Mógłby tak wpaść i powiedzieć że się mylił ...

Czuje się jakaś niewarta miłości, nikt o mnie nie walczył :( a teraz romans zakończony kłótnią:( już raz się rozstaliśmy na kilka tygodni, a ja wyciągnełam rekę-zaproponowałam kawę a skończyło się powtórnym romansem na kilka tygodni, po jakimś czasie nie chciałam już spotkań od czasu do czasu, chciałam być tą jedyną... jemu nie pasowało, że popsułam mu jego wizję pokornej i zaufanej dziewczyny, nie chciałam być przecież tłem dla jego poszukiwań ten wymarzonej kobiety... Nasz romans oparty był na przyjaźni, wspólne imprezy, pogaduchy o byłych, życiu, i szukaniu drugiej połowki a potem jakoś się zaczęło Czemu się skończyło:( Czy on nie może tak przyjść za kilka tygodni z kwiatami i powiedzieć że się mylił, że jednak był zakochany ale nie zdawał sobie sprawy, bo zrozumiał, bo nie istnieje jego wymarzona kobieta, bo ze mną czuje się dobrze bo mu na mnie zależy Smutne:( Marzycie tak czasem?

walczyc to sobie mozesz na komputerze

Walczyć nie ma o co, jeśli nie warto, ja już nie wyciągne ręki, to ja dostałam teraz kosza. Druga strona tez musi chcieć. Niestety jeszcze kraży taka glupia myśl "jejku ciężko będzie go zastąpić, gdyby nie jego widzimisię/chwilowa głupota bylibyśmy razem"

Nikomu nie spełniło się takie marzenie właściwie nie do spełnienia? Niech ktoś mnie pocieszy...

marzenia czasami się spełniają, ale czy ludzie się zmieniają?

?