Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fructiska1987

jestem w chorym zwiazku

Polecane posty

Gość potrzebujecie pomocy
Dziewczyny, musicie sie leczyc, siedzicie po uszy w patologii, to moze prowadzic tylko do tragedii. Pomyslcie o sobie, o swoich przyszlych dzieciach. Idzcie do psychologa, dobrze wam radze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miss tifika
zgadzam się z niesmiertelna86 teraz też zastanawiam się jak mogłam być w takim związku, też swoje odchorowałam po wszystkim,odejście nie było łatwe szczególnie na początku, ale z perspektywy czasu to było najlepsze co mogłam zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fructiska1987
niesmiertelna ale ja juz probowalam, rodzice mnie wzieli do siebie, jego nie dopuszczali nawet blisko mnie, oddalam tel kom mamie i ona dawala mi go tylko do kontaktu ze znajomymi ze studiow, jak dzownil na domowy to nawet z nim nie rozmawiali tylko sie rozlaczali. bylam zdeterminowana dopoki nie zobaczylam , ze on od 4 dni siedzi pod moim oknem. wtedy cos we mnie peklo, pomyslalam, ze skoro tak bardzo chce mnie odzyskac to znaczy, ze kocha. ze bedzie dobry. ale pozniej znow bylo tak jak bylo. chce zeby bylo inaczej ale nie wiem jak to zrobic. w domu nie trzymany juz praktycznie zadnego szkla bo wszystko jest pobite. jak sasiedzi wzywali policje to udawalismy, ze to cale pobite szklo to wywrocona niestabilna szafka. caly czas udajemy, choic przeciez wiemy, ze ludzie wiedza. to tez meczy, ten wstyd, ze pozwalam tak siebie traktowac. najgorsze jest to, ze ostatnio sama juz nie wytrzymalam i jak mnie uderzyl i sie odrwocil zeby wyjsc to mu z calej sily przywalilam w glowe zeliwna ramka na zdjecia, az go polozylo na kolana. a ja nigdy nie bylam agresywna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miss tifika
ja też nigdy nie byłam agresywna, ale odkryłam w sobie cechy i zachowania, o które nigdy bym się nie podejrzewała, i zaufaj mi to nie jest miłość, gdyby cię kochał to by cię nie bił !! odejść musisz chcieć ty sama przede wszystkim, a wtedy nic cię nie powstrzyma, żadne słowo, gest czy zachowanie z jego strony cie nie przekona, bo dobrze wiesz jak to się skończy, zawsze tak samo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
'' i sie odrwocil zeby wyjsc to mu z calej sily przywalilam w glowe zeliwna ramka na zdjecia, az go polozylo na kolana'' :D:D:D Naprawde idzcie do psychologa. Powinniście się oboje leczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość layla90
:( u nas też tak jest.. nie mogę całej winy zrzucić na niego i na 'kobiet sie nie bije' bo sama czasami trace kontrole ale najgorsze jest to o czym wspomniałaś w jednej chwili go nienawidze potrafie sie pakować a potem jest strach i wspomnienia z z naszego bycia razem kiedy nie kłócilismy sie w ogole i było wspaniale. autorko jakie miałas relacje z rodzicami? ja nie mialam ojca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana, MUSISZ to zakończyć. To nie jest miłość, to nawet koło miłości nie leżało. To GWAŁT,nie w dosłownym tego słowa znaczeniu, ale jednak... Gwałt na Twoich uczuciach, potrzebach i emocjach. Jeśli tego nie zakończysz, będziesz bita do końca życia, może zaczniesz pić, a Twoje dzieci wychowają się w patologicznej rodzinie i do końca życia będą miały żal do rodziców , a przed wszystkim do matki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ona wcale nie musi się leczyć, to On wyzwala w niej najgorsze emocje. Wiem, bo miałam tak samo, przy nikim innym tak się nie zachowywałam/nie zachowuję. Psycholog tu nic nie pomoże, zwłaszcza, ze on nie wierzy w"takie rzeczy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
layla90 Ja miałam oboje rodziców, ale w ich małżeństwie też dochodziło do rękoczynów, może stąd ta analogia??? Ale teraz jest w związku małżeńskim i nic takiego nie ma miejsca, więc nie jesteśmy skazana genetycznie na takie życie!! Każdy ma wybór! Trzeba tylko z niego skorzystać i zrzucić klapki z oczu!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość layla90
kiedyś gdzieś przeczytałam, że w takich związkach w pewnym momencie uzależniasz się od silnych wrażeń, coś w tym jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może i tak, ale według mnie to uzależnienie od konkretnej osoby, szukanie miłości za wszelką cenę, strach przed samotnością i pewnego rodzaju masochizm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabellla 398472
to czytam to aż mi się chce płakać bo boję się, że mój związek będzie za pare lat wyglądał dokładnie tak samo. Ja jestem w związku od ponad 3 lat. Byłam młoda gdy go poznałam miałam 17 lat teraz 20 on 26. Kiedy się nie kłócimy jest idealny i ja jestem idealna. On nigdy mnie nie uderzył, mnie zdarza sie czymś rzucić. Miesiącami może być idealnie, ale jak zacznie się maraton to może trwać ponad miesiąc, miesiąć kłótni, wrzasków, trzaskań drzwiami... Od początku było wybuchowo, ja mam ostry temperament on też. Ostatnio pod koniec naszego klotniowego maratonu wybuchliśmy w pubie. Siedzieliśmy ze znajomymi, nie wiem o co poszło w porę on się opanował i wyszliśmy na zewnątrz żeby nie drzec sie przy ludziach, i tak wszystko słyszeli to było jak burza z piorunami. Ja uciekłąm on poszedł po rzeczy do baru. Zanim wrócił czekałam na niego, wpadliśmy sobie w ramiona i wróciliśmy do domu. Seks na zgodę, cudownie. Kiedyś poznałam chłopaka, zwykły kolega jednak po czasie okazało się, że coś do mnie czuje. Mój A. strasznie się o niego wściekał, zerwałam więc z nim kontakt. Na pewnej imprezie tak sie zlozylo, ze bylismy my i on. Poprosił mnie na rozmowę, gdy podchodził moj A. tamten mnie na jego oczach pocałował- odepchnęłam go ale A. pobił go niemiłosiernie, a mnie zawlókł do domu, zrobił piekielną awanturę, że dopuściłąm do tego żeby tamten coś do mnie poczuł. Ta kłótnia trwała nieprzerwanie dzien w dzien 3 tygodnie.W koncu pytał czy ja też do tamtego coś czuję, w końcu nie wytrzymałam i powiedziałam, że tak że się zakochałam i odchodzę. Oczywiście nie odeszłam, bo on walczył o mnie- nie opiszę tego, nie da się po prostu pierwszy raz czyłam, że ktoś naprawdę mnie chce, a ja mimo wszystko go kochałam... Pewniego dnia zdecydowałam- odchodzę! Spakowałam wlizkę, on przyszedłz pracy i widzi, że zbieram się do wyjścia. Wiedziałam, że jak teraz nie odejdę to nigdy tego nie zrobię. Dużo krzyku, mój płacz. Wkońcu słyszę, że jak teraz wyjdę to mogę nie wracać i z nami definitywny koniec. Wyszłam. Zamknął drzwi. Nie doszłam jednak daleko, złapał mnie za następnym blokiem. Pytał czy juz nic nie czuję, bo on mnie kocha i nie chce się rozstawiać, nie umiałam kłamać bo kocham. Kochaliśmy się na zgodę, jak zawsze po kłótni. Od tego czasu minęły 4 miesiące, jest cudownie jak zawsze w okresie między kłótniami. Nie umiem odejść. Nie umiem żyć bez tego związku. Zrywaliśmy już chyba 15 razy, najdłużej na 2 tygodnie. W większosci razy on się odzywa żeby pogadać. Jest dla mnie pierwszym, on miał przede mną 3 dziewczyny, pytałam o jego wcześniejsze relacje, podobno nigdy tak nie było jak ze mną- mówi, że z nikim nie było mu tak cudowanie i jednocześnie tak toksycznie. Jak nie widzimy się np przez weekend tęsnie srasznie, płaczę, że nie jest przy mnie, on też dzwoni i tęskni. Jesteśmy od siebie uzależnieni. Ja zostałam zgwałcona rok przed tym jak go poznałm, nie chciałam mieć nikogo ale on normalnie nie wiem co się ze mną stało od razu byliśmy parą. On też podobno nie chciał nikogo mieć, ale był ze mną od pierwszego spotkania. Wiedział co mnie spotkało. Mnie z upływem czasu boli to mniej jego dotyka coraz bardziej. Ja bez niego nie wychodzę nawet po bółki. On nawet z pracy dzwoni i pisze 5 razy dziennie. Boże to jest chory związek, któego nie zakończę ani ja ani on bo nie da się odejść od kogoś kto jest praktycznie tobą a z drugiej strony krzyki, szarpaniny, talerze w powietrzu, sąsiedzi z nami nie rozmawiają juz nawet... znajomi nie wiedzą, że mamy takie jazdy. Nie boję się, że mnie uderzy, ja już go uderzyłam parę razy. Tego się nie da opisać. Nadajemy się do leczenia. A ja czuję się przy nim taka szcześcliwa i bezpieczna nie wiem czemu. Pozabijamy się kiedyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfrewhwheygtesy
Autorko napisze tak również mam 23 lata mój facet 26 razem od 7 lat i nie dokładnie ten sam teledysk zrobił na mnie wrażenie i pomyślałam,że u mnie jest tak samo awantura ,rękoczyny potem przeprosiny wszystko pięknie i odnowa :( próbowałam odejść ,ale w sercu czekałam,że będzie mnie prosił o powrót i tak było kiedy się kłucimy to go nienawidzę kiedy go niema umieram z tęsknoty nie wiem jak mam to zakończyć po prostu nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabellla 398472
"niesmiertelna ale ja juz probowalam, rodzice mnie wzieli do siebie, jego nie dopuszczali nawet blisko mnie" Ja miałam podobnie tylko ja nie mam rodziców za to wyprowadziłam się do kuzynki. Przyjechał za mną 350 km i siedział 2 dni pod jej domem. To było w zeszłe wakacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzy razy pe
psychiatra psychiatryk psychuszki acha i sterylizacja by skonczyc patologie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nanatolina
up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wposa s dff
to chore!!! rozstancie sie moze kazde z was osobno bedzie mialo lepsze zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość angelina kataiana kada
idzcie do psychologa albo cos bo nei dacie razy w koncu zaczniecie sie bic. niedacie sobie sami z tym razy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fructiska1987
nie odzywalam sie przez jakis czas, ale juz drugi dzien jestem u siebie w domu z rodzicami. on uderzyl mnie w twarz tak mocno, ze uderzylam glowa w sciane. wyszedl do kuchni a po chwili wrocil i zaczal mowic, ze przeprasza, ze nie powinnien byl tego robic ale gdy widzi mnie flitrujacego z innym ( komentowalam zdjecie na facebooku mojego kolegi) to nie potrafi kontrolowac swoich czynow. powiedzial, ze kocha mnie tak bardzo, ze nawet takie male gesty go krzywdza i po tylu latach powinnam znac go na tyle, ze wiem, ze ponosi go gdy flirtuje. nawet nie probowalam sie tlumaczyc. poprosilam tylko, zeby poszedl do apteki po masc na opuchlizne a sama w tym czasie wzielam tylko dokumenty i pieniadze i pojechalam do rodzicow. gdy on wczoraj wystawla pod oknem tata pojechal do mieszkania i zabral czesc moich rzeczy. jeszcze musial sie z nim szarpac przy wejsciu do bloku bo gdy ten sie zorientowal, ze tata wraca z moimi ciuchami to nie chcial pozwolic mu ich wniesc. narazie pozaslanialam okna i siedze z rodzicami i rozmawiam caly czas. chca zebym wyjechala do siostry do irlandii na reszte wakacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabellla 398472
Boże... może nie ja akurat powinnam to mówić ale ratuj siebie. Może nie jestem odpowiednią osobą do udzielania rad w tym temacie ale jeśli Cię bije to może Cię poważnie skrzywdzić. Mnie chłopak nigdy nie uderzył nawet w największej awanturze. Będzie Ci teraz bardzo ciężko ale jeśli juzsię zdecydowałaś i rodzice Ci pomogą to może mają rację żebyś wyjechała, choć nie zdziwiłabym się gdyby on pojechał za tobą, po ciebie. On uważa Cię za swoją własność. Z tym "flirtowaniem" zekomym u mnie jest tak samo... On uważa, że każdy facet chce mnie wykorzystać... Jak zamieszczę nowe zdjecie np na nk i ktoś napisze mi np że jestem ładna to jużdla niego jest to flirt i napewno ktoś chce mnie zaciągnąć do łóżka... Uważa, że jestem tylko jego i tylko on ma do mnie prawo. Jak wychodzimy to zawsze razem itd. Ale ja też jestem strasznie zazdrosna. Tak jest w toskycznej relacji... Ale ty jeśli masz dokad to ciekaj, bęzie to najlepszedla ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fankafe
"On z Tobą pogrywa na zasadzie kija i marchewki. Uderzy to jakiś czas jest miły, zaprasza do restauracji, kupuje błyskotki, zabiera na wczasy, prawi komplementy (niepotrzebne skreślić). Aż do następnego razu." Ja zwyczajnie nie potrafię sobie tego wytłumaczyć, że są laski, które dla tych rzeczy są w stanie znieść wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reason to cry
ja tez jestem w toksycznym zwiazku jestesmy razem 4 lata oboje jestesmy bardzo zazdrosni o siebie nawzajem ciagle sa klotnie w ktorych on mnie nigdy nie uderzył, najwyzej złapał mnie mocniej za ręce , jesli sie szarpałam a ja juz kilka razy jego kopnęłam, uderzyłam poduszką i ręką w brzuch i nie umiem skonczyc tego zwiazku kiedys gdy po raz kolejny powiedzialam ze odchodze, to on wzial nóż i przeciąl sobie rękę, ale nie żyły, tylko skorę groził mi ciagle samobojstwem, umie opowiadac jakie sa sposoby zabicia sie samemu klotnie prowokuje zwykle ja , bo jestem zazdrosna i robie mu wyrzuty , ze spojrzał na jakaś laskę, choc sama w to nie wierze, bo jest bardzo wierny.. drugim powodem klotni sa kłamstwa chłopaka, ktorych czesto sie dopuszczał, ale potem sie przyznał ze połowa rzeczy jest zmyślona.. ale chyba cos w srodku każe mi prowokowac te skrajne emocje on mowi ze beze mnie nie chce żyć a zarazem nie widzi ze oboje jestesmy zniewoleni tym zwiazkeim jednak gdy go nie ma ze mna, tesknie i nie wiem czy sama nie prowokuje takich klotni podobno jak ktos sie uzalezi od zycia na krawedzi, caigłych klotni i strachu to nie moze przestac .:/ ja jego kochamm, ale czuje ze sie nie zmieni. dołaczam do klubu :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety..........
"podobno jak ktos sie uzalezi od zycia na krawedzi, caigłych klotni i strachu to nie moze przestac .:/" To jest prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martusia14300
Mam to samo, palant tylko jara po 7 jointow na dzien jak tylko ma wolne od pracy, jak nie to okolo3, 4 wtedy ja wpadam w szal i rozwalam o niego wszystko co mam pod nosem, on nie wytrzymuje i robi to co ja tylko mocniej, ostatnio wylal patelnie z rozgrzanym olejem i frytkami trzymal mi krzeslo nad glowa w koncu rozwalil je o stol... ja tylko chcialabym zeby przestal jarac nic wiecej, a bez niego nie wyobrazam sobie zycia z innym chlopakiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×