co teraz?

Co ja kurwa wyprawiam? Bede mieszkac tam gdzie nie chce, tak jak nie chce, z kims z kim NIE CHCE. Sama sie w to wszystko wepchałam, dlaczego jeszcze pare miesiecy temu wszystko wydawało sie takim świetnym, przemyslanym pomysłem, a on takim pewniekiem, miałam to uczucie, że to on że to ten jedyny. A teraz? A teraz musze podjąć strasznie ważne decyzje w niedługim czasie, a mam ochote uciekac jak najdalej. Dlaczego teraz a nie kilka miesiecy temu? Najgorsze że nic sie nie wydarzyło złego co by mogło spowodowac fakt, że nie wiem czego chce i czy chce być z nim. Wczoraj było wszystko super, od jakiegos czasu dreczą mnie złe myśli i mam ochote uciekać. Dlaczego teraz gdy musze podjąć ważne decyzje, czuje sie tak jakby mi sie petla zaciskała wokół szyji! Może własnie w momencie gdy stajemy przed podjęciem ważnych życiowych decyzji, to dopiero wówczas jestesmy w stanie poczuć co naprawde chcemy? A raczej, czego naprawde NIE CHCEMY? Masakra jak mi źle, jak mozna zranic kogos kto Cie kocha całym sercem, a Ty masz ochote uciekać. Wszystko sie spieprzyło. Co robić. Ślub niedługo, tyle lat sie znamy i teraz własnie teraz kurwa musiały mnie dopaśc wątpliwości, nie mogły 2 lata temu, albo trzy, tylko teraz kurwa na dwa miechy przed ślubem. Nie rozumiem siebie samej już. Kocham go, ale nie chce mieszkac tam gdzie mieszkamy, nie chce brac takiego ślubu, moim ślubem marzeń jest po prostu wejście do usc i wyjście z niego i nic kurwa więcej. Dlaczego jeszcze jakis czas temu wszystkie decyzje wydawały sie takie super, a teraz przerażaja i sprawiaja że mam ochote spakować walizke i spieprzac. Czemu teraz i od czego to sie kurwa wzieło?! Mam wrażnie jakbym sobie sama petelke na szyji uwiązała.