Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zagubiona-trudnamilosc

trudna milosc

Polecane posty

Gość zagubiona-trudnamilosc

Witam moja historia wyglada tak: w pracy mam przyjaciela, z ktorym bardzo wiele mnie laczy,mam super relacje. w pewnym momencie uswiadomilam sobie ,ze jestem w nim zakochana ,zauroczona. ale nie moglam mu dac wiecej niz przyjazn,bo jestem mezatka.niestety w malzenstwie uklada mi sie fatalnie i chce sie rozwodzic,podjelam o tym decyzje ,ale nic nie mowilam mojemu przyjacielowi,zeby mu nie dawac jakiejs nadziei ( bo zauwazylam,ze on tez cos wiecej chyba do mnie czujej). oczywiscie ,nie myslcie sobie,ze to moj kolega jest przyczyna mojej decyzji o rozwodzie , bo tak nie jest .... niestety,ktoregos razu na wyjedzie pracowym, popilismy z moim kolega i wyznalismy sobie to co do siebie czujemy .on powiedzial,ze jest we mnie zakochany,ale ja juz wybralam.ja na to:ze teraz nie moge mu dac nic wiecej niz przyjazn,ale ze chce sie rozwodzic,wiec w przyszlosci wiele moze sie jeszcze wydarzyc miedzy nami . po powrocie ,moj kolega chcial sie ze mna spotkac i wszystko jeszcze raz przegadac...udalo sie nam spotkac. rozmowa wygladala tak: on:chyba trzeba jednak powrocic do rzeczywistosci. jestesmy w sytuacji bez wyjscia, nie mozemy zrobic nic wiecej ja: no teraz nie mozemy. ale nie wiem czy pamietasz jak ci mowilam,ze chce sie rozwodzic on: cos pamietam ja: i mowie ,nie ukrywajmy,ze wyznalismy sobie wtedy,ze jestesmy no na pewno soba zauroczeni,ze mamy cos do siebie ,czujemy wiele on: no to prawda ale ja cie na pewno skrzywdze, nie chce i nie moge sobie pozwolic na to,zeby cie skrzywdzic, bo za bardzo mi zalezy (nie chcial wytlumaczyc o co chodzi ) ja: nie zadam teraz od ciebie zadnych wyznan i przysieg, po prostu chodzi o to,ze jak juz bedziemy mogli, to nie zamykajmy przed soba drzwi i mniej wiecej w taki sposob przebiegala dalej ta rozmowa.... stanelo na tym,ze nic sobie nie obiecujemy,ale nie zamykamy sie na siebie ,a gdy bede miala jakies problemy z rozwodem,to bedzie zawsze ze mna ,bedzie mnie wspieral itp itd potem jeszcze mowil,ze nie moge w zwiazku w zwiazek wchodzic, ze po tym wszystim bede musiala pobyc troche sama. ja mu na to,ze wiem o tym dobrze,ze to jest logiczne,ale potem malymi krokami mozemy zaczac sie lepiej poznawac... on,mowi,ze on tez musi sie zmienic ,ze przeciez to nie zajmie mu 5 minut,ze na to tez potrzeba czasu...... obecnie do tej rozmowy nie powracamy, ale relacja miedzy nami w ogole sie nie zmienila, jest tak samo jak bylo...... nie chce teraz snuc zadnych planow porozwodowych itp itd, bo teraz mam wazniejsze rzeczy na glowie, ale chcialabym miec cien nadziei ,ze cos z tego moze byc kiedys.... musialam sie wygadac, bo jest mi samej z tym wszystkim ciezko, czeka mnie niebawem rozmowa z moim mezem....to bedzie na pewno tramatyczne....ech ,zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mnandi
życzę Ci jak najlepiej :) jesli macie być razem ... bedziecie na pewno, ale na to tez potrzeba czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×