Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kubba80

czy kiedyś mija brak zaufania po zdradzie?

Polecane posty

Gość słynna hanna
u mnie minąl rok. nie boli tak bardzo, nie analizuję tak bardzo, ale jednak - pojawiają się czasem myśli. Zostal mocno ukarany przez zycie za to co zrobil - dziewczyna, z ktorą mnie zdradzal, zdradzała jego rownież, zaszła w ciażę i nie wiedziała, z którym z nich. Jestem z nim nadal, kocham go bardzo, postanwowilam mu zaufac jak najblizej tej 100ki, bo to nie bedzie moja wina, ze znów zdradzi, będe miała potwierdzenie, ze to on nawalił, nie przez moje gderanie, kłócenie czy figure

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DePress
Zdradzacz / zdradzaczka musi zapracowaaaaać na zaufanie... pełne, takie jak kiedyś pewnie już nie ... coś w człowieku zostanie. Brak funkcji delete w tej materii. Pytanie czy warto? Jeszcze jakiś czas temu uważałem, że tak. Ale ... Ja po paru miesiącach od zorientowania się co w trawie piszczy doszedłem do momentu, kiedy gorycz i żal biorą górę nad uczuciem. Żeby zachować resztę szacunku do samego siebie i móc spojrzeć na siebie w lustrze powiedziałem w końcu DOŚĆ!!! Skoro pomimo wielu lat razem, podczas których razem pokonaliśmy masę przeciwieństw, pomimo tego co razem osiągnęliśmy, pomimo ewidentnej krzywdy dziecka ... rzuca wszystko na szalę i zatraciła się w romansie ... to niech znika z mojego życia raz na zawsze. Nie mam już siły walczyć zwłaszcza gdy ona nie chce. Nie jest tego warta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DePress, u nas jednak jest trochę inaczej - bo ona chce... przynajmniej tak twierdzi... choć nie da się ukryż że na obecnym etapie jej życia zawodowego stabilizacja w domu z pewnością jest jej potrzebna - więc nie ma gwarancji że to tylko kolejna gierka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DePress
Jak kochasz ... to szansę dasz. Na początku pewnie ograniczone zaufanie, a później ... życzę by się udało Wam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DePress, ja szansę dałem.. ale biję się że ta niepewność wobec niej nigdy nie minie... A nie wiem czy tak potrafię na dłuższą metę. Teraz tak, tłumaczę sobie że to przejściowe, że minie... ale co jeśli za rok okaże się że nie mija? czekać kolejny rok, dwa, pięć? A jednocześnie nie wyobrażam sobie życia bez niej... beznadzieja, wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DePress
Jak nie spróbujesz, to będziesz później żałował ... . Ja mimo marnych w chwili obecnej szans próbuję... może to samobójstwo, ale inaczej nie mogę i nie chcę. Trudno, obym się nie pomylił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nopróbuje żeby nie żałować. Tylko zaczynam się zastanawiać... Nawet jeśli ona będzie w porządku i to się już nie powtórzy, to nie wiem czy kiedyś ja wyzbędę się swojej niepewności... A to będzie bezsensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfhfhfghf
kuba zdrada to zdrada 2 x nie wchodzi sie do jednej rzeki bo wlasnie to tak sie konczy albo psychiatryk albo zdrada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
(tamten facet ma żone, właśnie urodziła dziecko, więc trudno sobie wyobrazić żeby mogli zacząć sami tworzyć coś nowego) czy dlatego oni już nie są razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bad news
Niestety autorze zgryzota bedzie cie zrec az sie zalamiesz .To kwestia czasu.Bedziesz sie meczyl. Milosci po zdradzie nie ma a napewno u mezczyzny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Raven, nie wiem na pewno dlaczego nie są razem... Zakładam że to że jego żona była w ciąży miało na to wpływ. Z przechwyconej korespondencji wiem też że to raczej on był bardziej zaangażowany i jak sprawa się sypnela to nawet chciał zostawić żonę. Ale prawda też jest taka, że koles nie byłby0w stanie zapewnić jej(mojej żonie) stabilizacji (w tym finansowej) której bardzo potrzebuje w tej chwili w związku z służbowym zamieszaniem. Ale nie chce myśleć że to że ona próbuje ratować nasze małżeństwo ma wymiar jedynie finansowy:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie, tak długo jak nie będziesz miał pewności, że żona jest z Tobą dla Ciebie a nie dal Twojej kasy - będziesz miał wątpliwości. czy ona była i jest materialistką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skłamałbym pisząc że nie była materiałistka. A że z tego się nie wyrasta to pewnie jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina...
nam zajęło to ok. 3 lata. Ja zdradziłam, w zasadzie nie można tego nazwać zdradą, bo otwarcie odeszłam. Czułam się zawiedziona małżeństwem, bardzo kochałam męża, ale nie mogłam zaakceptować, że nie pracuje, nie zarabia, nie ma żadnych planów na przyszłość. Nie umiałam tak żyć. Poznałam kogoś (tu, na kafe...), zakochałam się. Ból był jednak ogromny, nie dawałam sobie rady. Nie umiałam zbudować nowego związku, zbyt mocno czułam się związana z mężem. Mąż się zmienił, ja się zmieniłam, postanowiliśmy dać sobie szansę. Na początku było bardzo trudno, on nie umiał mi zaufać, wciąż mówił, że i tak znów kogoś poznam itd. Z czasem jest lepiej. Odnaleźliśmy się na nowo. Do tego jednak potrzebna była głębsza zmiana wewnętrzna. On przestał być takim nieudacznikiem, zabrał się za siebie. Najtrudniej było odbudować zaufanie. Jesteśmy ze sobą na zasadzie partnerstwa. Zrozumieliśmy oboje jedno: nikomu nie można obiecać miłości ani wierności do końca życia, bo człowiek nie zna siebie, nie wiadomo, co będzie jutro, co się zmieni. Tylko teraz się liczy. Nauczyliśmy się tak żyć: dziś się kochamy, chcemy być ze sobą - nieważne, co będzie jutro. Dzięki temu podejściu nasz związek bardzo zyskał, oboje czujemy się swobodniejsi, wolni w związku. Nie mówię tu o przyzwoleniu na puszczanie się, ale o zrozumieniu, że nikt nie jest niczyją własnością, niewolnikiem. Jesteśmy ze sobą bo chcemy, ale przestaliśmy sobie obiecywać, że tak będzie zawsze. życie nam pokazało, że mimo obietnic był jednak był czas, kiedy chciałam odejść.... Nauczyliśmy się smakować to co jest teraz i jest nam obojgu dobrze. Dojrzeliśmy do miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nik@
czytam czytam i aż mnie zatyka, że faceci tak boleśnie to odczuwają. Myślałam, że tylko kobiety są sentymentalne i długo pamiętają, bo w moim środowisku to zawsze spotykam się ze zdradą mężczyzn, potem kobietom bardzo ciężko przez to przejść. Kubo to naprawdę trudno doradzić czy masz dzialać czy nie, co robić? tym bardziej, że nie wiemy jak wyglądal związek? Dlaczego zdradziła, co było nie tak z wami, że ona to zrobiła?? sama też kiedyś to przeszłam, byłam z chłopakiem 2 lata potem, gdy ja mialam na głowie obronę pracy lic. to on hop siup w bok. Dowiedziałam się o wszystkim i świat mi się zawalił, ale podniosłam się i powiedziałam, że będę walczyć, starałam się jak mogłam, dotykały mnie głupie pytania, "co ona ma lub miała czego ja nie mam..." Byliśmy razem jeszcze trzy lata, ale to już nie było to samo, powiem, że nawet on nie starał się by o mnie zabiegać powiedział jasno "zapomnij, że ja miałem romans" i tak tez NIBY zrobiłam, ale była cały czas niepewność, tak jak niektórzy pisali jak się nie mogłam do niego dodzwonić to już panika, nerwy schizy... jak dostawał smsy w moim towarzystwie to niepewność czy on mi powie kto pisał itp... Więc caly czas gdzieś to siedziało we mnie i tak naprawdę nigdy nie znikneło. Zakończyłam to, gdy po kolejnych 3 latach była "powtórka z rozrywki...", ale wówczas dla mnie było jasne "do widzenia..." i tak zakończyłam tą farsę... Jak piszes, że ją kochasz to staraj się zadbać by związek był inny niż przed zdradą bo w końcu z miłości do Ciebie i ze szczęscia z Tobą nie poszła z innym.. Prawda? Ale powiem też tak, że to ona też powinna się postarać, bo w końcu to ona zawiniła, to Ty straciłeś do niej zaufanie a nie odwrotnie. Z tego co pisałeś nie ma cie dzieci, więc dobrze. Daj jej szansę, ale bądż czujny i niestety musi minąć trochę czasu nim przestanie boleć, ale zapomnieć chyba się nie da niestety.... Bo jak teraz odpuścisz poddasz się, to potem będziesz żałował, bił się w piersi, że nic nie zrobiłeś... Tylko mówie OBOJE musicie sobie ufać! bo jeśli tego nie ma to NIC nie ma! życzę powodzenia i bądż silny! pozdr.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie minęło półtora roku od zakończenia 6 letniego związku. Zdrada trwała pół roku i nie doszło do sexu, ale jednak pieszczoty były. Próbowałam zapomnieć. Zrobił to po 4 latach związku. Kolejne dwa się męczyłam, biłam sama z sobą. Paranoja. Ostatecznie odeszłam i nie żałuję, wreszcie jestem szczęśliwa, a to była najlepsza decyzja w moim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Staram się być silny. Staram się nie myśleć o tym wszystkim. Ufać nie potrafię. Czasem nawet w najprostszych sprawach. Jest ciężko, depresyjnie momentami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuba, dwa miesiące to za mało, żebyś to zaakceptował. Przecież to wiesz. Jeśli Twoja żona pokaże Ci, że jej zależy, że liczysz się tylko Ty to wszystko się ułoży. Masz prawo do złości, wątpliwości. Masz prawo krzyczeć. To minie. Ale nie w tak krótkim czasie. Co do wątpliwości - nie zostawaj z nimi sam, porozmawiaj o tym z żoną. Pewnie Twoje podejrzenia nie wprawią jej w zachwyt, ale niestety, jak nie poruszysz tego tematu to będziesz się utwierdzać w domysłach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DePress
Podpisuję się pod powyższym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podejrzenia nie mijają. Poza tym: pizdy jesteście. Trzeba zdradzić (wet za wet), poinformować ją o tym i kazać jej wypierdalać ze słowami, że tamta była lepsza w łóżku i nie miała takiego celulitu :P Na pohybel winowajcom. Wybaczanie tylko uczy, że następny raz również zostanie wybaczony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nik@: "Bo jak teraz odpuścisz poddasz się, to potem będziesz żałował, bił się w piersi, że nic nie zrobiłeś... Tylko mówie OBOJE musicie sobie ufać! bo jeśli tego nie ma to NIC nie ma!" nie ma zaufania i obawiam się że nigdy nie będzie. Bo trudno zaufać po czymś takim. I o to właśnie chodzi - czy tak się da na dłuższą metę funkcjonować... teraz - ok, sprawa jest świeża i można to sobie tłumaczyć jakoś. Ale za rok, dwa, pięć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra25
Zdrady nigdy nie zapomnisz. Można życ z taką osobą,ale łatwo na pewno nie jest. Zdrada to coś najgorszego w małżeństwie. Na 100% już nigdy jej nie zaufasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DePress
Zdrada skoro już miała miejsce (nie cofnie się czasu, niestety) może być wzmocnieniem dla związku ... warunek konieczny - on i ona muszą tego chcieć. Może najlepszym rozwiązaniem jest skorzystanie z pomocy specjalisty. Sklejanie czy odbudowanie nie jest możliwe... nigdy nie będzie jak kiedyś. A może nawet lepiej, bo skoro coś doprowadziło do zdrady, to może lepiej nie wracać do tego. Ale można zbudować nowe, lepsze, trwalsze ... Jesteśmy wyjątkowi i jedyni w swoim rodzaju, ale nie łudźmy się ... tak było, tak jest, tak będzie między ludźmi. Więc może nie porywajmy się z motyką na słońce i przyjmijmy pomoc w tym, co i tak musimy sami zrobić. Powodzenia ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja na Twoim miejscu tez bym zdradzila i poinformowala o tym. przynajmniej lepiej bym sie poczula no i niech zobaczy jak to jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DePress - jeśli specjalista to jaki? avene - wet za wet mnie jakoś nie bawi. Bo i po co? Żeby zrobić celowo krzywdę? Sorry - ale to nie mój styl...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DePress
Psycholog ... specjalista od terapii małżeńskiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byc moze wybaczysz, nigdy nie zapomnisz, nic juz nie bedzie tak jak dawniej, nawet seks bedzie inny.. tu nie ma prostych odpodowiedzi i porad, jedyne co moge Ci powiedziec, to to, ze 2 m-ce to za krótko ,a emocje sa jeszcze zbyt swieze, zeby podejmowac jakies ostateczne decyzje , przewidywac czy sobie z tym poradzisz ( o ile w ogole) lub jak bedzie wygladał wasz zwiazek ..bawienie sie w historie "wet za wet" jest ponizej wszelkiej krytyki, bo to raczej ulgi Ci nie przyniesie , nie wymaze zdady i nie odbuduje zaufania... jezeli ja kochasz - próbuj, daj szanse jej , sobie , zwiazkowi , byc moze dacie rade , o ile ona bedzie sie starac, a Ty nie bedziesz tego wywlekac przy kazdej mozliwej okazji, nie bedziesz tego roztrzasał i rozpamietywał, bo wtedy zameczysz ją, a przede wszystkim siebie, jezeli jednak bedziesz czuł, ze nic z tego- odejdz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
staram się ograniczać swoje komentarze... ale czasem one po prostu same z siebie wychodzą. Czasem nawet jest tak, że to ona interpretuje jakiś mój komentarz jako złośliwy, a mnie nawet przez myśl nie przeszło... ja wiem że 2 m-ce to krótko, tylko czasem mam takie wrażenie że im dłużej teraz będę próbował tym trudniej będzie powiedzieć sobie że to dalej nie ma sensu... MAm poczucie że chce znowu inwestować uczucia w coś co nie jest pewne, a ja nie chcę znowu przez to wszystko przechodzić... Co do terapii - spróbowałem podjąć ten temat ale ona uważa że już wszystko jest dobrze... ona po prostu zakłada że to jak "gruba kreska" - to już było i to już nie ma znaczenia. Choć tak naprawdę tak nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie minęło 5 lat
cześć kubba80 :) Wiesz, z tą "kreską" to przypuszczam, że większość osób, które zdradziły, tak ma. Było, minęło, teraz postanowiliśmy spróbować - więc dlaczego do tego wracasz? Dlaczego nie potrafisz zapomnieć? Po co to rozgrzebujesz? - ja słyszałam również tego typu pytania... Oczywiście, tak by było najlepiej, tylko osoba, która stoi po drugiej stronie nie rozumie naszych uczuć, bo sama ich nie doświadczyła... I jej się wydaje, że to proste, wybaczyć, zapomnieć... Zdradzający/-a nie chce o tym słuchać z jednej prostej przyczyny: bo to przypomina o tym, że postąpiło się źle. Bo to wzbudza poczucie winy. A nikt nie lubi czuć się winny... 2 miesiące to rzeczywiście bardzo krótko. Jeszcze różnie możesz się czuć. Co do tego, czy warto próbować... Ja Ci powiem tak: dla mnie takim najprostszym "testem" było zaobserwowanie tego, jak ja się czuję w tym związku po zdradzie. Wiadomo, że są różne bolesne uczucia, jest brak zaufania i tak dalej. Ale czy jest również coś pozytywnego? Mnie ta zdrada w tamtym czasie bolała, bardzo. Ale mimo tego jak się spotykaliśmy z moim facetem, to potrafił sprawić, że czułam się... dobrze. Potrafiłam z nim normalnie rozmawiać, potrafił mnie rozśmieszyć, były chwile, że w jego towarzystwie czułam się naprawdę dobrze. Nie było to non-stop, ale było. BYWAŁAM szczęśliwa w tamtym czasie. Chyba to zadecydowało, że zostałam z nim tak długo. Bo gdyby między nami była tylko ta zdrada, gdyby były tylko negatywne uczucia - to nie miałoby sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok - ja też bywam szczęśliwy. Ale tak samo bywałem szczęśliwy kiedy ona zdradzała - co oznacza że to średni test... Męczy mnie ta sytuacja. Wiem że prościej byłoby nie wałkować tego tematu, ale jakoś nie potrafię. Cały czas zastanawiam się co przeoczyłem wcześniej że do tego doszło. Albo od jak dawna to trwało - wiem, wiem to rozpamiętywanie przeszłości które do niczego nie prowadzi, ale daje takie poczucie że jak już rozłoże to na części pierwsze to może w przyszłości uniknę takich sytuacji. Co z kolei oznacza że zakłądam że to się może powtórzyć... a skoro tak, to może nie warto próbować... Kiedy analizuję to wszystko wiem, że tak naprawdę nie ma żadnej gwarancji, że tak naprawdę ona nie chciała być ani z nim ani ze mną - tyle tylko że ja powiedzmy na ten moment jestem "użyteczny", bo dzięki mnie może nie myśleć o kilu problemach dnia codziennego i może skupić się na innych istotnych rzeczach. Do teg wszystkiego dochodzi jeszcze seks - gość musiał być w te klocki naprawdę niezły (bo raczej dla intelektualnych rozmów z nim się nie spotykała, nie byłoby o czym rozmawiać). A to powoduje kolejny problem z gatunku - rzeczywiście jest jej dobrze czy tylko udaje? itd itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×