Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość beznadzieja83

milosc do dziewczyny kontra milosc do matki

Polecane posty

Gość beznadzieja83

Miłość do dziewczyny kontra miłość do matki która powinna wygrać ? Nieprawdopodobne jak życie człowieka może się zmienić z dnia na dzieńw koszmar. I moje tak się stało, od 22 lipca. Poznaliśmy się 5 lat temu na Internecie, miałam 23 lata. Znajomość ta w wirtualnym świecie była dla mnie czymś ekscytującym, bowiem człowiek z drugiej strony monitora wydawał się być interesującym mężczyzną, Podobne poglądy, podobne zainteresowania, myślenie w tym samym czasie o tym samym bez potrzeby wyrażania tego. To wszystko sprawiało, ze coraz bardziej się wciągam w ta znajomość, może nawet poczułam cos więcej, choć może nie powinnam, skoro nie widziałam go na oczy. Zainteresowanie wzrastało z dnia na dzień, do tego stopnia ze chciałam go poznać na żywo. On się trochę opierał, nie był tak odważny jak ja, ale w końcu się spotkaliśmy po 3 miesiącach. Wysłaliśmy sobie nawzajem nasze zdjęcia. Z jego twarzy wyczytałam cala ta osobowość, której dal mi ślad w rozmowach. No i stało się spotkaliśmy się. Miły, kulturalny, dobrze wychowany, mądry i przystojny, jak mogłam nie chcieć kontynuować tej znajomości? Zaczęliśmy się spotykać a po 3 miesiącach zostaliśmy para. on się zakochał i wyrażał to, ja jakoś, nie wiem czemu, nie mogłam jeszcze powiedzieć kocham cie, nie byłam pewna, bałam się ze on się może przestraszy, zle doświadczenia z poprzedniego związku. W końcu gdy nabrałam pewności, siebie i jego, wyznałam mu miłość. Było cudownie. Kochaliśmy się, choć był to związek na odległość, on skończył studia a przede mną jeszcze 3 lata studiów. Z tego rodziły Sie problemy i kłótnie, o to ze imprezuje ze znajomymi, ze jemu Malo czasu poświęcam, a co miałam zrobić jak on nie mógł być tam gdzie ja i ze mogłam przyjechać do niego tylko na weekend ? podejrzewał mnie nawet ze ja kogoś mam i sprawdził mi archiwum gg, gdzie wykrył wszystkie moje kłamstwa. Skłamałam ze robie cos innego a byłam na imprezie. Wiem, zrobiłam źle, ale nie miałam innego wyjścia bo on mi zabraniał pójścia na te imprezy. Chciał żebym chodziła tylko z nim, a ja tez potrzebowałam sama gdzieś wyjść. Nieraz jeździłam z nim do koleżanki, imprezowaliśmy razem. Jak tylko pojechałam lub chciałam jechać sama to już była wielka awantura. Wydawało mi się zawsze, ze on wtedy przesadzał, ze jest zazdrosny i zaborczy. Lata mijały. Później ja skończyłam studia, nareszcie mogliśmy więcej czasu spędzać razem, gdyż nie mogłam znaleźć pracy wiec siedziałam w domu. Z racji ze jestem osoba dynamiczna, miałam powoli dość tego siedzenia i zaczęłam szukać pracy w innym mieście, bo tu gdzie mieszkam, nie było szans na cokolwiek. Znalazłam i wyjechałam, 70km dalej. Ciężko mi było bo znowu, będę z nim w związku na odległość, ale co miałam zrobić ? ile czekać na prace? Przyjeżdżałam co tydzień, widywaliśmy się.. nieraz odmawiałam, bo czułam się zmęczona, lub mi się po prostu nie chciało, albo miałam ulubiony program w TV. Po 4 latach związku czułam ze wpadłam w jakąś rutynę, chciałam czegoś więcej, wspólnego życia, założenia rodziny, ale on nie za bardzo jeszcze tego chciał. Przyszedł dzień, od którego zaczął się cały ten koszmar. Mój chłopak wymyślił wyjazd pod namiot ze znajomymi. Ja odmówiłam, bo nie miałam ochoty, czułam się zmęczona po pracy. Powiedziałam, że może jechać beze mnie ,ze nie mam nic przeciwko. Chciałam tez pokazać, ze ja nie oponuje jak on chce spędzać czas ze znajomymi beze mnie tak jak on to robił. I to był błąd. Pojechał, jakąś znajoma kolegi , nie mając gdzie spać, bo inne miejsca były zajęte, spala z nim w namiocie. Zrobiłam małą awanturę o to, ale w końcu zapomniałam. Następnie wpadłam na pomysł, ze pojadę do koleżanki, do tej, co zwykle, ale sama. On się wkurzył, czemu sama, jak się umawialiśmy ze jedziemy razem, ale chciałam postawić na swoim, w sumie sama nie wiem czemu. W końcu nie pojechaliśmy. Zbliżały się wakacje. Ustaliliśmy ze pojedziemy nad morze, tak na dziko, czyli bez noclegu zarezerwowanego, wtedy kiedy będzie pogoda. On zaproponował żebyśmy wzięli jego siostrę i kuzyna. Za bardzo mi się nie podobał ten pomysł, bo wołałam być z nim sama, no ale w końcu to jego rodzina wiec ok. potem koleżanka zaprosiła nas na ślub który miał być ostatniego lipca. On chciał wtedy jechać nad morze. Ja powiedziałam ze nie bo jest ten ślub i ja chce iść. Wybuchła awantura. On powiedział ze nie Pojdzie bo wtedy chce jechać, bo później nie może bo jego siostra ma praktyki. Uznałam, ze to ona powinna się dostosować a nie ja i postawiłam na swoim i nie pojechaliśmy. Na ślub oczywiście tez nie poszliśmy. Jego siostra obraziła się na mnie, wiec napisałam jej na gg ze nic do niej nie mam, ale uważam ze termin powinien być wspólnym ustaleniem a nie tylko jej, i ze zawsze jeśli by musiała wrócić wcześniej to może autobusem. No i dodałam oliwy do ognia. Jego matka powiedziała ze skoro ja się tak zachowuje, ze jestem konfliktowa, to nie chce mnie znać ( a zamieniła ze mną może góra 5 zdań ) i syn ma zerwać ze mną. któregoś piątku jak wracałam z pracy do domu zadzwoniłam do mojego chłopaka i okazało się ze pojechał ze znajomymi nad Solinę. Byłam wściekła i zawiedziona, nigdy mi nie robił takich numerów. Potem się spotkaliśmy i po tym co się dowiedziałam o się czułam jakby mi ktoś cos w serce wbił. Zobaczyłam zdjęcia, gdzie obejmuje inna dziewczynę, i która leży kolo niego w łóżku. Uwierzyłam w to ze nic miedzy nimi nie było, ale bardzo mnie to zabolało. Mój chłopak oznajmił mi ze na razie musimy ograniczyć spotkania, bo jego rodzina sprzeciwia się naszemu związkowi. Powiedział, ze po tym co zrobiłam on musi odetchnąć. Zrozumiałam ze popełniłam błąd. Niepotrzebnie się upierałam, w końcu to tylko ślub, na który dostałam zaproszenie w ostatniej chwili, a jego siostra miała praktyki. Przeprosiłam. On przyjął przeprosiny, ale jego rodzina nie chce mi wybaczyć. Nasz związek został zawieszony. On spotykał się ze znajomymi, imprezował, spotykał się z ta laska. Byłam zła i zazdrosna o nią. Ale do znudzenia mi powtarzał ze to koleżanką. W dodatku ona chciała mi go odbić i powiedziała mi żebym się od niego odczepiła i powiedziała ze zrobi wszystko żeby on podjął właściwą decyzje co do mnie. I tak się zaczął kolejny mój problem przez 22-letnia gówniarę. Ja siedziałam w domu, a on się z nią spotykał. I mówił, teraz wiesz co ja czułem jak ty imprezowa as ze znajomymi. I faktycznie zrozumiałam, ze postępowałam źle, ze powinnam z nim więcej czasu spędzać i go nie olewać, spotkać się z nim a nie lecieć na taniec z gwiazdami. Zrozumiałam swój błąd. Przeprosiłam i prosiłam żeby mi wybaczył. Powiedział ze trudno jest zapomnieć te wszystkie jego noce nieprzespane przeze mnie i to wszystko co mu robiłam. Obiecałam ze się zmienię i ze teraz bedzie inaczej. Każdy ma prawo do pomyłek bo nikt nie jest idealny. On mi mówił nieraz żebym zmieniła postępowanie, ale zawsze mi się wydawało, ze przesadza. Ale miał racje. No ale jest problem: jego rodzice nie zgadzają się na kontynuowanie tego związku, matka używa chytro z telenowel, ze syn ja wykończy i doprowadzi ja do grobu jak będzie dalej rozważał ze mną związek. Coraz bardziej się oddalamy od siebie, widzimy się raz na 2tyg i to nie zawsze, nie możemy gadać przez Tel, żeby rodzina nie słyszała. Mój chłopak stwierdził ze jest gotowy mnie zostawić byle rodzina nie dręczyła go i dala mu spokój. Przekonuje go ze nie maja prawa tego robić, ze możemy być szczęśliwi, ze ja go więcej nie skrzywdzę itd., ale on nie potrafi postawić rodziny a głownie matki, przed faktem. Tłumaczę, ze przez takie bzdury się ludzie nie rozstaja i nie można wywierać presji na nikim i nie można robić cos takiego własnemu dziecku. On uważa, ze mam za swoje, ze rodzina pamięta to wszystko co ja mu zrobiła i teraz jest uraz i ciężko mu udowodonic ze ja się zmienię. Powiedziałam, ze to nie fair, teraz wyciągać wszystkie brudy.A tamta laska dzwoni codziennie, rzadko się widują, ale się widują. Raczej miedzy nimi faktycznie nic nie ma, ale ona dala mu cos czego ja nie dałam wiele razy, uwagi i zainteresowania. Chciałabym się pogodzić z moim chłopakiem, wiem co zrobiłam źle, żałuje swoich błędów i chce się poprawić. Wszystko bym zrobiła. Niestety jego rodzina nie chce mnie znać i zrobią wszystko żeby nas odseparować. I wygląda na to ze dopną swego, bo czuje ze się oddalamy coraz bardziej od siebie, oni mnie rani nie odzywając się, możliwe ze robi to specjalnie żeby to ja sama zrezygnowała. Rozumiem, ze jest w ciężkiej sytuacji, z jednej strony rodzina a z drugiej ja. Ale czy oni maja prawo to robić nam ? Miejsce mężczyzny jest chyba zawsze u boku kobiety a nie matki. Przynajmniej tak mi się wydawało. Mówi się ze prawdziwa miłość pokona każdą przeszkodę i ze wszystko wybaczy. Jeszcze żyje nadzieja, ze to prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkurwiona i już!
MAMISYNUŚ PIERDOLONY! zwiewaj od niego jak najdalej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznadzieja83
nie chce jak najdalej, chce jak najblizej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×