Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość marigold33

Mój mąż wyzywa moją rodzinę

Polecane posty

Gość marigold33

od burżuazji, panów, arytokracji itp. Sam pochodzi z biednej rodziny- mama jego jest sprzątaczką, a tata, no niestety alkoholik. Ja trochę przeciwnie- z tzn. dobrego domu, ale nigdy nie szufladkowałam ludzi, czego przykładem jest to, że wyszłam za mąż i popełniłam duży (jak to się kiedyś mówiło) mezalians. Przed ślubem bardzo długo chodziliśmy razem i był to bardzo trudny związek, długo nie akceptowany przez moją rodzinę. Doświadczyłam wielu spraw, które były szokiem dla dziewczyny z kochającej się rodziny. Ale dobre chwile tego związku, zawsze zacierały nawet te najgorsze. Poza tym jako typ samotnika, trochę zamkniętego w sobie, jakoś sama dawałam sobię radę z naszymi problemami, nie wciągając w to osób postronnych. Mój ówczesny jeszcze nie mąż- wręcz przeciwnie- o naszych problemach powiadamiał, kogo się da i z najintymniejszych spraw wyżalał się matce, babce i właściwie, każdemu, kto chciał go słuchać. W tym momencie nasz związek został spisany na straty i cała część Jego rodziny biadoliła nad jego losem i mną- okrutną babą. Oczywiście moja rodzina żyła w błogim przeświadczeniu, że wszystko jest wspaniale. Potem było kilka kryzysów, większych i mniejszych (pierwszy, kiedy zaczęły się duże problemy w mojej pracy, w konsekwencji problemy ze studiami, a raczej brakiem na nie czasu - miałam wtedy bardzo zły czas w życiu, w końcu zwolniłam się z pracy; drugi- parę miesięcy temu, kiedy od miesięcy nie mogłam znaleźć pracy). Kryzysy jakoś przeszły, wzięliśmy ślub. Od dawna żyję w ogromnym napięciu. Dla tego związku zrezygnowałam z bardzo dobrej pracy (żeby razem zamieszkać), narobiłam sobie problemów i zaległości na studiach, żeby utrzymać się w kolejnej pracy. A ze studiów i pracy nici. Nie wyrobiłam psychicznie. Po jednej dużej kłótni coś we mnie pękło i nie mogę się do dziś pozbierać, tj. wziąć w garść. Przez to zawaliłam studia i nie podeszłam do obrony, mimo, że czasu na naukę miałam pełno (od roku nie pracuję). Czuję, że straciłam kontrolę nad życiem. Codziennie czuję się jak pasożyt, mąż nie rozmawia ze mną o niczym innym, jak tylko o tym kiedy pójdę do pracy. Codziennie, po kilkanaście razy pyta, kiedy wreszcie zacznę pracować. A ja całymi dniami nie robię nic innego, tylko szukam (co najzabawniejsze jeszcze niedawno pracowałam jako rekruter). Bardzo pomagają nam nasi rodzice- wesele to w 80% procentach ich wkład, pomogli urządzić mieszkanie, co miesiąc sypną groszem, póki nie staniemy na nogi. Wiem, że to dość upokarzające, ale bardziej upokarzające jest dla mnie, kiedy mój mąż pogardliwie mówi o mojej rodzinie- burżuazja, państwo, arystokracja. Boli, tym bardziej, że pomagają bez słowa, a mojemu mężowi tyle wybaczyli (tj. jak się w końcu dowiedzieli jak mnie traktuje - to już inny calkiem temat, raczej +18, bo jeden kryzys był taki, że całe nasze rodziny wiedziały). Najzabawniejsze jest to, że dziś wiem, czemu rodzice nie akceptowali tego związku. Dodam jeszcze, że po trzech latach związku nabawiłam się depresji, leczyłam się rok. Niedlugo mija osiem lat odkąd jestesmy razem. Tato powiedział mi kiedyś, że lata temu juz chciał Go przegonić, ale tak strasznie się stawiałam, że dał spokój i uznał, że sama decyduję o swoim życiu. Czy jest więcej takich idiotek na świecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polka w niemczech :(
za długie nie chciało mi się czytać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taj jkkl;
tak ja tylko za pozno to zrozumialam moji rodzice mowili to samo. uciekaj , ja ucieklam juz z dziecmi . to jest taka przepasc ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytałam ten artykuł jak bym go sama napisala,wszystko się zgadza tylko u mnie jeszcze a raczej u mojego męża alkohol odgrywał ważną rolę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znam Twoją historię troszkę z innej strony- moich rodziców. Moja mama wykształcona, rodzine dobrze sytuowani. Ojca rodzina pijaczków i nie udaczników. Moja mama długo walczyła o ten związek. Od początku nie akceptowany przez moich dziadkow- ale dach nad głowa dali, działke na nasz dom wydzielili, dzieci odchowali. Mam 24 lata, i w tym roku byłoby 25 lat moich rodziców. Na szczęście już po rozwodzie. Szkoda, że tak pozno. Szkoda, że tyle lat moja mama musiała sama utrzymywać dom i nas. Szkoda, że od początku nie było idealnie i w porę tego nie przerwała. Wciąż się leczy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i kwintesencja jest to, ze moj ojciec ktory mature ledwo zdal i do roboty juz ostatnie czasy wziac sie nie mial ochoty, przy klotni zawsze obrazal wyksztalcenie mojej mamy i jej rodzine!! Szczyt prostactwa i krew nas z siostra zalewala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też jestem taką IDIOTKĄ chociaż to za słabe słowo żeby określić taką debilną decycję -wyjść za mąż za prostaka i jego prostacką rodzinę. Pochodzę z wykształconej rodziny . Matka zawsze trzymała mnie pod kloszem . Nie wiedziałam że są takie rodziny : zdemoralizowane , alkoholików i tp. Wyszłam za mąż za człowieka którego dobrze nie znałam . Jego prostacka rodzina później się ujawniła . Matka prosta kucharka która mówi "ręcami" i nie umie sklecić jednego zdania po polsku. Jego ojciec alkoholik i jego siostra prosta sprzedawczyni rozwódka i okropnym dzieciakiem. Teraz uczepili się mnie chcą pieniędzy , chcą żeby uczyć okropnego bachora jego siostry. Teraz mają wielkie ambicje naukowe. Jestem sama sobie winna jestem kretynką . Wstydzę się tego co zrobiłam. Moja mama jest zrozpaczona. Ja też. Myślę że jakby umarł to by było super. Pozbyłabym się przy okazji jego okropnej rodziny prostaków i wieśniaków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulus11796
Mój mąż ma też problemy z alkoholem.też przed ślubem było równie.też się wstydzę tego że z nim jestem.ściągnęłam na swoją rodzinę nieprzyjemności i kłopoty.po ślubie mieli moi rodzice przepisać na nas siedlisko na wsi po dziadkach-ale w między czasie mąż zwyzywał moich rodziców prosto w oczy i po ludziach wyklinał-więc rodzice stwierdzili że nie powinien obrabiać hu...owej ziemi i wstrzymują się z przepisaniem-mąż wyklina że mieli przepisać a nie przepisują-cały czas przeklina ich.mam dość.dodam że mnie też potrafił wyzywać-jestem w trakcie zgłaszania męża na przymusowe leczenie bo ma zjechany mózg od alkoholu plus wulgaryzmy na co dzień-nie ważne że dzieci w pobliżu.potrafi być dobry-ale wyleczył mnie już z siebie-trzeba mieć twardą dup...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hrabia Monte Carlo
Skróć do 2 zdań albo wypierrdalaj🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulus11796
W takim razie co ty tu robisz-pobiegaj sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż nie nawidzi mojej rodziny. Wyzywa ich od patologii,leniow itp Nikt w mojej rodxinie nie nadużywa alkoholu rodzice i rodzenstwo pracują.Natomiast jego rodzina jedt uwielbiana przez niego wiecej czasu spedza z nimi niz ze mną. Codziennie wieczorem ogląda filmy z mamusia i bratem. A ja sama:( czasem do nich dołączę ale zrobię dobrą minę do złej gry. Z mężem nie spędziliśmy sami ani jednego wieczoru,kiedy mu mowie ze mi się to nie podoba on nic z tym nie robi. I przez to co chwile się kłócimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×