Mój chłopak zaprosil mnie na obiad i przez to wlasnie z nim zerwalam

Mój chloapk ma sporo kasy, studiuje, ale ma nadzianych rodziców i dziadkow, a jest jedynakiem, wiec nie żałują mu pieniedzy. Stać go na modne ciuchy, drogie lokale itp... Ale jest straszna sknerą i mi na wszystko żałuje... nie to, żebym od niego chciala pieniedzy, ale czasem moglby zaproponowac kino, czy jakis wypad... ale jak idziemy do kina to tylko wtedy gdy ja kupie predzej bilety i mu zaproponuje zeby ze mna poszedł, sam na to nie wpadnie. ale najlepsze bylo wczoraj... Otóż moj chlopak zaprosil mnie na obiad... Ubrałam sie ładnie, zadowolona poszlam z nim, zaskoczyl mnie ze nagle ma takie gest... a tu prosze panstwa, wchodzimy do Baru Mlecznego... obok przy stoliku jacyś kloszardzi z zupą na brodzie... kurde no zagotowałam się... dzis z nim zerwałam. Co ja bede miala z nim za zycie. Dla siebie nie żal mu na nic, ale dla mnie mu szkoda. Nawet jak go kiedys poprosilam by mi kupił po drodze piwo to kupil jakies dziwne z biedronki, smakowalo jak siki Weroniki... chuj z nim no!!

masz racje ! dobrze zrobiłaś!

:O a co to kloszardzi nie mogą chodzić do baru ?

dobrze zrobilas, zaraz pewnie gromy z nieba na mnie poleca, ze jestem materialistka itp, ale prawda jest taka, ze facet nie powinien byc sknera dla swojej dziewczyny. nie mowie, zeby ja utrzymywal, zasypywal prezetnami, ale to kino od czasu do czasu moglby postawic. albo zaprosic gdzies na randke. a z tym barem mlecznym zachowal sie jak burak

moga chodzić oczywiscie, chodzi mi o to ze mój już ex moglby zaprosic mnie w bardziej romantyczne miejsce, gdzie moglibysmy zjesc cos innego, a nie zupe pomidorowa i gulasz za 12 zl.

nie napisałam wam jeszcze, że on jest czarnoskóry i pochodzi z Gabonu:(

przez niego muszę miętolić pieroga każdego wieczoru przy użyciu blendera

:D)) 4/10

marny podszyw :/

mój facet pewnie nie jest lepszy :) prawda, że jest dorosły i nie potrzebuje pieniążków od rodziców czy dziadków :) na początku naszego związku była masakra, zniechęciłam się, żeby wychodzić gdziekolwiek :) tutaj zaznaczam, że nigdy nie miałam problemu z płaceniem za siebie czy faceta którego gdzieś zapraszałam (wychodzę z założenia kto zaprasza ten płaci - facetom z reguły to odpowiada, chociaż mam jednego bardzo opornego kolegę, który nawet za swoją kawę nie da zapłacić kobiecie) wracając do obecnego.... wiedziałam, że przelicza każdą złotówkę a zarabiał już wtedy wielkie kwoty jak na polskie realia (ale w sumie najwięcej mają ci którzy potrafią oszczędzać) z pierwszej randki - kolacji się wymigałam no ale kiedyś musiała nadejść ta "wielka" chwila poszliśmy gdzieś gdzie nie było ani tanio ani drogo, czyli było w sam raz :) za 2 osoby rachunek wyniósł może 70zł, poszedł płacić osobiście, więc nie miałam jak się dołożyć, a później przez całą drogę nasłuchałam się jak było drogo :) po pewnym czasie zamieszkaliśmy razem, ja robiłam pełne zakupy za powiedzmy 200 zł, on przynosił takie za 20zł :) było mnóstwo takich sytuacji w końcu chłopak się przełamał i jest dobrze :) co prawda prezentów czy kwiatów nie dostaje nadal "bo to wyrzucanie pieniędzy w błoto" ale już nie lamentuje jak kiedyś :)

Chłopak wiedział co robi, że nie wydawał na ciebie pieniędzy.

do autorki tak się rozpisałam, że zapomniałam dodać, że później już były gulasze i schabowe w zajazdach dla tirów (ponoć pyszne) ;)

szok