Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jestem w kopce. D.

Jak to rozwiązać??? pomóżcie. J

Polecane posty

Gość Jestem w kopce. D.

Mój chłopak mieszkał do tej pory z rodzicami. Ma 24 lata. Teraz postanowił się wyprowadzić żebyśmy zamieszkali razem. Coś sobie wynajęli. Niedługo planujemy się pobrać. Jesteśmy zaręczeni. I jest problem. Wcześniej znikał z domu koło 8 potem był w pracy, a później czas spędzaliśmy razem. Do domu wracał tylko na noc. Ale jednak nadal tam mieszkał więc ojciec jego był spokojny. Czasami zdarzały mu się awantury, ale kiedy mój chłopak się dowiedział to potrafił z nim porozmawiać. Ojciec fikał do matki, do sióstr i mojego narzeczonego od lat. Szczególnie po alkoholu. Siostry się wyprowadziły został tylko mój M, bo nie planował rodziny. Ojciec w miarę się uspokoił, bo i mój chłopak wyrósł i nie stawiał się tak, bo wiedział, że Marcin zawsze obroni matkę. Ojciec nie pracuje, jest pasożytem, który chla i tylko ma o wszystko pretensje. Potrafi poszarpać, albo nawet uderzyć matkę mojego chłopaka. Jest to przykre. Jednak Marcin nie może do końca życia bronić matki i doprowadzać do pionu ojca. Nie może wiecznie pilnować porządku w domu. Teraz coraz częściej nocuje u mnie. Kiedyś to była 1 góra dwie noce. Teraz jest to nawet tydzień. Nie mieszka praktycznie w domu. Jednak ma tam rzeczy, czasem wpada i ojciec się boi chociaż czasem mu się zdarza. Jednak kiedy Marcin wyprowadzi się na dobre, zabierze swoje ubrania, rzeczy itd to ojciec będzie czuł się bezkarnie. Mój chłopak zaproponował abyśmy zamieszkali z jego rodzicami. Co prawda w oddzielnym mieszkaniu, ale tym samym domu ( bo dom jest tak podzielony, że ma dwa mieszkania oddzielne) Jednak nie wiem czy tego chcę. Nie chcę oczywiście aby matce Marcina coś się stało, ale ile to by miało trwać. Zapewne już zawsze. Nie wiem co mam powiedzieć swojemu chłopakowi. Może jest jakieś inne rozwiązanie niż zamieszkanie z rodzicami jego. Nie wiem. Nie chcę tam mieszkać, bo sama boję się jego ojca. Ale z drugiej strony matka Marcina może sobie nie poradzić sama. A Marcin ma już tyle lat, chcemy się pobrać, mieć dzieci. Nie chcę żeby dzieci wychowywały się przy dziadku pijaku. Ale jeśli się wprowadzimy to potem jeszcze trudniej będzie się wyprowadzić. Już sama nie wiem co robić. Na razie Marcin pomieszkuje u mnie, ale tak jak mówię tak wiecznie być nie może nie chcemy tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w cywilizowany sposób
oskarżyć ojca o znęcanie się i czekać na rozwój wydarzeń, odizolować poszkodowanych i zająć się sobą. Bądźmy szczerzy - zamieszkanie z nimi choćby i do śmierci nieszczęsnego ojca przed niczym nikogo nie ochroni, przecież Twój chłopak musi czasem wyjść, jak nie do pracy to np. do WC - i wtedy ojciec może zrobić komuś krzywdę. To bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DziPiPi
Ojciec fikał do matki, do sióstr i mojego narzeczonego od lat.'' .....dobry text

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem w kopce. D.
Tak to ujęłam nie ma w tym nic śmiesznego. Fikał tzn rzucał się, czepiał bez powodu. Od lat matka Marcina była namawiana żeby odejść od niego. Mieszkanie mu się nie należy, nie pracuje, ale matka jest zbyt religijna i nie odejdzie choćby miała cierpieć. Nigdy nie uderzył jej tak by można było pójść na policję zrobić obdukcje. Jadnak potrafi ją poszarpać. Krzyczy na nią, robi awantury, zabiera emeryturę na alkohol. Też poradziłam oskarżenie go zrobienie coś ale nie da się przetłumaczyć. Ani jemu, ani matce ani nikomu. Oni sądza że tak jest to tak musi być :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem w kopce. D.
Jest dorosła. Ale jest też stara już. Póki syna miała w domu było lepiej, a teraz sama prosi go byśmy zamieszkali z nimi. A ja mam się sprzeciwić nie mam serca:( Chociaż nie chcę tego i szukam rozwiązania. I musze jakieś znaleźć, bo tak nie może być wiecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to skoro "jeszcze" nie zrobił niczego, za co mógłby trafić za kratki, to polecam zamieszkać osobno i poczekać. Być w stałym kontakcie z mamą Twojego chłopaka i jeżeli tylko coś się stanie, to dzwonić na policję. Na Waszym miejscu odwiedzałabym ich jakieś dwa razy w tygodniu, żeby sprawdzić, czy wszystko jest okej. Nie możecie WASZEGO życia uzależniać od Jego rodziców. Sytuacja jest bardzo przykra, ale nie może być podstawą do zadecydowania o Waszym szczęściu życiowym. Jesteście dorośli, ja nie umiałabym tak żyć. Z teściami, w zaaferowanym domu z wszechobecną atmosferą niepewności. Bo nigdy już nie będziesz wiedzieć, czy się stamtąd wyrwiecie i zaczniecie własne życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w cywilizowany sposób
Powiedz mamie, że nie popełnia żadnego grzechu odchodząc od męża - dopiero jeśli znajdzie nowego kochanka, mając ślubnego, "kościelnego" męża - będzie to grzech cudzołóstwa, ale jeśli odejdzie i będzie żyć sama - to nie jest grzech. Poza tym ona nie musi się zgodzić - pobicie (nie wiem co dokładnie oznacza "fikanie") może zgłosić świadek lub któreś z rodzeństwa (do którego też ojciec "fika", jak rozumiem). Zamieszkanie z nimi niczego nie rozwiąże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grgtr
Zamieszkajcie sobie razem ale jak najdalej od jego rodziców. Chcesz żeby Twoje dzieci wzrastały w takiej atmosferze? Zamieszkasz tam, niby "na chwilę", i niejako uzależnisz się od tego, i tak jak jego matka będziesz tam egzystować, chodzić na paluszkach byle nie było kolejnej awantury. To jego matka powinna moim zdaniem się ogarnąć i coś z tym robić. Nie Ty. Ale pewnie boi się co z nią bedzie gdy odejdzie od męża, bo mimo że jest jej źle w związku z atmosferą w domu, to przystosowała się do tego i boi się coś zmieniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem w kopce. D.
Dziękuję że zainteresowaliście się moim problemem. Porozmawiam z Marcinem. Jeśli jego tok rozumowania będzie podobny do Waszego jak i mojego to może uda się tę opcję z zamieszkaniem już całkowicie nie brać pod uwagę. Możliwe, że to jest taki strach wewnętrzny, że tak naprawdę nic się nie stanie. Że będzie podobnie jak było, ale gorzej już nie będzie. Jednak mój chłopak bardzo boi się o mamę ja też zresztą. A ona chyba boi się też stracić syna. Ale ja nie jestem do niej jak i do ojca nastawiona źle nie zabronię odwiedzin jak również sama będę ich odwiedzać. Tylko żeby zaczęli wszyscy zdrowiej myśleć. Wiecie o czym teraz pomyślałam.. Rodzice moi jak i Marcina się nie znają jeszcze. Mój ojciec jest policjantem ma blachę. Gdyby go tak nastraszyć tylko bez oficjalnego oskarżenia? może by się uspokoił. Bo on nie jest odważny. Jednak do bliskich nie ma zahamowań. Nie wiem czy to nie zbyt głupi pomysł? I czy by mój ojciec zgodził się wziąć w tym udział. Nie wiem sama tak mi teraz przyszło do głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×