Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mega Wkurw 27

Posrane i przesrane

Polecane posty

Gość Mega Wkurw 27

Nie wiem dlaczego, ale ostatnimi czasy wkurwia mnie pewien powtarzający się widok. Jadę sobie do pracy tramwajem lub autobusem. Spoglądam sobie w okno, próbuje o niczym nie myśleć, by nie nadwyrężać pogrążonego jeszcze w pół-śnie mózgu. Słucham muzyki lub kontempluje przyrodę. Aż tu nagle, ni stąd ni zowąd, wyłania się przed moimi oczyma wygięta w pokracznej pozie czworonożna sylwetka. Zazwyczaj przy niej znajduje się postać dwunożna, trzymająca w dłoni smycz, przypiętą do szyi zwierzęcia. A co robi zwierzę? No jasne. SRA. Nie wiem, naprawdę nie wiem dlaczego, ale ten widok tak pochłania moją uwagę, do tego stopnia mnie angażuje, że od tej pory już do samych drzwi w pracy o niczym innym nie mogę myśleć, jak tylko o tym srającym kundlu! Kurwa. A przytrafia mi się to coraz częściej. Śmiem twierdzić, że prawie codziennie to zauważam, czy to pod swoim blokiem, czy to z okna tramwaju, czy gdzieś na mieście, ale zawsze gdzieś w oddali muszę to zauważyć. Nawet daleko, prawie na horyzoncie, na początku zupełnie niedostrzeżenie, niepozornie, jakby w tle, na trzecim planie, ale ja już wiem, że on tam jest, że czeka, że chce bym go zobaczył. I obraz ten zaczyna rosnąć, robić się coraz bardziej ostry, wyraźny, wręcz nachalny. Z trzeciego planu przeskakuje błyskawicznie na drugi, a zanim się obejrzę już jest na pierwszym, już mam go przed samym nosem. Jest jak upiór z Luwru, jak zły sen, jak nocny koszmar. Taki jest właśnie srający pies. I wkurwia mnie to do tego stopnia, że nie wiem co z tym zrobić. Ignorować? Nie da się, tego widoku, tego wygiętego pokracznie kręgosłupa, tych zbliżonych do siebie łapek, tego gówna wydobywającego się z psiej dupy i spadającej na biały śnieg, albo na świeżą trawę, tuż koło stóp właściciela lub właścicielki, który celowo patrzy w innym kierunku, by nie widzieć, by udawać, że problem nie istnieje, by zaraz pociągnąć swojego pupila za szyję i spierdolić jak najdalej od miejsca przestępstwa, tego widoku po prostu nie da się zignorować. Zastanawiam się od dawna dlaczego ja w ogóle się nad tym zastanawiam. Dlaczego ten widok, tak przecież powszechny w tym kraju, tak codzienny i w niczym z pozoru niezwykły, tak mnie zajmuje, tak mnie potrafi pochłonąć bez reszty, wiążąc moje myśli na długi czas. Co w tym takiego dziwnego? Ot pies sra, no i co, do kurwy nędzy? No i co? Ja też przecież sram, i każdy z nas sra. I co? I co, pytam się do kurwy nędzy? Więc dlaczego za każdym razem gdy zobaczę srającego psa, a widzę go prawie codziennie, tak mnie to irytuje i tak mnie to pochłania bez reszty. Dlaczego tak mnie to wkurwia? Wytłumaczenie znajduje tylko jedno i jest ono związane z moją idiotyczną skłonnością do nadinterpretacji, do przybierania sobie do głowy, a nade wszystko, do przesądów. Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale ubzdurałem sobie kiedyś, że jak zobaczę w danym dniu gówno, to już cały ten dzień do końca będzie właśnie taki: gówniany. I wtedy właśnie, właśnie wtedy, jeśli zobaczę na chodniku, a to zdarza się w Krakowie bardzo często, gówno, lub właśnie zobaczę psa srającego na trawnik, to już wiem, już w tej jednej chwili wiem, że ten dzień po prostu będzie przesrany. I zazwyczaj, w 99% procentach sytuacji mam rację, po prostu tak jest, że jak zobaczę to gówno, lub tego srającego psa, co zdarza się prawie codziennie, to już wiem, że ten dzień będzie przejebany, po prostu przesrany do końca, że wrócę do domu wkurwiony na maxa, z bólem głowy, kręgosłupa i chuj wie co jeszcze. Wkurwiające to wszystko, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziefczę z kafe
Gdyby nie te wulgaryzmy i zakończenie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×