Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aassdd

Mąż mnie psychicznie maltretuje - poradźcie proszę

Polecane posty

Gość aassdd

Witam, Mam wielki problem z moim mężem. Ciągle jest między nami źle a ja czuję się, że nawet kszty winy mojej w tym nie ma. Wiem to zarozumiałe ale tak jest i już. Nawet nie wiem od czego zacząć bo już nie pamiętam co było na początku. Chodzi o to, że zawsze jak mówię mu, że chciałabym aby mnie w czymś wspierał, że potrzebuję aby coś z siebie dał to on reaguje zupełnie odwrotnie. Zostawia mnie, chodzi wkurzony, nie chce ze mną rozmawiać. Dzisiaj zaczął mówić że ma mnie gdzieś i nie chce mnie słuchać, potem chciał wyjść z pokoju. Ja stałam w drzwiach oparta o futrynę a on popchnął mnie ramieniem tak że upadłam na podłogę (w trakcie uprzejmie powiedział zejdź mi z drogi tylko że wcale się nie zatrzymał i nawet nie dał mi szansy się przesunąć he). W pokoju była nasza córeczka (2,5 latka) i się rozpłakała i wystraszyła. Wyszłyśmy z domu. On nas dogonił i powiedział ni z tego ni z owego że pójdzie z nami na spacer! Tak jakby nic się nie stało! Więc ja oczywiście wkurzona zapyatałam czy według niego zasłużyłam sobie na takie traktowanie- obraził się i poszedł do domu. Po kilku godzinach przyszłyśmy do domu, on się do mnie nie odzywał, położył się spać... Wstał przed pracą i zaczął mnie przepraszać, że jest taki cham, że się tak do mnie brzydko odzywa i czy mu kiedyś to wybaczę. Powiedziałam że nie to położył się z powrotem. Potem poprosiłam go żeby mi samochód przestawił bo chcę jechać z dzieckiem na zakupy, to zapytał po co samochodem, czy nie mogę tu blisko zrobić zakupów więc zapytałam w czym ma problem że chcę sobie zrobić zakupy w tesco to odpowiedział że go to już nic nie obchodzi i żebym robiła co zechcę. Po czym za chwilkę znowu zapytał o te zakupy... masakra zaczął do mnie mówić głupia cipa, spierdalaj i takie tam i sobie poszedł do pracy. Ja nie wiem co w niego wstępuje. O takie pierdoły niszczy naszą rodzinę, nie potrafi porozmawiać normalnie tylko ciągle z pretensjami i krzykiem. Zapytałam jeszcze zanim wyszedł czy nie jest mu wstyd że mnie tak popchnął, że widziała to nasza córeczka i się przestraszyła, że boli mnie ta ręka... powiedział że nic złego nie zrobił.. przeprasza, za chwilę mnie wyzywa, wychodzi mówi że ma mnie gdzieś.... tak jest w kółko. Ja już nie mogę tego znieść. Po takich kłótniach prosi o szanse, przyznaje mi rację, mówi że ma problem ze sobą... ale za kilka dni znowu jest taki, taki dupek z niego.. Poradźcie mi co mam zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faceci to ..
sprobuj sie nie odzywac. Omijac z daleka.\ Nie gotuj, nie pierz, nie rob sniadanek. Kupuj tylko tyle, zeby starcyzlo dla ciebie i dziecka. 2 kajzerki, 10dkg wedliny, 2 jablka. Jak nie znajdzie czystych gaci rano to moze sie obudzi. Boszszz. !!! Faceci to dupki !!! Moj niestety tez jest taki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja odważę się postawić inną
diagnozę,mimo że jestem kobietą takie zachowanie świadczy o złym wychowaniu,wiedziałaś autorko wcześniej że mąż do tych ludzi na poziomie nie należy,skoro decydujesz się na wspólne życie z taką patologią to Twoja samodzielna decyzja,możecie mieć jeszcze różne trudności/oby nie/ to co wtedy? I jest dziecko które bacznie obserwuje i zapamiętuje jak być dorosłym,sama wiesz co kobieta powinna w takiej sytuacji zrobić,naszej rady nie potrzebujesz bo my odwagi Ci nie wpoimy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomarańczowa pulpa
facet ma zaburzenia psychiczne. Może łagodną formę schizofrenii albo chorobę dwubiegunową. Musi przebadać go psychiatra, jednak nakłonienie męża do wizyty u lekarza będzie wymagalo cudu. Jedyne wyjście to pakować manatki i separacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arnika n1
albo ma rozdwojenie jazni albo cos innego...zdradza cie. nie chce byc zlym prorokiem ale albo to albo to. lepiej pomysl o rozwodzie musisz dbac o dziecko , jak myslisz bedzie bezpieczne jezeli zostawisz je z nim samo? ma zaburzenia osobowosci i brak empati z takimi ludzmi wytrzymuje sie gora pare lat , bo wiecej psychika tego nie zniesie, cos o tym wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja uważam, że powinnaś go zostawić dla własnego dobra i spokoju dziecka. Ono nie może w wieku dwóch lat obserwować kłótni rodziców i żyć w domu, w którym panuje taka atmosfera, bo dziecko wyczuwa napięcie między wami i to źle wpływa na jego rozwój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakra nożem
może on ma schizofrenię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aassdd
Mam taki mętlik, czasami jak rozmawiamy tak na spokojnie to w zasadzie on się za mną zgadza, mówi że wie że źle robi, że chce być dobrym mężem i ojcem. Tylko mnie traktuje źle, córkę pośrednio pokazując jej jak popycha mamę. Jedyne co mi się nie podoba w relacji jego z córką że np. chce iść z nią na zakupy i mówi jej z zachętą "choć pójdziemy na spacerek, ubierz się w tą ładną kurteczkę" po czym ona nie chce to on zaczyna mówić " w tej chwili, masz się ubrać!" za chwilę znowu "choć skarbie poszukamy zajączka na polku" Czyli raz ją zachęca, za chwilę na nią podnosi głos, potem znowu ją prosi i tak w kółko... Strasznie bym chciała żeby było dobrze między nami, dla mnie jest to bardzo proste- rozmowa na spokojnie, szanowanie swoich uczuć, dbanie o swoją rodzinę itp. A dla niego jest to raz łatwe a 5 razy coś nie do przeskoczenia. Potrafi zawalczyć o nas a potem jakaś pierdoła i mówi że on nie ma rodziny już. A tak naprawdę to nie ja się wyłączam z tej rodziny tylko on! Kocham go, córka też -bardzo ale nie chcę aby to się powtarzało. Chciałabym mieć spokój, czasem się pokłócić ale tak bez wyzwisk, bez trzaskania drzwiami, bez rozawalania naszego małżeństwa. Przecież ludzie się kłócą ale jakoś tak na poziomie! A potem potrafią przyznać się do błędu a nie powiedzieć że popchnięcie żony tak że upadła i ma siniaka to nic złego!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marlut
osobowośc nieprawidłowa typu:borderlein.poczytaj o tym ,było gdzies na kafe.to takie wpadanie w skrajności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moze napisz jak mozesz
jaki byl jego dom? jak jego ojciec traktowal matke?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marlut
albo dwubiegunówka-psychoza afektywna dwubiegunowa.pamietaj o dziecku.nie powinno dorastac w takiej atmosferze.u nas jak 2 letni synek zobaczył,że z mężem się przepychamy(na żarty) to trudno go było uspokoic.wiecej tak nie wygłupiamy się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ta która teskni...
Właściwie przezywam cos podobnego...Chwile temu kazał mi sie puknać w głowe, minute wczesniej powiedział ,żebym sie leczyła....jak jest zły jak dzis w ogóle sie nei odzywa...albo zaciskajac zeby z usmeichem odpowiada krótko i zwieźle, jakby to od niego zależało nasze zycie...Czy ja w ogóle jestem szczesliwa? nie wiem.... chwilami wydaje mi sie , że bardzo nieszczęsliwa:) Wieczorem , kiedy chciałabym zwyczajnie porozmawiac , twierdzi , ze teraz nie ma jak bo wczesniej miał na to czas, a teraz spi...obojetne mu co na obiad...raczej wszytzko mu wisi jak kilo kitu na agrafce...Na dziecko ciagle krzyczy, to źle tamto gorzej...ma byc chodzacym fenomenem...4 to juz ocena godna solidnej krytyki... i czasem w nocy dostaje olsnienia...mocno sie przytula i wyaczam zawsze wybaczam...Zły jest ze pieke ciasto, zly , ze myje podłoge, zły ze własnie czesze sie...ubieram sie dla kogos ...makijaż zreszta tez robie żeby sie komus podobać...najlepiej wychodzi mu polozenie sie w sypialni i kilkugodzinne milczenie , po czym stwierdza, ze dni które z nim spedzamy sa dla nas udreka...nie cierpi mojej rodziny, swojej zreszta tez...wśród znajomych jest genialny , szczesliwy, rozmowny, wszystko dla wszytskich a w domu..eh...mam sie z nim troche...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hinsiurigh
ja byłam w podobnej sytuacji co autorka, mój mąż, ówczesny bo się rozwiodłam, kiedy nasz syn miał 3 miesiące zabierał mi jedzenie i twierdził, że odda mi je pod warunkiem cytuję: "jak dasz mi dupy bo jesteś moją żoną i to twój obowiązek". Kiedy próbowałam z nim rozmawiać nic nie pamiętał i kazał mi się leczyć. Opowiadał znajomym, że jestem chora psychicznie ale to po tym jak stwierdziłam że już nie chcę z nim być dopóki się nie zmieni jego stosunek do mnie. Potem po kilku chamskich zachowaniach wyprowadziłam go z domu. Nie zmienił się, wniósł o rozwód, chciał mi pod zarzutem mojej rzekomej choroby psychicznej odebrać prawa do opieki nad naszym dzieckiem, przeszłam piekło. Rozwód z nim to był koszmar. Kiedy nie mieliśmy dziecka był bardzo kochany, dobry, bardzo mi pomagał, stanowiliśmy jedność, dużo się zmieniło jak zaszłam w ciążę, której chcieliśmy oboje. Seks stał się jego obsesją, nie dawał mi spokoju do 9-tego miesiąca ciąży, kiedy urodziłam okres połogu i moja abstynencja seksualna tudzież brak pociągu wprawiał go w agresję, słowną i siłową, niemal dochodziło do rękoczynów. Nie wytrzymałam i pewnego dnia wyniosłam go na kopach. Dziecko oczywiście zostało ze mną ale niesmak po całej sprawie pozostał, zwłaszcza, że on się do tego nie przyznaje, uważa się za wspaniałego człowieka, zresztą ja nie mogłam o tym spokojnie rozmawiać, nie chcę do tego wracać. Dziś jestem spokojniejsza, po rozwodzie, facetów na razie omijam szerokim łukiem ale jestem szczęśliwa. On uczestniczy w naszym życiu ale jest tylko ojcem. I to tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atamaska
Wg mnie to nie warto żebyś przechodziła przez ten koszmar z dzieckiem, bo może być jeszcze gorzej niż jest teraz, wiem to z własnego doświadczenia. Daj mu ultimatum jak się jego zachowanie nie zmieni, odchodzisz z dzieckiem, to niestety dla waszego dobra. Zazwyczaj jasno sprecyzowane cele dużo dają do zrozumienia, jak mu zależy to się zmieni a jak nie to jego strata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3mam kciuki
"Chodzi o to, że zawsze jak mówię mu, że chciałabym aby mnie w czymś wspierał, że potrzebuję aby coś z siebie dał to on reaguje zupełnie odwrotnie. Zostawia mnie, chodzi wkurzony, nie chce ze mną rozmawiać. " Prawdopodobnie niemiłosiernie trujesz i marudzisz, nie wyjaśniając przy tym, na czym owo danie czegoś z siebie miałoby polegać. "Dzisiaj zaczął mówić że ma mnie gdzieś i nie chce mnie słuchać, potem chciał wyjść z pokoju. " Po odpowiednio długim i wielokrotnie powtarzanym truciu zareagowałabym identycznie. "Wstał przed pracą i zaczął mnie przepraszać, że jest taki cham, że się tak do mnie brzydko odzywa i czy mu kiedyś to wybaczę. Powiedziałam że nie to położył się z powrotem. " Nie przyjęłaś przeprosin i odrzuciłaś szansę na normalną rozmowę - co miał zrobić, czołgać się u Twych stóp? "Potem poprosiłam go żeby mi samochód przestawił bo chcę jechać z dzieckiem na zakupy, to zapytał po co samochodem, czy nie mogę tu blisko zrobić zakupów więc zapytałam w czym ma problem że chcę sobie zrobić zakupy w tesco to odpowiedział że go to już nic nie obchodzi i żebym robiła co zechcę. Po czym za chwilkę znowu zapytał o te zakupy... masakra zaczął do mnie mówić głupia c*pa, spie**alaj i takie tam i sobie poszedł do pracy. Ja nie wiem co w niego wstępuje." Skoro na normalne pytanie odpowiadasz mu złośliwością, to co się dziwisz dalszemu ciągowi. Umarłabyś, gdybyś odpowiedziała w uprzejmy sposób? "Ciągle jest między nami źle a ja czuję się, że nawet kszty winy mojej w tym nie ma. Wiem to zarozumiałe ale tak jest i już. " Z Twojego opisu ja czuję inaczej. I jestem kobietą, żeby nie było. Oczywiście nie twierdzę, że on jest w porządku, ale Ty też masz swoje za uszami. Może czas się nad tym zastanowić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taa niedobra pupa
albo dwubiegunówka-psychoza afektywna dwubiegunowa Co za pierdoły wygadujecie... W chorobie dwubiegunowej te epizody manii - czyli lepszego nastroju i ddepresji trwają po parę tygodni każdy, zanim przyjdzie ten drugi... Schizofrenia tez raczej wątpliwa, bo ona daje jeszcze inne objawy. Prędzej jakaś nerwica, zaburzenia osobowośsci - najcześciej są typu mieszanego. Jeśli jest bardzo chwiejny emocjonalnie to rzeczywiście w typie borderline, ale przez internet się nie diagnozuje tak czy siak. Noramalny w każdym razie nie jest. CZasem osoby wwychowane w skrajnej patologii tez sie tak zachowują. Ja miałam trochę podobny problem z facetem, teraz jest już eks. Był niesamowicie nerwowy. Miał w dzieciństwie wylew i może przez to. Nie dało się z nim wytrzymać. I do tego- nigdy nie przepraszał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taa niedobra pupa
Nie chcę was straszyć, ale czytałam dokładnie historię tego słynnego domu w Amityville, co jeden chłopak pozabijał całą rodzine bez żadnego powodu. W filmach sugerują paranormalne przyczyny tej całej historii. Ale co jest faktem osoby z otoczenia teego chłopaka twierdziły, że jego ojciec "wychowywał" syna na tej zasadzie, że w jednej chwili głaskał go po głowie, żeby za moment bez powodu rzucić nim o ścianę... :( Każdy psycholog wam powie, że nie ma nic gorszego niż przechodzenie z jednej skrajności w drugą. Nic dziwnego, że chłopak zwariował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aassdd
Właśnie chodzi o to że ja nie z tych co trują. Po prostu jak mam z czymś problem to mu o tym mówię, staram się być a tyle uprzejma, że jak nie rozumie czegoś to zawsze jestem otwarta na to aby inaczej, spokojnie mu wytłumaczyć o co mi chodzi. i Tu jest mój zarzut do niego. Zamiast mi pomóc, wesprzeć, czy tak z uczuciem powiedzieć Kochanie troszeczkę sobie odpuść bo szkoda Twoich nerwów to ja słyszę radź sobie sama, mam to w dupie, to Twój problem. Dla mnie związek, rodzina polega na tym że jesteśmy razem na dobre i złe. Wiem że ja pewnie czasem trochę przesadzam czy też przejmuję się błahostkami ale skoro on to widzi to niech mi po prostu powie to w normalny sposób a nie krzycząc, wyzywając czy popychając przy dziecku. Ja zawsze staram się z nim porozmawiać na spokojnie. To, że przeprosin nie przyjęłam jest wynikiem tego, że zawsze jak przyjmuje przeprosiny to on zachowuje się tak jak bym to ja teraz miała zadbać o jego dobre samopoczucie - no bo on zrobił tak wiele - powiedział słowo przepraszam. Zresztą przepraszał wielokrotnie i za chwile robi to samo, więc co się dziwisz że to słowo już dla mnie nie znaczy nic. Jak by właśnie zaczął rozmawiać, rozwiązywać nasze problemy to by było inaczej. A u niego kończy się na tym właśnie słowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aassdd
Jeśli chodzi o jego dom rodzinny to tam było ich 4 chłopaków, mamusia zapatrzona w najstarszego jak w obrazek a mojego męża troszkę lekceważyła, zresztą do tej pory tak jest. Widać że mój mąż ma żal do swojej mamy o to że go tak odpycha i nie angażuje się w jego życie. Tak sobie myślę że on jest wrażliwym człowiekiem, potrafi pomóc innym, bawi się super z dzieciakami, tylko mnie tak traktuje inaczej. nie wiem dlaczego. Raz by mnie przenosił przez malutką kałuże żebym sobie bucików nie zmoczyła a następnego dnia jak mówie o jakimś poważniejszym problemie niż ta kałuża :) to mówi radź sobie sama. Jeszcze co zauważyłam to tak: ja go staram się motywować do różnych rzeczy zmiany pracy, wspieram go , pomagam mówię, że razem sobie jakoś poradzimy itd. Jestem bardzo wyrozumiałą żoną i chce żeby sam gdzieś wychodził, żeby miał jakąś pasję, jak mu potrzeba kupić spodnie czy coś w tym stylu to mu pomagam idziemy razem. Jak mu żle to gadamy i tak dalej. Nigdy w trudnych sytuacjach nie jest sam, nie mogła bym. Ze mną jest odwrotnie. W chorobie ma mnie gdzieś, byłam na rozmowie o pracę to jeszcze przed wyjściem się pokłócił ze mną ( ja bym się ugryzła w język żeby go nie denerwować przed ważnym spotkaniem), jak nam brakuje kasy to on ma to gdzieś o tak ciągle jestem ze wszystkim sama. I co... to on mi właśnie napisał że w zasadzie czuje się jak by był sam bo ja go już nie kocham.... i chce go na siłę zmienić. No ale to chyba normalne że nie chcę krzyków przy dziecku, że nie zgadzam się na popychanie, wyzwiska. No i to jest takie odwracanie kota ogonem. Jak ja mu mówię że czuję się sama, że potrzebuję go, że chce na niego móc liczyć to on mi odpłaca kłótnią a potem mówi to samo co ja na początku. Nawet jeśli mówi prawdę, to jest sam na własne życzenie. Ja go do siebie na siłe nie zaciągnę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taa niedobra pupa
Myslę,że go nie zmienisz. Tzn,. sama nawet nie możesz, ale nawet jak zgodziłby się iśc dopsychoterapeuty, to tak na serio te terapie maja skytecznosc max. 18 % i to w przypadku nerwic. Prędzej sama sfiksujesz - nawet to pewne raczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aassdd
Już czuję że się gubię w tym wszystkim, czasem to ja mam ochotę go przeprosić wtedy kiedy to on powinien. Po prostu nie byłam wcześniej przygotowana na takie problemy. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim radzić. Chce tylko mieć swój dom, spokój, rodzinę i cieszyć się tym co mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taa niedobra pupa
A może sama idż a tym do jakiegoś psychologa i opisz te sytuacje co masz. On ci nie poradzi co robić, ale może wytłumaczy skąd niekktóre rzecy się biora. Ale to musiałby być ktoś naprawdę dobry- rzadko który jest taki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawda boli
Witam. Jestem mężatką od 7 lat i zawsze byłam szczęśliwa, ale raz było dobrze a raz źle. Ale zawsze daliśmy radę choć wiele żeśmy przeszli. Zawsze mówił mi, że mam małe piersi, ale nie przejmowałam się tym, bo byliśmy ze sobą blisko od Ślubu do tej pory. I ciągle tak było do tego momentu. Nie wiem co w Niego nagle wstąpiło, bo wyparował, że ,,telepie Go na mój widok". Od 3 dni się nie odzywa ja Mu nie wchodzę w drogę, a i tak słyszę wyzwiska w moją stroną. Piszę do Was żebyście mi doradziły co może być tego przyczyną. Na 100% nie ma kochanki (jeszcze!). Ale widzę, że jego stosunek do mnie zmienił się tak bardzo, że siedzę tylko w domu i całymi dniami płaczę. Mam 3 letnią córeczkę, którą On bardzo kocha. Nie chcę się rozwodzić bo nie widzę życia bez Niego, prędzej mogę siebie życia pozbawić, ale bez obaw nie zrobię tego bo wiem że moja córeczka mnie potrzebuje, ale co ja mam zrobić, jak mam się zachowywać żeby znowu normalnie się do mnie odzywał, bo w tej chwili tylko wyburczy jakieś obelgi". On w ogóle nie zdaje sobie sprawy jak bardzo mnie krzywdzi, czasami ma ,,serce z kamienia". Doradźcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie płacz, on to widzi i myśli, że bez niego nie dasz rady, ze nie masz własnego zdania itp. nie odzywaj się do niego, rób swoje, zacznij wychodzić i zadbaj o siebie...musisz zacząć,żyć dla siebie a nie dla niego, pamiętaj życie mamy jedno,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zwierzęta słabe osobniki eliminują. Trafiłaś właśnie na takie 'zwierzę' i on wyczuwa twoją słabość. Masz być asertywna, zająć się sobą i traktować chama jak powietrze. Ewentualnie wycedź "Lecz się świrze". Momentalnie powróci na właściwe tory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko tak nie zachowuje sie człowiek normalny ,Twój mąż ma zaburzenia osobowości ,czy nie jest tak ,że wpada w nerwy jak coś jest nie po jego myśli ,każdy sprzeciw nawet małego dziecka irytuje go i wpada w nerwy to jest psychopata ,poczytaj w goglach o objawach tej choroby.Ty swoją miłością nie zmienisz go ,z chorobą nie walczy sie a leczy ,jednak powiedz gł€piemu ,że jest głupi lub powiedz alkocholikowi ,że ma sie leczyć ,wszyscy są winni tylko nie on ,zniszczy rodzinę a leczyć się nie będzie .Sam jednak nawet jak by chciał nie zmieni sie jedynie leczenie .Jeśli nie podejmie leczenia uciekaj od psychola jak najdalej bo zniszczy nie tylko Ciebie ale i dziecko ,pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciągle jest między nami źle a ja czuję się, że nawet kszty winy mojej w tym nie ma. Xxx sporo jest Twojej winy :O nie umiesz stawiać granic i nie masz szacunku do siebie samej :O xxx Więc ja oczywiście wkurzona zapyatałam czy według niego zasłużyłam sobie na takie traktowanie- obraził się i poszedł do domu. Xxx to zaprzecza temu: O takie pierdoły niszczy naszą rodzinę, nie potrafi porozmawiać normalnie tylko ciągle z pretensjami i krzykiem. Xxx ty umiesz rozmawiać normalnie?? czy raczej masz ton pretensjonalny?? Twój mąz ma troche rozchwianą osobowośc zapewne taki sposób rozładowania emocji wyniósł z domu. Aby się to zmieniło po 1 musisz się odciąc od tych jego fochów. „Twój foch Twoja spawa” jak próbuje cie zaczepiać to warto albo wyjsc do innego pokoju albo zebrac dzieci i wyjśc gdzes poza dom niech się sam ze sobą tłucze :P po 2 stawiac mu wyraźne granice „nie krzycz na mnie”, „ nie obrażaj mnie”, „teraz przepraszasz a przed chwilą uznałeś mnie za...” Mów wprost i bardzo krótkim komunikatem, nie umoralniaj, nie pouczaj. Wycisz się jeśli on krzyczy ty mów coraz ciszej...z automatu on będzie zaniżał głos...nie dyskutuj i nie daj wciągnąć się w dyskusje. Jak to nie przyniesie skutku warto pomyslec o czasowej wyprowadzce , odcięciu się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trolik72
Hmmm... nieco podobna sytuacja koleżanki - mąż znęca się psychicznie a i czasem fizycznie (nie zostawia śladów), jest psychiczny i się leczył, ale odstawił table, bo " jest zdrów". Ona nie chce dać sobie pomóc. Do pracy nie ma prawa iść, bo jeszcze jakiegos faceta spotka. Itp itd - jak jej pomóc, nie wciągając w to jej samej i nie narażając na gniew jego (może zrobić jej krzywdę). Proponowałem konkretne bęcki, żeby wiedział że zabawa się skończyła, ale spotkałem się ze zdecydowaną odmową. Macie jakiś pomysł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×