spotkanie z byłym

od rozstania mineły miesiące i pora rozliczyc sie , oddac klucze do mieszkań odebrac swoje rzeczy. Po tym jak mnie rzucił (telefonicznie) nie widzielismy sie. Bardzo to przeżyłam ale przyjęłam z godnoscia. To było ciche rozstanie. Powiedział co mial do powiedzenia, odpowiedziałam ze przyjełam do wiadomosci i juz nie odbierałam telefonów. Jutro sie spotkamy, odbieram co moje, oddaje co jego i chciałabym luzno do tego podejsc lecz czy to mozliwe... W głowie mi sie kłębi od mysli , wróciła złosć i żal a wydawało mi sie ze juz jestem na prostej ze juz sie z tym pogodziłam. Jutro bedzie jedyna okazja aby powiedziec mu pare słów. Bije sie z myslami czy wygarnąć mu jaka jest szmatą czy z usmiechem oddac klucze zabrac plecak i i pokazac ze takie porzucenie to nic wielkiego , ze luzik ze spoko. Chcialabym poczytac troche jakie mieliscie doswiadczenia przy "rozliczaniu" z byłymi jak wygladały spotkania przypadkowe lub umówione po rozstaniu?