Co ja robie nie tak?

Mam przyjaciołkę, a może miałam sama już nie wiem. Ostatnio znowu sie z nia poklóciłam. Ostatnimi czasy zdarza sie to dosc czesto. Mam dośc apodyktyczny charakter i chyba jestem jedyna osobą, która otwarcie prostestuje... potem wychodze na najgorsza. Wiekszosc ludzi zawsze jej przytakuje, niezaleznie co powie lub zrobi. Dzis wymienilysmy pare przykrych smsow. Juz sama nie wiem, czy to wszystko to moja winna? czy moze powinnam przygryzac wargi i sie nie odzywac i obraz te sama taktyke co reszta. Ale z drugiej strony czlowiek siedzacy cicho i nie majacy wlasnego zdania jest marionetka. Juz sama nie wiem co z tym wszystkim mam zrobic ...

no niestety, jak masz swoje poglądy i śmiesz jeszcze ich bronić, to słabsi czują się zagrożeni i atakują to normalne w świecie zwierząt a ludzie to zwierzęta, tylko trochę mózgi nam popuchły ;) nie matrw się i poszukaj przyjaciółki na swoim poziomie, która nie boi się ludzi o innych pogladach, niż swoje własne :)

Wg mnie Ty jestes prawdziwym przyjacielem, a jesli ona tego nei widzi to jej problem Przyjaciele nie powinni tworzyć kółka wzajemnej adoracji, po to są przyjaciele, żeby gdy przekraczasz granicę powiedzieli Ci stop a nie przyklaskiwali Musisz jej szczerze wszystko powiedzieć wg mnie, jak jest zadufana w sobie to gorzej będzie Politycznie mi sie to kojarzy (Kaczyński i jego "przyjaciele")

Tylko to nie jest takie proste, moja przyjaciolka nalezy do ludzi, którzy sa otwarci, przebojowi, wszyscy ja utwierdzaja w przekonaniu, ze ona ma racje. Dla wielu jej slowa sa jak wyrocznia, potrafia olac wlasnych wieloletnich przyjaciol. Czasami odnosze wrazenie, ze dla niej prawda jest tylko to co ona mysli. Arystoteles mówi, ze "przyjaciele to jedna dusza w dwoch cialach", a w naszym przypadku tak nie jest.

Nie wiem czy jest sens męczyc się z nią, jak rozmowy nie skutkują, w końcu się poddasz się jej wpływowi i potem będziesz na siebie wściekła