardzo dotknęło mnie w dzieciństwie, którego nie byłam w stanie przebaczyć, zwłaszcza swoim rodzicom, bo uważałam, że jako niewinne dziecko nie zasłużyłam na nie. I tym, które było jakby konsekwencją tamtego i które ściągnęłam już sama na siebie oddalając się od Boga. Wtedy tego nie rozumiałam, zbyt dużo czasu zajęło mi przebaczanie bólu doświadczonego od najbliższych. Od niedawna zmieniam swoje myślenie o Bogu. Mam nadzieję i wierzę w to, że zdążę obudzić się zanim "umrę". Ten topic pomaga mi w tym. Pozdrawiam serdecznie. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ano weekendd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CZYTAMY CZYTAMY
:classic_cool:🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolo nie wyrobi z pytaniami
buahhhahhaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przypadkiem
jestem nawalona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przypadkiem
ja tez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiona zielona
piję żywca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc sie
Jestem z Wami i też odpływam. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przypadkiem
-> przypadkiem oczywiście że jesteśmy innymi osobami, ja staram się być realistą teraz budzący się ma ułatwione zdanie na moje pytanie :D pozdrawiam też wszystkie podszywy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc sie
👄😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc sie
😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budzac się
:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budzac się
Teraz śpię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Fiona :) W medytacji zdarzają się różne bardzo indywidualne odczucia. Nie wiem czy rozumiem Twoje pytanie. Zakładam, że chodzi o o to, że zaczynasz odczuwać jakiś nowy stan umysłu i wtedy szybko rodzi się odczucie, że nie chcesz tego kontynuować, chcesz przestać, chcesz wrócić do znanego Ci, "zwykłego" stanu umysłu. Na to spróbuję odpowiedzieć. Jeśli chodzi o coś innego, to musisz mi to wyjaśnić bardziej precyzyjnie. Najbardziej ogólna zasada jest taka, że boimy się tego co nie jest znane. Nie chodzi o np. wyprawę do innego, nawet dalekiego kraju, W dzisiejszych czasach to nie jest wyprawa w nieznane. W przypadku innych stanów ducha, świadomości, to w pewnym sensie jest dla nas samych zawsze jak wyprawa Kolumba. Nie ma punktu odniesienia, nie ma mapy, nie ma wcześniejszych doświadczeń, do których można by się odnieść. Najgłębsze, najbardziej odmienne stany np. w medytacji, których doznaję są jak wyprawa do innego wszechświata, choć wiem gdzie jestem, mogę normalnie widzieć i słyszeć otoczenie i mam kontrolę nad umysłem. I zdarza się do teraz, gdy na przykład w jakimś skoku umysł rozszerza się w sposób trudny do opisania, że czasami odczuwam niepokój, lęk, gdy pojawia się jakiś nowy, nieznany aspekt "panoramicznej" świadomości. Tak jest na najprostszym poziomie. Głębsze przyczyny lęku są często takie, że boimy się podróży w głąb, bo boimy się tego co zobaczymy w środku, w nas samych. Na ogół nie jest to nawet lęk, który sobie uświadamiamy. W pewnym sensie ten lęk jest uzasadniony. Możemy np. w innym świetle zobaczyć nasze zachowania, widzieć to co wydawało nam się normalną, zwykłą rzeczą jako egoizm, etc. Czasami to nie jest przyjemne. Dlatego trzeba być dla siebie bardzo łagodnym. Jeśli coś takiego widzimy, to zamiast potępiać się, widzieć się w złym świetle, należy szybko uświadomić sobie, że właśnie zmieniamy się, właśnie to jest początek cudu przemiany. Dam ubarwiony, przerysowany, przesadzony przykład. Załóżmy, że ktoś okrada staruszki i nie widzi w tym nic złego. Może nagle zobaczyć, że to co robi jest okropne, że powoduje cierpienie biednych, bezbronnych ludzi. Może poczuć się z tym bardzo źle. Może mówić sobie: "Boże jaki jestem beznadziejny, nie mogę na siebie patrzeć..." itd. Może mieć ogromne poczucie winy, itd. Zamiast tego powinien spojrzeć na to tak: "Byłem kompletnie nieświadomy, oszukiwałem sam siebie i dlatego robiłem rzeczy niegodne. Wstydzę się tego. Cudem jest jednak, że zobaczyłem to, że przejrzałem na oczy. Nie będę się potępiał. Po prostu przestanę to robić. Widzę swój upadek. Dzięki temu mogę się zmienić. Jakże cieszę się, że mam taką możliwość. Zamiast potępiania się, porzucę tą błędną ścieżkę. Mogę być innym człowiekiem. Hurrra." Przede wszystkim więc bądź łagodna dla siebie. Czasami, dla niektórych dobrze jest mieć jakiegoś przewodnika, osobę która wspiera na bieżąco. Kto pomoże uporać się z negatywnymi odczuciami. Może są w Twojej okolicy jakieś lekcje medytacji. Przede wszystkim zaś nic na siłę. Nie zmuszaj się do niczego. Z czymś Ci jest źle, to odpuść to. Poczekaj, przyjrzyj się. Jak najmniej napinania się. Nie znam Cię, nie wiem jaka jest Twoja droga, jakie wiedziesz życie. Pomyśl też o tym: Nie musisz od razu wchodzić w medytacje. Może na początek naucz się relaksować, wyciszać, być bardzo łagodną dla siebie. Puszczaj sobie np.jakąś bardzo łagodną muzykę, zamykaj oczy i wyobrażaj sobie miłe rzecz, że jesteś na pięknej słonecznej łące, albo, że jesteś chmurką. To co sprawi Ci przyjemność. Naucz się traktować samą siebie z delikatnością i czułością, jak kogoś bardzo kochanego. Zobacz w sobie dziecko, które zasługuje na delikatność i same dobre rzeczy. Nie chodzi o narcystyczne samouwielbienie, ale własnie o takie łagodne, czułe widzenie w sobie niewinnego dziecka. Polub się. Ale pamiętaj też, że to nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek użalaniem się nad sobą Wtedy, gdy nauczysz się być dobra sama dla siebie, nauczysz się relaksować, zapadać w taki miły, marzycielski bezwład, może stwierdzisz, że chcesz medytować. Może wtedy to będzie przebiegać inaczej, łagodniej. Bo pamiętaj, że medytacja nie jest celem samym w sobie, nie jest miarą czegokolwiek. Spotykałem w życiu ludzi o "zaawansowanej" świadomości, którzy nigdy nie medytowali. Tak zgaduję, może coś z tego Ci się przyda. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budzac się
Wstałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby zawsze maja jakies
problemy:D czemu faceci tu tak nie pierdziela :D baba zawsze wynajdzie jakies problema:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budzac się
:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do "nie przypadkiem" :) Co za prowokacja ;) Różne są formy ucieczki przed sobą. Różne są formy ucieczki od egzystencjalnej pustki. Forma nie ma znaczenia, ma znaczenie rozpoznanie, co się dzieje. I co tego, że ktoś siedzi cały dzień na cafe? Jeśli w ten sposób ucieka przed swoim życiem, to dlaczego na tej akurat formie mamy się koncentrować? Są ludzie, którzy robią karierę, budują finansowe imperia i to jest ich ucieczką przed spotkaniem z samym sobą, w dodatku ucieczką trudną do rozpoznania, bo wszyscy wokół kadzą im: hmmm, niezwykła jest Twoja kariera, jak doszedłeś od sprzedawcy do bycia właścicielem koncernu, itd. Ludzie często są samotni mając licznych znajomych, czy nawet rodzinę, bo nie mają nikogo przed kim mogliby naprawdę otworzyć się, być sobą, obnażyć się, bez lęku przed oceną, przed brakiem akceptacji. Niezliczone są formy ukrywania się samemu przed sobą. Więc nie widziałbym w kafeterianach kogoś gorszego czy bardziej zagubionego, na pewno nie. Gwiazdorstwo. Czy jest w ogóle różnica między gwiazdorstwem w kafeterii, a gwiazdorstwem np. w telewizji, byciem celebrytą? W obu przypadkach chodzi o zwrócenie uwagi na siebie, patrzcie na mnie, zobaczcie jaki jestem wspaniały. To jest forma zapewniania sobie poczucia bycia akceptowanym, lubianym, etc. Za tym zawsze kryje się niepewność co do własnej wartości. By czuć się wartościowym, w "gwiazdorstwie" szuka się potwierdzenia własnej wartości. Oczywiście jedyne prawdziwe, autentyczne poczucie wartości płynie z poznania siebie jako istoty duchowej. Wtedy to poczucie jest niezależne od ocen świata, jest niezmienne, nie faluje w zależności od tego czy mnie akceptują w danym dniu czy nie. Takie poczucie własnej wartości, zupełnie niezależne od świata, jest cudowne i otwiera na świat i na innych. Pozwala zdjąć maski i po prostu być. To jest bardzo radosne. Poza tym to forum, internet w ogóle, to nowe fascynujące miejsce i zjawisko. Kiedyś nie było dla wielu możliwe spotkanie przez całe życie tylu ludzi ilu tu można spotkać przez miesiąc. Kiedyś ludzie rodzili się w zamkniętych myślowo, umysłowo, intelektualnie, środowiskach i nie spotykali w życiu innych idei, niż te, które były obecne w danej społeczności. Internet to tygiel idei. I na przykład starsza pani w małej miejscowości ma dostęp do tego tygla. Jak to w tyglu, jest sporo śmieci, ale zjawisko tego tygla, szybkość obiegu idei, są fascynujące. I jestem pewien, że są tu bardzo, bardzo różni ludzie. Byłbym więc ostrożny z szufladkowaniem. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budzac się
🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej do machających łapkami, ślących kwiatki, ziewających, wstających i w ogóle wszystkich. Tez macham do Was łapką ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc sie
Następny ciąg pytań jutro. ;) Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do "przypadkiem":) To miód co piszesz. Rozumiem Cię, podobna była też moja droga. Wierzę, że zdążymy obudzić się, bardzo wielu, wszyscy razem, przed iluzją "śmierci", tym dotkliwie nieprzyjemnym złudzeniem opuszczania samego siebie i bliskich. Pozdrawiam i miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO budząc sie
roznica miedzy "gwiazdami' celebrytami---ekranu czy publicznymi jest tylko jedna:P tamci maja za to kase:D kafeterianie sa"altruistami" z czego ty---budzac sie --doskonale zdajesz sobie sprawe;) masz zalozony kaganiec---poniewaz wiesz ze ten topik czyta paru ludzi:POZDRAWIAM SERDECZNIE;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budzac się
Pozdrawiam :) Pozdrawiam serdecznie :) Miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc sie
To już jest koniec, nie ma już nic. Jesteśmy wolni, możemy iść. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bóg jest wszechmogący ale nie jest wszechmocny wobec wolnej woli człowieka i dla tego potrzebuje naszej modlitwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sie zgadzam z tym co pisal ze
ci co spedzaja na kaffe caly czas sa nieszczesliwi. czemu tak uwazam? sama kiedys tu pisalam codziennie ...ale byl to dla mnie najciezszy okres w calym zyciu . trawlo to pare miesiecy. w koncu sie skonczylo. teraz pisze tylko jak naprawde mi sie chce ...czyli bardzo rzadko. wspolczuje tym ktorzy nie moga uwolnic sie od tego portalu..bo wiem co to znaczy. trzeba chcec z tego wyjsc i robic cos w tym kierunku..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powinno byc bóg jest wszechmocny a zarazem wszech słaby wobec ludzkiej woli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budzą się
Dzień dobry :) Witaj merkaba :) Można to tak ująć, jak napisałeś. To tak trochę wygląda. Jednak patrzę na to trochę inaczej. W Bogu nie ma żadnej słabości. Nie może być słabości w doskonałości. Nazwałbym to wszech-konsekwencją, doskonałą konsekwencją. Bóg daje wolność - i jest w tym doskonale konsekwentny. Nigdy nie zabiera tego co daje. Dlatego nigdy nie odbiera wolności i nie narusza jej nawet w najmniejszym stopniu. Jego szacunek i miłość wobec nas są wprost niewyobrażalne. Jeśli ktoś nie chce wierzyć w Boga, to Bóg nie narzuca się. Nie jest słyszany, bo gdyby był słyszany, to naruszyłby wolna wolę tego, który chce wierzyć, że Go nie ma. Pomimo to i tak nadal pomaga i troszczy się, choć w taki sposób by nie naruszać danej wolności. Nie mógłby odwrócić się od nas i nas zapomnieć, bo życie w nas, nasza ciągła świadomość tego, że istniejemy, nieustannie mają Źródło w Nim. Kontemplacja Bożej Doskonałości, Jego całkowitej miłości, Jego delikatności, zawsze i całkowicie....nawet nie wiem jak to opisać... oszałamia mnie, zachwyca, wzbudza całkowitą wdzięczność i miłość, bezgraniczne uznanie i chęć obcowania z Bogiem bez żadnych ograniczeń, słyszenia Go i spełniania Jego woli. Wtedy też łatwo mi jest rezygnować z własnej woli, bo czy nie chciałbym tego co chce Ktoś najdoskonalej dobry, najdoskonalej miłujący? To dzięki takiemu choćby cząstkowemu zrozumieniu Boga mogę się zmieniać. Patrzę na swoje reakcje na ludzi i widzę, że najmniejsze zniecierpliwienie, najmniejsza chęć potępiania, udowodnienia swojej "racji", postawienia na swoim (co wszystko oczywiście jest mi bliskie, co zresztą widać i w tym topiku:) są kompletnie sprzeczne z tym jak działa Bóg. Co tak naprawdę zrobiłem - swojemu Źródłu? Całkowitej miłości i dobroci Boga powiedziałem: wyp....alaj, teraz ja, moja wola, nie szczęście dla wszystkich, ale dla mnie na moich zasadach, nie chcę Cię znać, wynocha, won. Następnie przypisałem Mu swoje szaleństwo, przeklinałem Go i złorzeczyłem Mu, udowadniałem w niezliczonych formach, że się myli, mordowałem sam siebie, by zamordować i Jego. Miłości chciałem wmówić, że jest nienawiścią. Najwyższej Czystości chciałem wykazać, że jest brudną, niegodną szmatą. A On co? On nic. Jest tak samo najdoskonalej miłujący, dobry i czuły jak był. Cały czas jest jedynym Źródłem miłości, którą promienieje, głaszcze i tuli, czekając, aż się ocknę z szaleństwa. Dlatego o Bogu mówimy, ze jest niezmienny. On jest niezmienny w swej miłości, co nam na tej planecie jest zupełnie obce. Gdy widzę to wszystko i widzę jak ja jestem skłonny potępiać i karać drobne błędy innych, jak widzę co robiłem kiedyś, to nie mam wątpliwości, że oszalałem, całkowicie. Co ja bym zrobił gdyby ktoś tak zachował się wobec mnie jak ja wobec Boga? Lepiej nie mówić. Co bym zrobił gdyby ktoś w odpowiedzi na moją miłość i oddanie, powiedział mi, że jestem brudną szmatą i żebym wyp...alał i że udowodni, że mnie nie ma i nigdy nie było. Wierzę, że jest już inaczej, ale kiedyś, kiedyś, opętany przez swe szaleństwo, wszystkie siły użyłbym by zmiażdżyć taką osobę, miłość w oka mgnieniu obróciłbym w nienawiść. Bóg mnie uczy znaczenia miłości, bo moje o miłości wyobrażenia to straszliwa, przerażająca karykatura miłości. Nie widzę w tym wszystkim słabości Boga. Widzę tylko moc Jego miłości. I widzę, że tylko On ma moc, tylko Jego miłość ma moc działania i On chce z nami dzielić tę moc, chce dzielić swą miłość. Daje ją bez ograniczeń i bez warunków. Bóg jest doskonały, a widząc nasze szaleństwo, każdego prowadzi do zdrowia. Każdego zbawi, każdego uzdrowi. Jest dla nas, w "zwykłym" życiu niepojmowalne jak to się ostatecznie dokona, bo nie pojmujemy mocy Jego miłości. Jego plan jest jednak pewny, bo ostatecznie jest Wszechmocny i nie ma w Nim żadnej słabości. Poza tym nie ma możliwości byśmy na zawsze byli odwróceni od Boga. Każdy gdzieś głęboko w sobie ma, choćby było to zakopane i zamknięte na cztery spusty i na pozór kompletnie zapomniane, pamięć o Bogu i Jego miłości. Nie da się zapomnieć Jego Miłości. I każdy za nią tęskni, każdy tęskni tylko i wyłącznie za jednym: za miłością.I dlatego każdy w końcu zmęczy się swoim szaleństwem, szaleństwem życia bez miłości i powie mam dość, chcę miłości,a nie nienawiści skrytej w milionach form. W świecie snu Bóg przychodzi do nas przez innych ludzi. W końcu zobaczymy w nich miłość, wiedząc, że to jest Boża miłość, bo innej nie ma. Tu zakończę, bo zaczynam odpływać i mógłbym zacząć teraz pisać i pisać o Bogu i jak Go uwielbiam. Dziękuję merkabo :) Pozdrawiam Wszystkich i Życzę cudownej, słodkiej niedzieli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×