żyję w uczuciowej próżni i MAM DOŚĆ!

W sumie taki dość banalny problem, nie wiem, czy może wzbudzić czyjeś zainteresowanie, ale jakoś czuję, że muszę się tym z kimś podzielić. Jestem młodą, "normalną" dziewczyną - dbam o siebie, wyglądam raczej ok, głupia nie jestem, mam dobrą pracę i swoje pasje itd... ogólnie mogę się podobać i się podobam. Jednakże mnie NIC i NIKT nie rusza - poznaję facetów, idę na kilka randek i tyle. Ci goście są ok, z pewnością mnóstwo kobiet byłoby w siódmym niebie spotykając się z takimi. A u mnie nic, pustka! Jedyny facet, do którego w skrytości wzdycham to mój eks. Zaczynam mieć tego bardzo dosyć. Ostatnio poznałam kolejnego mężczyznę i zastanawiam się, czy się po prostu nie zmusić, nie udawać zaangażowania, nie związać z nim. Nie chcę być do końca życia sama, a jakoś nie widzę tego, że się w końcu zaangażuję w znajomość z kimś fajnym i normalnym. Marzy mi się powoli dom, dzieci, ale nic do tych gości nie czuję! Mam wrażenie, że zgrywanie się i udawanie to dla mnie jedyna opcja, jeśli nie chcę skończyć sama z kotem. Co się ze mną dzieję????

wyidealizowałaś sobie obraz byłego który jest ideałem i porównujesz do tego obrazu każdego nowo poznanego faceta. dopóki nie przestaniesz myśleć o ex nie uda ci się związać z nikim innym. bez sensu jest spotykanie się na siłę, przecież nie będziesz się zmuszać. może zastanów się co było nie tak że eks jest eks przypomnij sobie wszystkie jego wady (na pewno jakieś miał) i postaraj się patrzeć bardziej pozytywnie na facetów których poznajesz

Dziękuję za sugestię. Tak, wiem, co do eks to absolutnie prawda. Jednakże ja bardzo CHCĘ się z kimś związać, spotykam się z tymi gośćmi, wręcz się do tych spotkań zmuszam, marząc o tym, że w końcu coś poczuję. A w głowie tylko eks... reszta może mu skoczyć. To trwa już 2 lata, nie radzę sobie...

a dlaczego nie jestes juz z ex? moze to pomoze przy odpowiedzi na twoje pytanie.

bo nie traktowal mnie zbyt dobrze, a na koncu mnie rzucil :)))))