Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mam na mysli panow

pytanie do osob z jajami :D

Polecane posty

Gość mam na mysli panow

cudowny zwiazek, wielkie plany, wielkie slowa z jego strony, cudowny seks, przeswiadczenie, ze on naprawde kocha jego blyskawiczne zaangazowanie i moje powolne pokochanie go, swiadomosc, ze to znim chce byc jego zabieganie o mnie, odpowiedzialnosc i troska i ciagle slowa, ze tylko ja i nikt nigdy tak jak ja. trwalo 3lata rozstanie( nie pytajcie o powody) i to bezapelacyjne pogodzenie sie z nim, ta cisza i spokoj, ktory tak kontrastuje z tym, co mowil, czul, pragnal. Jak to jest Panowie? Naprawde mozna tak po prostu zaakceptowac rozstanie i zapomniec? Bo jesli tak to wyglada z meskiej strony to naprawde gratulacje jak bardzo mezczyzni potrafia byc obludni i jak bardzo kobiety bywaja naiwne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghfhfhf
kobiety takie same sa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam na mysli panow
wiem, ze kobiety bywaja takie same ale nie chcialabym o tym polemizowac chcialabym natomiast wiedziec, co czuje mezczyzna po zakonczeniu zwiazku bardzo intensywnego i co nim kieruje by tak latwo sie poddac, pogodzic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
"Naukowcy odkryli, że gdy człowiek jest zakochany, gdy czuje, że go porywa, że gotów jest wzbić się w górę, to dlatego, ze go zalewa - niby powódź - substancja chemiczna, zwana fenyloetyloaminą. Fenyloetyloamina jest jednym z elementów tzw. chemii miłości. Według Gerharda Crombacha miłość to C8-H11-N czyli fenyloetyloamina. Związek ten, zwany popularnie narkotykiem miłości produkowany jest w hipotalamusie (część międzymózgowia). Proces zakochania zachodzi generalnie w 3 etapach: 1. Oczy zbierają informacje o wzroście, figurze, kolorze włosów i oczu, odzieży i szczegółach twarzy. Następnie z prędkością 432 km/h sygnały docierają do mózgu. Jednocześnie ucho wyławia barwę głosu i śmiechu a nos rejestruje feromony. 2. Sortowanie danych i porównywanie z przechowywanymi wzorcami doznań pozytywnych i negatywnych. Jeżeli wykryty został sygnał negatywny - proces ulega zamrożeniu, jeżeli pozytywny - mózg przechodzi do fazy 3. 3. Podczas wykrycia sygnałów pozytywnych hipotalamus zaczyna produkować fenyloetyloaminę. Początek tego procesu występuje zwykle ok. 4 sekundy. W tym czasie uderzenia serca zwiększyły się ok. 50%, automatycznie oddech staje się szybszy, dodatkowo u kobiet oczy zaczynają błyszczeć;-) Ponieważ fenyloetyloamina występuje w czekoladzie (również w serach oraz w wodzie różanej) może być również odpowiedzialna za uzależnienie się od tego przysmaku. To ta substancja może wywołać przyspieszone bicie serca, brak tchu, ściskanie w dołku, czyli najzupełniej fizyczne, objawy zakochania. Ten stan wielu nazwałoby euforią lecz niestety i tutaj naukowcy rzucają nazwami chemicznymi... Otóż za ów stan odpowiadają tzw.,,kuzynki amfetaminy: norephetamina i dopomina. To one właśnie sprawiają, że ogarnia nas niesamowite poczucie szczęścia. Stajemy się nieczuli na różnego rodzaju bodźce takie jak zimno, ból, głód. Nasza wzmożoność fizyczna znacznie się podnosi, wola walki o ukochaną osobę i wiara we własne możliwości również. Za stany te odpowiadają także fermony. Jeżeli mężczyzna i kobieta spotykają się po raz pierwszy i stoją blisko siebie, bezwiednie wymieniają się feromonami. Nazwa "feromony" pochodzi z połączenia greckich słów pherein (przekazywać) i hormon (pobudzać). Feromony są sposobem przekazywania informacji, którymi posługuje się większość żywych organizmów. Ich wykrywanie jest niezmiernie trudne z uwagi na niskie stężenie i brak specjalnych testów potwierdzających ich faktyczne istnienie i działanie. To właśnie im zawdzięczmy ponoć zawiązywanie związków. I to one ponoszą odpowiedzialność za nasze miłosne wybory. Po pewnym czasie jednak to gwałtowne i namiętne uczucie mija. Organizm wytwarza hormon- endorfinę, która ma działanie podobne do morfiny- koi emocje, łagodzi ból, zmniejsza napięcie. Substancje te są syntetyzowane tylko w obecności partnera i dają poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji i życiowego optymizmu. Dzięki tej substancji ludzie mogą przetrwać w związkach małżeńskich wiele lat. Bardzo pięknie nauka nam to wyjaśnia ale czy rzeczywiście jest w stanie ogarnąć każdy aspekt miłości? Czy możemy być pewni ,że to gorące, wyjątkowe uczucie można traktować tak schematycznie? Niestety nie moglam nigdzie doszukać się odpowiedniego zapisu reakcji tych zjawisk ani wartościowości jaką przyjmuje miłość....Naukowcy odkryli, że gdy człowiek jest zakochany, gdy czuje, że go porywa, że gotów jest wzbić się w górę, to dlatego, ze go zalewa - niby powódź - substancja chemiczna, zwana fenyloetyloaminą. Fenyloetyloamina jest jednym z elementów tzw. chemii miłości. Według Gerharda Crombacha miłość to C8-H11-N czyli fenyloetyloamina. Związek ten, zwany popularnie narkotykiem miłości produkowany jest w hipotalamusie (część międzymózgowia). Proces zakochania zachodzi generalnie w 3 etapach: 1. Oczy zbierają informacje o wzroście, figurze, kolorze włosów i oczu, odzieży i szczegółach twarzy. Następnie z prędkością 432 km/h sygnały docierają do mózgu. Jednocześnie ucho wyławia barwę głosu i śmiechu a nos rejestruje feromony. 2. Sortowanie danych i porównywanie z przechowywanymi wzorcami doznań pozytywnych i negatywnych. Jeżeli wykryty został sygnał negatywny - proces ulega zamrożeniu, jeżeli pozytywny - mózg przechodzi do fazy 3. 3. Podczas wykrycia sygnałów pozytywnych hipotalamus zaczyna produkować fenyloetyloaminę. Początek tego procesu występuje zwykle ok. 4 sekundy. W tym czasie uderzenia serca zwiększyły się ok. 50%, automatycznie oddech staje się szybszy, dodatkowo u kobiet oczy zaczynają błyszczeć;-) Ponieważ fenyloetyloamina występuje w czekoladzie (również w serach oraz w wodzie różanej) może być również odpowiedzialna za uzależnienie się od tego przysmaku. To ta substancja może wywołać przyspieszone bicie serca, brak tchu, ściskanie w dołku, czyli najzupełniej fizyczne, objawy zakochania. Ten stan wielu nazwałoby euforią lecz niestety i tutaj naukowcy rzucają nazwami chemicznymi... Otóż za ów stan odpowiadają tzw.,,kuzynki amfetaminy: norephetamina i dopomina. To one właśnie sprawiają, że ogarnia nas niesamowite poczucie szczęścia. Stajemy się nieczuli na różnego rodzaju bodźce takie jak zimno, ból, głód. Nasza wzmożoność fizyczna znacznie się podnosi, wola walki o ukochaną osobę i wiara we własne możliwości również. Za stany te odpowiadają także fermony. Jeżeli mężczyzna i kobieta spotykają się po raz pierwszy i stoją blisko siebie, bezwiednie wymieniają się feromonami. Nazwa "feromony" pochodzi z połączenia greckich słów pherein (przekazywać) i hormon (pobudzać). Feromony są sposobem przekazywania informacji, którymi posługuje się większość żywych organizmów. Ich wykrywanie jest niezmiernie trudne z uwagi na niskie stężenie i brak specjalnych testów potwierdzających ich faktyczne istnienie i działanie. To właśnie im zawdzięczmy ponoć zawiązywanie związków. I to one ponoszą odpowiedzialność za nasze miłosne wybory. Po pewnym czasie jednak to gwałtowne i namiętne uczucie mija. Organizm wytwarza hormon- endorfinę, która ma działanie podobne do morfiny- koi emocje, łagodzi ból, zmniejsza napięcie. Substancje te są syntetyzowane tylko w obecności partnera i dają poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji i życiowego optymizmu. Dzięki tej substancji ludzie mogą przetrwać w związkach małżeńskich wiele lat. Bardzo pięknie nauka nam to wyjaśnia ale czy rzeczywiście jest w stanie ogarnąć każdy aspekt miłości? Czy możemy być pewni ,że to gorące, wyjątkowe uczucie można traktować tak schematycznie? Niestety nie moglam nigdzie doszukać się odpowiedniego zapisu reakcji tych zjawisk ani wartościowości jaką przyjmuje miłość...."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
w ramach rehabilitacji za podwójne wkejenie tekstu jeszcze to autorko przemyśl " Spotkanie tej jedynej, wybranej przez los osoby, z którą po wstępnym okresie burzliwej miłości możemy "żyć długo i szczęśliwie", nie jest niestety wśród ludzi zdarzeniem częstym. W istocie wśród wszystkich ssaków 97% gatunków nie praktykuje monogamii, a wśród uczonych nie ma zgody, czy człowiek należy do owych wyjątkowych 3%. Nie jesteśmy jednak niewolnikami naszej biologicznej natury i niezależnie od tego, czy ewolucja przygotowała nas do monogamii, czy nie, jesteśmy bez wątpienia zdolni dotrzymać wierności jednej wybranej osobie. Jest jednak faktem dobrze znanym i wielokrotnie opisywanym, że w miłości wczesna faza związku charakteryzuje się tak intensywnymi doznaniami, że liczni stają się prawdziwymi nałogowcami tego pierwszego zadurzenia i nie są zdolni do wytworzenia trwałej uczuciowej więzi ze swym seksualnym partnerem. "Nałóg" jest tu całkiem stosownym terminem, ponieważ dziwne psychofizjologiczne stany towarzyszące zakochaniu wywołane są przez substancję chemiczną przypominającą swą strukturą i działaniem amfetaminę. Substancja ta, o nazwie fenyloetyloamina, ma własności odurzające, powoduje euforię, podniecenie, a także niepokój. Miłość nieodwzajemniona, odrzucenie naszych zalotów przez obiekt uwielbienia, może mieć fizjologiczne skutki podobne do tych, jakie wywołuje przerwanie przyjmowania narkotyku przez osobę uzależnioną. W miarę upływu czasu, nawet jeśli nasz partner nadal darzy nas względami, poziom wytwarzanej przez organizm fenyloetyloaminy stopniowo się obniża. Jeśli początkowego zauroczenia nie zastąpi głębsze długotrwałe przywiązanie, romans może stracić swą atrakcyjność - wówczas zdarza się często, że w poszukiwaniu nowych wrażeń zwracamy się ku innemu partnerowi. Trwała niezdolność do przywiązania, do trwałego związku, może być pewnego rodzaju patologią o biochemicznym podłożu. "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfghfghfgh
czyli ludzie to cpuny hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAAABEEE
No niestety, takie czasy nam teraz nastały.Trzeba będzie zmienić nastawienie. zostać singlem. A meżczyznę mieć tylko jako kolegę. Szkoda czasu i wysiłku na zwiazki.I takwiekszość konczy sie rozstaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
takie czasy były zawsze i takie zawsze będą. To nie znaczy że Miłość nie istnieje. Istnieje , ale NIE DLA CPUNÓW.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam na mysli panow
znalam juz udzial ukladu limbicznego we wstepnej fazie zakochania. naukowo by mozna powiedziec, ze uklad limbiczny poszedl na bezrobocie i nastapil koniec, ale po 3 latach? mnie bardziej interesuje psychika mezczyzny. chcialabym wiedziec, czy to duma, upor, zawziecie kieruje mezczyzna? nie wierze, ze on nie cierpi, nie wierze, ze mu zobojetnialam... a moze tak wlasnie jest? wiem, ze to nie ma najmniejszego juz znaczenia, ale chcialabym wiedziec, co rodzi sie w umysle mezczyzny ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to możevbyć istotne:
"rozstanie( nie pytajcie o powody)" w jego zachowaniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi urosła w poprzek
Aleś Ty naiwna, Autorko! :D Twój facet już posuwa następną naiwniarę, gada jej te same teksty i na pewno nie cierpi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
mężczyzna myśli zadaniowo, nie roztrząsa przeszłości którą już autorko prawdopodobnie jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
"Niestety, miłosne uniesienia przemijają, ponieważ na wydzielającą się fenyloetyloaminę można się uodpornić, a po upływie 2-3 lat organizm nie jest w stanie wyprodukować jej więcej i więcej, by zapewnić człowiekowi stan ciągłego zakochania. Oznacza to koniec namiętności, koniec szaleństwa i koniec wielkiej miłości. W Ameryce przeprowadzono badania, z których wynika, że po tych właśnie 2 - 3 latach rozpada się wiele związków."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia...
to zalezy od kogo wyszla propozycja rozstania, wbrew pozorom jest to b. wazne jesli on zrywa, to na ogol po prostu do tego dojrzal i cieszy sie teraz swoja wolnoscia, jesli to ona zerwala, to na pewno cierpi, tyle ze faceci chyba szybciej potrafia sie przestawic albo zajac czyms innym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam na mysli panow
nie jestem naiwna, bo i on jest dla mnie przeszloscia, ale nie zaprzeczam temu, co z nim przezylam, nie umniejszam tego, co do niego czulam. jestem sentymentalna po prostu :) nie mozna tez generalizowac, bo wielu mezczyzn jednak cierpi po rozstaniu - niestety albo na szczescie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi urosła w poprzek
Cierpią tylko ci, którym kobieta przyprawiła rogi jako pierwsza. Żaden facet nie lubi być drugi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam na mysli panow
gwoli wyjasnienia...-^ decyzja naszego rozstania jest jedna z tych decyzji, ktore musza byc podjete. Nie, nie bylam jego kochanka.Nie, nie byl moim kochankiem i nie byl ksiedzem. Zgodze sie, ze mezczyzna latwiej przerzuca swoje frustracje(o ile takie istnieja po zakonczeniu zwiazku) na inne zajecia. kot13 ^ naukowo, bardzo naukowo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia...
ale przeciez kazdy jest inny, jesli on zaprzecza temu co z toba przezyl to jest to widac jego sposob zeby sobie z tym poradzic, zeby moc dalej normalnie zyc. ty masz inny sposob i tez jest ok. pozwol mu byc takim jakim on chce byc, tym bardziej ze to przeszlosc. przeciez nikt nie zabrania ci byc sentymentalna, ale moze ci byc juz obojetne czy on jest taki jest, czy o co ci chodzi? zeby na slupach wypisywal, jak to kiedys cie kochal i ile szczesliwych chwil z toba przezyl? nie badz smieszna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
autorko- Prawda nas wyzwoli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam na mysli panow
zle mnie zrozumiales, naprawde ja pozwalam mu byc soba, nie wiem nic o jego istnieniu od czasu rozstania i on nie wie o mnie nic. nie wymagam, ani nie pragne afirmacji tego, co czul kiedys chcialam tylko wiedziec od innych, co przezywa mezczyzna. przeciez moglabym do niego zadzwonic, badz napisac, by wiedziec ale to przeszlosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia...
jesli faktycznie to przeszlosc, to po co chcesz wiedziec co on przezywa, czy to twoj sposob na dowartosciowanie sie? dziwna jestes! znasz go przeciez troche to przynajmniej mozesz przypuszczac jak on sie czuje, a my to mozemy ci jedynie powiedziec ze kazdy jest w jakims sensie inny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
gdyby tak było autorko, nie pisałabyś o tym na forum...nie ma nic złego w tym, to Twoje uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
No i wciaz nie wiemy kto kogo zostawil (twoje dyplomatyczne odpowiedzi pewnie nie sa przypadkowe). Jesli taki ten zwiazek byl cudowny to dlaczego nagle sie rozsypal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
moim zdaniem mieliśmy tu do czynienia z mężczyzną- zdobywcą. Rozkochał w sobie autorkę, a gdy osiągnął swój cel stała się dla niego zwyczajna. Autorka wspominała, że ona nie była na początku zbyt zaangażowana, to on wokół niej" skakał".Dopiero , gdy otworzyła przed nim swe serce prawdopodobnie uznał ją za zdobytą. Zabawa stara jak świat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tego glupka kota
Wierzycie w miłość aż po grób? Teoretycznie każdy z nas marzy o wiecznej miłości która trwa całe życie i zachwycie partnerem który nigdy nie przemija. Naukowcy byli jednak dotąd znacznie bardziej sceptyczni niż hollywoodzkie produkcje filmowe i uważali, że romantyczne uczucie zwane zakochaniem wygasa po około dwóch latach. Kolejny kryzys w związku związany z wypaleniem uczuć miał następować po około 7 latach trwania związku. Okazuje się jednak że są pary, którym udaje się zachować pełny stan zakochania właściwy nastolatkom nawet po 20 latach związku ! Mamy pierwszy naukowy dowód, że wieczna miłość trwająca do końca świata jest możliwa! W jaki sposób zbadano uczucia? Otóż naukowcy z uniwersytety Stony Brook w Nowym Jorku zadali sobie trud obserwacji reakcji chemicznych w mózgu zachodzących pod wpływem kontaktu z partnerem. W badaniach wzięły udział pary „świeże będące w stanie zakochanie oraz pary z dwudziestoletnim stażem. Okazało się, że jedna na dziesięć par wieloletnich wykazuje taki sam poziom pobudzenia neurotransmiterów podczas prezentacji zdjęć ukochanej osoby jaki występuje u osób zakochanych od niedawna. Badania pokazują więc, że osoby które po kilkunastu latach związku nadal twierdzą że szaleją za swoimi partnerami tak samo jak na początku wcale się nie oszukują lecz naprawdę odczuwają to samo pobudzenie emocjonalne! Naukowcy nie wiedzą wprawdzie dlaczego tak się dzieje, ani jak zachować stan zakochania, ale pocieszające jest to, że w świetle nowych badań wiara w miłość po wsze czasy nie jest romantyczną mrzonką, czy wyrazem infantylizacji i nierealistycznego podejścia do życia, ale naukowo stwierdzalnym faktem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
to rzeczywiście pocieszająca informacja - być może osoby w tych długoletnich związkach były po prostu świadome i uniezależniły się od uwarunkowań? myślę, że obrażanie niczego nie wnosi do rozmowy poza tym, że stawia w złym świetle obrażającego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam na mysli panow
gdybym napisala, ze kompletnie o nim nie mysle, to by to bylo klamstwo. bywa, ze moje mysli uciekaja do wspomnien i mam swiadomosc, ze nie jest to niczym szczegolnym. to normalne i towarzyszy kazdemu procesowi prowadzacemu z czasem do zoobojetnienia i zapomnienia. co zas sie tyczy naszego rozstania to juz na wstepe zalozylam, ze o nim opowiadac nie chce. zwiazek byl wyjatkowy, nietuzinkowy i dajacy ogromna satysfakcje obojgu. skonczyl sie, bo sie musial skonczyc i nie dlatego, ze przestalismy kochac. tak sie nie stalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
gdyby tak się nie stało, bylibyście razem...tak mi się wydaje. Ale autorko- to że razem nie jesteście, nie znaczy, że nie mozesz mieć wspaniałych wspomnień związanych z tym związkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam na mysli panow
tak mi sie jakos dziwnie robi czytajac kota 13. mezczyzna zdobywca... fakt, ze on bardzo pochopnie sie we mnie zakochal i byl pewny, ze to wlasnie ja jestem ta, ktorej szukal cale zycie, ja... z czasem pokochalm go bardzo, a nasze wspolne uczucie roslo. zostalo wszytsko przerwane - rozstaniem, ktore nastapilo podczas gdy emocje obojga byly bardzo zywe nie ma tu mowy o nudzie w zwiazku, monotonii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×