Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

raczek812

Czy miłość z wdowcem który ma dzieci to raj czy piekło?

Polecane posty

I stało się odeszłam z piekła,a właściwie zostałam wyrzucona.Mąż urzył słów wypier........to normalnie nie normalne,aby obce osoby rządziły w moim domu.Złożyłam pozew o rozwód.Znajomość nasza trwała ponad osiem lat ,a żoną byłam dwa lata.Co czuje? żal i ból .Czuje się oszukana mieliśmy się razem zestarzeć,wspierać w trudnych chwilach,cieszyć się swoim towarzystwem i ,a właściwie przedewszystkim kochać się.Tyle bym chciała napisać ,ale niepotrafie zebrać myśli to wciąż świerza sprawa.Miłość dodaje skrzydeł ,a utrata jej w taki sposób przez ślepote męża i manipulowanie nim przez jego dzieci,wydaje się nonsensem .To dorosłe dzieci ,które same mają partnerów,a mi i własnemu ojcu zafundowały samotność.Czy mąż mnie wogóle kochał ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konczanka
Raczku aż mi skóra ścierpła jak przeczytałam ostatni wpis. Przykro mi naprawdę bo wiem co czujesz. Ja wojuję z dziećmi i teściami mojego partnera. U nas problemem dodatkowym jest to że jestem młodsza o 2 lata i o rok od jego dzieci. Mój J. tłumaczy to tak że oni się boją straty ojca i dlatego reagują alergicznie. Ale patrząc z drugiej strony przez 5 lat naszego związku nie pozostawił ich zawsze przy nich był to czasem kosztem mnie a mimo to ciągle jest wiele zarzutów. 2 lata temu jesienią kupiłam sobie samochód. Kupiłam go za własne pieniądze (sama wzięłam kredyt) on pomógł mi tylko wybrać. W wigilię 2009 zaręczyliśmy się. Ale do czego zmierzam. Niedawno w trakcie kłótni w jego domu usłyszał od córki i od teściów, że zamiast w prezencie zaręczynowym kupować mi auto to mógł te pieniądze wydać w inny sposób. Jak się o tym dowiedziałam to mnie zamurowało. Jakim trzeba być człowiekiem żeby coś takiego powiedzieć nie mając pojęcia o rzeczywistości. I tak sobie wojuję 5 lat a teraz muszę pokonać ogromny kryzys bo wisi nad nami rozstanie. Z jakiego powodu? On chce odbudować relacje z dziećmi - jest w stanie poświęcić nasz związek i miłość chyba jedynej osoby dla której jest ważny on a nie jego kasa czy inne bzdety. Raczku szkoda tylko, że sprzedałaś mieszkanie, gdyby ludzie mieli zdolność przewidywania przyszłości.... Ale cóż zawsze zakłada się że będzie lepiej i tego z całego mojego serducha Ci życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ślicznie dziękuje konczanka za słowa otuchy .Widze ,że u Ciebie też nie jest zawesoło.Zapewne czytałaś wypowiedzi na temat mojej histori ja wówczas byłam wszystkim wdzięczna ,że podzielili się zemną swoimi problemami tak podobnymi do moich,że dawali rady zazwyczaj zakończ ten związek.Jednak wówczas nie umiałam podjąć żadnej decyzji.Czekałam na poprawe ,liczyłam na cud.Dziś Tobie też bym dała taką rade zakończ ten związek ,bo cudu nie będzie,ale pewnie będziesz czekała jak kochasz go tylko czy on kocha Ciebie ? czy dzieci jego już tego niezniszczyły?Cięszko żyć w związku ,w którym wylało się tyle goryczy ludzie sobie mówią zapomnijmy ,sprbójmy od nowa,ale to wraca ze zdwojoną siłą i boli coraz bardziej.U mnie doszło do interwencji policji i to była ta kropka nad i.Dziś czekam na sprawe rozwodową jestem zagranicą u córek.Kocham je ogromnie ,ale nigdy nie planowałam zestarzeć się w obcym kraju ,gdzie nieznam języka.To moja miłość sprawiła ,że muszę nauczyć się tu żyć.Czy dam radę ?muszę nie mam wyboru.Kiedyś niezależna kobieta miałam mieszkanie,dziś jestem u córek.Są kochane jak zawsze mówią mamo to też twój dom .Powodzenia konczanka i myśl o sobie przedewszystkim o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytając to co piszecie. Cieszę się, że nie wpadłam w to g****o. Teraz wiem na 100%, że to jego dzieci zniszczyły to co między nami było. Wiem też, że nie pozwolą mu być z nikim innym (tzn. syn mu powiedział, że do łóżka może mieć, ale nic więcej). Przykre, ale prawdziwe. On mimo wszystko wie jakie ma dzieci i ich broni (rozumiem to, kocha je i nie chce je skrzywdzić), ale są pewne granice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytam i myślę - co toza świat ,że wszystko kręci się wokół pieniędzy,tylko kasa kasa ,kasa. Te dorosłe dzieci x piekła rodem źle wychoeane, bez źadnych wartości. Nigdy bym się z taką rodzinką nie związała. Lepszy spokój w samotności niż taki ulsgły dzieciom mąż . Nie ojciec tylko sponsor. Szacunku zero. Ani do ojca ani do partnerki. A niech się kiszą we własnym sosie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te wszystkie historie utwierdziły mnie tylko w moim przekonaniu - żeby już nigdy nie wychodzić za mąż. Niepotrzebna mi cała przeszlość jakiejś rodziny , zależności ,intrygi. Kawa,wycieczki ,wczasy i każde z nas wraca do siebie. Jeśli panie miały dobre małżeństwa to łudziły się ,źe wdowcy będą pokroju ich mężów. A w koło niestety więcej bagna i brudu niż raju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szukałam jakiegoś tematu o związkach z wdowcem, bo takiego poznałam... mój partner ma małe dziecko. Żona zmarła 2 lata temu. Aż się boję, co będzie w przyszłości, kiedy czytam wasze wpisy... ja jestem młodą panną. Nie narzekam na brak zainteresowania, ale wybrałam właśnie jego... czy dobrze? Wiem, że dziecko będzie zawsze najważniejsze. Może fakt, że ono jest jeszcze małe działa niejako na moja "korzyść"? Może zaakceptuje mnie jako mamę, bo swojej mamy niestety nie mogło już poznac... Nie jest nam łatwo i czasem mam chwile zwątpienia mimo, że bardzo mi na nim zależy i na jego dziecku też. Chciałabym stworzyć z nimi szczęśliwa rodzinę. Chyba bardziej martwie się tym, że on nie będzie umiał mnie pokochać taka miłością jaką kiedyś mógł z siebie dać.... ze zawsze już będzie tęsknił za zmarłą żoną, że będę tą "drugą", mimo, że pierwszej juz nie ma... Dużo o tym rozmawiamy z moim partnerem i mam od niego zapewnienia, że mu na mnie zależy, że chce budować ze mną związek... ze czuje się znów szczesliwy... ale jednocześnie boi się przyszłości i nie wie, co będzie mógł z siebie dać jeszcze, co w nim jeszcze jest.... Nie wiem, czy któraś z Was ma lub miała podobne obawy, podobną sytuację. ... ciężko mi czasem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wracając do historii raczek812 to bardzo Co współczuję i ściskam mocno. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak musisz się czuć. Jak masz się teraz? Od tego czasu coś się u Ciebie zmieniło? Pozdrawiam Cię i wspieram na odległość :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dwa lata od śmierci żony to tak niewiele,że ...dopowiedz sobie ciag dalszy ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raczek0607
gość 2017.01.24 Popieram Ciebie.U mnie jest tak samo .Niezależność to podstawa. Dzieci "mojego wdowca"lubią mnie i szanują a wnuki nazywają babcią/16,14 i 4 latka/.Moje wnuki również mówią dziadek .Nie wiadomo jak by było gdybyśmy wzięli ślub a być może różnie więc ryzykować nie będę aczkolwiek "mój wdowiec" nie pozwala sobie na to aby dzieci nim rządziły i nie daje sie wykorzystywać.Zawsze jest po mojej stronie i szanuje moje zdanie.Jest dobrze więc nie ma sensu nic zmieniać. Wspólny obiad,kawa,wypad do kina .wycieczka ,wczasy i .....każdy wraca do siebie.Najważniejsze ,każde z nas wie że w razie potrzeby możemy na siebie liczyć,na pomoc i wsparcie co już nie raz miało miejsce. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to taki przyjacielski układ,nie związek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie moje kochane to już tak dawno jak zakładałam ten temat.Wspierałyście mnie wówczas ,potrzebowałam tego ogromnie.Moje życie uległo wielkim zmianom jak dziś to czytam to wspomnienia wracają ,ale już tak nie bolą. Rozwiodłam się ,zamieszkałam z moimi dziećmi,kontakt z moim byłym zerwałam całkowicie. Nie będę opisywać jakie to wszystko było trudne ,ale to już koniec. Żyję poza Polską ,ale jestem szczęśliwa .Chociaż los nie był dlamnie łaskawy,ale tu miałam na kogo liczyć tu nie jestem sama .Poznałam pana w moim wieku wdowca ,ale bezdzietnego.Moja rodzina jest jego rodziną.Nie mieszkamy razem ,ale bardzo blisko siebie.Wspieramy się nawzajem ,spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę uprawiamy razem kwiaty na ogrodzie,jeździmy na wczasy.chodzimy do kina na spacery itd. To ta milsza część tych lat, które mineły od ostatniego moje wpisu .W życiu nie może być zawsze tak pięknie.Trzy lata temu stwierdzono u mnie raka.dziś jestem już po leczeniu.Przetrwałam to wszystko tylko dla tego ,że byli przy mnie moi bliscy,był również przy mnie mój Zbyszek i jest do dziś.To był trudny czas i próba dla naszego zwiazku ,ale zdaliśmy ją oboje.Dziś cieszymy się każdą wspólną chwilą. Na diagnoze raka nie miałam wpływu ,ale na wybór partnera jakiego dokonałam przed laty tak miałam wybór.Wielu ludzi mówili mi ,że to błąd .Dzieci jego nie miały ciekawej opini ,szczególnie najstarszy sprawiał dużo kłopotów z policją włącznie.Myślałam ,że za serce dostanę serce.Nic głupszego jak dzieci nauczone są tylko brać to nagle się nie zmienią. gość wczoraj [19:13 chciałabym Ci napisać zufaj miłości ,ale napiszę inaczej uwarzaj na siebie i jeżeli chcesz ryzykuj nie ma gwarancji w miłości nigdy.Jesteś bez zobowiązań ,a wkraczasz w rolę macochy.Pewnie nie raz usłyszysz jakieś gorzkie słowa i będzie bolało ,ale będzie też pięknie jak to w życiu.Ważne żebyś miała jakieś wsparcie wśród bliskich ,gdy będzie źle.Też dobrze by było ,abyscie zamieszkali nie tam gdzie on żył ze swoją byłą żoną.Powodzenia pozdrawiam pa raczek 812

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć. To ja z wczoraj 19.13 i 16. Raczek812, tak wiele przeszłas... cieszę się, że razem z nowym partnerem jesteś teraz szczęśliwa. Mam nadzieję, że historia z rakiem jest juz zamknięta i nie będziecie musieli przechodzić juz żadnych prób. Chociaż czy byłyby to próby, skoro masz już utwierdzenie w tym, że Zbyszek jest solidny i można na niego liczyć w trudnych chwilach. To bardzo pocieszające. Dziękuję za wypowiedź w kwestii mojej sprawy. Tak myślałam, że nie spotkam się z entuzjazmem... jeśli chodzi o kwestię mieszkania, to niestety mój partner nie planuje pozostawienia swojego mieszkania. Rozmawiałam z nim o tym. O tym, że łatwiej zaczynać coś od nowa w nowym miejscu... Mieszkał tam z żoną zaledwie miesiąc, ale wyobrażam sobie, że wspomnienia tam są i Juz będą. 2 lata to niewiele, a jednak to kawał czasu, na przykład w rozwoju dziecka. Boję się, ale chcę próbować. Może i brzmie naiwnie mimo, że zawsze byłam uważana za rozsądną osobę. Mam wsparcie rodziny. Mamy najbardziej. Ona mówi, że będzie ciężko, ale sama powtarza, że serce nie sługa, kiedy pytam jej, czy nie oszalałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty chcesz probowac a on się boi co będzie mogl ci dac.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×