Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

agne5

maz nie chce oddac dziecka

Polecane posty

Gość lamella
Wnieś o zabezpieczenie kontaktów na czas trwania rozwodu (docelowe będą ustalone przy rozwodzie), i złóż propozycję, jak takie kontakty miałyby przebiegać. Nie bardzo rozumiem, co znaczy, że zabiera małego bez twojej zgody? siłą? W przypadku małych dzieci standardem są wizyty w jego miejscu zamieszkania, bo dziecko potrzebuje poczucia bezpieczeństwa którą daje mu znajome otoczenie. Przerzucanie go z miejsca do miejsca nie jest najlepszym rozwiązaniem, szczególnie jeśli ojciec nie potrafi się nim zająć - jak w tym przypadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do agne5
kochana, teraz obojgiem Wami rządzą emocje - i tak naprawdę, póki nie będziecie mieli rozwodu, będą rządziły ja przeszłam sporo - szykany, groźby, jazdy, etap olewania dziecka przez kilka miesięcy (z przyczyn znanych tylko eksowi), niepłacenie alimentów ("bo nie") ale wiesz? zawsze myślałam tylko o tym, co jest najlepsze DLA DZIECKA nie dla mnie, nie dla eksa - dla dziecka nie daj się tu podburzać, nie zaślepiaj się nienawiscią, żądzą zemsty - ochłoń czasem to jest trudne, cieżko matce oddać dziecko ojcu, który wybitnie robi na złość, kiedy każda wizyta dziecka u ojca wiąże sie z ekscesami ze strony ojca mi było tym ciężej, że wizyty odbywały się w domu kochanki jeszcze męża ale dałam radę, bo kontakt dziecka z ojcem jest ważny - DLA DZIECKA przede wszystkim bo to, że facet był kiepskim mężem nie znaczy, ze ojcem nie moze być dobrym a że dziecko jest niespokojne - no na litość boską, bezboleśnie rozbicie rodziny się nie odbywa... też to przeszłam z dzieckiem - teraz jest dużo lepiej, dziecko się przyzwyczaiło do pewnego rytmu, między mną a eksem emocje opadły, wreszcie łączy nas tylko jedno - żeby dziecko było możliwie najszczęśliwsze w tej sytuacji to bardzo niepopularna postawa, wiem - lepiej się mścić, wyzłośliwiać, pokazywać, kto tu rządzi... ja się w takie zawody wciągnąć nie dałam - i dzisiaj to procentuje na wszelkie zaczepki i prowokacje reagowałam żelaznym spokojem, rzeczową argumentacją (chociaż częśto nie trafiały do niego moje słowa) - ale coś tam jednak w tej łepetynie zostało; kosztowało mnie to wiele, ale wiesz? jak widział, ze wrażenia na mnie nie robią jego zagrywki, to sobie darował ostatnio nawet przeprosił i teraz staramy się wspólnie - chociaż osobno - wychowywać nasze dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiekx
Wlasnie o to samo mi chodzilo co napisala lamella czyli o poczucie bezpieczenstwa dziecka. To chyba jedyne twoje rozwiazanie do czasu uzyskania rozwodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×