Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lenio

Forum Hipermarketów

Polecane posty

Gość dla idiotów co głosowali
Donald Tusk ciągle chwali się uzyskiwanymi przez Polskę wskaźnikami ekonomicznymi, ale nie wspomina o tym, że "walka" z kryzysem gospodarczym polega u nas głównie na zadłużaniu kraju i równoczesnym zwiększaniu wydatków na administrację. Przerażeni ekonomiści apelują o reformy finansów publicznych oraz zatrzymanie zaciągania pożyczek ale nikt ich nie słucha. Dziennikarze wolą inne tematy, czego dowodzi chociażby medialny los ostatniej inicjatywy Leszka Balcerowicza. Ten najbardziej znany polski ekonomista zapowiedział uruchomienie we wtorek w Warszawie wielkiego ekranu, na którym licznik będzie wskazywał rosnący poziom zadłużenia naszego kraju. Dziennikarze, gotowi rejestrować każdy krok Janusza Palikota lub wyczekujący tygodniami po krzyżem, nie są jakoś zainteresowani tym wydarzeniem. A przecież inauguracja licznika będzie happeningiem zwracający uwagę na główny polski problem. Jeśli zadłużenie będzie narastać w dotychczasowym tempie kilkudziesięciu milionów złotych dziennie, to już wkrótce Polska będzie niewypłacalna. Może jeszcze przed Euro 2012 nasze państwo pogrąży się w chaosie. Już teraz brak pieniędzy dla policji, służby zdrowia oraz innych branży z tzw. budżetówki. Nie ma również środków na emerytury. Co będzie, gdy za kilkanaście miesięcy wypłat, emerytur i rent nie dostaną miliony ludzi? To, że firmom prywatnym dobrze się powodzi nie ma znaczenia. Po pierwsze, władze będą ratować sytuację narzucając wysokie podatki. Po drugie, w obecnym kształcie państwa, na skutek braku reform, obywatele są uzależnieni od działań sfery budżetowej. Nie ma przecież prywatnej policji lub straży pożarnej. Tymczasem załamanie publicznych finansów doprowadzi do rozpadu podstawowych państwowych struktur oraz instytucji. Plusem tej sytuacji będzie to, że dostaniemy szansę, aby zacząć wszystko od nowa. Jeśli przetrwamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla idiotów co głosowali
Donald Tusk ciągle chwali się uzyskiwanymi przez Polskę wskaźnikami ekonomicznymi, ale nie wspomina o tym, że "walka" z kryzysem gospodarczym polega u nas głównie na zadłużaniu kraju i równoczesnym zwiększaniu wydatków na administrację. Przerażeni ekonomiści apelują o reformy finansów publicznych oraz zatrzymanie zaciągania pożyczek ale nikt ich nie słucha. Dziennikarze wolą inne tematy, czego dowodzi chociażby medialny los ostatniej inicjatywy Leszka Balcerowicza. Ten najbardziej znany polski ekonomista zapowiedział uruchomienie we wtorek w Warszawie wielkiego ekranu, na którym licznik będzie wskazywał rosnący poziom zadłużenia naszego kraju. Dziennikarze, gotowi rejestrować każdy krok Janusza Palikota lub wyczekujący tygodniami po krzyżem, nie są jakoś zainteresowani tym wydarzeniem. A przecież inauguracja licznika będzie happeningiem zwracający uwagę na główny polski problem. Jeśli zadłużenie będzie narastać w dotychczasowym tempie kilkudziesięciu milionów złotych dziennie, to już wkrótce Polska będzie niewypłacalna. Może jeszcze przed Euro 2012 nasze państwo pogrąży się w chaosie. Już teraz brak pieniędzy dla policji, służby zdrowia oraz innych branży z tzw. budżetówki. Nie ma również środków na emerytury. Co będzie, gdy za kilkanaście miesięcy wypłat, emerytur i rent nie dostaną miliony ludzi? To, że firmom prywatnym dobrze się powodzi nie ma znaczenia. Po pierwsze, władze będą ratować sytuację narzucając wysokie podatki. Po drugie, w obecnym kształcie państwa, na skutek braku reform, obywatele są uzależnieni od działań sfery budżetowej. Nie ma przecież prywatnej policji lub straży pożarnej. Tymczasem załamanie publicznych finansów doprowadzi do rozpadu podstawowych państwowych struktur oraz instytucji. Plusem tej sytuacji będzie to, że dostaniemy szansę, aby zacząć wszystko od nowa. Jeśli przetrwamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×