Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Elenalena

Zwiazek - mam nadzieje, ze podjelam sluszna decyzje.....

Polecane posty

Gość Elenalena

Wspolne cztery lata. To on o mnie zabiegal, staral sie. Mowil, ze jestem dla niego najpiekniejsza i najwspanialsza pod sloncem. Ze kazda inna ktora spotkal w swoim zyciu nie dorasta mi nawet do piet. Mialo byc pieknie a jednak nie bylo. Wszystko zaczelo sie ponad rok temu - przestalo sie nam jakos ukladac. Byly klotnie o bzdury, czesto nieporozumienia. Ja chcialam je wyjasniac, rozmawiac uwazam ze to najlepsze rozwiazanie a on? Olewal mnie np udawal ze mnie nie slyszy albo mowil ze nie ma ochoty rozmawiac, ze tego nie lubi i gral tylko w jakies glupie gry :/ jak mnie wysluchal czasem to bylo swieto. Po wakacjach odnowilismy kontakt z jednym kolega. Nigdy P sie z nim nie trzymal, tylko sie znali ale teraz sie zakumplowali. No i co dwa tygodnie na weekend przyjezdzal ten kolega i u nas mieszkal. Czasem 2 dni, czasem i dluzej a potem wracal do innego miasta do pracy. Na poczatku nie mialam nic przeciwko pozniej juz tak. Otoz ten kolega byl singlem i zawsze namawial mojego P slowami - zostaw ja, olej ta dziewczyne, zobacz jakie ja mam super zycie moge robic co chce i z nikom sie nie licze, poza tym tyle jest lasek na swiecie a ty chcesz jedna do konca zycia? - dowiedzialam sie o tym pozniej bo przy mnie takich rozmow nie bylo. Moj P zawsze twierdzil ze nikt nie ma na niego wplywu, mowil, ze jestem kobieta jego zycia, taka o jakiej marzyl i ze nie kreca go zadne skoki w bok. Wierzylam w to. Myslalam, ze tak wlasnie bedzie, ze jestesmy sobie przeznaczeni. W grudniu klotnie sie nie zmniejszyly wrecz przeciwnie bo doszly jeszcze sprzeczki o naszego "lokatora" no i w koncu to uslyszalam..... uslyszalam z jego ust, ze to koniec, ze nie chce ze mna wiecej byc, ze za duzo sie czepiam i ma dosc i chce byc wolny. Wzielam to do wiadomosci, mial zaczac szukac mieszkania. Chcialam jednak uslyszec cos wiecej z jego ust, za bardzo wierzylam w ta prawdziwa milosc do konca zycia. No i po jakims czasie uslyszalam slowa NIE KOCHAM CIE. Zawsze mowil, ze jestem jedyna, ze od kiedy mnie poznal swiata poza mna nie widzi, nie bylo dla niego w ogole innych dziewczyn, a przy pewnej rozmowie jakos wyszlo "co by bylo gdyby" chodzilo o to, ze mialby okazje sie przespac z jakas inna powiedzial ze nie wie ale moze by to zrobil. Bolalo jak cholera nigdy w zyciu tak nie cierpialam. Jednak nie prosilam go o nic, nie blagalam o jakis powrot, zeby mnie nie zostawial co to to nie ja. Wiedzial, ze bardzo cierpie jestem bardzo wrazliwa i uczuciowa osoba, mimo, ze staralam sie tego nie pokazywac, wiedzial o tym za dobrze mnie zna. Zamykalam sie wieczorami w pokoju i plakalam, cierpialam okropnie. On niby mial szukac mieszkania ale zawsze cos mu nie pasowalo. Tak minelo do czerwca. Musielismy razem wyjechac do rodzinnego miasta. Tam mielismy okazje odpoczac od chorej codziennosci, spotykalismy sie w gronie znajomych itd. troche sobie wypil i zaczal mnie tulic i mowic, ze mnie bardzo kocha, ze chce ze mna byc do konca zycia, ze chce zebym zostala jego zona, ze byl glupi itd. nie wzielam sobie tego do serca jednak drugiego dnia wszystko powtorzyl. Teraz mamy sierpien, on dalej trzyma sie tego ze mnie kocha. Chce do mnie wrocic, odbudowac wszystko. Dalam nam szanse, caly lipiec az do teraz bylismy ze soba. Wszystko mialo wroccic do normy ale nie wrocilo. Dlaczego? On owszem staral sie, jest kochany, dba o mnie itd ale ja nie potrafie mu zaufac. Po prostu nie moge po tym przez co przeszlam. Wychodze z zalozenia ze skoro cos takiego sie stalo to predzej czy pozniej on mnie zostawi albo mu sie znudze albo dla innej. Nie ufam mu tez pod innym wzgledem wlasnie dotyczacym zdrady. Niczego mu nie zabraniam, nie jestem jakas zaborcza ale jednak gdzies w srodku mam ta obawe, ze mnie zdradzi albo ze chetnie by to zrobil. On natomiast mowi, ze caly czas mnie kochal, ze cos w nim wtedy peklo, ze byl glupi, ze zrozumial swoj blad, zrozumial ze mogl stracic cudowna kobiete, ze lepszej nigdzie by nie znalazl. Staralam sie, dalam nam szanse jednak nie wyszlo nie moge zaufac i juz. Zostawilam go, powiedzialam o moich obawach, to nie ma sensu. Tym razem nie bede czekac az znajdzie mieszkanie. Wyprowadza sie do swojej matki. Mimo wszystko trochę się waham swojej decyzji... kobitki doradźcie coś, nie wiem czy mam w sobie jeszcze tyle sily żeby odejść, a może jednak robie źle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elenalena
podnoszę... wiem ze to dluga historia ale potrzebuje obiektywnych spojrzen...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm.....co by tu....
Jakbym poczytała o kawałku swojego życia:). I cóż Ci poradzić? Nie wiem.... Opowiem Ci o sobie. Sytuacja podobna z tym, że dwa lata nie cztery. Ale nie było obietnic że do końca życia (z jego strony) ja byłam zakochana po uszy. I nagle krach. Ale to ja odeszłam, bo nie mogłam znieść tej ciągłej niepewności, tego braku bezpieczeństwa. Po prawie roku bez siebie, gdy mieliśmy nowych partnerów, nagle się obudził, że mnie kocha, że jestem ta jedyna i takie tam:). Postanowiliśmy spróbować jeszcze raz. I wierz mi, to co opisujesz, to właśnie stan mojej duszy i mojego umysłu, przez pierwszy rok razem od nowa. Ciężko było zaufać znowu. Ale kochałam i kocham nadal, a on jest cudowny. Przeszłam przez piekło, ale nie żałuję. Warto było żeby było jak jest:). Reasumując: Każdemu należy się druga szansa, bo może się tak zdarzyć, że Ty też będziesz jej potrzebować:) Ale to Twoje życie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neverending story
sorry nie dalam rady przeczytac....skroc historie do najwazniejszych rzeczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lasgo_something
ja tez mialam podobne doswiadczenia bylam z facetem 3 lata, twierdzil ze mnie kocha , ze jestem kobieta jego zycia kiedy w zwiazku pojawily sie problemy, klotnie, nieporozumienia ...zostawil mnie twierdzac ze cos w nim peklo, ze chce miec w zyciu spokoj....i odszedl po paru miesiacach wrocilismy do siebie, on zalowal tego co zrobil, mowil ze wiecej tak sie nie zdarzy... na poczatku w zwiazku bylo super, do tego stopnia ze az sie oswiadczyl...ale gdy znow pojawily sie problemy, on byl bierny...nic nie mowil, przytakiwal, nie reagowal, sadzil ze samo wszystko powinno sie rozwiazywac...oczywiscie tak nie bylo...ja bylam coraz bardziej sfrustrowana nim i naszym zwiazkiem....co on zrobil.... zerwal zareczyny i mnie zostawil taka byla jego wielka milosc takze moje zdanie jest takie ze trzeba bardzo uwazac na tego typu ludzi, ktorzy sami nie weidza o co im chodzi, nie potrafia normalnie rozmawiac...dzis sie kochaja, a jak przychodzi co do czego, pojawiaja sie gorsze chwile...pakuja zabawki i spieprzaja... sorry, ale skoro ktos raz tak postapil to duze prawdopdoobienstwo ze zrobi tak ponownie... u mnei tak bylo.... zastanawiam sie czasem czy postanowi odezezwac sie poraz kolejny (jak ze mna zryuwal twierdzil ze mnie kocha)....ale chyba zerwanie zareczyn to za wielki kalbier zeby tak se wrocic...po prostu... a ja bylabym idiotka pewnie gdybym mu na to pozwolila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elenalena
No wlasnie... on teraz mowi, ze mnie kochal tylko cos przycmilo zdrowe myslenie, ze mowil tak, ze chcial sie wyprowadzic i rozstac ale w srodku jednak tego do konca nie chcial i ze nie skrzywdzilby mnie, mowil mi ze wtedy powiedzial ze by cos zrobil gdyby mial okazje a tak naprawde w ogole o tym nie myslal i nigdy by nie chcial/nie potrafil. Mimo wszystko dzisiaj siedze tu na tym forum nigdy bym nie pomyslala, ze kiedys sama zaloze swoj topik. Nie czuje sie juz dla niego ta jedyna, niepowtarzalna. Nie czuje ze jestem dla niego ta najpiekniejsza i niezastapiona - wiem, ze w kazdej chwili moze sie to zmienic, w kazdej chwili moze odejsc, moze sobie znalezc inna ktora zajmie moje miesce. Czuje sie po prostu niepotrzebna. Kiedys tego nie bylo dzisiaj tak jest i po prostu nie potrafie tak zyc. Z ciaglymi obawami, podejrzeniami. Zwiazek bez zaufania nie ma sensu a nie chce sie z nim klocic przez to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lasgo_something
ja mysle ze jak sie wraca do siebie, po jakichs dziwnych przebojach typu zdrada, typu nie wiem czy do ciebie cos mam....to zawsze w czlowieku siedza ciagle watpliwosci (czesciej i rzadziej ujawianiajace sie).... skoro raz to zrobil, to jest w stanie zrobic to kolejny raz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy on w czasie gdy już nie byliście parą kogoś miał? no i co się stało z tym kolegą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elenalena
Witajcie dziewczyny. Wczoraj nie moglam juz pisac, pochlanely mnie obowiazki w domu, pozniej on wrocil z pracy itd. Nie mial nikogo, ani zwiazku ani jakiejs przygodnej znajomosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elenalena
Co do kolegi: Krotko przed naszym wyjazdem bylo nieporozumienie tzn ja czekalam na wazny telefon, akurat bylam zajeta - on zadzwonil. Powiedzialam - NIE DZWON NA DOMOWY DZWON DO P NA KOMORKE - on sie rozlaczyl. Niby zrozumial to tak, ze ja mu zabronilam dzwonic W OGOLE do nas na domowy czyli nie chce go wiecej widziec. W sumie nie dziwie sie ze tak to zrozumial. W koncu zawsze mowil, ze jestem dla niego przyjaciolka, ze jestem niesamowita dziewczyna, ze P jest glupi i nie wie co traci, ze nie mam sie przejmowac, bo sobie poradze, ze jak P sie wyprowadzi to moge do niego sie zglosic po pomoc itd czesto jak byl swiadkiem jakiejs klotni to stanal po mojej stronie... Co sie okazalo? Rozmawialam krotko po tamtym telefonie z P i co sie dowiedzialam? Ze ponoc zawsze jak tylko sa sami to kolega sie cieszy ze sie rozstajemy, mowi mu "wreszcie bedziesz mial swiety spokoj, zobaczysz nie bedziesz zalowal tego, olej ta dziewczyne ona jest gowno warta" oczywiscie jak sie dowiedzialam to juz nie moglam sie doczekac az kiedys przyjedzie po cos i mu wszystko wygarnac jaki to dwulicowy dupek z niego. Byla jeszcze jedna kwestia. On spotykal sie z dziewczyna. Przy nas jawnie sie z niej nasmiewal - brzydal, grubas, oblesna idiotka, lataza nim jak glupia a on przy niej specjalnie wali teksty o jakis dziewczynach "ale bym se ja poruchal" :o co sie okazalo? Ze od lutego byli wspaniala, zakochana para, on swiata poza nia nie widzial (dowiedzialam sie od znajomych) jego brat mowil ze zaprowadzil w marcu ta dziewczyne przedstawil swojej matce (zawsze nam gadal, ze nie utrzymuje zbytnio kontaktu z matka i nie chce zeby wiedziala jak bedzie mial dziewczyne) ze mowil ze sie jej oswiadczy itd. Teraz wrocili z wakacji z nad morza. Chore :o No i raz przez telefon niestety tylko mialam okazje mu wygarnac ze jest dwulicowy, powiedzialam o mnie i o jego dziewczynie co gadal (ona wtedy z nim byla chyba) powiedzialam zeby sie trzymal tego co mowi i niech bedzie mial na tyle odwagi przyjsc i powiedziec mi to w twarz itd on wie jaka ze mnie zadziora jest, ze potrafie niezle komus narobic i do dzisiaj sie juz nie pojawil. Nawet po opony swoje ktore trzymal w naszej piwnicy wyslal swojego kolege.... poza tym krotko po tej akcji wystawil P jak on potrzebowal jego pomocy. Wymyslil jakas historyjke o innym koledze a jak P sie tamtego zapytal to on zaprzeczyl. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z tego koleszki to
niezly frajer byl!!!! ale nie mozecie usprawiedliwiac rozpadu zwiazku tylko tym kolega, kazdy ma swoj rozum!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zostawilam go, powiedzialam o moich obawach, to nie ma sensu. Tym razem nie bede czekac az znajdzie mieszkanie. Wyprowadza sie do swojej matki. zostaw to tak jak jest. tzn. nawet jak będziecie ze sobą, wrócicie do siebie (myślę, ze tak się stanie) to dajcie sobie trochę więcej wolnej przestrzeni. Rozumiem, że "przyjaciel" mógł mu zrobić wodę z mózgu ale to jest dorosły facet i powinien wiedzieć czego chce. Pozwól mu udowodnić Tobie, ze jest Ciebie wart, że możesz znów mu zaufać. Nie przyspieszaj niczego. Napisałaś, że nie miał nikogo. Jesteś tego na 100% pewna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elenalena
tak, jestem pewna na sto procent, mieszkal caly czas ze mna, nie bylo zadnych "podejrzanych" zachowan, poza tym wie ze cenie sobie szczerosc ponad wszystko i wiem, ze by mi o tym powiedzial. Takie rzeczy sie czuje.... Ja naprawde sprobowalam z nim byc, moze to za krotki okres czasu nie wiem ale wydaje mi sie, ze potrzebowalam tego zapewnienia, ze moge zaufac, a on nie potrafil mi dac znpwu tego poczucia bezpieczenstwa. Ja naprawde probowalam dac z siebie wszystko jednak nie bylo z jego strony takich staran jakich ja oczekiwalam. Chodzi naprzykald o to, ze kiedy ja mu mowilam o moich obawach, o tym czego sie boje, np.: ze nie czuje sie juz ta jedyna i NAJ ze kazda inna by mogla tut eraz siedziec z nim, moglaby mnie po protsu we wszystkim zastapic i bylaby zapewne lepsza ode mnie on odpowie "rozumiem cie" i na tym koniec. Nie potwierdzi, ze tak jest ale nie zaprzeczy wiec niby wyslucha ale mysli zostaja we mnie nadal i obawy... Moja samoocena od tamtego czasu jest rowna zeru. Mimo, ze wczesniej nie moglam narzekac na zainteresowanie ze strony plci przeciwnej dzisiaj po prostu czuje sie brzydka, nikomu niepotrzebna. Mialam czasami nawet mysli, ze chcialabym zasnac i sie juz nie obudzic, skrocic sobie to wszystko.... moze mam jakies zaburzenia emocjonalne bo nigdy nie potrafilam w pelni zapanowac nad emocjami czy bylo mi przykro, czy bylam szczesliwa, czy zla zawsze musialam wszystko z siebie wyrzucic. Moze to ze mna jest cos nie tak, moze to ja powinnam isc sie leczyc ale gdzie? "specjalistow" cala masa ale ktory jest cos wart? Nie moge zyc w wiecznej obawie i strachu przed zdrada, jestem widocznie slaba psychicznie... moje podejrzenia, ten strach, ze moze on teraz tylko sie "bawi", moze robi sobie "zarty" a na koniec uslysze ze jestem naiwna i dalam sie w to wrobic bo tylko mnie wykorzystal dopoki nie znalazl jakiejs lepszej.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nie moge zyc w wiecznej obawie i strachu przed zdrada, jestem widocznie slaba psychicznie... moje podejrzenia, ten strach, ze moze on teraz tylko sie "bawi", moze robi sobie "zarty" a na koniec uslysze ze jestem naiwna i dalam sie w to wrobic bo tylko mnie wykorzystal dopoki nie znalazl jakiejs lepszej....." daj sobie czas. wiem, że brzmi to jak banał, ale chyba tylko tak będziesz miała możliwość ułożenia sobie wszystkiego w głowie. jeśli mu zależy to będzie się starał Ciebie odzyskać. To nie jest tak, że jesteś na przeczekanie, bo sama napisałaś, że on nikogo nie miał i nie szukał, więc pewnie Cię kocha, tylko jest głupi i wszystko spieprzył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam podobnie...
tylko ze u mnie wlasnie facet sie interesowal innymi. Gapil sie kobietom w cycki, na tylki itd. twierdzil ze ma do tego prawo. Ja nie moglam zaakceptowac jego podziwu i zachwytow co do innych i odeszlam. Minal miesiac, on dzwoni, pisze ja to wszystko ignoruje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elenalena
Nie wiem czy to ma sens... owszem moge dac nam czas, niech on sie wyprowadzi, ja zostane sama, moze sobie oboje przemyslimy, moze wtedy on zacznie sie starac. Wczoraj powiedzial ze szanuje moja decyzje, to taki sam typ jak ja - wiem, ze nie bedzie sie prosil, zebym go nie zostawiala. Od dwoch dni spi w drugim pokoju, sam tego chcial. Kocham go bardzo, serce mi mowi jedno, rozum drugie. Czasami mam ochote przyjsc do niego i sie przytulic a za chwile znowu mysle ze to nie ma sensu i sie powstrzymuje. Raz tez uslyszalam podczas klotni od niego, ze zmarnowal 4 lata bedac ze mna... ze zaluje tego... a zawsze mowil, ze jestem kobieta jego zycia, ze jestem najlepsza rzecza jaka mu sie przytrafila. Mogl mowic to tysiac razy a ten jeden raz ze zaluje wystarczyl by spieprzyc cale moje zaufanie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam podobnie...
moim zdaniem dobrze zrobilas siedze w podobnym bagnie jak ty i wierze ze sobie poradze ja i ty...powodzenia!!! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwny mąż
Nie chcę bronić faceta ale obiektywnie próbując spojrzeć na tę sprawę coś napiszę.... Zwykle porównujemy czyjeś życie do naszego własnego. Myślę że kobiety od mężczyzn nie róznią się aż tak bardzo jak nam się wydaje... Ja np. mam żonę którą baaardzo kocham, ona mnie też tak ufam ale czasem przychodzą momenty w natłoku spraw, przemyśleń i nadchodzi słaby biorytm... zbyt dużo na raz i sam po prostu mam dosyć! Rzucił bym wszystko i poszedł w pierony!! Ale jakoś odnajduję w końcu w sobie siłę i próbuję naprawić ten stracony na kłótnie i nieprzyjemności czas.... Tak jak przed ślubem zwykle ma sie wątpliwości czy to aby na pewno ta/ten tak samo po ślubie człowiek w gorszych momentach powtarza to pytanie.... dlaczego?? Bo nie jesteśmy idealni... czasem to zaskakuje naszych bliskich a czasem nas samych.... Jednakże nie muszą to być jakieś wiążące przemyślenia... Człowiek czasem się poddaje i z różnych przyczyn (czasem z przekory, czasem tylko głupiego kontunuowania, zawzietości) brnie na dno dalej ale jak wróci do sił to znowu chce walczyć o to na czym mu prawdziwie zależy.... Myślę że powinnaś trochę wyluzować. Jeśli miał Cię zdradzić to zrobił to będąc na tym swoim dnie. Jeśli tego wtedy nie zrobił to śmiało możesz mu zaufać i dać szansę... Facet po prostu w chwili zwątpienia powiedział coś czego teraz po prostu żałuje, powiedział za dużo i jak to w kłótniach zwykle bywa mocno przesadzone....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lwica1998
Zapewne każdy z nas miał kiedyś okazję zetknąć się z tym słowem, lecz nie każdy jest w stanie określić co ono oznacza. Otóż każdy z nas miał kiedyś takie dni, kiedy wszystko nas męczy i czujemy się okropnie zmęczeni. Stan taki może potrwać kilka dni, a następnie znów czujemy się bardzo dobrze i wszystko co nas dręczyło, tak jak szybko przyszło, tak samo prędko przeszło. Powodem takich zmian samopoczucia jest naturalny rytm biologiczny człowieka, czyli biorytm. Przedstawia się go na wykresie, w którym ujęte prezentowane są trzy rodzaje biorytmu: biorytm fizyczny, biorytm emocjonalny oraz biorytm intelektualny. http://www.biorytm.edu.pl/czym-jest-biorytm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×