Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość terka71

dwa niekastrowane kocury pod jednym dachem

Polecane posty

Gość terka71

Witam. Chętnie skorzystam z waszych doświadczeń w tym temacie. Mam w domu 5 letniego kocura. Nie jest wykastrowany. W czwartek do mojego domu trafi drugi kocur również niekastrowany. Czy ktoś może mi poradzic jak się na to przygotować? Mój obecny kocur nie znaczy terenu i jest bardzo łagodnym-ulożonym kotem. Obawiam się czy zaakceptuje tego nowego, który ma w tej chwili 8 miesięcy. Zapraszam do dyskusji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj chlopak ma w domu 2 niekastrowane kocury, maja po 1,5 roku. w zasadzie to rodzenstwo - najpierw wzial jednego, a drugiemu tylko wystawial na schody jedzenie i nie wpuszczal go do domu. ale w koncu jak przyszla zima to go przygarnal . na poczatku strasznie sie tlukly te koty - a wlasciwie ten nowy ciagle dostawal w pier*ol, ale po jakims czasie sie przyzwyczaily do siebie. teraz nie ma zadnych problemow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cierpliowosciiiiii trzebaa
na początku bedzie ciezko ale z czasem minie,musisz przeczekac i przerywac kazdą możliwą bitwę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wyobrażam sobie nawet jednego niekastrowanego kocura w domu, a dwa? Mam dwie wysterylizowane kocice. Drugą wzięłam, jak pierwsza miała 9 lat, ta druga byla podrostkiem. Nie lubia sie do tej pory, nie bawią sie razem, nie śpią ze sobą, mijają sie szerokim łukiem. Fakt, że ta starsza zawsze była "odludkiem", i niestety sie to nie zmienilo. Na początku ta mala zadziora strasznie tępiła starszą, teraz dorosła i sie uspokoiła trochę, więc jest już nieźle (po dwóch latach wspólnego życia).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terka71
też tak myslę, że trzeba im będzie dać trochę czasu....na początku byłam dobrej mysli ale im bliżej czwartku to zaczynam byc bardziej przerażona. Dzieki waszym wpisom wraca mi optymizm-bo przynajmniej wiem, że nie jestem sama, że ktos z was też ma podobna sytuację :-)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×