Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość poznalam faceta w necie

umowilismy sie w kielcach

Polecane posty

Gość poznalam faceta w necie

Ludzie pomocy,mam mega stresa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
Kto się za ten wiersz obraża Ten się sam za gówniarza uważa Przeglądam w myśli wszystkich mych przyjaciół twarze I myślę sobie, och psiakrew! czyż wszyscy są gówniarze? Ach, nie! Jest kilku wiernych, z tymi pojechałbym nawet do Kielc. A reszta? Ach, reszta, proszę pani, to jest gówno, wprost na szmelc. Pytacie mnie, czemu do Kielc, a nie do Afryki lub na Borneo? O, tam łatwiej przyjacielem być wśród tropikalnych puszcz, Niż gdy za ścianą woła ktoś: puszcz mnie pan, ach, puszcz. A pluskwy, ach, nietropikalne, mnożą się jak w aparacie tym ĄRoneo?. O, tak w ohydnej wszawości małego miastka, Gdy metafizyk głąb wypiera dowolna wprost namiastka, Gdzie zamiast uczuć wszelkich są tylko jakieś marne substytuty, A miłość dają tylko, ach, nieszczęsne prostetuty (Bo krzywych zabrakło już), A syf i tryper biegną w krok tuż, tuż, Gdzie zwykła dorożkarska buda zastąpi wszelkie narkotyki świata, I gdzie jedyne piękno jest: na zgniłych domkach jakaś, proszę pani, wieczorna, ta tak zwana, ach, poświata, I wszystko to na tle zupełnej nędzy W smrodzie u gospodyni jakiejś potwornej wprost jędzy, W ciągłej niepogodzie, co lepsza jest od słońca, Bo wtedy wszystko zda się bliskim już, ach, końca - Tak sobie wyobrażam Kielce, symbol, jako szczyt ohydy, I jako jakieś Paramount najgorszej małomiasteczkowej brzydy. A może piękne to jest, ach, miasteczko, ach, i nawet miłe I niełatwo jest w nim złapać nawet kiłę... W każdym razie tam przyjacielem być i w tych warunkach Trudniej jest niż w afrykańskich najtropikalniejszych choćby wprost stosunkach. Gdy człowiek gębą sra, A tyłkiem podpatruje obroty gwiazd i mgławic dalekich spirale, Gdy mu muzyczka skądiś gra, A on gdzieś przy powale wydusza miliony pluskwich gniazd, Gdy beznadziejność dusi jak ohyda i śmierdząca zmora, Gdy człowiek sobie siebie widzi jako cuchnącego własnym sosem, ach, potwora - Może to wszystko przejdzie, ach, a może nie, W każdym razie to jest wszystko bardzo fe. A do tego napisane nie krwią a gównem, bardzo źle. Ja nie chcę tego, nie, nie, nie! Tak sobie wyobrażam Kielce, symbol, jako szczyt ohydy, I jako jakieś Paramount najgorszej małomiasteczkowej brzydy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
to oczywiście mały żart ale taki wiersz o Kielcach powstał:-) i nawet piosenka jest:-) Miłej randki:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość medium666
Do wielbicieli gówniarzy Kto się za tego typu poezyję nie obraża Niech się sam za gówniarza uważa. Przeglądam duchem wszystkich wielbicieli moich twarze I myślę sobie, o psiakrew!, czy wszyscy są gówniarze? A zwłaszcza kilku najbardziej wiernych! (tych gnatem zdzieliłbym po zadzie równo!) Takich urzeknie, proszę pani, najohydniejsze nawet g***o! Tacy powiedzą, że nawet szmira to jakieś wprost prawdziwe cacy, Byle by tylko podpisane było S i I Witkacy!, Ach, bo Witkiewicz tak dobry jest i doskonały, Że nie wiadomo już, czy nawet on oddawał kały! Może on nie srał i nie robił pipi, Taki On ach!, genialny jest! Ci wielbiciele pełni są bezkrytycznego, ach!, zachwytu, Bez względu na to, ach!, czy dzieło wyszło z głowy mej, czy też z o***tu, Czy w uniesieniu twórczym umysł mój klarowny był jak jakaś, proszę pani, wieczorna, ta tak zwana, ach!, poświata, Czy też mój mózg trawiły wszystkie narkotyki świata, Łącznie z odorem dorożkarskich bud i stęchłych bram, Które tak dobrze są mi znane, lecz nie z Kielc, bo muszę wyznać, ach! że nigdy nie bywałem tam. A prawdziwy przyjaciel powiedziałby, Ignacy, pewien utwór ci uwłacza, Ja dla twojego dobra takie g***o wrzucę tam gdzie jego miejsce, czyli wprost do sracza, To choć od dawna jestem, proszę pani, ten tak zwany zimny trup, Takiemu mógłbym nawet wskazać własny grób! Ale nie! Znalazł się wielbiciel , baran zatwardziały, Co pewien utwór mój, psiakrew! wyłuskał, fuj!, jak gniazdo pluskiew spod powały, I ś****wo mi się, proszę pani, wywróciło w grobie, Gdy ten wielbiciel gówniarz użył wiersza mego, o psiakrew!, By wyblwać z pyska swoje fobie, Fobie, którymi zionie jak ohyda i śmierdząca zmora, Że człowiek widzieć może go jedynie jako cuchnącego własnym sosem, ach, potwora, Więc zamiast śpiewać, ten wielbiciel witrolejem sika w pyski, gębą sra, Gdy mu muzyczka skądsiś gra. A przecież każdy by się poznał nawet na Borneo lub w Afryce czarnej, że w tekście tym są głównie jakieś substytuty marne, I tak ohydna wprost intencji małość, forma, ach, wulgarna, Gdzie metafizyk głąb wypiera, ach, namiastka wprost koszmarna, Że to nie przejdzie, w każdym razie to jest fe, A do tego napisane nie krwią, ale gównem, bardzo źle! Ja nawet nie chcę tego! ! Nie! Nie! Nie! Dlatego błagam wielbicieli moich, och!, psiakrew! gówniarzy, Niechaj zamilkną, ach!, ta szmira niech się ze mną nie kojarzy, A spośród tych gówniarzy wszystkich, panie Raj, Panu zabraniam wielbić siebie naj!, Bo niedługo, ach, zapomną wszyscy żem autorem "Matki" oraz "W małym dworku" I pamiętać będą tylko o tym grafomańskim, ach, potworku, I mnie tak sobie będą wyobrażać - symbol, jako szczyt ohydy, Jako jakiś Paramount najgorszej pseudo-literackiej brzydy. I nie chcę, potąd wielbicieli mam, co z tyłka sączy im się mowa w śliskim kłamstwie, W zaczajonej za nim złośliwości, chęci krzywdy I zlekceważenia, ach!, i zwykłym chamstwie. I tak nie znoszę w ogóle obłudnych gówniarzy, Ale gdy mymi wielbicielami śmieli być - Tym gorzej! Precz ode mnie, gatunku wraży! I niech mi się Raj nigdy więcej nie ukaże, (wolę z czartami w piekle po wsze czasy tkwić I w najpiekielniejszych wprost stosunkach z nimi być!), A wielbicieli mych gówniarzy wszystkich w kupie - zwalę gnatem dla ekonomii po olbrzymiej wspólnej d***e. Proszę mi wybaczyć, że nie składam własnoręcznego podpisu, ale, jak powszechnie wiadomo, jestem, o, psiakrew!, w fazie daleko posuniętej dematerializacji. Do pisania używam medium.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×