Narzeczony uważa mnie za marudę, tak mi się wydaje

Mam dużo problemów rodzinnych, opowiadam mu o wszystkim, czy dobrze robię? Czasami mówie, ze cos mnie "wkurza" jakas sytuacje, kolega/kolezanka, ze mam czegos dosc... Ogólnie jestem wesola i pozytywna ale czasami mam wrazenie ze moj narzeczony uwaze mnie za marude, kilka razy powiedzial ze przyzwyczail sie do mojego marudzenia:/ A ja po prostu mu opowiadam, z czym mi zle co bym chciala zmienic... zle robie? Kiedys powiedział, ze kazda kobieta taka jest i ze ze mna nie jest tak zle:P Tyle ze ja nie chce byc uwazana za wieczna meczennice, narzekajaca na wszystko.... Czy w takim razie mam mu przestac całkowicie "marudzic" Oczywiście tak jak powiedziałam jestem raczej "pozytywna" wesola, usmiechnieta ale... czy robię tez za męczennice?

A ja po prostu mu opowiadam, z czym mi zle co bym chciala zmienic... zle robie?" nie masz koleżanek? nie masz mamy? ciotki? przyjaciólki? Facet nie za bardzo trawi takie informacje dla ciebie one sa najwazniejsze na swiecie , chcesz sie z nimi podzielić rozumiem to ... ale zauważ że on jest facetem , nie kobietą i to co dla ciebie jest tak istotne dla niego już nie nastepnym razem postaraj sie skrócić te informacje i przekaż je w skrócie , przekaz sens informacji bez zbędnych wstępów i rozwijań

jeszcze powiedz ze masz skurcze lydek i chorobe serca bo nie chce cie zawiezc do sklepu ;) nie przejmuj sie zawsze mozesz zalozyc kolejny temat na kafe i pomarudzic...

jeszcze powiedz ze masz skurcze lydek i chorobe serca bo nie chce cie zawiezc do sklepu" hahahahaha :D