Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość NiespokojneNoce

Gdyby miłość mogła uzdrawiać, a łzy wskrzeszać byłbyś z nami...

Polecane posty

Gość NiespokojneNoce

Wczoraj minęło pół roku odkąd nie ma z nami mojego kochanego Tatusia...Miał tylko 51 lat...miał marzenia, plany...Do końca wierzył, że wygra walkę z chorobą. Widziałam go 2 godziny przed śmiercią, mówił, że czuję się lepiej, że będzie dobrze, żebyśmy się nie martwili. W dniu śmierci rozmawiał przez telefon z robotnikami, którzy kończyli nam budowę domu, był taki pełen życia...Zacisnął pięść w geście walki, kiedy po raz ostatni wychodziłam ze szpitalnej sali. 2 godziny później zasnął...Nikt kto tego nie przeżył nie jest w stanie zrozumieć takiego bólu. Bólu, którego nie da się opisać żadnymi słowami. Był najważniejszym człowiekiem w moim życiu, moim nauczycielem, przyjacielem...Był najwspanialszym ojcem jakiego tylko można sobie wymarzyć. Wszystko co robił, robił dla mojego dobra. Banalne słowa, ale prawdziwe...Nawet kiedy był zły, nawet kiedy krzyczał, to przecież tylko dlatego, że martwił się o mnie.... Pamiętam jakby to było wczoraj, jak wracał pracy i pytał : ,,Co tam w szkole?, jak wracał z wywiadówek, jak mnie pocieszał kiedy coś nie szło po mojej myśli..., jak parę tygodni przed chorobą remontował przedpokój, jak jeździliśmy razem na zakupy, jak śmiał się z głupich seriali, które oglądałam, jak chciał, żebym mu włączyła allegro, bo sam kiepsko znał się na komputerze, a planował kupić nowy samochód, jak kosił trawę na działce, jak był zawsze opalony każdego lata, jak wyjeżdżał na delegacje, jak zabierał mnie na wycieczki rowerowe, jak zgodził się żebyśmy mieli kota, bo wiedział jak bardzo o tym marzę, jak oglądał mecze siatkówki, jak gotował obiady w niedzielne przedpołudnia, bo lubił to dla nas robić, a w niedziele miał na to najwięcej czasu...Mogłabym długo tak wymieniać, co lubił, co robił, czego nie zdążył zrobić...Tyle razem przeszliśmy. Był taki silny, taki dobry...Nie doczekał skończenia moich studiów, mojego wesela, narodzin wnuków...Obiecał, że zaprowadzi mnie pod ołtarz...nie zdążył...Nienawidzę litości i współczucia, dlatego nie rozmawiam o tym bólu z nikim...nawet z przyjaciółmi, ani z facetem, z którym jestem 3 lata. Po prostu nie potrafię o tym mówić... Napisałam posta, żeby poczuć ulgę, nie wiem czy poczułam...dalej płaczę...To przychodzi tak niespodziewanie...Robie zwykła, banalną czynność dnia codziennego, jestem w pracy, albo na zakupach, nagle przypomina mi się Tata i łzy zaczynają same lecieć...Dziękuje wszystkim, którzy dotrwali do końca, gdyż wiem, że post jest długi i być może nieskładny gramatycznie, ale dziś nie jestem w stanie opisać tego lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłania się ortografia
jeśli możesz płakac to płacz, nie wstydź się łez.One sa potrzebne.Pół roku to bardzo krótki czas.to normalne ,że wspominasz i te wspomnienia powoduja łzy.Jestes człowiekiem , nie kamieniem.Wspólczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziurawa skarpetka
Bardzo współczuję Ci, naprawdę. Wiem, o czym piszesz, i doskonale Cię rozumiem bo śmierć mojego ojca przeżyłam równie głęboko. To traumatyczne przeżycie, stracić kogoś bliskiego i odczuwać pustkę po jego stracie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elżbietańskaaa
Szkodza że tak dobrzy i wspaniali ludzie tak szybko odchodzą. Trzymaj się jestem z Tobą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rasmia
w środę minie miesiąc odkąd zmarł mój tato.. miał 44 lata i od 4 lat walczył rakiem.. był prawdziwym wojownikiem, ale przegrał.. strasznei mi gor brakuje, nie wiem jak sobie radzić. NiespokojneNoce: rozumiem cie doskonale. jak tylko o nim pomysle, to zaczynam płakac bo rozumiem, ze go nigdy nie zobacze, nie przytule, nie pośmieje się z nim, tak bardzo go kochałam.. mój tato też obiecal mi wiele rzeczy, których nie zdążył spełnić.. był taki pełen życia.. mimo, ze jego stan zdrowia pogarszał się od maja z każdym dniem to nie spodziewał się śmierci, my też nie.. powiedz, jak ty sobie radzisz? tylko rozmowa zkims kto to przezyl pomaga, taka mam nadzieje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NiespokojneNoce
Rasmino, ja staram się jak najmniej siedzieć samej w domu, bo wtedy wspomnienia wracają...wole już iść gdziekolwiek chociażby do galerii handlowej i bezmyślnie chodzić po sklepach, tam jakoś łatwiej zapanować nad emocjami...w domu wszystko przypomina o Nim... Mój Tata też zmarł na raka, ale u Niego od rozpoznania choroby do śmierci minęły tylko 4 miesiące, mimo, że rokowania były dobre...nigdy już nie zaufam żadnemu lekarzowi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnaTezz
bardzo Ci współczuje, pięknie opisałaś jak ważną osobą był dla Ciebie Twój Tata, teraz pewnie On czuwa nad Tobą i nie pozwoli, aby ktoś Cię skrzywdził...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajajajajaa
smutne;( wyrazy współczucia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta35,.,.
Te same słowa sa na grobie mojego brata........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NiespokojneNoce
Dziś mija rok ;( Pamiętam, tęsknię, kocham... Odpoczywaj w Pokoju Tatusiu ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majowyDeszcz
dzisiaj w markecie w kolejce do kasy stał przede mną mężczyzna. był odwrócony do mnie tyłem i tak bardzo przypominał mi ś.p.Tatę. Taka sama postura, taka sama kurtka, takie same włosy...łzy same napłynęły mi do oczu...Potem się odwrócił i wszystko prysło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×