Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość totalnie zdołowana

Nie umiem się odchudzać. POMOCY

Polecane posty

Gość totalnie zdołowana

Po prosu nie potrafię, nie mogę, próbuję i..... złapałam ogromnego doła. Wiem wszystko o dietach i zdrowym żywieniu. Jestem zapisana na siłownię. Odchudzam się z przerwami "od zawsze". W ciągu ostatnich 3 lat bardzo mocno przytyłam. Jestem na prawdę gruba. Usiłuję się odchudzić od pewnego czasu i nic. Nie wiem już co mam robić. Mam jakiś problem, ale sama nie potrafię go nazwać. W lato byłam na Dukanie. ok miesiąca, schudłam 5 kg. Fajnie, było widać efekty, chodziłam na siłownię, no ogólnie extra. Byłam dobrej myśli, że tym razem mi się uda..... Jednak zaczęły się problemy ze zdrowiem, krwotoki z nosa, zasłabnięcia. Przerwałam dietę. Najpierw dodałam warzywa, potem gorzką czekoladę, potem lody....ip.itd. Wkrótce przytyłam te 5 kg które straciłam. Nie poddałam się jednak. We wrześniu "zaklepaliśmy" z narzzeczonym termin ślubu - za rok. I znów wezbrało we mnie silne postanowienie odchudzania. Przez prawie 2 miesiące radziłam sobie bardzo dobrze, zdarzały się małe wpadki jedzeniowe, ale w granicach przyzwoitowości. Poza tym chodziłam na siłownię i spalałam masę kalorii. Aż do tamtego tygodnia. Nie wiem co się stało. Jak? Dlaczego? Może dlatego, że waga od kilku dni stała i to mnie dobijało. Zjadłam coś "złego". Ok, jeden raz.... następnego dnia znowu, potem kolejnego również, tłumacząc sobie, że "od jutra znów zaczynam". Na siłowni nie byłam ani razu w zeszłym tygodniu, w tym - dopiero dziś. Bo dziś znów się opamiętałam, przestałam wpierdzielać żarcie, poszłam na siłownię. Kupiłam aqua slim, wiem że nie bedzie działał, ale przynajmniej zmuszę się do regularnego picia wody, zapominam o tym. Mam tego dosyć. Tych załamań. To całe odchudzanie jest bez sensu. Odchudzam się, a potem nagle zapał gdzieś znika i trwają tygodnie gdy tak na prawdę narażam się na tycie. Potem znów zaczynam i tak w kółko. Czemu nie mogę po prostu przejśc odchudzania jednym ciągiem, aż schudne te pieprzone 25 kg? Dlaczego to takie trudne? Czy Waszym zdaniem powinnam się leczyć? Czy Wy też tak macie? Czy to kwestia tylko mojej słabej woli i zaraz zostanę zjebana, że nie dość że jestem pasztetem, to jeszcze nie jestem w stanie przestać nim być?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też ciekawa.
nie doradzę, niestety, ale chętnie poczytam odpowiedzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze porob badania, tarczyca watroba itd nigdy nie zaszkodzi. a po drugie sadze ze silownia (cw silowe) rozwijaja miesnie-czasem nawet pod warstwa nie spalonego tluszczu. a jak wiadomo miesnie sa ciezsze od tluszczu. podaj wzrost i wage, jezeli twoja waga jest w normie albo masz lekka nadwage, to zawsze trudniej jest chudnac niz osobom otylym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość totlanie załamana
Nie sądzę żeby to były problemy zdrowotne. W sensie - że powinnam zrobić badania. Choć, na marginesie - dawno ich nie robiłam i zamierzam zrobić. Bardziej chodzi mi o psychikę. O słomiany zapał, o to, że tyle razy już próbowałam i ZAWSZE przegrywam, zawsze.... :( To jest kwestia motywacji. Zazwyczaj jest tak, że "biorę się za siebie". No i ok. Chudnę powiedzmy te 5 kg. Waga powoli staje. Wiem dlaczego tak się dzieje. Podobno organizm przyzwyczaja się do ograniczonej ilości kalorii i następuje zastój. Jednak od osoby, która bardzo dużo schudła, wiem, że to normalne. Trzeba być cierpliwym, bo utrata wagi powróci po pewnym czasie. Mam wrażenie że to mnie gubi. Ważę się często i gdy na wadze nie jest za każdym razem choć odrobinę mniej, zniechęcam się. Potem najczęściej jest jakaś sytuacja, w której muszę złamać dietę. Np. obiad u przyszłych teściów. Na marginesie wspomnę - teściowa doskonale wie, że się odchudzam, a nawet nie stara się zrobić czegoś odrobinę lżejszego na obiad, i ani razu nie usłyszałam od niej choćby: "wow, chyba troszkę schudłaś - gdy waga pokazuje -5kg ( i to po mnie widać ). Moja mama gdy ją odwiedzamy stara się ugotować coś dietetycznego, chwali mnie za postępy w chudnięciu, a teściowie nic. Jest mi przykro z tego powodu. I nie chodzi mi o to, żeby wszsytko było podporządkowane mi, żeby mnie chwalili i kłamali, jaka to jestem szczupła. Nie jestem, wiem o tym, ale gdy waga, obwód talii itd. ewidentnie pokazują że jest lepiej - miło by było usłyszeć od nich choć dwa miłe słowa. Od znajomych słyszę - choć niektórzy nawet nie wiedzą że się odchudzam. No, ale wracając do tego obiadu - muszę u nich zjeść ten tłusty rosół, muszę - bo co? Odmówię? Przecież nie wypada. Staram się prosić bez makaronu - hmmm.... i tak dostaję z makaronem. Nie jem ziemniaków, choć narażam się na kilkukrotnie namawianie mnie do tego. To wszystko mnie stresuje i wkurza. Wracam do domu ze świadomoscią że złamałam dietę, że nikt nie zauważył moich postępów - czyli że nie ma efektów. Szybko dochodzę do wniosku, że to wszsytko jest bez sensu - i..... jem. Następnego dnia też jem. Nagle okazuje się, że nie mam czasu na siłownię... i to tak trwa z tydzień, dwa. Bo wrócić do diety jest mi ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość totlanie załamana
Aha... Mam duuużą nadwagę. Obecnie ważę 93,5 kg, wzrot 171. Chciałabym schudnąć do 68-70 kg. Ćwczenia jakie wykonuję na siłowni to raczej cardio, czasem trochę siłowych,ale na prawdę mało, najczęściej to chodzę na TBC i jogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewak1981
cześć) doskonale cie rozumiem) mam ten sam problem- napisze więcej jak wróce z pracy trzymaj się)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to trudne
"Czemu nie mogę po prostu przejśc odchudzania jednym ciągiem, aż schudne te pieprzone 25 kg? Dlaczego to takie trudne?" Uwierz,ze to nie jest wcale takie najtrudniejsze ,najrudniej jest utrzymać osiągniętą wage ,pomyśl najpierw czy chcesz do końca życia walczyć z tymi kilogramami ,bo jak masz tendencję do tycia to niewystarczy tylko schudnąć ,po pierwsze pomysl co zrobisz jak już osiągniesz cel ,to bardzo ważne :) 25kg to duzo i potrzeba na to czasu ,im dłużej tym lepiej ,organizm musi mieć czas na pogodzenie sie ze stratą i na wpojenie zdrowych nawykow żywieniowych, Może sprobuj rozlozyć te 25 kg na raty ,małymi kroczkami do celu ,najpierw 5 kg potem zobacz co bedzie sie działo ,waga może sie wachac o te 1-2-3 kg ,a ty musisz wymyslac coraz inne metody ,bo organizm ciągle bedzie walczył o to z czego go ograbisz ,niestety :) A co do Dukana ,dla mnie to ostatni etap walki ,zostaje z nim do końca zycia ,pomimo iż wcześniej straciłam i utrzymalam sporo ,to te ostatnie kg własnie na tej diecie ,teraz co tydzień robie proteiny i to wystarcza. Tobie tej metody nie polecam ,to ostatnia deska ratunku ,dobry na rozleniwony metabolizm,na utrzymanie wagi ale trudny i jeżeli masz mało do stracenia to można przetrwać i cieszyć sie 4 fazą ,jeżeli tych kilogramów jest sporo to i ryzyko niepowodzenia jest wieksze.wiec radzę ,zostaw Dukana na sam koniec :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
totlanie załamana, witaj! Twoja historia jest jak milion innych, niestety. Kochana, przede wszytskim olej diety. Mówię poważnie. Im więcej się katujesz tym krótszy czas wytrzymasz. Tacy jesteśmy i tyle. Ja startowałam z Twojej wagi. Schudłam 10kg zdrowo, w rok. Zazwyczaj tak jest, że odchudzanie trwa 3x dłużej niż proces tycia. A przy dietach mocno restrykcyjnych efekt jo-jo jest murowany. To dobrze, że ćwiczysz - to bardzo pomaga. Ale zaprzestań diet, po prostu zbilansuj swoje życie żywieniowe. Nie testuj na sobie wszelkich możliwych diet, bo dajesz organizmowi sygnał, że może czekać go śmierć głodowa więc gromadzi zapasy czy jesz dużo czy mało... organizm potrzebuje stabilizacji a mało kto wytrzyma np. na Dukanie kilka lat. Dokonuj zdrowych wyborów: dużo warzyw, białka i ryb. 5 posiłków dziennie. Wiem, że to takie banalne rady. Ale inaczej się nie da. Tylko tak da się przejść przez życie jednym ciągiem. Walcz o siebie a nie szkodź sobie. Jak tylko organizm zacznie zdrowo się odżywiać od razu poczujesz się psychicznie lepiej :-) Jeżeli chodzi o teściów, to wiem co czujesz. Nie rozumiem tylko czemu tak pragniesz ich akceptacji. Ja jak nie chcę u moich czegoś jeść to nie jem. A uwierz, oni lubią dobrze zjeść :-) Najważniejsza jest akceptacja Twojego partnera i Twoich rodziców i znajomych a nie teściów. Nie zadręczaj się tym tak bardzo, bo to tylko Cię odciąga od Twojego celu! Pamiętaj, że piękna panna młoda to szczęśliwa panna młoda a tego z całego serca Ci życzę :-) Pozdrawiam Cię serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
shan:) szczera prawda, dlatego radze wymierzac małe cele, a nie od razu 68-70 bo to duzo, a zrzucic cięzko, bo ja tez nie mam silnej woli:) a małe sukcesy cieszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfdffsf
kurcze dokaldnie jakbym czytala o sobie...ja mam 172 cm i waze 80 kg..23 lata..z tymze nie mam faceta, wiec jedzenie niejako zaglusza moj bol istnienia..ale do rzeczy.. tez odchudzam sie praktycznie cale zycie..jak to sobie uzmyslowilam teraz to to jest takie zalosne i starszne zarazem..az mi sie chce plakac..tyle razy rezygnowalam z czegos bo bylam za gruba..wycofuje sie przez to z kontaktow z otoczeniem, na studiach sie nie odzywam bo sie czuje niepewnie w swoim ciele...nie umiem uwodzic facetow, mam wiecznego pecha w milosci, i ogolnie nie wiedzie mi sie dobrze..a wszystko przez ta cholerna wage..kiedys schudlam 15 kg i faktycznie poczulam wiatr w zaglach, wszyscy sie mna interesowali, podobalam sie sobie..ale znowu przytylam(mialam bardzo trudny rok na studiach, ciagle poprawki, ryzyko wywalenia,w istocie przytylam 20 kg;/) i teraz nie moge jakos dojsc do siebie..niby mam jkas tam diete ale nie umiem jej rygorystycznie stosowac, bo uwielbiam jesc..to jest silneijsze ode mnie...pociesza mnie jedynie fakt ze od jutra bede chodzila codziennie na silownie, bo jak to nie wypali to chyba sie pograze w depresji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie 25
Odchudzam się po raz kolejny. Kilka lat temu, na 3 i 4 roku studiów schudłam 27 kg ( przed odchudzaniem byłam naprawdę gruba 157 cm wzrostu 77 kg). Nie do końca "ciągiem". Tak od kwietnia do czerwca 12 kg na minusie. Potem wyjazd do UK na wakacje. Początkowo trzymałam się diety i coś jeszcze schudłam , ale po jakimś czasie przestałam. Efekt.Powrót do kraju - 2 kg więcej niż przed wyjazdem. Potem od połowy września do końca grudnia schudłam 17 kg. Długo utrzymywałam wagę. A potem zaczęło się takie ponowne tycie. Nigdy nie wróciłam do dawnej wagi, ale przyszło mi zapomnieć o rozmiarze 34 jaki nosiłam gdy ważyłam 50 kg. Robiłam się coraz grubsza. Kilka miesięcy coś we mnie pękło. Zaczęłam kolejne odchudzanie. Sporo schudłam, nie wiem ile, bo w ogóle przestałam się ważyć. Wyglądam teraz w miarę przyzwoicie, nie wiem ile ważę, noszę rozmiar 36, chciałbym schudnąć jeszcze trochę, mam jeszcze trochę tłuszczyku na brzuchu i udach. Chodzę na zajęcia fitness ( głównie step ) od kilku dni ćwiczę też w domu, co do diety ograniczyłam jedzenie myślę, że jadam 1000-1400 w zależności od dnia. Czy starczy mi sił i motywacji by odchudzanie dokończyć??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfgnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnn
to co zrobic zeby schudnac raz na zawsze?????/?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie 25
Nie wiem.Jest fajnie waga leci w dół. Być może w najbliższym czasie osiągnę cel.Ale czy utrzymam wagę czy też po raz kolejny dosięgnie mnie jojo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość totalnie zdołowana
Hej ! Dziekuję za te słowa wsparcia :) Bardzo serdecznie dziękuję. Największy problem jest taki, że ja ostatnio nie stosuję diet! Byłam na Dukanie w lato, ale po tych krwotokach odpuściłam. Żywię się wg własnego pomysłu. Przykładowo: na śniadanie - ok 6:30 kawa z mlekiem i albo jajecznica, albo kanapki: ze 4 chlebki Wasa z chudą wędliną i pomidorem, albo serek wiejski i 2 Wasy; zdarza mi się od czasu do czasu zjeść 2 parówki W pracy ok 11:00 zazwyczaj zjadam duży jogurt naturalny Potem jak znów zgłodnieję - ok 13-14 serek wiejski, albo homogenizowany, albo jakiś jogurt light owocowy, zdarza mi się wypić gorący kubek, zjeść banana albo jabłko Ok 17 jem obiad - pierś z indyka lub kurczaka z warzywami z patelni (to najczęsciej) omlet z tuńczyka (wg własnego pomysłu :) ) fasolka szparagowa, kalafior itp., jem zupy - nie dodaję do nich ziemniaków, a makaron - razowy. Czasem, jak robię narzeczonemu spaghetii albo roladki w sosie pomidorowym itp, to zdarza mi się zjeść. Potem staram się nic nie jeść, ale często nie wychodzi. Jem wtedy jabłka, mandarynki, lub jogurty z musli lub bez :) Piję czerwoną herbatę, a od wczoraj aqua slim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość totalnie zdołowana
Aha, tak wygląda moja dieta od pn do pt, bo w weekendy jest znacznie gorzej. Niestety, mamy z narzeczonym szwędarski styl weekendowego odpoczywania, więc najczęsciej robimy zakupy, spacerujemy godzinami, nie chce nam się siedzieć w domu, więc jadamy też na mieście. No i wtedy jest kiepsko, bo co można zjeść niskokalorycznego na mieście? Wybieram sałatkę lub chińczyka - makaron sojowy z kurczakiem i warzywami. Ale zbyt dobre wybory to to nie są :O Ah, no pomijam te sławetne obiady u "mamusi" mojego chlopaka ;) Ogólnie chodzi o to, że weekendy też mnie rozpraszają i wybijają z dietowego rytmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcepanna23
zdolowana-ja mam tak samo....w tygodniu pieknie stosuje dietke a przyjdzie weekend i wszystko idzie sie jebac...potem z reguly caly tydzien dochodze do siebie i dop od nast pon zaczynam od nowa.potem znowu jakies swieta albo imrprezy rodzinne i znowu wszystko chuj...i tak w kolo maieju..i zamiast chudnac tyje bo ciagle sobie mowie ze to juz ost raz bo potem juz nigdy wiecej nie zjem nic slodkiego...to jakas masakraaaaaaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość totalnie zdołowana
no... u mnie to nawet nie chodzi o słodkości, ale o normalnie jedzenie. Trudno w weekend siedzieć cały czas na tylku w domu, aby tylko jeśc te 5 posiłków :O a na mieście raczej cieżko zjeść coś dietetycznego. A jeszcze gorzej jak trzeba iśc na piwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie 25
Ja Ci powiem, że nie jestem przekonana do tego słynnego Dunkana. Choćby dlatego, że mój organizm domaga się węglowodanów. Staram się, żeby były to zdrowe węglowodany,ale nie mam zamiaru ich wykluczać z diety, z jakiegoś powodu dietetycy uważają, że jakieś 50 % dziennej dostarczanej energii powinno pochodzić z węgli. Ja też nie stosuję jakiejś specjalnej diety, nawet z tym liczeniem kalorii bywa różnie raz jest więcej ( też szczególnie weekendami ), raz mniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcepanna23
ja tez nie zachwycam sie tym dukanem...podobno zle wplywa na prace nerek, powodujac kamienie na nerkach..bialko nigdy nie bylo tak wielbione chyba jak teraz.wg mnie grunt to warzywa i owoce, do tego jakies serki wiejskie(chyba podstawa wszystkich odchudzaczek xD), weglowodany tez mozna ale w malych ilosciach, no i ruch...ogolne zasady znamy;] tyle ze z wprowadzeniem tego w zycie trudno...mnie szalenie dezorganizuje i demotywuje jak np w 1 dniu sobie odpuszcze..automatycznie mi sie wlacza cos takiego ze juz wszystko zaprzepascilam wiec skoro juz zgrzeszylam to niech sie nawpierpzam do woli bo od nast dnia zaczne od nowa..teraz jak to pisze to widze ze to jakies szalenstwo...do nikad to mnie nie zaprowadzi. .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość motivating
Witam! chciałam stwierdzić że to problem w Twojej psychice, za dużo o tym myślisz żeby schudnąć, nie czujesz się dobrze we własnej skórze, brak akceptacji siebie, doprowadza Cie do frustracji, dlatego pocieszasz się w późniejszym czasie jedzeniem i wszystko nadrabiasz. Robi się z tego zamknięte koło. Postawiłaś sobie zbyt rygorystyczny cel i dodatkowo Cie to stresuje. Takie jest moje skromne zdanie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie 25
Jak tam totalnie zdołowana koleżanko, trzymasz się jakoś w weekend??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcepanna23
ja dzisiaj zjadlam serek topiony i wypilam kawe...za 2 godz zjem jablko a potem ide na aerobik(choc pogoda koszmarna). mam nadzieje ze dzisiaj wygram sama ze soba..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość totalnie zdołowana
Witam :) Jak na razie jeden sukces i jedna porażka. Wczoraj wytrzymałam mimo głodu i nie podjadałam nic wieczorem. Poszłam spać głodna i na wadze od razu kilka deko mniej. 93,4 :) Dziś nie bardzo miałam co jeść, więc zjadłam niestety dwie małe parówki ( staram się wybierać te z jak najmiejszą zawartoscią tłuszczu - więc powiedzmy mniejsze zło) zagryzłam je trzema chlebkami Wasa z Bieluchem. No i kawa z mlekiem. W planach - po powrocie z zakupów - mam zjedzenie mandarynki, serka Danio. Potem, jeśli przestanie padać, pójdę na dłuuuugi spacer i prawdopodobnie zjem sałatkę w Salad Story. A jak nie, to wymyślę coś dietetycznego w domku i wieczorkiem skoczę na siłownię trochę po-orbitkować :D Jutro przyszli teściowie zabierają nas na chińczyka. :/ Ale nie zamierzam się poddawać: :) Wyraźnie bardziej płaski brzuch dzis rano mnie zachęcił :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość totalnie zdołowana
Aha, również uważam nie Dukan nie jest dobry. W prawdzie schudłam na nim, ale przypłaciłam to zdrowiem. Teraz dietkuję się na bazie dukana, czyli dużo białka, ale też dużo warzyw, owoców, trochę pełnoziarnistych węglowodanów :) No i jeśli chodzi o cel - pierwszy to zobaczyć na wadzę ósemkę z przodu :) a najlepiej dwie ósemki, czyli 88 kg - cel pierwszy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie 25
Ja na śniadanie zjadłam muesli z chudym mlekiem i wypiłam czerwoną herbatkę. Teraz zjadłam jabłko, na obiad będzie kurczaczek z jakimiś warzywami. Niestety w weekendy nie ma u mnie zajęć fitness, ale to nic poćwiczę w domku. Będzie dobrze. Damy radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość totalnie zdołowana
Powiedzcie mi - jak oceniacie moją dietkę? Podałam przykładowo to, co jem, może jem za dużo ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×