Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

muślinianka

historia jednego balonika...

Polecane posty

Historia jednego balonikia, co sadzicie o tej parze? Ortografią nie grzesze wiec jak coś to przepraszam. "Była zimna niedziela, ostatnia w sierpniu. Po południu poszli razem na obchody lokalnej strazy pozarnej. Ona osaczona nowo poznanymi ludzmi, on onieśmielony towarzystwem starych znajomych. Jedno piwo, drugie, trzecie... rozluźnił sie. Ona rozgadała, roześmiala. Miała do kogo sie uśmiechać, ktoś mógł na nią patrzeć, podziwiać tak zachwalany przez wszystkich perlisty i szczery uśmiech. Wszystkich urzekał, tylko on go nie doceniał, albo bał sie docenić. Tak siedząc i śmiejąc sie ze wszystkimi zauwazyła straganik. Dzieci kręciły się koło niego i co rusz namiawiały swoich opiekunów do kupowania różnych bibelotów. Jej uwage przykuły pęk kolorowych balonów napełnianch helem. -nigdy nie dostałam balonika-pomyślała i zaczeła prosić jego o kupno jednego. On, jak to on -nie bolało ją to, jak każde inne "nie" z jego ust. To było najczęściej wypowiedziane słowo jakie do niej kierował. Zawsze gdy sie spotykali chociaz raz do niej je wypowiadał. Ona: -przytul mnie on: -nie ona: -pocałuj mnie on: -nie ona: -choć ze mną na spacer on: -nie powody jego zachowania były różne: wstydził sie okazywania uczuć, niechciał się jej przypożądkować, lubiał się z nia droczyć albo po prostu tak dla samej idei bo zawsze tak robił. Wiedział że ją tym rani ale jednak nie umiał tego zmienić w sobie. Tym razem powiedziąl "nie" bo uważał jej prośbe za niedożeczną. -dorosła kobieta, a zachciało jej się balonika, Matko jak dziecko. Ale ona nie dawała za wygraną, co chwile szeptała mu do ucha, że chciała by jeden balonik. A on zajęty rozmową z dawno nie widzianymi znajomymi, zdawał sie niczego nie słyszeć. Pił piwo i nastepne i następne: - jeśli jej go kupie to będa sie ze mnie śmiać, pomyslą że mam dziecinna dziewczyne-myślał-ok niech jej będzie, bo nie da mi świętego spokoju, jest uparta jak osioł. poatrzył na nią i powiedział: -to idz sobie wybierz, ja pójde do ubikacji i jak wróce to ci kupie. Oboje wstali, ona podeszła do straganiaża, zaczela wybierać. Był wieczor, dzień kupca chylił sie ku końcu, dużo towaru sprzedał, balony były powybierane. Popatrzył na młoda kobiete ochoczo wybierającą ostatki i szczerze się uśmiechną. Wybrała: kolorową papuge. On wrócił, wyją portfel i zapłacił. Dziweczyna zadowolona wróciła do stolika ze swoim balonikiem i ukochanym mężczyzną. Usiadła, nikt nie zdawał się nawet zauważyć obecności balonika nad sufitem namiotu pod którym wszyscy siedzieli. Ale jeśli juz ktoś zauważył to zachwycał się: -ooo ale ładna papuga! Twój chłopak ci kupił? fajnie... ona siedziła dumna ze zdobyczy obok niego. W prawj ręce trzymała długa tasiemke a lewa bawiła się palcami ukochanego. On rozmawiał ze swoim dawnym przyjacielem i zdawał sie nie zauważac obecności partnerki. Towarzystwo się przeżedziło, część albo poszła na scene bawić się i tańczyć albo po prostu do domu. Słońce juz dawno zaszło za horyzont. Siedziała już troche przemarznięta, oparła głowe o jego ramie, przytuliła sie lekko i obserwowała co się wokól niej dzieje,myślemi odpłyneła gdzieś dalej. Z tego letargu wyprowadził ja on. -choć pod scene, Krzysiek musiał juz iśc do domu, jutro musi wcześniej wstac do pracy. Przywiązała sznureczek baloniku do szlówki od jeansów i poszli razem pod ręke, a kolorowy zwierzak powoli za nimi. Było juz zupełnie ciemno i tylko lampy dawały jakies światło na małym placu. Zatrzymali sie pod scena i patrzac za tańczących w rytm granej przez orkiestre muzyki przytulili sie do siebie.Było juz naprawde zimno. -cześć stary, ale dawno cie nie widziałem! To twoja maniurka? to był jego znajomy, kolega jeszcze z czasów podstawówki. Przywitała sie z nim, a dwaj lekko podpici mężczyzni zaczeli przyjemnie gawedzić, ona odpłyneła myśłami zupełnie w innym kierunku. Patrzyła na wszystko co dzieje się wokół: na gawędzących, obcych jej ludzi, na dzieci biegajace po placu, chociaż juz dawno powinny spac. Balon przypiety do jej spodni kiwał sie na wietrze podad tym całym zgiełkiem. Z letargu wybił ja głos poznanego wcześniej mężczyzny: -Mody moge porwac do tańca twoją dziewczyne? -jak się zgodzi to pewnie popatrzył sie na nią, w oczach było widac ze nie ma jakmniejszej ochoty na wygibasy z tym człowiekiem -no idz, nie wstydc sie więc poszła. Wcześniej odwiązała od spodni papuge, przywiazała mu do ręki i powiedziała: -ale pilnuj jej -dobra, dobra idz juz i poszła. Mężczyzna wogóle nie potrafił tańczyć. Niezdarnie przebierał nogami. tarmosił ja po całej drewnianej scenie. Obijał się od ludzi, bez taktu i ładu. Popierwszej piosence chciała się wymigac od dalsdzych pląsów ale on chwycił ja w pasie mocniej -mała dawaj, zajebiście tańczysz. Naprawde jestem pod wrażeniem. Dała sie namówić, niewiadomo dlaczego. Kolejne 4 minuty meczyła sie z kiepskim tancerzem. Uratowało ja "a teraz idziemy na jednego" i rym cym cym... zeszła ze sceny, jej niedoszły partner za nią ale nimo chodem zniknoł w tłumie. Szukała wzrokiem swojego ukochaneo. -poszukam unoszacego się balonu-pomyślała. Znalazła szybko, ale balon był sam z boku, przywiazany do bramy, oświetlony przyćminym światłem. Jej kochanka przy nim nie było. Staneła tak i poczuła się parszywie. Szukała wzrokiem odpwiedzialnego za ten stan rzeczy. I w końcu znalazła. Stał na drugim końcu i rozmawiał z znanym jej malżeństwem. Żwawym krokiem z uśmiechem na twarzy podeszła do nich. -dzień dobry. Tu jesteś, nie mogłam cie znaleść. znała ta pare z wesela na którym byli dwa lata wcześniej. Pogawedzili chwile do czasu aż kobieta oznajmiła że muszą juz iść do domu bo jej modszy synek jest juz śpiący. A on i ona zostali sami. -jak sie bawiłas? -zapytał -nie za bardzo, ten twój kolega ma dwie lewe nogi. Ale za to bardzo zachwycał sie moim kunsztem tanecznym -ej Mysza przeciez ty tez nie umiesz tanczyć! -no właśnie hehehe. Misiek dlaczego przywiazales balon do bramy? przeciez prosiłam cie żebys go przypilnował... -ee bo co ja będe chodził i nim. Jest tam, jak chcesz to go sobie weś. Popatrzyła smetnie na zachwiany w prawa strone wczesnojesiennym wiatrem balon,wokół niego nikogo nie było. Odwróciła sie do swojego, juz wstawionego mężczyzny i poprosiła -kotuś choćmy juz do ciebie. Zimno mi. odwróciła się znowu w strone papugi, ale jej juz tam nie było. -ktoś mi uradal balon! -aaa bo trzeba go było odwiązac i wziąśc ze sobą -ale tobie go dałam do pilnowania, a ty go tam zostawiłeś... -eee głupim balonem się przejmujesz, jak ci zimno to chodż idziemy do mnie. I poszli bez kolorowej papugi. Ona polożyła juz całkiem pijanego mężczyzne do łóżka, szybko zasnoł. Sama natomiast wsiadla do auta i pojechała do swojego domu. "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
troche przydługie to wyszło wiec dziękuje jeśli komukolwiek chciało by sie to czytać a juz byłaby wdzięczna za wyrażenie opini :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moskala
ja przeczytałam. jest to na swój sposób urocze opowiadanko, tylko główna bohaterka troszkę infantylna a jej facet to niezły gbur ^^ aż dziwne że cały czas słysząc od niego NIE dziewczyna dalej tkwi u jego boku. widzę wyraźny wpływ Ani z Zielnonego Wzgórza oraz Pollyanny:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytałam i jedyne co
moge powiedzeic, to że bardzo dużo błędów robisz:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2132365765
Bardzo ladne opowiadanie. Troche szkoda mi sie zrobilo autorki ze sciera sie z takim mrukiem. Chyba czuje sie bardzo samotna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Opowiadanie" przeczytane, oto co sadzę (jak na me kaprawe oko). Napisane ok jeśli nie liczyć dramatycznej ortografii. Nie używasz przeglądarki Firefox, chrome lub opery? Polecam, zaznaczają ortografy i łatwiej dzięki temu się z nimi uporać. Poza tym poprawnie napisane i lekko się czyta w zasadzie nie napotykając się na nieszczęścia stylistyczne czy potworki zdaniowe :) A co do wydźwięku historii, to jest naprawdę pesymistyczna. Opowieść o obcych sobie ludziach którym się wydaje iż miłość wszystko tłumaczy. Istnieje nieskończenie wiele rzeczy które choć są malutkimi cząstkami w kupie mogą stworzyć coś wyjątkowego i solidnego a tu istnieje tylko uczucie które będąc zaprawą spaja... powietrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moskala
a nie uświadomiłaś sobie, że natykasz na mur obojętności ze strony tego faceta i tak na prawdę to wasze oczekiwania się rozmijają? Gdy komuś zależy zazwyczaj inaczej to pokazuje. Sam balonik jest dal ciebie ważny - nie dlatego, że jest ładnym balonikiem ale ze względu na to, że nigdy nie dostałaś takiego od bliskiej osoby. A ja widzę co następuje: facet z laski zgadza się spełnić twoją notabene małą i skromną zachciankę żebyś mu dała święty spokój jak rozmawia z kumplami i właściwie wpycha cię w ramiona obcego kolesia nie interesując się zbytnio tym co się z tobą dzieje. ani nie czuje zazdrości że tańczysz z innym, że inny facet uważa cię za atrakcyjną kobietę, ani nawet nie pofatygował się by popilnować chwilę rzeczy na której tobie zależało. po co dajesz się tak ranić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyno ogarnij się i na
przysżłośc : sama sobie kupuj rzeczy na które masz ochote bez pytania o zdanie partnera, a tym bardziej nie proś jego Trochę szacunku dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on mówi ze nie wie co to jest miłośc. że tak naprawde tego nie wie. Nie wie czy kocha mnie, czy kocha swoja matke, ojca (a są ze soba bardzo zżyci) ale jesli by mu mnie zabrakło to jego sercew chyba by pękło. Ale po tamtej niedzieli uświadomiłam sobie ze tak naprawde on mnie kocha a jest ze mna bo sie przyzwyczaił i cieżko było by mu znaleść inna koniete (ma bardzo ciężką prace po 12 godz dziennie od pon do sob, nie lubie siedziec na kom, nie chce mu sie po tyg charówy nigdzie wychodzić) nie kocha mnie i nie pokocha taka prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moskala
w takim razie pora chyba się uwolnić nie sądzisz? z doświadczenia wiem, że facet może twierdzić że nie wie co to za miłość, że dobrze wam i bez tego, a jak pozna odpowiednią dla siebie osobę to kopnie cię w tyłek a dla tej innej będzie najwspanialszy i najcudowniejszy i będzie spełniał jej wszystkie zachcianki. skoro on jest z tobą z wygody, olej gbura widać że wrażliwa z ciebie kobieta, znajdziesz kogoś kto cię rozumie i pokocha. nie ma sensu walczyć o coś gdy facet jest tak pełen żaru jak lodówka. głowa do góry. lepiej coś zostawić pocierpieć i trafić na tego właściwego niż zasiedzieć się xx lat w układzie bez miłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem o tym i to cholernie boli. To dobry facet, bardzo wartościowy a ze taki jest to wina jego wychowania (zimnego, twarda ręką takie czasy, wychowywał go ojciec bo matka musiała iść do pracy a facet miał na głowie obłożnie chorą babke, gospodarstwo i małe dziecko nie mógł go rozpieszczac bo po prostu nie dalby sobie z nim rady) wstydzi sie okazywania uczuć, za wszelką cene chce udowadniąć swoja męskość (jakby wygląd nie wystarczał) ale mnie nie kocha i teraz już o tym wiem, wcześniej jeszcze się łudziłam... wiem co powinnam zrobic ale brakuje mi odwagi, musze się pozbierać i nabrać sił,, spłacić zobowiązania po prostu stanac na nogi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkfeflvsmc,
Ja też przeczytałam. beznadziejny typ z Twojego faceta! Dziwny związek w ogóle. Chyba musisz go bardzo kochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkfeflvsmc,
Jesteś z nim poza 4 i pół roku,a nie widać zero uczucia z jego strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moskala
nie bądź masochistką - zapewniam cię że czas wszystko zmienia i leczy rany. dasz sobie radę a przy kimś wartościowym nabierzesz więcej pewności siebie i wzrośnie twoja samoocena. czasem ie warto się męczyć jeśli nie można nic zmienić. jeśli jedna strona kocha a druga tkwi w tym z wygody - to taki układ nigdy się nie sprawdzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz ja z nim jakis czas temu rozmawiałam i powiedziałam że jeśli mnie nie kocha, jeśli meczy sie ze mna to żeby mnie zostawił bo ja nie mam siły tego zrobić eh moze też za bardzo go tu przedstawiłam w złym świetle, ale to jest warościowy człowiek, bardzo dużo mu zawdzięczam ale ja jemu nie jestem przeznaczona. Może sie to wydawac śmieszne ale jakies pół roku temu byłam u wróżki i ona mi powiedziała że obecny człowiek nie będzie moim mężem... eh a dziś rano zrobiłam test ciążowy, wyszedł negatywny. Jak zasinałam to myślałam co zrobie jeśli sie okaże że jestem w ciąży. Na pewno by mi sie oświadczył (tego jestem pewna bo jest bardzo konserwatywny i czułby sie w obowiązku) ale niestety musiałabym mu odmówić (no chyba ze sam cywilny) bo jak mógłby mi przysięgać miłośc i uczciwośc mąłżeńską skoro mnie nie kocha, skoro nie potrafi stanąc w konfliktowej sytuacji po mojej stronie? no jak? przeciez to było by kłamstwo i ułuda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To dobry facet tylko był w złym świecie. Wiesz co tym można wszystko tłumaczyć, to wspaniałe usprawiedliwienie dosłownie na każdą okazję. Ale nie o to chodzi. Nikt nie jest więźniem własnej przeszłości, każdy ma wolną wolę i możliwość wybierania ŚWIADOMEGO pomiędzy dobrem i złem, każdy we własnych rękach dzierży swój los. Więc takie tłumaczenie to zwykłe mydlenie swoich oczy, a w twym przypadku musisz jakoś uzasadnić te wszystkie lata z nim spędzone. Jest jaki jest nie dlatego że mu ktoś przystawił rewolwer do skroni i kazał być tym kim jest, jest taki bo zapadł na chorobę, która dotyka coraz większą cześć populacji - bierność w decydowaniu o swoim życiu. Jak chorągiewki na wietrze skupieni jedynie na dniu dzisiejszym, nieskomplikowanych podnietach i prostych pragnieniach, wszystko po to żeby czymś wypełnić swoje puste życie... puste jak naczynie którego sami nie wypełniliśmy choć czasu na to szmat. I w zasadzie to nie tylko się tyczy niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
musiałam odejśc od komputera, bo po prostu serce by mi pękło co innego myśleć a co innego wyrażac myśli i uczucia a jeszcze tym bardziej czytać coś na swój temat, coś czego ja nawet nie potrafiłam obrać słowami a ktoś zupełnie obcy, ktoś kto mnie, nas nie zna a tak trafnie wszystko opisuje po prostu mam serce w gardle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×