Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

GruszkaeM

Moja miłość trwa 2 lata.

Polecane posty

Byłam z chłopakiem 10 miesięcy (wrzesień 2008-lipiec 2009) On mieszka dosyć daleko, bo 30 km ode mnie. W tym czasie pisaliśmy ze sobą codziennie, naprawdę codziennie, nie mieliśmy problemu związanego z tematem do rozmów. Artur (imię zmienione) był zabawny, chyba tym mnie najbardziej ujął. Gorzej było ze spotkaniami, ogólnie widzieliśmy się ok. 10 razy, kiedy byliśy ze sobą zaledwie trzy, ale każde z naszych spotkań było wyjątkowe, zawsze było to coś nie do opisania. Artur był spontaniczny i nie robił problemów z "niczego". Rozstaliśmy się przez głupotę, zamiast spotkać się ze mną (obiecał mi to) to pojechał z kolegami na imprezę, a ja powiedziałam mu, że to koniec. Nie musicie komentować mojego zachowania, doskonale zdaję sobie sprawe z tego, że źle zrobiłam. Od naszego rozstania tj. lipiec 2009, do grudnia 2009 wcale do siebie nie pisaliśmy, ale wiem, że nie miał dziewczyny (Dodam jeszcze, że Artur to kuzyn mojej przyjaciółki). Ja przez ten cały czas o nim myślałam, nie mogłam się pozbierać, aż w końcu w grudniu, przed świętami napisałam do niego. Długo rozmawialiśmy, powiedział, że nie pisał, bo myślał, że nie chce utrzymywać z nim żadnych kontaktów i takie tam pierdzielenie kota za pomocą młota :o. W trakcie tej rozmowy doszliśmy do momentu w którym ja pękłam i powiedziałam mu co czuję, on zaczął mnie przepraszać, że żałuje, że przez ten cały czas nie było go przy mnie, ale na koniec wszystko spieprzył i powiedział, że nie możemy być razem, bo związek na odległość na dłuższą metę nie ma przyszłości. Nie naciskałam, a nawet mu przytaknęłam (facepalm) Od grudnia 2009 do czerwca 2010 pisaliśmy ze sobą normalnie, a nawet spotkaliśy się w maju, ale było to spotkanie na którym była moja przyjaciółka, więc do niczego między nami nie doszło, szkoda. On w tym czasie dużo przytył, naprawdę dużo, ale mimo wszystko mi to nie przeszkadza, naprawdę, czasem kiedy sobie zadaje głupie pytanie, czy gdyby został inwalidą, kochałabym go. Moja odpowiedź brzmi: tak! dodam jeszcze, że zrobiłabym dla niego wszystko. No ale przejdźmy do konkretów, otóż w te wakacje pisaliśmy ze sobą praktycznie co wieczór, pisał, że chciałby się do mnie prztulić, że kiedy zrobi sobie prawko i będziemy mogli się częściej spotykać, to ma nadzieję, że coś z tego będzie, mówił, że chyba mnie zacauje kiedy się spotkamy, w sumie to czego on tam nie pisał, a ja co wieczór ryczałam ze szczęścia (dosłownie). Nawet nie wiedziałam, że można tak płakać ze szczęścia. Ale wraz zpoczątkiem roku szkolnego, (on poszedł do technikum, co prawda w klasie jest z samymi chłopakami, ale w szkole są też dziewczyny) widziałam, że coś się zmienia, nie pisał już tak do mnie... nie pisał wcale... Zapytałam go wprost, czy ktoś jest, bo nigdy się tak nie zachowywał, ledwo co to z niego wyciągnełam, ale w końcu powiedział, że poznał dziewczynę, ale ona go olała i nie chce o tym gadać. Od tej pory piszemy jakby coraz mniej, ja ciągle ryczę... nie mogę już tak dłużej... a jeżeli tej pożal się Boże dziewczynie się od widzi i zacznie się z nim spotykać, to ja się chyba zabiję... to jakaś przelotna siksa i nawet jeśli kiedyś byliby razem to nie kochałaby go tak jak ja jego. Dodam jeszcze, że jestem o rok młodsza od Artura, ona jest w jego wieku. Moje pytanie brzmi: Co zrobić, żeby z nim być, jakoś zbliżyć się do niego. Czy pomóc mu uleczyć jego biedne zranione serduszko ? I w ten sposób coś zyskać? Wiem, że nie jestem w stanie jak narazie nikogo pokochać, od tej pry gdy się rozstaliśmy nikogo nie miałam, on też nie, a teraz ona. Pomóźcie. Przepraszam, że tak długo, ale chciałam tylko to zobrazować, z góry bardzo dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez słow to ja znam
Długość i brak jakichkolwiek akapitów odrzuca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inna forma połówki
no love, nawet nie byliście ze sobą. A on się jakąś siksą zafascynował, że zapomnił o tobie- że to ciebie ma podrywac..posłac usmiech itp w maju wam przyjaciółka przeszkodziła:D? jakby cie kochał podszedłby i poprosił cie na osobnosc. Jakby mu zależało. Ile on ma lat 4?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"że zapomnił o tobie- że to ciebie ma podrywac..posłac usmiech itp" nie chodzi o posyłanie uśmiechów -.-

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inna forma połówki
nie o usmiechy a co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inna forma połówki
usmiech to okazywanie serdecznosci. podrywanie siksy to płaszczenie sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeźeli uśmiech w tym sensie, to jak najbardziej ok, ale czekać i milczeć, a później pewnie załować, że się czegoś nie zrobiło, czy pisać, rozmawiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inna forma połówki
rozmawiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×