Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zawsze cos

Przypierdala sie do mnie zona kolegi

Polecane posty

Gość KasiaMałyMotyl
Zawsze szczery popieram Cie w 100% :) Dlatego trzeba pilnowac mężów zanim dadza sie omamic takim żmijom :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba masz rację, nie mniej jestem pewna, że na świecie pełno jest takich panienek, które niejednej żonie napsuły krwi. U mnie owa sytuacji i jeszcze jedna następująca kolejno doprowadziły do dwuletniej depresji, którą mam nadzieję, z powodzeniem, wyleczyłam prawie całkowicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj wy baby zawsze myslicie odwrotnie niz trzeba:-) to nie te panienki wam psuja krew, to wasi faceci, przeciez nie sa marionetkami, doskonale wiedza w co sie pakuja, co wiecej przeszkadzaloby im, gdybyscie to wy korzystaly z takiej "pomocy" i zachwycaly sie "waszymi piosenkami" :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo my baby, właśnie takie jesteśmy; jesteśmy w was wpatrzone, jesteście naszymi rycerzami na białych koniach; nie macie absolutnie żadnych wad, więc jak można was obwiniać o takie złe rzeczy; przecież to te niedobre, wścibskie puszczalskie suki czyhają na was i na wierność waszą jako ten smok na dziewice. zupełnie serio to masz rację, ale niestety większość z nas myśli tak, jak powyżej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dcfvgbhjknm
15:55 [zgłoś do usunięcia] zawsze szczery to byla prowokacja" byla albo i nie byla ale pewne jak amen w pacierzu ze ty i twoje imie to "prowokacja" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KasiaMałyMotyl
moze i to była prowokacja, ale temat całkiem prawdziwy i z życia wziety ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KasiaMałyMotyl
tak to nasi mężowie sa winni bo to oni powinni olac takie baby, ale one sa takie biedne i pokrzywdzone przez zycie i nawet ja sie dałam nabrac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
korzystajcie korzystajcie albo zmądrzejemy, ale dalej będziecie nas robić w jajo; z drugiej strony gdyby nie nasza kobieca wojna, i to, że samo kobiety robią sobie pod górkę nie stosując się do porządnych zasad typu: - zajęte, nie korzystam; - nie wypinam tyłka dla korzyści; - nie wypinam tyłka, żeby pokazać, że jestem lepsza itd. świat byłby duże lepszy, i śmiem twierdzić, że nie byłoby tylu wojen ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KasiaMałyMotyl
Masz racje Mika, ja zanim totalnie skonczyłam z moja "przyjaciółka" to wiele razy mówiłam ze denerwuje mnie jej zachowanie a ona zawsze reagowała jakims głupim dowcipem na to albo wmawiała mi ze mam bujną wyobraźnie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mika nalezy pamietac o czyms jeszcze kobiety tez robia w jajo swoich facetow, tak samo jak faceci robia w jajo kobiety niestety jestesmy jako gatunek bardzo egoistyczni i wyznajemy prawo kalego :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze szczery ale my to robimy z finezją; po nocach obmyślamy plany zemsty; po za tym uważam, że kobiety są bardziej drapieżne i egoistyczne niż mężczyźni; i wg mnie wynika to z natury. Wy wychodziliście sobie na polowanie, a my musiałyśmy walczyć ze sobą o wiele rzeczy (także i o was). Wg mnie kobiety są perfidne, wyrafinowane i bardziej dwulicowe od mężczyzn i jako kobieta stwierdzam to z nieukrywanym żalem. Choć jak się sobie przyjże bliżej, to jestem dokładnym odzwierciedleniem swojego "gatunku". Oczywiście normy moralne w jakiś sposób łagodzą owe naturalne instynkty, ale jak mówił klasyk: "mamusię oszukasz, tatusia oszukasz, ale natury nie oszukasz".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie, trudno ale jeszcze trudniej mieść świadomość, że jestem taka sama jak inne; chociaż mam nadzieję, że moje wzorce moralne (i to nie oparte na wszechobecnej doktrynie katolickiej) pozwolą przejść mi przez życie w sposób dość zrównoważony i nie krzywdzący drugiego człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KasiaMałyMotyl
Mika fajna kobietka z Ciebie i dobrze piszesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chociaż mam nadzieję, że moje wzorce moralne (i to nie oparte na wszechobecnej doktrynie katolickiej) pozwolą przejść mi przez życie w sposób dość zrównoważony i nie krzywdzący drugiego człowieka. nadzieje, jak zwyklem mowic, to mozna miec na piekna pogode w czasie urlopu :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli nie zrozumialas (w co watpie) to chodzilo mi jedynie o to, ze takie postepowanie zalezy wylacznie od ciebie ergo nie mozna miec nadzieji na cos co lezy calkowicie w naszej gestii :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
natruliś, że zrozumiałam. Jestem jednak zdania, że nie zależy to wyłącznie od nas, pamiętać należy to tym, że nie żyjemy w próżni, a środowisko i nasze bezpośrednie otoczenia wpływa na nas nie tylko bezpośrednio (poprzez reakcję i kontrreakcję), ale i bezpośrednio poprzez naszą zmianę osobowościową, którą nazywam wyostrzaniem lub tępieniem sumienia. Jako młoda dziewczyna nie widziałam więc niczego zdrożnego w pójściu ze swoim kolegą na kawę, teraz wiedząc, że jest żonaty i w domu czeka na niego jego kobieta z malutkim dzieckiem nie zachęcałabym go do tego. Moje otoczenie, status życiowy i przeżycia na tyle wyostrzyły moje sumienie (lub osobowość, jak kto woli), że w tej chwili jest to dla mnie zachowanie nie do przyjęcia. A gdybym była "singielką" z wieloma fuckingfriend-ami (tak modnymi dzisiaj) nie byłoby problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a środowisko i nasze bezpośrednie otoczenia wpływa na nas nie tylko bezpośrednio (poprzez reakcję i kontrreakcję), ale i bezpośrednio poprzez naszą zmianę osobowościową, którą nazywam wyostrzaniem lub tępieniem sumienia. no to pojechalas idac tym tropem mozna miec gotowa wymowke - to nie zalezy ode mnie bo inni tez zdradzaja i chodza na kawy z mezatkami, po prostu doznalem stepienia sumienia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chodziło mi o wymówkę, ale o starą zasadę z kim przestajesz, takim się stajesz; oczywiście wychowanie i przestrzegane zasady determinują w większym stopniu twoje zachowanie i często po prostu rezygnujesz ze znajomości, które wg ciebie nie zasługują na kontynuację. Do tego jest jeszcze tzw. wolna wola, a więc zawsze ostateczny wybór należy do Ciebie. Chciałam tylko zauważyć, że po prostu zmieniamy się z wiekiem, i to co kiedyś było dla nas akceptowalne (z rumieńcem przyznam, że instytucja kolegi-kochanka była kiedyś jak najbardziej akceptowalna) w dalszym życiu potrafi być nie do przyjęcia i odwrotnie, coś co kiedyś stanowiło barierę nie do pokonania (nigdy nie zadam się z żonatym facetem), w tej chwili nie stanowi problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha, i ja wcale nie twierdzę, że to jest w porządku. Ale niestety najczęściej tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zajeb jej z liścia bo potem zrobi to jej mąż z tobą! działaj puki nie jest za późno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×